Wielkanocne wydanie – darmowe.
Jeden folder.
Nie ma w nim programu TV Polonii.
Nie ma kilku innych tygodniowych tekstów!
Coś tu jest nie tak!
Znajomi też się skarżą!
Coś się źle dzieje w „państwie duńskim“!!!
Pozdrawiam
Ed Gil
Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie Edwardzie, odpowiedź znajdzie Pan po części w poniższym liście. Mówiąc w skrócie, jak to w życiu, zawsze jest „coś za coś”.
***
Szanowny panie Kumor,
No i stało się. Mam dla Pana dwie wiadomości: dobrą i złą.
Dobra jest taka, że nagle podskoczyło czytelnictwo Pańskiego tygodnika chyba o 1000 procent. W piątek w południe nie było po nim śladu nigdzie.
Zła wiadomość to taka, że ci, co płacili do tej pory marne $1.50, nie mają szans na jego dostanie, bo po prostu pracują albo mają inne obowiązki. Żenujące. Zastanawia mnie mentalność naszej Polonii: Pański tygodnik walał się całymi dniami i był zapewne zwracany na przemiał, bo tzw. patriotom szkoda było wydać patetyczne $1.50 na najlepszy polski tygodnik w Kanadzie, cena 100 gramów szynki. A teraz rzucili się na tę darmową okazję. Jestem zażenowany stanem umysłowym naszych rodaków w Kanadzie. Nie dziwię się, że Polacy w Kanadzie mimo swojej liczebności nie znaczą nic w tutejszym społeczeństwie i w polityce, jeżeli nie potrafią poprzeć tak wartościowej inicjatywy jak Pański tygodnik, wydając na niego mniej niż jedna puszka piwa. I to właśnie dlatego zmusiło Pana do bardziej komercyjnych decyzji opartych na rachunku ekonomicznym, rezygnując z wartościowej publicystyki i innych spraw omawianych w pańskiej gazecie.
Tak sobie myślę, że Polacy, przede wszystkim w Polsce, mają tylko dwie opcje, biorąc pod uwagę sytuację geopolityczną i ogólnie obecną międzynarodową: albo będziemy wielkim krajem i narodem, albo zginiemy przez swoją małostkowość, ignorancję i kliniczny oportunizm w tym bezdennym morzu globalnego lewackiego zidiocenia. To niby mało znaczące wydarzenie związane z przymusową zmianą profilu i objętości Pańskiej gazety i ogólne obserwacje (pseudo) działalności Polonii i organizacji polonijnych, a także ostatnie wydarzenia w Polsce wyraźnie wskazują na ten drugi scenariusz. My po prostu jako nacja mamy wszystko dokładnie gdzieś i wszystko tak naprawdę nam wisi, bo oprócz wielkich słów „kiedy trzeba” nie potrafimy się ani zorganizować, ani popierać naprawdę wartościowych inicjatyw. Wystarczy popatrzeć, jak dobrze zorganizowane są inne mniejszości narodowo-etniczne. One wykładają niemały szmal ze swoich własnych kieszeni, aby uprawiać lobbing i iść do przodu jako grupa etniczna czy narodowa. Tylko zazdrościć. My, Polacy, jesteśmy daleko w tyle. Żal nam kilku dolarów na coś wartościowego, bo trzeba kupić najnowszy model mercedesa? Nie wiem, nie oceniam. Ale tak to wygląda.
Mam więc do Pana wielką prośbę: proszę o przesyłanie mi Pańskiego okrojonego tygodnika zwykłą pocztą za opłatą, którą Pan uprzejmie wyznaczy. Naprawdę uważam za żenujące, aby normalnie pracujący człowiek musiał polować bez skutku na te kilkanaście zadrukowanych stron. Z całą pewnością nie będę tego uprawiać.
Z szacunkiem i poważaniem oraz najlepszymi życzeniami z okazji Zmartwychwstania Pańskiego.
Maciej Golędzinowski
Od redakcji: Szanowny Panie, mamy nadzieję, że niebawem nie trzeba będzie polować, choć dla niektórych naszych Czytelników fakt, że gdzieś Goniec „wala się”, jest bolesny. Dziękujemy wszystkim Państwu za miłe słowa, nasze przesłanie pozostaje niezmienne, mamy nadzieję, że wciąż będziemy warci tego, aby nas czytać.
***
W nawiązaniu do artykułu pana Stanisława Pietrasa z Burlington, chciałbym się dołączyć za zgodą pana Stanisława do jego przygód z ZUS-em, ponieważ miałem podobne, nie dość tego, otrzymywałem odpowiedzi z Revenue i Ministerstwa Finansów z Polski. Parę lat temu otrzymałem telefon od pana Lizonia, który w trakcie rozmowy powiedział mi, że On nie brał udziału w tworzeniu umowy O unikaniu podwójnego opodatkowania, byłem również członkiem KPK i nigdy nie słyszałem, aby zajmowano się sprawami polskich emerytów. Proszę Pana Stanisława Pietrasa o kontakt.
Ignacy Głowacki
905-912-2812 Hamilton