Logo
Wydrukuj tę stronę

Misja: znaleźć pracę

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

Prolog

Od dłuższego czasu chciałam zrobić wywiad z osobą bezrobotną. Niby trywialny temat rozmowy.
Nic zaskakującego, biorąc pod uwagę stopę bezrobocia w Polsce. Jednakże nie mogłam zdecydować,
z kim ów wywiad przeprowadzić. Nie wiem, czy wiąże się to ze zbyt dużym (niestety) wyborem osób
borykających się z problemem znalezienia pracy, czy z chęcią jak najbliższego mi oddania sprawy.
Postanowiłam porozmawiać z najlepiej znaną mi osobą, która pracy szuka od ponad pół roku,
a w Urzędzie Pracy jest od czterech miesięcy. Przedstawiam C.B (w celu zachowania względnej
anonimowości będę posługiwała się jedynie inicjałami).


jaskolskaKarolina Jaskólska: Przyznam szczerze, że długo zastanawiałam się nad tym, z którą bezrobotną osobą porozmawiać...


C.B: Niestety, jest nas dość sporo. Miałaś wiele możliwości do wyboru.


K.J: Trochę przedmiotowo podeszłam do sprawy, nie masz wrażenia? Mój błąd...


C.B: Zapewne nie o to Ci chodziło. Wiesz, są bezrobotni i "bezrobotni". Jedni chcą pracować, szukają czegoś, co ich zaspokoi zawodowo, finansowo. Da satysfakcję, równocześnie nie "sprzedając się". Co najważniejsze starają się i, jak już było powiedziane, chcą.
Druga grupa nie za bardzo rwie się do roboty. Idzie do urzędu, zapisuje się po zasiłek i tyle. Może też inaczej. Nawet do urzędu nie idzie, wystarczy, że powtarza, iż pracy nie ma, i czeka, aż ta sama przyjdzie...


K.J: Ty w której grupie jesteś?


C.B: Zdecydowanie w tej pierwszej. Podobnie jak Ty jestem po kierunku humanistycznym, mało intratnym (śmiech). Źle na mnie wpływa nicnierobienie. Pragnę łączyć pasję i pracę zarobkową. Ale muszę podkreślić, iż nie tylko szukam ofert w zawodzie. Dziś jestem już w takiej sytuacji, gdzie muszę brać, co jest.


K.J: To smutne...


C.B: Smutne, niesmutne – prawdziwe. Muszę się z czegoś utrzymać. Ile można żyć na koszt rodziców. Jestem po studiach na najlepszym uniwersytecie w Polsce. Idąc na tę uczelnię, miałam wrażenie, że to ważne. Jednak nie jest tak do końca. Czasem żałuję, że nie udało mi się pogodzić pracy ze studiami. Mimo wielu zajęć i tego, że miałam staże, praktyki. Chodzi mi o pracę zawodową. Z drugiej strony, bez doświadczenia, studiując jeszcze, nie ma wielu szans na pełen wymiar pracy w firmie, redakcji, gdziekolwiek, co łączy się z przyszłym wykształceniem. Oczywiście – staże, praktyki, wolontariaty itd. Wszystko bezpłatne...
Później może byłaby możliwość na zatrudnienie, po uzyskaniu tytułu. Jednak kto wie? Nawet dziś, prawie rok po skończeniu studiów, dostaję propozycje wyłącznie na nieodpłatne staże.
Jak już w grę wchodzi pensja, to nie przekracza tysiąca złotych.


K.J: Trzeba łączyć kilka etatów.


C.B: Nie zawsze jest to możliwe.


K.J: Mimo to nie masz w swoim cv przerw w zdobywaniu doświadczenia.


C.B: Nie mam. Wciąż coś robię... jak było wspomniane, wciąż działam na zasadzie praktyk i wolontariatu. Nie chcę wypaść z obiegu, zapomnieć "jak to się robi" (śmiech), stracić możliwości rozwoju – nawet darmowego. No i uwielbiam to, co robię.


K.J: Ale mimo to szukasz pracy w innych zawodach...


C.B: Tak. Nie mogę już wybrzydzać. Problem nie leży tylko w jednej sferze gospodarki. Bezrobocie jest wszędzie....


K.J: A jak jest z doświadczeniem w innych zawodach?


C.B: Wiadomo, więcej czasu zleciało na zyskiwaniu doświadczenia w mojej profesji.


Mam mały problem, gdy teraz szukam przykładowo pracy w restauracji. Nie mam odpowiednich kwalifikacji i pozycji w swoim cv, które są potrzebne w tym fachu. Jednak próbuję.


K.J: Przyszło Ci kiedyś na myśl, aby wyjechać?


C.B: Tak. Ostatnio nawet coraz częściej o tym myślę... Jednak wyjazd byłby dla mnie trudny. W Polsce mam rodzinę, przyjaciół. To co innego niż wyjazd na studia, ale jak nie znajdę w kraju długo pracy, to kto wie...


K.J: W ostatnich latach do państw Unii wyjechało około 2,5 mln Polaków. W samej Wielkiej Brytanii jest nas milion.


C.B: To o czymś świadczy, nieprawdaż?


K.J: Dodatkowo w województwie łódzkim jest 145,8 tys. zarejestrowanych bezrobotnych. 154,8 tys. w województwie małopolskim, w mazowieckim 265,2 tys.... To stan na koniec listopada 2012 roku.


C.B: Przygnębiające. Jednak nie ma rady. Nie wolno się poddawać i trzeba szukać. A nóż widelec się uda (śmiech).


K.J: Widzę pełen optymizm!


C.B: Nie wiem, czy optymizm. Na szczęście mam jeszcze pomoc w postaci rodziców. Na razie nie wyrzucili mnie z domu (śmiech). Jednak wielkiej radości z obecnego stanu rzeczy nie ma... staram się po prostu jeszcze nie załamywać (śmiech).


K.J: Wróćmy do Urzędu Pracy. Jesteś osobą zarejestrowaną w pośredniaku?


C.B: Tak. Dzięki temu mam ubezpieczenie. Dodatkowo jest możliwość zdobycia dofinansowania na pierwszą firmę. Choć zasiłku nie dostaję. Aby dostać takowy, musiałabym pracować co najmniej rok na umowie o pracę. Ja dysponuję jedynie umową-zleceniem.


K.J: Na czym polega proces dostania dotacji?


C.B: W skrócie, składa się całą dokumentację od rekomendacji po umowę najmu lokalu i biznesplan. Wszystko rzecz jasna przed upłynięciem terminu. Potem trzeba poczekać kilka dni, pójść na rozmowę z komisją i później, gdy dostanie się 20 tysięcy, utrzymać firmę przez rok.


K.J: Nic tylko brać!


C.B: Nie do końca. Trzeba najpierw zostać wytypowanym do dostania tej dotacji. Należy jednak pamiętać, że nie można pieniędzy przeznaczyć na wszystko, co jest potrzebne, wczytując się, można się dowiedzieć co i jak.


K.J: No tym samym musisz mieć własny finansowy wkład w firmę.


C.B: Dokładnie, a ja takowego nie mam. Kredytu również nie dostanę. Muszę poszukać osoby, która wejdzie ze mną we współpracę. Najlepiej taki wspólnik z pieniędzmi (śmiech).


K.J: W jaki sposób szukasz pracy?


C.B: Wysyłam cv pocztą do wybranych firm, internetowo, sama odwiedzam odpowiednie placówki. Ważne są również znajomości.


K.J: Chyba najważniejsze.


C.B: Dziś tak, najważniejsze.


K.J: Przed rozpoczęciem wywiadu rozmawialiśmy o sytuacji, gdy celebryci, sportowcy, aktorzy dostają pracę nie w swoim zawodzie. Przeszkadza Ci to?


C.B: Może inaczej. Mam chwile, gdy nieziemsko się denerwuję, jak widzę, że przykładowo sportowiec dostaje propozycję pracy jako prezenter w radiu tylko i wyłącznie dlatego, że jest sportowcem z medalem. Ja pracuję bardzo długi czas na to, żeby w ogóle dostać miejsce w newsroomie. Nie pcham się i nie dostaję ofert w sporcie, bo nie jestem w tym dobra. Tak samo jak ten sportowiec nie jest dobry w roli dziennikarza radiowego. Wiem, że idzie za tym teoria, że znane nazwiska przyciągają odbiorców, ale to generalizacja i nie do końca prawda.


K.J: To brzmi jak uprzedzenie?


C.B: Nie. To brzmi jak głos kogoś, kto nie może długo znaleźć pracy, czego powodem może być obstawienie kilku stanowisk przez jedną osobę (śmiech). Jeżeli, zostańmy już przy tym sportowcu, osoba ze znanym nazwiskiem jest dobra w branży sportowej i dziennikarskiej, to okej. Jednak umówmy się, to nie talent decyduje, tylko właśnie owo nazwisko. I boli mnie, że przez takie "akcje" poziom dziennikarstwa spada.


K.J: Zakończymy jakoś pozytywnie ten wywiad? Przecież nie wszystko musi być takie złe...


C.B: Owszem, nie wszystko. Mogę zakończyć czarnym humorem typu: praca się na pewno znajdzie, przecież nasze społeczeństwo jest społeczeństwem regresywnym (śmiech). Ale nie
powiem inaczej: dla chcącego nic trudnego!


K.J: I mamy nutkę optymizmu (śmiech)!

Epilog
Kim jest C.B? Tak naprawdę może być nim każdy. Nie, nie każdy. Tylko ten, kto pracy nie ma i jej poszukuje. Osoba młoda i zdeterminowana. Mająca w swoim CV już jakieś doświadczenie. To może być każdy z 2295,7 tysiąca ludzi zarejestrowanych w Urzędzie Pracy w styczniu tego roku. Tym razem jestem to ja.
Karolina Jaskólska
Kraków

Ostatnio zmieniany niedziela, 17 marzec 2013 11:11

Artykuły powiązane