Logo
Wydrukuj tę stronę

W czasie Wigilii babcia zawsze opowiadała...

Oceń ten artykuł
(2 głosów)

RatajewskaW czasie Wigilii babcia zawsze opowiadała, jak to dziadek jej dławił się ością ryby. Napędzała tym stracha naszym dzieciom i bały się co roku babci opowieści, ale .. były one tradycyjne, a babcia nie zdawała sobie z tego sprawy.
Mój tata pod koniec życia zaczął piec baby. Nie kupował chleba, piekl baby z drożdżowego ciasta, ale chyba tylko z 1 łyżką cukru. Wyglądały pięknie, smakowały gorzej. Dzieci nie miały z nich pożytku, chociaż chętnie nimi częstował.


Świeżo po naszym ślubie jeździliśmy na Wigilię do męża rodziny - do teścia, do teściowej, do rodzeństwa męża. Do Kalisza. Tradycją tam stało się, że czekało się zawsze na dziadka, który mieszkał osobno, chociaż miał około 90-tki.
Dziadek był bardzo mądrym człowiekiem i miał po wojnie kilka sklepów w centrum Kalisza. Robił buty, był także szewcem... miał tam też mieszkanie. Pamiętam, jak go odwiedziłam z małymi dziećmi, bo zostałam u teściów, a mąż pojechał, aby kilka dni popracować. Był to chyba czas między Wigilią, a Sylwesterem.
Rodzina męża po obiedzie drzemała, a dzieci miały dużo energii, więc chodziłam do dziadka. Dziadek na kuchence robił mi jakąś czekoladową nalewkę.


Swego czasu, przed wojną, dziadek przygarnął razem z żoną  syna siostry swojej żony.
Żona pochodziła z bardzo wierzącej, katolickiej rodziny i wszyscy o niej mówili, że codziennie była w kościele, razem z dziećmi Miała 8 sióstr, więc w rodzinie tej było 9 sióstr. Żadnego brata, żadnego syna.
Siostry syn był jedynakiem, a jego rodzice zginęli w jakimś wypadku kolejowym. Został on przygarnięty przez dziadka mojego męża. Miał  syna jedynaka, młodszego od przygarniętego dziecka, czyli mojego przyszłego teścia.


Ta religijność babci mojego męża, sprawiła chyba, że przygarnięty chłopiec odszedł w wieku lat 18-stu, na początku wojny, do zakonu. W tym czasie, a może przedtem, Niemcy wzięli 16-letniego syna dziadka, a mojego teścia, na roboty, do Niemiec. Wrócił stamtąd po wojnie.


Weszłam więc do rodziny arcybiskupa Bronisława Dąbrowskiego. Od strony matki pochodził on z bardzo katolickiej, religijnej rodziny. Rodzina męża nie wie, kim był jego ojciec.

Syna mojego boli ząb, mąż z drugim synem umocowują choinkę, wysoką, kupioną po trudach, gdyż wszędzie były w sprzedaży choinki różnego gatunku, tylko nie te normalne, tradycyjne świerki i po niskiej tradycyjnie cenie.

Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Artykuły powiązane