farolwebad1

A+ A A-

Trabant 601 - mały pracuś

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Tym razem trochę historii, bo byłem na festiwalu polskim na ulicy Roncesvalles, gdzie tradycyjnie już, obok kościoła świętego Kazimierza prezentowane są nasze samochody z lat młodości, czyli czasów PRL. Nie wszystkie polskie, zdarzała się tam i Skoda, były tam o ile dobrze pamiętam Fiat 127, a tym razem uwagę zwrócił trabant, którego przyprowadził Jiri. Właściciel jest Czechem, ożenionym z Bułgarką, ale mówi świetnie po polsku „bo lubi”; ma firmę malującą no i kocha samochody tamtych lat.


Jeśli możesz wesprzyj nas


Trabant Jirego to ostatni rocznik w oryginalnej wersji czyli jeszcze z silnikiem dwusuwowym - niewiele osób pamięta że po zjednoczeniu Niemiec trabanty chyba przez rok były produkowane z silnikiem volkswagena polo, a to z uwagi na przepisy czystości powietrza w RFN.

Trabant to naprawdę bardzo ciekawe i w 1957 roku nowoczesne auto. Oczywiście, także niebezpieczne; podobnie jak volkswageny garbusy, trabant miał zbiornik benzyny przed pasażerem z przodu, a więc w przypadku czołowego zderzenia, można powiedzieć, że była to swego rodzaju palna i wybuchowa „poduszka powietrzna”. Niestety palna była cała karoseria bo wykonano ją z nasączonej plastykiem tektury - jak niosła wieść gminna - a faktycznie trabant zrobiony jest z Duroplastu, produkowanego z recyklingowanej bawełny pozyskiwanej ze Związku Radzieckiego, do której mieszano żywice fenolowe - to tak w skrócie. Zaletą rozwiązania jest to, że trabant co najwyżej gnije, ale nigdy nie rdzewieje. I rzecz niebywała był to samochód wykonany z materiałów recyklingowych i to w tamtych czasach!

silniktrabanta

Trabant Jiriego jest w bardzo dobrym stanie, ma na liczniku zaledwie 20 000 km, a właściciel nie jeździ więcej niż 1000 km rocznie; zapewnia, że auto zachowuje się doskonale i odpala natychmiast nawet zimą. Jiri ma też Škodę 120 GL i ta ma czasem swoje humory, trabant nigdy! Jiri twierdzi, że to był taki pracuś, jeśli do niego jeszcze podpiąć przyczepkę to praktycznie obywatel Krajów Demokracji Ludowej uzyskiwał pełnię motoryzacyjnego szczęścia. Trabant pali mieszankę z olejem no bo jest to silnik dwusuwowy - w granicach 6,5 do 10 l na 100 km, prędkość maksymalna... Jiri twierdzi że może w porywach uzyskać 120 na godzinę a 110 jest osiągalne cały czas, natomiast prędkość przelotowa na autostradzie 100 km/h jest jak najbardziej do uzyskania w dłuższym czasie.

Trabant to przykład Bauhausu na kółkach; wszystko tu jest proste, nie ma, na przykład, wskaźnika poziomu paliwa w kabinie, ale jest za to „patyk” do mierzenia - wkłada się go do baku (bak jest w komorze silnika, więc wszystko jest bardzo proste) i widzimy na podziałce ile litrów mamy. Jeśli benzyna nam się kończy to wtedy niewielkim kranikiem przełączamy na rezerwę, na której pojedziemy jeszcze 60 km. Podobnie proste rozwiązanie dotyczy ogrzewania - rurę zasysającą przekręca się o 180° i powietrze zasysane jest znad wydechu ogrzane, a na lato bierze się je tuż spod maski.

Wciąż do trabanta można kupić w Europie bardzo wiele części bardzo tanio. Jest to samochód, który ma status kultowy i wiele osób używa go do reklamy, nadal jest go trochę jeszcze na drogach. Większość użytkowników zwraca też uwagę na specyficzną zmianę biegów przy kierownicy, drążek przypomina klamkę.
Trabant był samochodem bardzo prostym nie tylko technicznie, ale prostym w obsłudze i przyjemnym w prowadzeniu. Oczywiście miał charakterystyczny dźwięk i jeśli dało się za dużo oleju no to niestety pozostawiał za sobą biały tuman. To głównie z tego powodu silniki dwusuwowe pomimo że tak proste, nie stały się najbardziej popularne.

jiri

Jiri twierdzi że o wiele lepszy był trabant kombi, bardziej pojemny, bardziej użyteczny; no ale czasem po prostu nie można było przebierać, bo na trabanta czekało się latami, były talony, była przedsprzedaż. Produkowany w latach 1957 -1990 praktycznie stał się volkswagenem Wschodu; miał wiele ciekawych rozwiązań, napęd na przednie koła i niezależne zawieszenie, co w 57. roku było nowatorskie. Wyprodukowano 3 100 000 trabantów, praktycznie z niewielkimi zmianami w podstawowym projekcie.

Jednostką napędową był dwusuwowy silnik dwucylindrowy o pojemności 600 ccm dostarczający aż 25 KM mocy. Trabant od 0 do 100 km/h rozpędzał się w 21 sekund, a więc dawał sobie radę. Proste rozwiązania oznaczały brak pompy paliwowej i brak pompy olejowej wszystko działało grawitacyjnie; paliwo spływało po prostu ze zbiornika umieszczonego nieco wyżej od silnika. Trabant nie posiada też chłodnicy ponieważ silnik chłodzony jest powietrzem. Niektórzy z oglądających na ulicy Roncesvalles po otworzeniu maski samochodu, pytali gdzie jest silnik, bo jest tam tyle miejsca.

Dodać jeszcze wypada że trabant Jiriego pochodzi z Bułgarii, stamtąd importował go do Kanady pewien Bułgar, a od niego Jiri odkupił auto już na rejestracji.

Wiem że trabanta ma pewien harcerz polski, był nim kilka lat temu na Kaszubach, ale to już jest wersja z silnikiem polo czyli mocniejszym, mniej trującym no i przede wszystkim czterosuwowym, a więc pozbawionym tego charakterystycznego trabanciego dźwięku.

O czym z nostalgią donosi
Wasz Sobiesław

goniec.net
Ostatnio zmieniany wtorek, 25 wrzesień 2018 02:34
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.