Błąd
  • JFolder::pliki: Ścieżka nie jest folderem. Ścieżka: /var/hsphere/local/home/goniec/goniec24.com/images/domdziecka1619
Uwaga
  • There was a problem rendering your image gallery. Please make sure that the folder you are using in the Simple Image Gallery Pro plugin tags exists and contains valid image files. The plugin could not locate the folder: images/domdziecka1619

farolwebad1

A+ A A-

W Meksyku u Matki Bożej i nie tylko…

Oceń ten artykuł
(3 głosów)

10 grudnia wieczorem wylecieliśmy z Toronto do Mexico City. Cel podróży to przede wszystkim udział w odpuście ku czci Matki Bożej z Guadalupe, jaki corocznie odbywa się 12 grudnia. Na starcie było trochę niedogodności – Air Canada bez uprzedzenia opóźniła start (nowy rozkład lotów), zatem pierwsza noc, a właściwie to co z niej zostało, była nadzwyczaj krótka.

Wizyta na wzgórzach Tepeyac zachwyciła wszystkich. Momenty modlitwy przed cudownym wizerunkiem Matki Bożej, wycisnęły niejedną łzę. Odpust to coś niespotykanego na skalę światową. Setki tysięcy pielgrzymów, najczęściej z ubogich rejonów kraju, przybyłych z daleka, koczujących po kilka dni pod gołym niebem, rytualne tańce w pradawnych indiańskich strojach, śpiew, fajerwerki…

W taki sposób wyrażała się wiara i pobożność morza pielgrzymów, którzy w tych dniach składali swe modlitwy przed cudownym wizerunkiem Madonny w Guadalupe. Czynili to, ponieważ w 1531 roku to właśnie tu, ich rodakowi – dziś świętemu Juan Diego, objawiła się Matka Boża. Maryja poprosiła, by ten ubogi i prosty człowiek zebrał rosnące na wzgórzach róże i zaniósł biskupowi na świadectwo, że objawienia rzeczywiście mają miejsce. Gdy zebrane w indiańską tilmę kwiaty zostały wysypane przed biskupem, na materiale utkanym z włókien agawy pozostał przepiękny, cudowny wizerunek Najświętszej Dziewicy, czczony po dziś dzień. To dlatego główna msza odpustowa zwana jest "mszą róż", których podczas uroczystej celebracji nie brakowało. W tym morzu ludzkich była także i polska kropla – nasza trzydziestotrzyosobowa grupa z Toronto, Mississaugi, Hamilton i okolic. Spotkaliśmy także rodaków z Gdyni i z Warszawy.

Meksyk to kraj przebogaty w krajobrazy, roślinność, strefy klimatyczne, zabytki azteckiej cywilizacji oraz w ludzi otwartych, przyjaznych, którzy gdy słyszą "Polska", natychmiast odpowiadają: "Jan Paweł II". My oprócz wspaniałych przeżyć w Guadalupe, zachwycaliśmy się urokliwym miasteczkiem Taxco, zwanym miastem srebra. Większość pań z naszej grupy wykorzystała okazję, by zaopatrzyć się w srebrne wspaniałości. Niektórzy wykrzesali z siebie resztki sił, by wdrapać się na szczyt piramidy słońca w Teotihuacan. Tam też przekonaliśmy się, ile korzyści – nawet do dziś – daje agawa. Bo agawa to nie tylko tequila (którą przy kilku okazjach degustowaliśmy), ale to także "papier", włókna tkackie, przybory toaletowe i wiele innych. Jednak największe chyba wrażenie zrobiły na wszystkich jaskinie Cacahuamilpa. Ten wielki kompleks podziemnych grót stalaktytowo-stalagmitowych rozciąga się na długości kilku kilometrów, a dalszych kilkanaście przygotowywanych jest do udostępnienia turystom. Tu działała wyobraźnia, gdy patrząc na przedziwne wytwory natury, staraliśmy się odpowiedzieć na pytanie: co przedstawia ta "rzeźba"… po dwukilometrowej wędrówce wewnątrz tej "skalnej galerii sztuki" niektórych rozbolały nogi. Na nic zdała się zachęta przewodnika, iż za mniej więcej pięćset metrów czeka na nas w nagrodę butelka szampana. Tylko nieliczni zdecydowali się iść dalej. Butelka szampana rzeczywiście tam stała (i stoi do dziś, jako kolejna, zapierająca dech w piersiach skalna rzeźba), jednak prawdziwą nagrodą okazał się umiejscowiony wysoko wytwór skalny, przypominający do złudzenia profil Jana Pawła II.

Po trudach wędrówek nastał ostatni etap pielgrzymki: chwila wytchnienia w Acapulco. Warunki na odpoczynek wyśmienite, ciepłe nie tylko powietrze, ale i woda w oceanie. Chętni udali się na mały rejs po zatoce oraz na miejsce zwane La Quebrada, by podziwiać mrożące krew w żyłach wyczyny śmiałków, którzy z wysokiej na 40 metrów skały skaczą w wąską (cztery metry na cztery) i niespokojną "zatoczkę" oceanu. Po takich wrażeniach w ostatni wieczór na hotelowym tarasie przez szum oceanicznych fal przebijał się nasz śpiew: "Jak dobrze nam", "Płonie ognisko…", "Maryjo Królowo Polski"…

Pośród tych wszystkich przeżyć jakże ważna była posługa naszego duchowego opiekuna. O. Jacek Cydzik, redemptorysta z Radia Maryja, odprawiał dla nas codziennie Mszę św., niezapomniane będą też wieczory spędzone razem przy wspólnym stole.

Do Toronto wszyscy wrócili pełni przeżyć, z pogłębionym doświadczeniem Meksyku. Wizyta u Matki Bożej z Guadalupe będzie dla wszystkich momentem, do którego wracać się będzie najczęściej.

Joanna Strzeżek
Prezes Family of Radio Maryja Canada

Ostatnio zmieniany niedziela, 05 styczeń 2014 19:29
Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.