farolwebad1

A+ A A-
czwartek, 11 kwiecień 2019 11:38

Unplanned - film, którego boi się Kanada

Jechać do kina ponad 100 km po to żeby zobaczyć jeden film to trochę ekstrawagancja, ale cóż właśnie to zrobiliśmy, dlatego że film o którym mowa Unplanned mimo tego że został dopuszczony do dystrybucji, tutaj, w Kanadzie jest pokazywany jedynie w Stanach Zjednoczonych?  Dlaczego? No właśnie!

        Do Niagary na amerykańską stronę udaliśmy się grupą 3-osobową, do granicy dojechaliśmy bez przeszkód. Kino Regal jest dosłownie o 10 min jazdy od przejścia granicznego. Trudno powiedzieć, by sala w niedzielę o 12. była przepełniona...

Opublikowano w Goniec Poleca

        Historia Armii Hallera - to że była to formacja stworzona przez Polonię kanadyjską i amerykańską jest w Polsce nadal mało znana, dlatego dobrze się stało, że powstał film dokumentalny Roberta Wachowiaka „Sokoły Wolności”, powstał przy dużym udziale finansowania państwa polskiego, a zrobiony został w bardzo ciekawy sposób poprzez odkrywanie przeszłości rodziny przez prawnuka owego „Sokoła”, ochotnika, który „poleciał” walczyć o wolność Polski. Bohaterem filmu jest jeden z młodych Amerykanów polskiego pochodzenia którzy zgłosili się na apel twórców.

        W miniony czwartek w kościele świętego Stanisława Kostki w Toronto odbyła się kanadyjska premiera obrazu. Wcześniej film był pokazywany na Uniwersytecie Torontońskim ale jak mówił mi Andrzej Kafka nie wzbudził wiele zainteresowania.

Opublikowano w Życie polonijne

        Rafał Sokołowski jest naszym lokalnym torontońskim zjawiskiem. Dla tutejszej Polonii powinien on być szczególnie cenny ponieważ pozwala nam doświadczyć tutejszych codziennych realiów widzianych okiem Polaka, który to punkt widzenia jest w Kanadzie zastanawiająco rzadki biorąc pod uwagę liczebność naszych rodaków w tym kraju.

        Absolwent National Theatre School of Canada, z tytułem Master of Fine Arts z lokalnego York University w Toronto, Sokołowski do tej pory koncentrował się na krótkometrażowych dokumentach. Jego “Three Mothers” (2009) oraz “Seventh Day” (2013) odebrane zostały bardzo przychylnie przez publiczność i krytykę. Po ich nakręceniu Sokołowski wydawał się poświęcać więcej czasu nauczaniem studentów (prowadzi zajęcia m.in w swojej alma mater, National Theatre School of Canada, w York University, w Ryerson University oraz w Ohio University) niż robieniem filmów. Z zaciekawieniem więc dostrzegłem jego fabularny debiut w pełnym metrażu pod tytułem “22 Chaser”.

        Film opowiada historię młodego małżeństwa (Ben i Avery z synem Zachem), które podjęło ambitną decyzję przeprowadzki z małomiasteczkowego środowiska kanadyjskich prerii do Toronto. Idealistyczne marzenia, którymi wypełnili sobie głowy, zderzają się tutaj ze stromą ścianą finansowych i czasowych wymagań jakie stawiają przed nimi dzisiejsze realia życiowe w Toronto. Praca od rana do późnego wieczora, zarobki nie wystarczające nawet na pokrycie podstawowych potrzeb, poniżenie koniecznością korzystania z food banku, problemy aklimatyzacji środowiskowej ich syna, oto elementy codzienności, z którymi wielu imigrantów z Polski potrafiłoby się natychmiast utożsamić.    

        Ben, grany przez Briana J. Smith’a, znalazł pracę w firmie holowniczej “JackRabbit”. Już w początkowych scenach filmu dowiadujemy się o podziale kierowców autolawet (tow-trucks) pomiędzy “by-laws” i “chasers” - pierwsi z nich zajmują się usuwaniem źle zaparkowanych samochodów, ci drudzy reprezentują swoistą elitę tego biznesu. Chasers ścigają się na miejsca wypadków gdzie ich usługi są wynagradzane nie tylko według stawki kilometrowej, ale głównie poprzez komisje (kick-backs) wypłacane im przez mechaników zakładów naprawczych, które w zależności od rozmiarów zniszczenia i marki samochodu sięgają od 5% do 15% kosztów naprawy.

        Ben pracuje na lawecie jako kierowca “by-law”, ale szybko się orientuje, że z takiej pracy trudno utrzymać rodzinę. Lawinowy rozwój wydarzeń zmusza Bena do szukania wejścia na wysoce konkurencyjny rynek chaserów. Scenariusz Sokołowskiego zamienia  życie Bena w prawdziwy koszmar jakby według zasady Murphy’ego (“everything that can go wrong will go wrong at the worst possible time”). Mamy tu właściciela firmy oszukującego swoich pracowników, mamy policjanta, który jest fasadą dla gangu zajmującego się lichwiarskimi pożyczkami (loan sharking), mamy fałszywego przyjaciela, który pod płaszczykiem wyciągania pomocnej ręki usiłuje uwieść mu żonę, są też inni chaserzy gotowi bronić dostępu do swojego lukratywnego rynku pracy wszelkimi środkami. W tym brutalnym świecie “dog-eat-dog” nie ma jednoznacznie pozytywnych postaci. Ludzie walczą o pieniądz, pozbawieni skrupułów, egoistyczni czasem aż do narcyzmu.

        Chwilami film nabiera cech niemal kultowych. Chaser Wayne, jeden z mniej jednolicie czarnych charakterów grany znakomicie przez innego torontońskiego aktora, Raoula Trujillo, wypowiada te słowa, które mają służyć Benowi za jego nowy moralny kompas: “You know what’s civilised? Men cheating, raping and killing everything in their way. Civilisation is a fricken highway of bones. You want a place on that road? Pay the goddamn toll.” (Jest to jedna z tych linijek, o których aktorzy marzą, bo wchodzą one w legendę kinematografii.)

        W tym środowisku pieniądz wydaje się jedynym motywatorem działania, jedynym źródłem wartości, kluczem otwierającym nowe drzwi i perspektywy. Pieniądz wszystko tłumaczy i uświęca wszelkie środki. W ustach bohaterów pojawia się jak mantra ich motto powtarzane przy każdej okazji: “Money is on the road”. Z biegiem filmu coraz częściej brzmi to jak ich pacierz.

        Jest coś w filmie Sokołowskiego co przypomina atmosferę filmów Quentina Tarantino. O ile jednak Tarantino zwykle śledzi swoją kamerą ruchy psychopatycznych morderców, o tyle obiektyw Sokołowskiego koncentruje się jakby na ich ofiarach.

        Oczywiście film nie jest  jednolicie czarny. Na tle porażek Bena, który jest zupełnie bezradny wobec wielkomiejskiego środowiska małych kanciarzy, zarysowuje się całkiem wyraźnie optymistyczne przesłanie Sokołowskiego. W tym niemal apokaliptycznym krajobrazie pozbawionym moralnych wartości, gdzie nikomu nie można ufać i na nikogo nie można liczyć, gdzie brutalny wyzysk ukrywa się podstępnie nawet za mundurem przedstawicieli organów prawa, jedynym punktem oporu, jedynym schronieniem i ostatnim ratunkiem pozostaje rodzina. Ta afirmacja rodziny przez Sokołowskiego jest tym bardziej cenna ponieważ w dzisiejszych środkach masowego przekazu jest ona zjawiskiem niezwykle rzadkim. W tym filmie widzimy, że to rodzina jest punktem wyjściowym do budowy lepszej przyszłości. To w niej powstają plany pozwalające na realizację naszych marzeń. Ona jest miejscem gdzie nasze wartości moralne, nasz humanizm może przetrwać najgorsze próby. Rodzina jest tym miejscem, w którym mężczyzna dorasta w pełni do swojej społecznej roli.

        Ben potrzebuje odpowiedzialności jaką czuje za swoją rodzinę. To ona daje mu determinację i siłę przetrwania. Bez rodziny walka z niesprawiedliwością, która go otacza nie miałaby dla niego sensu. Łatwiej byłoby rzucić wszystko i odejść. Ale wizja utraty rodziny pozwala Benowi lepiej zrozumieć jej wartość, a przez to również swoją własną. 

        Rafał Sokołowski z łatwością i gracją przeskoczył z dokumentalisty na reżysera pełnometrażowych filmów fabularnych. Jest bardzo budujące, że mimo robienia swojego magisterium w tej ideologicznej twierdzy politycznej poprawności jaką jest York University, Sokołowski pozostał moralnie nieskażony. W świecie w którym się poruszają jego bohaterowie, koncepty “bezpiecznych miejsc”, “białych przywilejów czy “hierarchicznych patriarchatów”, tak modnych w tej chwili na wydziałach nauk społecznych większości północnoamerykańskich uczelni, nie mogłyby być niczym innym niż bezsensownym bełkotem wyklutym w mózgach okaleczonych piętnem kompleksu martyrologii.

        “22 Chaser” ogląda się bardzo dobrze: film ma świetne zdjęcia, niezawodne aktorstwo i żywą akcję. Trudno go zaszufladkować. Mimo wielu mocnych scen, które byłyby całkiem na miejscu w “Mad Max” albo “Sin City”, nie ma w nim intencjonalnej, komiksowej przesady, ani bohaterów odpornych na wszelkie zło. Wprost przeciwnie. Ben i Avery robią wszystko, aby złapać trwały grunt pod nogami, ale wydaje on się im wymykać spod stóp z każdą kolejną sceną. Widzimy ich słabość i ułomność na każdym kroku. Nigdy nie opuszcza nas uczucie pełnej realności otaczającego ich świata. Świadomość tego, że taki świat istnieje nie gdzieś w przyszłości, ale teraz i tuż koło nas, daje widzom z Toronto dodatkowy dreszczyk emocji.

        Tempo w jakim następuje transformacja Bena z naiwnego i prostodusznego prowincjusza na kutego na cztery nogi chasera jest być może najmniej wiarygodnym elementem tej historii. Niemniej to właśnie dzięki temu film zyskuje swoje zaskakujące, ale jakże satysfakcjonujące zakończenie. Aczkolwiek nie do końca można je uznać za amerykański “happy end”. I tym lepiej dla filmu.

        Pozostaje nam teraz z niecierpliwością oczekiwać na następną produkcję Rafała Sokołowskiego. “22 Chaser” jest jego niewątpliwym sukcesem, który wyostrza mocno apetyt.

Jacek Klamrowski

Opublikowano w Goniec Poleca
piątek, 16 listopad 2018 08:54

Kropla zimnej wody

  “Zimna Wojna”, Pawła Pawlikowskiego, przyjechała do nas w blasku nie tylko Złotej Palmy zdobytej przez jej reżysera w Cannes (best director), ale również Złotych Lwów otrzymanych na festiwalu w Gdyni. Trudno się dziwić, że po tak dobrym, wczesnym przyjęciu, film ten został wybrany jako pretendent do Oscara w kategorii filmów obcojęzycznych.

        Krytycy i publiczność nie skąpili superlatyw. Miałem możliwość obejrzenia “Zimnej Wojny” 5 listopada w kinie Isabel Bader Theatre w centrum Toronto przy okazji kolejnego festiwalu filmów polskich “Ekran”. Oczywiście przy takiej renomie filmu, wszystkie bilety zostały wyprzedane.

Po zaanonsowaniu tytułu filmu jako “Zimna Woda” humor publiczności stłoczonej w małej salce wyraźnie się rozluźnił. Niestety to początkowe rozbawienie ucichło z powodu upartej awarii dźwięku. Projekcja została opóźniona w sumie o niemal 40 minut, ale za to pierwsze sceny  filmu obejrzeliśmy trzykrotnie.

Opublikowano w Goniec Poleca
piątek, 22 grudzień 2017 09:48

WYKLĘTY

NiemczykJanusz        Są takie sceny, dzięki którym zapamiętuje się jakiś film przez lata. Film „Wyklęty” widzowie zapamiętają z pięknych zdjęć plenerowych. Gdyby ktoś chciał pokazać Polskę swoim dzieciom, to polecam właśnie film „Wyklęty”. Oczywiście dzisiaj już w Polsce nie ma domów krytych strzechą. Ja takie pamiętam. Ale zostały jeszcze w wielu miejscach te nietknięte czasem lasy, góry. Góry Świętokrzyskie, Roztocze... Tam rozgrywa się akcja filmu, tam robiono większość zdjęć. 

        W filmie zdjęcia plenerowe wkomponowane w akcję filmu są jednymi z najlepszych, jakie widziałem w filmie polskim od lat. Dzięki tym plenerom, tym zdjęciom ten film jest też jakby paradokumentem. Można też swoim może już trochę starszym dzieciom pokazać GO, razem z nimi oglądać i mówić: „o właśnie tak było, tam się urodziłem. Tam były takie domy kryte strzechą”. 

        Nieraz brak pieniędzy na film powoduje, że powstaje coś lepszego, niż gdyby te pieniądze na produkcję filmu były. 

        W ramach Festiwalu Filmów Polskich w Toronto odbył się pokaz filmu „WYKLĘTY”. 

Opublikowano w Teksty

NiemczykJanusz        Śląsk. Najbardziej przemysłowo rozwinięty region Polski. Miejsce trzech dużych powstań o niepodległość, które odbyły się w roku 1919, 1920 i w 1921. Każde z tych powstań było krwawo stłumione. Już wówczas, a więc prawie 20 lat przed II wojną światową, niemieckie oddziały ochotnicze, tak zwane Freikorps, wsławiły się rozstrzeliwaniem wziętych do niewoli powstańców i mordowaniem ludności cywilnej. Ale kim byli ci powstańcy śląscy?

        Podział na Śląsku szedł po linii, czy ktoś jest wyznania rzymskokatolickiego – i ten jest uważany za Polaka, lub czy ktoś jest protestantem – ten uważany jest za Niemca. Tak nie zawsze było, bo ktoś, kto był rzymskim katolikiem, nie zawsze był Polakiem, i ktoś, kto był protestantem, nie zawsze był Niemcem. Podobnie zresztą było z nazwiskami. Ktoś, kto miał nazwisko niemieckie, nie zawsze był Niemcem, i ktoś, kto miał nazwisko polskie, nie zawsze był Polakiem. Dla przykładu podam historię rodziny, którą opowiedział mi mój przyjaciel ze szkoły średniej, Waldek. Waldek miał polskie nazwisko, ale takie typowe dla Śląska. Otóż powiedział mi, że w momencie, kiedy część Śląska wróciła do Polski po trzecim powstaniu śląskim i po referendum w 1921 roku, to jego babcia umiała po polsku mówić tylko pacierz.

Opublikowano w Teksty
czwartek, 19 październik 2017 22:59

Ekran Toronto Polish Film Festival 2017

TORONTO, ON – Organizatorzy Ekran Toronto Polish Film Festival zapraszają do Revue Cinema w Roncesvalles Village od 6 do 12 listopada 2017. Podczas dziewiątego festiwalu przedstawione zostaną filmy o różnorodnej tematyce. Będą to polskie filmy fabularne, dokumentalne, animowane i krótkometrażowe. Wszystkie materiały, które zostaną zaprezentowane, skupiają się na pracy utalentowanych reżyserów, producentów i aktorów polskiego pochodzenia.

        Kilka atrakcji, których można się spodziewać na festiwalu, obejmuje interaktywne spotkanie z aktorem Robertem Więckiewiczem po projekcji „Konwój” (Convoy) oraz „Król życia” (The King of Life). Ekran będzie również gościł takie osobistości, jak nagradzani reżyserowie Ryszard Bugajski i Jan Kidawa-Błoński. Tegoroczne projekcje obejmą wiele gatunków filmowych, między innymi nominowany do Oscara pełnometrażowy film „Twój Vincent” (Loving Vincent), animowany w całości techniką malarską. Wśród reprezentantów innych gatunków filmowych pojawi się dramat kryminalny Agnieszki Holland „Pokot” (Spoor), wybrany na polskiego kandydata do Oscara dla najlepszego filmu nieanglojęzycznego podczas dziewięćdziesiątej gali rozdania nagród Akademii Filmowej. Wraz z wyżej wymienionymi hitami kinowymi, w trakcie festiwalowego tygodnia będzie można obejrzeć bogaty wybór filmów dokumentalnych i krótkometrażowych.

Opublikowano w Goniec Poleca
piątek, 30 październik 2015 14:07

7th TORONTO POLISH FILM FESTIVAL

Między 11 a 15 listopada 2015 w Revue Cinema na Roncesvalles Avenue odbędzie się siódma edycja Toronto Polish Film Festival. Jak co roku wielbiciele polskiego kina będą mogli obejrzeć najnowsze polskie filmy fabularne i dokumentalne.

Festiwal otworzy film "Ciało" w reżyserii Małgorzaty Szumowskiej, ze świetnymi rolami Janusza Gajosa oraz Mai Ostaszewskiej. Podczas 40. Festiwalu Filmowego w Gdyni film otrzymał Złote Lwy, stając się tym samym najlepszą polską produkcją 2015 roku. Małgorzata Szumowska za swój film zdobyła też szereg ważnych nagród na festiwalach międzynarodowych, m.in. Srebrnego Niedźwiedzia na tegorocznym Berlinale.

Opublikowano w Goniec Poleca

Obcym ciałem w najnowszym filmie Krzysztofa Zanussiego o takim samym tytule, nie jest, jak sądzę, Kasia (Agata Buzek), która nieoczekiwanie porzuca wszystko i chce wstąpić do zakonu, ani też jej chłopak Angelo (Ricardo Leonelli), któremu ten pomysł się nie podoba. Idzie tu raczej o szerszą perspektywę, o pewne postawy, które w dzisiejszym świecie zdominowanym przez bezduszne korporacje, są anachronizmem, czymś co pasuje jak przysłowiowa pięść do oka. 

Nie jest to bynajmniej odkrywcze, zwłaszcza dla tych, którzy żyją wystarczająco długo (jak na przykład niżej podpisany), by się temu uważniej przyjrzeć. Robienie karier za wszelką cenę, brak jakichkolwiek skrupułów w wyścigu po lepsze stanowiska, po większą forsę – stało się celem nadrzędnym, cnotą samą w sobie, przyczyną zawiści i często – niestety – podziwu tych, którzy się temu przyglądają.

Opublikowano w Goniec Poleca
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.