farolwebad1

A+ A A-

Zawierucha nad Sanem, cz.2 (10)

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

ZawieruchaNadSanem    Dowódca UPA na Zakierzoński Kraj Myrosław Onyszkewycz, ps. Orest, Ołeh, Biłyj, Bohdan (ur. 26 stycznia 1911 w Uhnowie koło Sokala, zm. 6 lipca 1950), pułkownik UPA, dowódca VI Okręgu "Sian", działał w strukturach Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, członek Krajowego Prowidu i referent do spraw wojskowych. Ukończył 4 klasy gimnazjum i 2 lata szkoły mierniczej. Pracował w zawodzie buchaltera, był oficerem rezerwy. Był członkiem Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów od jej powstania w 1929. W 1932 został skazany na 3 lata więzienia za przynależność do OUN. W połowie marca 1945 roku Mirosław Onyszkiewicz mianowany został dowódcą VI Okręgu UPA "Sian". Jako dowódca UPA na terenie Polski, jest odpowiedzialny za rozkazy napadów na oddziały WP, grupy UB i MO, polskie wsie, które palono i mordowano polskich mieszkańców. UPA, w myśl jego rozkazów, dokonywała również akcji sabotażowo-dywersyjnych w terenie przez podpalanie lasów, niszczenie mostów, dróg kolejowych i szos, palenie zbóż znajdujących się w stodołach bądź w stogach. Funkcję pełnił do jesieni 1947 roku. 2 marca 1948 został aresztowany we Wrocławiu. Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie skazał go 2 czerwca 1950 roku na karę śmierci. Wyrok wykonano 6 lipca.

    Dowódca SB OUN Petro Fedoriw, ps. Dalnycz (ur. 20 listopada 1910 w Krywem, zm. 11 kwietnia 1950 w Warszawie). Ukończył gimnazjum w Brzeżanach, następnie prawo na Uniwersytecie Lwowskim. Wstąpił do OUN jeszcze w gimnazjum. Od 1940 roku zajmował wysokie stanowisko w referenturze Służby Bezpeky. Od maja 1945 był szefem SB w Zakierzońskim Kraju. 16 września 1947 roku obezwładniony w bunkrze granatami z gazem i schwytany. Więziony 3 lata w więzieniu mokotowskim w Warszawie, 20 stycznia 1950 skazany na karę śmierci. Stracony w Warszawie.

    Działalność propagandową prowadził Wasyl Halas, ps. Orłan, Zenon, Nazar, Sawczenko (ur. 1920 w Białokrynicy koło Podhajec, zm. 2002 w Kijowie). Członek Prowidu OUN od 1937 roku, przed 1939 prowidnyk Junactwa OUN, w czasie niemieckiej okupacji prowidnyk OUN okręgu tarnopolskiego. W latach 1943–1945 prowidnyk OUN w Przemyskiem. W latach 1945–1947 zastępca Jarosława Starucha i referent propagandy "Zakierzońskiego Kraju". W 1947 przedostał się do USRS, w latach 1948–1953 prowidnyk OUN północno-zachodniej Ukrainy, członek kierownictwa OUN-B od 1950. Został aresztowany w 1953 wraz z żoną Mariją Sawczyn "Mariczką" przez grupę MGB, udającą partyzantów UPA, więziony do 1960 r.
 

   Odcinek UPA o kryptonimie "Bastion" istniał w latach 1944–1947 na terenie powiatów: Jarosław, Lubaczów i Tomaszów Lubelski (południowa część). Jego dowództwo stanowili: dowódca – Iwan Szpontak "Zeleźniak", zastępca dowódcy – Jan Szymański "Szum", szef sztabu – Stefan Hałas "Jaryj", oficer polityczny – NN "Derkacz", a następnie NN "Sokił". Oficerem personalnym był Grzegorz Kudryk "Kamień", "Karpo", zaś pisarzem Dymitr Sajczuk "Mitia". W skład kurenia "Zeleźniaka", noszącego kryptonim "Miesniki", wchodziły 4 sotnie: "Kałynowicza" – około 110 upowców, "Tuczy" – około 100 upowców, "Szuma" – około 160 upowców i "Kruka" – około 80 upowców.    

     Oprócz kurenia "Zeleźniaka" działała na tym terenie także samodzielna sotnia "Bryła". W 1944 roku również na tym terenie pojawiła się sotnia o kryptonimie "Zahrawa", a w latach 1947–1948 sotnie "Arkusza" i "Trytora", złożone ze striłciw z rozbitych innych sotni.

    Sotnią o kryptonimie "Miesniki-1" (M-l), działającą w latach 1946–1947 na terenie całego odcinka, dowodził Grzegorz Mazur "Kałynowicz’", który dowództwo nad nią objął po odejściu NN "Pidkowy" jeszcze na terenie USRS. Sotnia ta używana była głównie do akcji propagandowych i napadów rabunkowych, największą aktywność przejawiając w czasie tak zwanej akcji żniwnej. Została rozbita przez WP w czerwcu 1947 roku, zaś rozproszone jej grupy wycofały się do USRS.

    Sotnia "Szuma" nosiła kryptonim M-2 i działała w latach 1944–1947 na terenie pow. Tomaszów Lubelski i Lubaczów. Jej szefem był Jan Szymański "Szum". Brała udział w napadzie na stację PKP w Uhnowie i rozbiciu jednostki WP (około 20 zabitych oficerów i żołnierzy WP), w napadzie na stację w Oleszycach (punkt zborny ewakuowanej ludności ukraińskiej) i na jednostkę WP w Lubyczy Królewskiej (zabito 17 żołnierzy i oficerów WP) oraz wysadzeniu mostu kolejowego pod Jarosławiem. Sotnia "Szuma" spaliła też w maju 1947 roku wsie w gminie Wisznica w powiecie włodawskim. Została rozbita w czerwcu 1947 roku koło wsi Wierzbica (zabitych 102, ujętych 35 członków). Sam "Szum" zginął we wrześniu koło wsi Werchrata.

    Sotnia "Tuczy" o kryptonimie M-3 działała w latach 1944–1947 na terenie powiatu jarosławskiego. Jej sotennym był Michał Semazyn "Tucza" (został nim w czerwcu 1945 roku, po śmierci NN "Bałaja"). Miejsce postoju sotni "Tuczy" znajdowało się w Lasach Sieniawskich, gdzie w lutym 1946 roku stoczyła ciężki bój z oddziałami WP (około 40 żołnierzy i oficerów WP zostało zabitych). Brała udział w napadzie na stację PKP Oleszyce, wysadziła most pod Jarosławiem, dokonała napadu na Szpital Powiatowy w Lubaczowie w celu zdobycia lekarstw i narzędzi chirurgicznych. W połowie 1947 roku oddział ten został rozwiązany i częściowo przeszedł na tereny USRS, a niektóre grupy wyjechały na Ziemie Odzyskane (resztki wchodziły później w skład oddziału "Arkusza"). W 1948 roku "Tucza" zorganizował 8-osobową grupę działającą na terenie powiatów: Biskupice, Lidzbark i Braniewo w woj. olsztyńskim.

    Sotnią o kryptonimie M-4 komenderował Michał Łewko "Kruk". Działała ona w latach 1946–1947 na terenie powiatów: Przemyśl, Jarosław, Lubaczów i Tomaszów Lubelski. Brała udział w napadzie na posterunek MO w Młynach, napadła na wieś Kobylnica Ruska (zamordowano wtedy 5 rodzin polskich), walczyła z milicjantami z Radymna (zabitych około 20 funkcjonariuszy MO) i spaliła wsie: Stubno, Strybienice, Barycz, Zdawuta, Dusinie, Zaliwy, Chotyniec i Gaje. Napadła też na samochód WP i zamordowała 3 oficerów i 9 podoficerów. Została rozbita w marcu 1947 roku, a jej resztki zasiliły sotnię "Arkusza". "Kruk" uciekł do USA.

    Sotnia UPA "Bryla", działająca w latach 1946–1947 na terenie powiatu lubaczowskiego, przybyła pod koniec 1946 roku z USRS. Działała na ziemiach polskich do sierpnia 1947 roku. Jej sotennym był NN "Brył" (został zabity w maju 1947 roku w walce z grupą operacyjną BP i oddziałem WP koło Cetuli), a komendę po nim objął NN "Sahajdaczny". Sotnią o kryptonimie "Miesniki-1" (M-l) dowodził Grzegorz Mazur "Kałynowicz".



    Zakłamana banderowska historia

    Amerykańscy autorzy Richard Breitman i Norman J.W. Goda opublikowali książkę pt. "Cień Hitlera. Nazistowscy zbrodniarze wojenni, wywiad amerykański i zimna wojna". Jak piszą we wstępie, "świeżo ujawnione dokumenty armii amerykańskiej i CIA zawierają wiele tysięcy stron informacji o ich nazistowskich współpracownikach podczas i po drugiej wojnie światowej. Są szczególnie bogate w materiały dotyczące związków sprzymierzonych z ukraińskimi organizacjami nacjonalistycznymi po 1945".

    W ostatnim czasie w Wielkiej Brytanii dzięki publicznym środkom przekazu odkryto, że na jej terenie znalazło schronienie ponad 1500 zbrodniarzy wojennych z ukraińskiej formacji wojskowej, 14. Dywizji Strzeleckiej SS Galizien, która wysługując się Hitlerowi, dokonała wielu zbrodni ludobójstwa na polskiej ludności w miejscowościach: Huta Pieniacka, Huta Wierchobuska, Podkamień, Hanaczów i wielu innych na terenie byłej Małopolski Wschodniej. Po zakończeniu wojny Stalin zażądał od swych aliantów przekazania mu wszystkich formacji wojskowych współdziałających z Hitlerem, tj. armii gen. Własowa, Kozaków dońskich dowodzonych przez gen. Krasnowa i wielu innych, a w tym formacji ukraińskich szowinistów, 14. Dywizji Strzeleckiej SS Galizien.

    Gen. Anders, nieświadom ich zbrodni, może pod wpływem żony Ukrainki, uratował ich przed oddaniem w ręce Stalina. Na prośbę Szandruka, byłego oficera w polskiej armii, przekonał Churchilla, że są to polscy obywatele i za zdradę będą odpowiadać przed sądem polskiego rządu. Ale jak się, niestety, okazało, wszystkie dotychczasowe rządy działające zarówno w PRL, jak i w III Rzeczypospolitej zapomniały o zbrodniach SS Galizien i dopiero nagłośnienie tej sprawy w mediach angielskich spowodowało, że i w polskiej prasie zaczęto wspominać o SS Galizien. Nastąpiło nagłe olśnienie i przypomniano sobie ukrywane dotychczas zbrodnie, znane każdemu Kresowiakowi.

    Dokumenty owe potwierdzają to, co było wiadome od dawna. Ukraińscy zbrodniarze spod znaku OUN/UPA zostali po wojnie przejęci przez zachodnie wywiady i dzięki temu uniknęli sprawiedliwości. Co więcej, z czasem stali się szanowanymi "demokratami". W omawianej książce ujawniono skalę i zakres tej współpracy, która jest haniebnym przykładem tak zwanych podwójnych standardów stosowanych przez Zachód. Książka ta jest także dowodem, że tak zwana propaganda komunistyczna w PRL w stosunku do UPA, którą jakże ochoczo piętnują obecni w Polsce postępowcy i ich sojusznicy, wcale nie była propagandą.

    Gdy doszło do rozkładu ZSRS (od 1989) i po jego upadku (1991) i proklamowaniu niepodległości przez Ukrainę, zostały odtworzone na jej terenie (z udziałem ukraińskiej emigracji politycznej z Europy Zachodniej i Kanady) organizacje nacjonalistów ukraińskich. Najpierw melnykowcy, którzy swoją frakcję OUN zarejestrowali jako organizację społeczną, za nimi podążyli banderowcy, którzy zarejestrowali się na Ukrainie jako Kongres Ukraińskich Nacjonalistów. Powróciła także OUN, z której przywódcy: Anatol Kaminskyj, Jaroslaw Pelenskyj, Taras Hunczak rozpoczęli pracę w kijowskich uczelniach.

    W obwodach zachodnich Ukrainy od kilku lat stale rosnące poparcie Ukraińców w wyborach znajduje nacjonalistyczna partia Ogólnoukraińskie Zjednoczenie Swoboda. W 2009 partia odniosła sukces w wyborach w obwodzie tarnopolskim, zdobywając 34,45 procent poparcia, odpowiednio 154 325 głosów wyborców. Partia ta zwyciężyła także podczas wyborów samorządowych w 2010 roku, zarówno w obwodzie tarnopolskim, jak i iwanofrankiwskim i lwowskim. Na obszarze współczesnej zachodniej Ukrainy masowo od kilku lat pojawiają się ulice, place, szkoły publiczne, prywatne itp., którym nadawane są nazwy ideologów
ukraińskiego nacjonalizmu, szczególnie: Stepana Bandery, Romana Szuchewycza, Dmytra Doncowa, Jewhena Konowalca, Dmytro Klaczkiwskiego, Andrija Melnyka, Jarosława Stećki i Stepana Łenkawskiego. Dla uczczenia tych postaci tworzone są specjalne miejsca kultury, typu muzea i izby pamięci, a miejscowe
samorządy falowo nadają tytuły honorowych obywateli poszczególnych miast powyższym osobom. Ponadto stale budowane są nowe, kosztowne pomniki ku upamiętnieniu tych postaci.

    Tylko do 2010 roku na zachodzie Ukrainy dzięki dotacjom samorządów odsłonięto około 1000 pomników i tablic ku czci UPA i SS Galizien. Pomniki ku czci UPA powstały także w miejscowościach, gdzie doszło do zbrodni na polskiej ludności cywilnej, popełnionej właśnie przez jej oddziały, np. w Podkamieniu i Janowej Dolinie (dzisiejsze Bazaltowe).

    Po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości na jej obszarze rozpoczął się proces kształtowania świadomości historycznej Ukraińców, dokonywany głównie przez ukraińskie władze, dziennikarzy i historyków. Proces ten zwany jest przez niektórych badaczy jako polityka OUN/UPA/Hołodomor. Wzorców dla współczesnej polityki historycznej dostarczyły publikacje ukraińskich autorów emigracyjnych, z których wielu było nacjonalistami. Jednym z głównych punktów nowoczesnej interpretacji własnej historii przez diasporę ukraińską było, według określenia Rudlinga, zaprzeczanie faszystowskiej i antysemickiej naturze OUN, jej zbrodniom wojennym, czystkom etnicznym i udziałowi w Holokauście.

    OUN i UPA, niezgodnie z faktami, przedstawiane są jako organizacje demokratyczne, tolerancyjne i przychylne wieloetnicznej Ukrainie, które położyły podwaliny obecnej ukraińskiej demokracji jako sojusznik zachodnich aliantów. Uczestników nacjonalistycznego podziemia przedstawia się jako bohaterów gotowych bezinteresownie oddać życie za niepodległość Ukrainy, walczących jakoby na terenie całego kraju w jego współczesnych
granicach. W opowieściach o nich rzeczywistość miesza się z mitami i legendami. David R. Marples wymienia następujące składniki mitu o wojowniku UPA: idealizm, samopoświęcenie, odwaga, męstwo, rycerskość oraz nawiązania do Kozaczyzny.

        Działania, aby rozprawić się z banderowskimi poglądami dotyczącymi poczynań Ukraińskiej Powstańczej Armii, są prowadzone bardzo nieskutecznie. Po drugiej wojnie światowej za olbrzymie pieniądze CIA na Ukrainie i poza nią zostały odbudowane struktury UPA jako narzędzie działań sabotażowych wobec ZSRS. Nadto zaś uruchomiony został potężny przemysł wybielający tę formację zbrojną, a w szczególności fabrykujący dowody podporządkowane banderowskiej wizji historii. Dzięki jego funkcjonowaniu na całym świecie rozwinięta została szeroko zakrojona akcja propagandowa.

    Nową konfrontację z Polską rozpoczęli właśnie ci nacjonaliści ochraniani przed Stalinem głównie przez Anglię i USA. Obecnie katom Polaków stawia się pomniki, nazywa ich nazwiskami ulice i place, co nie może być przemilczane przez społeczeństwo polskie. W dłuższej perspektywie konfrontacja propagandowa może doprowadzić do konfrontacji fizycznej.

    Wywołując nową zawieruchę, nacjonaliści ukraińscy są zgodnie ze swoją tradycją wiarołomni i działają na pasku dwóch supermocarstw. Polską racją stanu jest walka, a nie przemilczanie kłamstw ukraińskich nacjonalistów, którzy zaczęli nawoływać do rewizji granic.

    Hasła przyłączenia do Ukrainy ziem znajdujących się między innymi w Polsce padły we Lwowie na wiecu poświęconym Dniu Jedności Ukrainy – poinformował lwowski portal internetowy Zaxid.net. Znany z antypolskich poglądów były deputowany lwowskiej rady obwodowej Rostysław Nowożenec nawoływał do oderwania od sąsiednich państw terenów, które – jego zdaniem – są etnicznie ukraińskie. Wtórował mu Jurij Szuchewycz, syn komendanta Ukraińskiej Powstańczej Armii (UPA) Romana Szuchewycza. Pełna jedność tylko po odzyskaniu ziem. Straciliśmy: Łemkowszczyznę, Nadsanie, Chełmszczyznę i Podlasie, które weszły w skład Polski, oraz ziemię brzeską i Homelszczyznę, które znajdują się na Białorusi – mówił na wiecu Nowożenec. W tym kontekście wymienił także należące do Rosji wschodnią Słobożańszczyznę i Kubań oraz mołdawskie Naddniestrze i południową Bukowinę, która jest częścią Rumunii. Jedności kraju
jeszcze nie osiągnęliśmy, lecz powinniśmy do niej dążyć – oświadczył Nowożenec.

    Tymczasem w naszym kraju w okresie PRL nie pisano o zbrodniach dokonywanych przez ukraińskich nacjonalistów. Były to opracowania wąsko specjalistyczne rozprowadzane przez komitety partyjne. Nie prowadzono więc systematycznych badań nad tą problematyką. Później sytuacja niewiele się zmieniła. Przez
prawie ćwierćwiecze funkcjonowania tak zwanej wolnej Polski nasza prokuratura nie była w stanie doprowadzić do zatrzymania ani jednego zbrodniarza wojennego spośród masowo ujawniających się na Ukrainie członków UPA. Jest to zdumiewające, zważywszy na to, że w UPA nie było ludzi niewinnych, bowiem chrzest bojowy w tej formacji polegał na wykonaniu krwawej egzekucji (scena z filmu "Ogniomistrz Kaleń").

    Nie ulega wątpliwości, że nienależycie funkcjonują państwowe ośrodki dokumentacyjne. W roku 1999 powołany został do życia Instytut Pamięci Narodowej. W głowie nie może się pomieścić, że mimo iż ten ośrodek badawczo-śledczy nosi także nazwę Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu, to zatrudnia ludzi pokroju Grzegorza Motyki, zaangażowanego bardziej w usprawiedliwianie poczynań UPA niż dokumentowanie zbrodni dokonanych na Polakach żyjących na Kresach. Powszechnie wiadomo, że właśnie pod redakcją Motyki ukazały się haniebne, otumaniające polską młodzież "Teki edukacyjne", dotyczące stosunków polsko-ukraińskich w latach 1939–1947. Motyka, któremu czytelnicy londyńskiego pisma "Głos Emigracji" i "Kwartalnik Kresowy" przyznali za kłamstwa historyczne nagrodę "Oślich Uszu", po wielu protestach środowisk kresowych został z IPN-u zwolniony, ale wkrótce ponownie go tam zatrudniono.

    Osoby zakłamujące prawdę o działalności ukraińskich nacjonalistów zaludniają polskie uczelnie. Pracują głównie w instytutach ukrainistyki oraz w instytutach historii i politologii. W zakłamywanie i przemilczanie prawdy o dawnej i dzisiejszej OUN silnie zaangażowana jest polska prasa. W wielu gazetach i czasopismach pomija się milczeniem wszystko, co może okazać się niewygodne dla ukraińskich nacjonalistów. Oto np. od dłuższego już czasu trwa w Kijowie proces przeciwko heroizacji przez Juszczenkę Bandery i UPA. Polski obywatel nie jest w stanie dowiedzieć się nic o tym procesie ani z prasy, ani z telewizji. Nawiasem mówiąc, przez długi czas IPN odmawiał przekazania stronie ukraińskiej materiałów archiwalnych na temat zbrodni UPA na potrzeby postępowania sądowego zmierzającego do odebrania tej organizacji statusu walczącej o niepodległość Ukrainy.

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.