A+ A A-

Albo Trump jako kandydat Republikanów, albo fiasko...

Oceń ten artykuł
(4 głosów)

    James Kirkpatrick pracował jako oddolny organizator dla licznych konserwatywnych organizacji oraz udziela się w konserwatywnych mediach. Pracował również jako asystent w Kapitolu. Jest stałym publicystą portalu vdare.com. Pracował też z różnymi segmentami amerykańskiej prawicy – od neokonserwatystów po libertarian i tzw. nacjonalistycznych dysydentów.

    Jakie czynniki stoją za popularnością Donalda Trumpa?

    Pierwszym i najważniejszym czynnikiem jest imigracja. Jest czymś niebywałym, że Partia Republikańska wielokrotnie starała się narzucić akceptację dla amnestii imigracji [nielegalnych imigrantów – przyp. tłum.] swoim własnym wyborcom. Pomimo tego, że przeszkadzano tym procesem, nie wydaje się, żeby ktokolwiek na establishmentowej prawicy wyciągnął odpowiednie wnioski. Zamiast tego, zaczęli rozprawiać się z własnymi wyborcami, posuwając się nawet wyciszania antyimigranckich patriotów na takich konferencjach jak CPAC(Conservative Political Action Conference).
    Zostało to dostrzeżone przez ludzi na dołach i spowodowało wybuch frustracji, ale nie było nikogo w ruchu konserwatywnym, kto by asertywnie o tych kwestiach mówił. Nic dziwnego, skoro to, co ja nazywam Korporacją Konserwatyzm, jest finansowane przez tych samych darczyńców, którzy finansują takie osoby, jak Marco Rubio.

    Trump, jako ktoś spoza establishmentowej prawicy, który nie potrzebuje finansowania, ma wyjątkową swobodę w tej kwestii. Tak więc, gdy zaczął mówić o imigracji, natychmiast doły zaczęły się gromadzić wokół niego. On jest zupełnie wyjątkowy w tym zakresie. Nikt inny nie mógł tego zrobić. Establishmentowa prawica stworzyła system, który ma powstrzymać tego typu zjawiska. Lecz nie dotyczy to Trumpa.
    Drugim czynnikiem jest politycznie niepoprawny styl Trumpa. Bawi się mediami i otwarcie z nich drwi. Lewicowi aktywiści chcą uderzyć w interesy Trumpa, a on ich zwyczajnie przejeżdża niczym walec parowy. Gdy ktoś go atakuje, oddaje dwa razy mocniej. Dla konserwatystów, którzy są przyzwyczajeni widzieć, jak ich domniemani przywódcy specjalizują się w grzecznym przegrywaniu i przepraszaniu, czymś wręcz upajającym jest widzieć kogoś walecznego i odnoszącego zwycięstwa.
    Trzecim czynnikiem jest zwyczajna frustracja wynikająca z apatii republikanów i braku zmiany czegokolwiek, pomimo tego, iż kontrolują Kongres. Republikanie odnieśli ogromne zwycięstwo w ostatnich wyborach, po tym jak obiecali walczyć z amnestią Obamy [dla nielegalnych imigrantów – przyp. tłum.], a potem złożyli broń. Paul Ryan, który niegdyś był dla wielu konserwatystów postacią heroiczną, zostaje wybrany na spikera Izby Reprezentantów i pierwszą rzeczą, którą robi, jest uchwalenie ustawy finansującej wszystkie programy Obamy, lecz bez środków na płot graniczny. Wiele osób zwraca się ku Trumpowi, ponieważ nie ufa nikomu w Partii Republikańskiej, czy też w ruchu konserwatywnym. Postrzegają ów ruch jako samolubne oszustwo. I mają rację.
    Wreszcie, osoba samego Trumpa. Nigdy nie było takiej osoby jak on. Był już gwiazdą, więc media nie mogą go ignorować. Jest bogaty, więc nie mogą go odciąć. Ma bezpośredni dostęp do mediów. Od dekad utrzymuje relacje z wpływowymi ludźmi. Zasadniczo jest kimś z elity medialnej, kto się zbuntował. Elity nie wiedzą, jak z tym sobie poradzić – jego postawa traktowana jest w kategoriach zdrady własnej klasy społecznej i nienawidzą go za to, jednak nie może zostać ignorowany.
    Trump jest też jest wyjątkowo histeryczny. Jego wiece są zabawnymi widowiskami. To tak jakby oglądać mieszankę komika stand-up, kaznodzieję i generała przemawiającego do swoich żołnierzy. Charyzma jest wyjątkowo przebojowa.
    A jednak siły mu przeciwne są tak potężne, że i to może nie wystarczyć.

    Co motywuje animozje różnych grup wobec Trumpa?

    Różne grupy mają różne motywacje. Zwolennicy otwartych granic są oczywiście najłatwiejsi do wytłumaczenia. Trump jest bezpośrednim zagrożeniem dla nich nie tylko dlatego, że sprzeciwia się ich polityce, lecz dlatego, że zapalił wyborców, którzy są przez nich pogardzani, tj. białą klasę robotniczą i reaganowskich demokratów. (Grupa wyborców – zazwyczaj chodzi o białych robotników z północnych stanów zatrudnionych w przemyśle, którzy tradycyjnie głosowali na demokratów, lecz którzy poparli Ronalda Reagana w wyborach w 1980 i 1984 roku.)
    Niektóre grupy establishmentowej prawicy, np. Club for Growth [Klub na rzecz Wzrostu Gospodarczego – przyp. tłum.], nienawidzą Trumpa ze względu na jego propozycję w dziedzinie handlu i imigracji. Najlepiej patrzeć na większość Korporacji Konserwatyzm jako grupę korporacyjnych lobbystów. Dostarczają ideologicznego dressingu dla polityki taniej siły roboczej. Trump zagraża tej grupie interesów i jej donatorom, stąd chęć pozbycia się go. W pewien sposób, establishmentowa prawica jest jednym wielkim wysiłkiem na rzecz przekonania Amerykanów ze środkowych stanów do wspierania interesów donatorów z Nowego Jorku.
    Neokonserwatyści są osobną historią. Choć często są oskarżani o obsesję na punkcie Izraela, nie myślę, że akurat o to tutaj chodzi. Trumpa trudno nazwać antyizraelskim. Jest wielkim zwolennikiem państwa żydowskiego, jego córka dokonała konwersji na judaizm i wielu spośród jego bliskich zwolenników jest Żydami. Nazywanie Trumpa antysemitą byłoby szaleństwem. Trump jest również głośnym krytykiem porozumienia Obamy z Iranem i oczywiście jest zwolennikiem silnego wojska i mocnej postawy przeciwko islamskiemu terroryzmowi.
    Dlatego myślę, że animozja neokonserwatystów wobec Trumpa ma swoje inne uzasadnienia. Po pierwsze, neokonserwatyści nienawidzą Trumpa dlatego, że przedstawia Izrael jako wzór do naśladowania, gdy idzie o imigrację i budowę muru granicznego. Neokonserwatyści głoszą podwójny standard, tj. "masową imigrację dla Ameryki, żadnej imigracji dla Izraela". Nie mogą jednak do końca tego tak otwarcie powiedzieć.
    Po drugie, Trump nie da się kontrolować. Odnosi się wrażenie, że tacy oficjele, jak John McCain, Lindsey Graham, Marco Rubio, Jeb Bush i inni, są zwyczajnymi frontmenami dla innych osób, którzy realnie formułują program polityczny. Podobnie jak kiedyś uznawano za rzecz istotną kontrolowanie przez parlament angielski tego, kto zasiada w radzie królewskiej, tak obecnie neokonserwatyści są wściekli, że Trump mógłby obsadzić swoją administrację własnymi ludźmi, wycinając całkowicie neokonserwatystów poza proces rządzenia. A to dla ruchu intelektualnego, który nie ma oddolnych zwolenników i polega na swoim dostępie do władzy, byłoby śmiertelnym ciosem.
    Po trzecie, Trump nie jest wrogo nastawiony wobec Rosji. Powiedziałbym, że animozja wobec Rosji i Władimira Putina jest obecnie główną determinantą dzisiejszego neokonserwatyzmu. Rzecz jasna, nie ma powodów, dla których Rosja i Ameryka miałyby być wrogami, i wiele powodów przemawiających za silnym sojuszem. Ale rosyjsko-amerykańskie zbliżenie zagroziłoby licznym grupom interesu wewnątrz amerykańskiego systemu.
    Wreszcie, gdy idzie o innych oponentów Trumpa, myślę, że ich niechęć jest motywowana nienawiścią do jego zwolenników. Spory segment poparcia dla Trumpa pochodzi od białych reprezentantów klasy robotniczej, którzy są otwarcie pogardzani przez postępowców i konserwatystów. Są to ludzie, którzy utracili pracę z powodu albo outsourcingu, albo nielegalnej imigracji i którzy zostali swego czasu zaatakowani przez Obamę jako "przywiązani do swoich pistoletów i religii". Śp. Sam Francis określił ich mianem amerykańskich "Radykałów Środka". Teraz mają swojego rzecznika, który nie da się zastraszyć, i to doprowadza wiele osób do furii. Często zdarza się, że publikowane są szydercze eseje fotograficzne ze zwolennikami Trumpa ukazujące normalnych Amerykanów, którymi mamy jednak gardzić. Wiele z tych działań wygląda po prostu na zwykłą nienawiść do białych Amerykanów jako takich.
    Pogarda wynika również z tego, że Trump odwołuje się do Amerykanów jako Amerykanów, jako członków państwa narodowego, członków  tej samej drużyny, że tak powiem. Czarni, biali, Latynosi, Azjaci i inni, którzy popierają Trumpa, widzą siebie przede wszystkim jako Amerykanów. Trump rzeczywiście byłby w stanie uzyskać większe poparcie ze strony mniejszości kolorowych niż Mitt Romney. A w sytuacji, gdy dziennikarze i profesorowie uniwersyteccy, którzy zarabiają na życie z tytułu prowadzenia krucjaty przeciwko białemu rasizmowi, odrodzenie patriotyzmu i nacjonalizmu jawi się jako bezpośrednie zagrożenie.


    Czy Trumpa można nazwać "następcą Pata Buchanana", który operował podobną retoryką i odwoływał się do tych samych grup społecznych w swoich kampaniach prezydenckich w 1992, 1996 i 2000 roku?

    Jest to zasadne porównanie, ale są istotne różnice. Po pierwsze, Buchanan zebrał wokół siebie religijną prawicę, Trump zaś nie prowadzi krucjaty przeciwko aborcji i nie jest do końca jakimś szczególnym oponentem praw dla homoseksualistów. Po drugie, Trump nie jest znany jako przeciwnik Izraela, podczas gdy Buchanan głośno kwestionował wpływ Izraela na amerykańską politykę zagraniczną. Po trzecie, Buchanan wywodził się z oficjalnego ruchu konserwatywnego i był członkiem administracji Reagana. Trump jest prawdziwym człowiekiem z zewnątrz. Nie mogą się go pozbyć. Gdy idzie o handel z zagranicą, jednak Trump jest jak najbardziej następcą Buchanana.
    
 

   Na podstawie samej jego popularności i wyników w sondażach, czy Trump ma realną szansę na zdobycie nominacji republikańskiej?

    Tak. Prowadzi w krajowych sondażach, ma dobre notowania w Iowa i prowadzi w New Hampshire i w większości innych stanów. Jednak istnieje dla niego zagrożenie. Jego narracja zależy od ciągłych zwycięstw w prawyborach, więc potrzebuje przynajmniej silnego drugiego miejsca w Iowa, gdyż nawet niewielka porażka mogłaby mu zaszkodzić.
    Zwycięstwo w New Hampshire, z mojego punktu widzenia, jest dla niego absolutnie konieczne. Establishment jest podzielony i nie zanosi się na to, aby Cruz tam wygrał. Jeśli przegra zarówno w Iowa, jak i New Hampshire, Trump będzie miał poważny problem, a jeśli przegra w Południowej Karolinie, to już po nim. Natomiast jeśli wygra w New Hampshire, nadal będzie faworytem i z rozmachem ruszy na Południową Karolinę. Jeśli Trump zdobędzie i Iowa, i New Hampshire, będzie rzeczą niemalże niemożliwą, aby ktokolwiek go powstrzymał. Establishment musiałby się zjednoczyć wokół jednego kandydata (najprawdopodobniej Rubio), ale obecnie, nadal skaczą sobie do gardeł.
    

    W przypadku ustawienia gry przeciwko Trumpowi przez republikański establishment, czy mógłby wystartować jako trzecia siła w tegorocznym wyścigu? Czy byłby w stanie trwale naruszyć system dwupartyjny w Ameryce?

    Zobowiązał się, że tego nie zrobi, ale jeśli ustawią grę przeciwko niemu, może to rozważyć. Ale nie myślę, że doprowadziłoby to do powstania trzeciej partii na naszej scenie politycznej, choć on sam mógłby uzyskać wiele głosów w tym jednym wyścigu wyborczym.
    Trump jest pojedynczym zjawiskiem. Ma bezpośredni dostęp do mediów, gdyż był telewizyjną gwiazdą i biznesmenem-celebrytą. Posiada majątek, który może wydać na własną kampanię. Nie ma ideologii, ale ma pewien styl i charyzmę, które zdobywają serca. Jeśli Trump upadnie, ruch, który powstał wokół niego, upadnie wraz z nim. To nie Front Narodowy ani UKIP.
    Albo Trump jako kandydat republikanów, albo fiasko.
    Gdyby próbował swoich sił z trzecią partią, skończyłby tak samo jak Partia Reform – ideologicznie zdezorientowana i bez przywódcy, poza jedną osobistością. Skoro Buchanan nie był w stanie przekształcić Partii Reform w dobie po Ross Perocie w trzecią siłę w 2000 roku, nie widzę za bardzo, jak Trumpowi miałoby się to udać. Jeśli Trump przegra, myślę, że priorytetem dla niego będzie powrót do Trump Tower i naprawienie szkód wyrządzonych jego interesom.
    

    Jak "weteran i uciekinier" z establishmentu i Korporacji Konserwatyzm spogląda na obecne tumulty trapiące Stary Kontynent?

    Z wielką nadzieją. Zawsze żywiłem większą nadzieję w stosunku do Europy niż do Ameryki (przynajmniej do czasu pojawienia się Trumpa). Potrzebujemy partii, które są populistyczne  (W kontekście anglosaskim, populizm niekoniecznie musi mieć negatywne konotacje w kulturze politycznej i debacie publicznej. Często mianem populistycznego określa się program lub ruch, który opowiada się po stronie "zwykłego człowieka". Populizm w takim rozumieniu zazwyczaj łączy elementy prawicowe i lewicowe, przeciwstawiając się wielkiemu kapitałowi, jak również stronnictwom socjalistycznym, wykorzystując raczej narzędzia reformy niż gwałtownej rewolucji. Populizm skłania się ku postawie antydemokratycznej, choć nie zawsze), odwołują się do środowisk robotniczych i eksponują twarde stanowiska nt. imigracji i spraw kulturowych w celu uratowania Zachodu. Bóg wie, że nie dokonają tego amerykańscy konserwatyści.
    Prowadzenie walki w Ameryce jest nieco utrudnione, gdyż, jak wspomniałem wcześniej, ruch konserwatywny jest wytworem pieniędzy i klasa darczyńców nie ma nic do uzyskania od populistycznego, patriotycznego ruchu. Co więcej, amerykański konserwatyzm obecnie jest tak blisko powiązany z klasycznym liberalizmem, że populizm w kwestiach handlu i gospodarki byłby obsmarowany jako "socjalizm" i mielibyśmy wolnorynkowych lobbystów prowadzących kampanię reklamową przeciwko niemu. O ile istnieje prawdziwie zorganizowany ruch oddolny na prawicy, są nim religijni konserwatyści, którzy głównie zajmują się wspieraniem Izraela i walką z aborcją. Większość przywódców tzw. religijnej prawicy, de facto wspiera masową imigrację. Istnieje również dziwny amerykański tik, który trudno jest wytłumaczyć obcym. Amerykańscy konserwatyści wierzą w ową absurdalną, optymistyczną wyjątkowość, gdzie zawsze "wszystko się ułoży", niezależnie od okoliczności. Wielu amerykańskich konserwatystów jest również przywiązanych do idei, iż nie istnieje żadna prawdziwa amerykańska tożsamość kulturowa, że jesteśmy "narodem propozycyjnym" oddanym "wolności" i "swobodzie" i innym abstrakcjom. Tak więc podnoszenie takich kwestii, jak zmiany demograficzne, jest widziane jako coś w złym guście i pozapatriotyczne, nawet jeśli ma owo zjawisko realne wyborcze i kulturowe konsekwencje (jak w Kalifornii). Amerykański ruch konserwatywny ma potężne zabezpieczenia wbudowane w siebie, aby powstrzymać rozrost ruchu przypominającego francuski Front Narodowy. Jedyną nadzieją na obecną chwilę jest Trump ex machina. I proszę mi wierzyć, waszyngtońscy konserwatyści szczerze go nienawidzą, poza takimi dysydentami jak ja i moi przyjaciele.

 

    W kontekście wspomnianego kryzysu, jak Pan ocenia postacie Władimira Putina i Viktora Orbana?

    Oczywiście, popieram Putina i Orbana oraz postrzegam ich jako rozważnych mężów stanu w porównaniu z takimi katastrofami jak Merkel. Zapewne nie żywią nienawiści do własnych narodów, jak nasi przywódcy. Istnieją jednak pewne problemy. Zarówno Putin, jak i Orban przywiązani są do tego małostkowego nacjonalizmu, który może być bardzo destrukcyjny w sytuacji kryzysu w skali cywilizacyjnej. Ciężko będzie utworzyć wspólny front przeciwko destrukcji Zachodu, gdy Putin wzbudza strach we wschodniej Europie. Zapewne, gdybym był Polakiem, albo Litwinem lub Finem, miałbym inne odczucia wobec Rosji. Rozumiem, dlaczego Putin postępuje tak, jak postępuje. Przebywałem nawet w Doniecku i przeprowadziłem wywiad z prorosyjskimi bojownikami. Lecz trzeba zauważyć, że kolejny konflikt w Europie byłby ostatecznym gwoździem do trumny dla naszej cywilizacji. Mając to na względzie, uważam, że większość winy za powstałe napięcia leży po stronie rządu Stanów Zjednoczonych. Putin wykazał się wielką powściągliwością po zestrzeleniu rosyjskiego bombowca przez Turcję.
    Istnieje tendencja wśród amerykańskich konserwatystów do określania ich obu – Putina i Orbana – mianem "niedemokratycznych", czy nawet "zbirów". Proszę jednak zrozumieć, że amerykańscy konserwatyści nie są świadomi, jaka polityczna represja istnieje w zachodniej Europie, gdzie nie ma prawa do wolności słowa. Mamy również do czynienia z tendencją obkładania normatywnymi pojęciami wszelkich konfliktów na polu polityki zagranicznej. I tak Rosja nie może nam się przeciwstawiać li tylko z powodu różnicy interesów, lecz dlatego, że Putin jest "dyktatorem" i "bandytą".
    Uważam, że na wiele sposobów Węgry i Rosja są bardziej wolne niż Stany Zjednoczone. W obu krajach można określić polityczne centrum grawitacji. Można bardziej otwarcie dyskutować nt. istotnych kwestii bez groźby bycia zwolnionym z pracy lub fizycznie zaatakowanym. Te kraje nie są sterowane przez sojusz nadzorującej władzy, lewicowych grup litygacyjnego nacisku i histeryzujących mediów. Wolałbym być rządzony przez jednego "autorytarystę", który mógłby zostać zastąpiony, niż przez system, który wydaje się trzymać władzę niezależnie od tego, kto jest w Kongresie czy w Białym Domu.
    Powiem jeszcze, że my, amerykańscy prawicowcy, zazdrościmy Polsce tak bardzo! W imię wszystkiego, co święte, nie pozwólcie im zrobić z Polski tego, co zrobili z nami. Donald J. Trump może być naszą ostatnią szansą. I szczerze wierzę, że jeśli nie on, to nikt.
    
     Dziękuję za rozmowę.

Ostatnio zmieniany piątek, 29 styczeń 2016 15:24
Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.