Tak, ważny dzień - dzień Wszystkich Świętych.
Dwa razy byliśmy na grobach – mojego ojca i mojej babci. Wieczorem spodziewałam się łuny, kolorowej …. łuny migocących światełek. Rozczarowałam się, było inaczej.
Rynek dostosował się do gustu ludzi, a oni wybierali znicze białe, pomarańczowe i czerwonych trochę. Brakowało mi zieleni świecącej i niebieskiego świecącego. Nie migotały światełka, chociaż wiatru nie było. Od czasu do czasu tylko, jakiś jeden znicz był bez osłony, wtedy było widać żywy ogień.
Groby przeładowane. Na każdym z nich około 300 złotych w towarze, licząc kwiaty i znicze.
Widać, że albo znicze staniały, albo stopa życiowa ludzi podniosła się.
Młodzież wyjechała na początku tego wieku. Co można było zrobić, jeśli praca była tylko w dużych miastach, a tam na początku drogie życie, bez mieszkania. Co raz to było widać dzisiaj samochód z nie polskimi numerami rejestracyjnymi
Dokupiłam dzisiaj kwiaty i dobrze, że nie wcześniej, bo mogłam je dopasować do tych. które już na grobie były. Kilka osób sprzedawało znicze i kwiaty na drodze do cmentarza.Kwiaty stały na ziemi, przy chodniku, w cenie od 5 złotych do 25 złotych.
Tańsze były niż kilka dni temu niż na targu, ale mniejsze. Kupiłam białe. Zarówno babcia. jak i mój tata nie lubili wystawności, więc zawsze dopasowuję i znicze i kwiaty do ich gustu. Wszyscy chyba tak robią.
Wspomniałam dzisiaj moje dni 1 listopada, gdy musiałam pracować w Niemczech. Trudno taka pracę nazwać pracą. To było niewolnictwo. Pracowałam wtedy bez dnia wolnego i bez czasu wolnego. Teraz już troszkę się zmieniło. Opiekunka wie, ze należy jej się czas wolny, chociaż te 2 godziny dziennie
Wtedy tego nie miałam i wymagań mieć nie mogłam. Cieszyłam się, że mnie nie odesłano. bo dowiedziałam się, że Niemcy mieli na to tydzień. jak im się opiekunka nie spodoba. Oni mówią - jeśli nie ma chemii.
W roku 2010 pojechałam z panią starszą niemiecką, na cmentarz. Liczyłam na to, że kupimy kwiaty przed cmentarzem, a tam nic. Cisza, nikogo nie było. Dwie kobiety wybrały się z pieskami na spacer, właśnie na cmentarz. Czekałyśmy przy jakimś kamieniu który miał zastąpić grób. Jej mąż został po śmierci spalony, więc cały grób, to był nieduży kamień, jego imię na nim, trochę trawki i kaganek na świeczkę, którą tam można było włożyć.
Tak tez zrobiłam i czekałyśmy na rodzinę Dobrze że znalazłam ten grób, bo miał powierzchnię kwadratu o bokach pół metra na pół metra. Przybyła rodzina niemiecka, bez żądnego kwiatka, żadnego znicza. To był Duesseldorf.
Oddaliłam się od nich i się popłakałam. Usiłowałam ukryć moje łzy, bo rodzina niemiecka nie rozumiała, o co chodzi. Chcieli wiedzieć, dlaczego płaczę. Trudno było im to wytłumaczyć, bo nawet, jeśli w Polsce jest inaczej niż w Niemczech, to przecież to nie jest powód do płaczu – wg nich. Wg mnie też., sama nie wiedziałam, dlaczego płaczę.
Tęskniłam za Polska, za moją rodziną, za dziećmi. Za tym, aby razem z moimi bliskimi podziwiać przystrojone groby. Tak dobrze, gdy ludzie tego samego dnia, to samo robią. To łączy ludzi.
Więc doceniam to, że dzisiaj mogłam być w Polsce i wśród swoich.
Ważne jest to święto, chociaż młodzi już by woleli obchodzić je na wesoło. Wczoraj zamiast cukierków kupiłam mandarynki i jak przyszła gromada dzieciaków, to im je dałam. Dałam, bo jeszcze 10 lat temu nasz syn pukał do drzwi, grożąc figielkiem, jeśli nie dadzą cukierka, a figielek to jajko pod wycieraczką. Mąż dodał teraz, że jajka są drogie, więc by tak nie zrobili teraz.
Dzisiaj nie wiemy, czy ci, którzy umarli. mają lepiej od nas, czy gorzej.
Mój mąż ostatnio powiedział że piekło, to jest ziemia.
Wierzę, że wszyscy pójdziemy do nieba. Dołączymy do innych, którzy na nas w tym dniu patrzą i widzą, jak mało wiemy. Widzą, jak układamy znicze na ich grobach. Wiedzą. że pamiętamy.
Ludzie starają się, aby ten nasz pobyt na ziemi uczynić znośnym - aby było ciepło, aby nie było głodno. To nam się udaje, ale o tym, co będzie po śmierci. nie wiemy nic.
wandarat
Polska dn. 1.11.2018
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!