farolwebad1

A+ A A-

Orzeł to dobry znak

Oceń ten artykuł
(5 głosów)

RatajewskaTak, jestem nadal w Niemczech, nadal się opiekuję osobą starszą. Jest to Niemka, ona ma ponad 90 lat, ale umysł całkiem sprawny. Może nawet niesamowicie sprawny. Chyba to u nich rodzinne, bo reszta rodziny też bardzo rozsądna.

Pani starsza przywiązuje dużą wagę do jedzenia, każdy posiłek ma swój czas. Ziemniaki gotuje się w małej ilości wody, wystają do połowy. I na bardzo małym ogniu. Nie mogą być ani za długo, ani za krótko gotowane. Tak samo kalarepa, brokuły, kalafiory i marchew. To właśnie pani na zmianę gotuję jako dodatek do ziemniaków.
Ziemniaki są najważniejsze, pani je jada na obiad i na kolację. Dodatkowo na kolację jeszcze chleb z dżemem i twaróg.
Ja sobie na boku czasem coś dogotowuję, jak mi się znudzą te ziemniaki. Gorzej, jak wyrównuję braki żywieniowe czekoladą gorzką, która ma w środku nadzienie marcepanowe.
Nie ma tutaj wagi, ale za dobrze mi tutaj. Muszę ćwiczyć, bo na pewno przytyłam. Dzisiaj jeździłam godzinę na rowerze. Tu są same pola, pola z jakąś rzepą, nawet widziałam ze szparagami.
Wczoraj na jednym z pól zauważyłam orła. Był młody. Przystanęłam na rowerze, wtedy on rozwinął skrzydła. Pod spodem były kolorowe – białe, czarne i brązowe. Na wierzchu ten orzeł był bury. I miał bardzo mocne łapy i te łapy miały pióra sterczące po bokach. Piękny był ten ptak, nawet sobie pomyślałam, że to jakiś dobry znak. Pierwszy raz w życiu widziałam orła, jeśli to był orzeł. Orzeł bielik ma chyba biały łepek, a on chyba miał bury, jak reszta.
Dobry znak dla mnie, dla mojej rodziny i dla mojego państwa. Dla Polski, bo orzeł zawsze się kojarzy z godłem naszym. Nieważne, że inne państwa też może mają orła w swoim godle, ale ten orzeł ukazał się mi, a ja jestem Polką, więc to dla Polski pomyślność.
I tak ma być.


Polska to teraz bardzo zróżnicowany kraj. I niespokojny. Dużo w nim ujadaczy, cwanych lisów, ale też dużo spokojnych ludzi, którzy chcą tutaj mieszkać i chować swoje dzieci czy cieszyć się wolnością na emeryturze. Bo maszerowanie do pracy to nie jest wolność. Na ryby rano nie można pojechać.
Przedłużyłam tutaj już pobyt, teraz znów muszę przedłużyć. Firma jakoś nie może znaleźć opiekunki, która by mnie zastąpiła.
Wszyscy są tu dla mnie bardzo mili. Jednak mam rodzinę w Polsce i chcę wracać do kraju. Potem chcę tu wrócić, ale następna opiekunka może tu zapuścić korzenie, jak to się mówi. Może po prostu wyprosić, żeby być tu dłużej, wtedy stracę to miejsce. Ryzykuję więc. Może następna opiekunka, którą przyśle biuro, nie okaże się lepsza ode mnie. Opiekunki polskie bardzo pilnują dobrego miejsca, gdy jest się u dobrych, normalnych ludzi. I gdy się jest przez nich akceptowaną.


Ludzie tutaj, na tej wsi, pomagają sobie. Sąsiedzi mają latami klucze od drzwi wejściowych swoich sąsiadów po lewej i po prawej stronie. I pomagają sobie wzajemnie, bez natarczywości. Wszystko to już ludzie starsi.
Wokół niziny, uprawne pola. Dzisiaj mijałam hodowlę gęsi, zachęcali napisami, żeby zajechać i sobie kupić gęś. Ale widać, że rozdmuchane rolnictwo przeżywa kryzys, wielkie stodoły stoją puste, zwierząt prawie nie widać, ale ziemia jest uprawiana. Najbardziej dziwi mnie żwawo jadący traktor, taka prędkość mi do traktora nie pasuje. Inne rolnicze maszyny też szybko posuwają.
Rodzina pani starszej doszła do wniosku, że muszę zobaczyć, pozwiedzać Bremę. Bo jestem blisko tego miasta. Dwa tygodnie temu urządzono mi miłe popołudnie, pooprowadzano mnie po mieście, potem kiełbaska z rusztu i kawa z ciastem w restauracji, zrobionej w średniowiecznym budynku. Wokół nas chodzili ludzie z przeszłości, poubierani w zgrzebne ciuchy. Taka ta Brema jest, coś tu miesza się przeszłość z przyszłością. Dodaje to uroku miastu. Kościoły w centrum olbrzymie – dwa ewangelickie i jeden katolicki z pięknymi witrażami. Obraz Matki Boskiej ze świeczkami, które można było zapalić w jakiejś intencji.


Dziękuje za wycieczkę rodzinie, bo w tym czasie zorganizowano opiekę dla pani starszej – na kilka godzin przyszła znajoma Niemka, a potem ktoś z rodziny, dopóki nie wróciłam. Chyba pierwszy raz tak się w Niemczech mną zajęto. Aż tak.
Do miasta, które jest oddalone o pięć kilometrów, jeżdżę teraz już samochodem. Jako pierwsza opiekunka dostąpiłam tego zaszczytu. Przez pierwsze dwa tygodnie jeździłam na bardzo starym rowerze, bez przerzutek, który z tyłu miał ulokowane torby.
Taka wycieczka była miła tylko w jedną stronę, bo z powrotem było już ciężko. Ja nie mam dwudziestu lat!
Wszystko ma swoje dobre i złe strony. Na rowerze miałam więcej ruchu, samochodem się przemknie, ale w mieście można więcej pochodzić.
Rano telefonuję do męża, potem rozmawiamy jeszcze na Skype. Wczoraj uczyłam syna niemieckiego, właśnie poprzez Skype. W Polsce uczy się przede wszystkim gramatyki, a nie mówienia po niemiecku. To duży błąd. Brakuje krótkich prostych, przydatnych zdań. Wszystko opiera się na pisaniu, nie mówi się. Nie ocenia się czytania, jak kiedyś. Jest sprawdzian pisemny, wszystko szybko, szybko. Szybko i sprawnie, ale język niemiecki to nie matematyka.


Książki coraz gorsze, pozaśmiecane jakimiś sytuacyjkami. Brak tam objaśnień po polsku. Uczeń sam sobie z tym nie poradzi. Książki są wciąż zmieniane i o tym decyduje nauczyciel – jak zmieni, to ma uczucie panowania czy zrobienia jakichś zmian, a firmy wydawnicze się cieszą, bo zarabiają. Młodsze roczniki uczniów denerwują się wtedy, bo nie mogą odkupić książek po niższej cenie. A kiedyś szanowano lasy!
Córka wysłała mi zadania z fizyki, dwa działy . Trudne te zadania, wiem, że kiedyś się takie robiło. Jak coś zrobię, to jej prześlę. Wtedy ona to udostępnia też innym. Kto zrobi zadanie, ten rozwiązanie zaraz daje do Internetu. W ten sposób wszyscy wspólnie robią. Najgorzej, że w szkole średniej nie mieli pochodnych i całek. A tutaj mamy zadania – wzór na drogę, wyciągamy pochodną, wtedy mamy wzór na prędkość, wyciągamy pochodną i wtedy uzyskujemy wzór na przyspieszenie. Wszystkie te wielkości są zależne od czasu. Z powrotem całkujemy i z przyspieszenia uzyskujemy prędkość, z prędkości drogę. Ale trzeba umieć całkować, oni tego nie mieli w ogólniaku.
W szkole był rozkwit około 1990 roku. Wtedy do matematyki weszły zbiory zadań – "I ty zostaniesz Pitagorasem". Były tam cudowne zadania i bardzo dużo przykładów. Nauczyciel mógł sobie swobodnie wybrać określony poziom trudności. Książka już właściwie nie była potrzebna, ale mogła być. Potem jednak ruszył cały przemysł podręcznikowy, głupota nauczycieli powodowała, że przemysł ten ruszył. Uczeń miał dużo dużych, ciężkich, kolorowych książek. I tak jest do dzisiaj.
Teraz, gdy patrzę na książki, widzę, że są coraz gorsze, coraz cięższe i coraz bardziej kolorowe. Niestety, czasem widać, że fachowcy ich nie pisali.
Mam stare książki i są dla mnie cenne, jak trzeba synowi pomóc czy sąsiadowi.
Co najdziwniejsze, niektórzy nauczyciele zmieniają książki, ale nie trzymają się ich. Uczniowie też się z nich nie uczą. Po prostu książki są. Niedobrze uczniów przyzwyczajać do głupoty.


Ale mamy kapitalizm, wszyscy chcą zarobić.
Dzisiaj siedziałam nad takim zadaniem z fizyki – samochód jedzie 60 km na godzinę i widzi człowieka na pasach. Szybko więc hamuje i zatrzymuje się tuż przed tym człowiekiem, w ostatniej chwili. Pytanie jest takie – z jaką prędkością ten samochód uderzyłby tego człowieka na pasach, gdyby jechał z prędkością 70 km na godzinę.
Wynik jest pierwiastek z 1300, czyli około 36 km na godzinę. Pierwiastek z 1300 to jest pierwiastek z sumy kwadratów jednej i drugiej prędkości. Pierwiastek z 1300 to jest pierwiastek z 60 do kwadratu plus 70 do kwadratu. I nie umiem tego zadania zrobić. Kto mi pomoże, córka i jej koledzy czekają na pomoc. Koledzy, bo koleżanek na jej wydziale prawie nie ma.
Na moim komputerze mam wszystkie filmy z Anią z Zielonego Wzgórza. Jakoś teraz tego nie oglądam, ale był czas, że bardzo mi się podobał, zwłaszcza pierwszy odcinek.


Mam też film "Kobieta za burtą" i film z Sherley Valentaine. Mąż mi to wszystko powgrywał. Jak jadę do Niemiec do pracy, jestem w obcym domu i jest mi smutno, to te filmy pozwalają przetrwać ciężkie chwile bez rodziny, na obczyźnie.
Mam też występ w "X-factorze" Michała Sikory z Bydgoszczy. Ma tak piękny głos, a jego występ był ciekawy, fajnie zachowywali się sędziowie. Więc też od czasu do czasu sobie to oglądam. Żałuję, że chłopak ten nie przeszedł dalej. Towarzyszył mu w tym programie jego niewidomy ojciec. Michał jest telemarketerem, czyli przez telefon namawia ludzi na jakieś usługi, pracuje głosem, jak to sam powiedział. Taki ma zawód.
Uwielbiam ten jego głos i on też pomaga mi przetrwać Niemcy. Moje dzieci śmieją się z tej mojej miłości do głosu Michała Sikory. Wpiszcie sobie Michał Sikora TVN – obejrzyjcie sobie mojego idola. Może kiedyś nagra płytę. Tutaj zapomniał słów piosenki, ale jak ktoś ma taki głos, to może i "wlazł kotka" zaśpiewać.


W tym domu mam zupełnie inną sytuację i nie słuchałam jeszcze Sikory ani nie oglądałam moich filmów. Dodatkowo mam wgrane jeszcze trzy odcinki Pana Nowaka. Dzięki spotkaniu z nim nie palę już papierosów i wierzę w jego pomoc. W jego uzdrawianie. Tak, leki tylko w ostateczności.
Zegarek po zmianie czasu mam jeszcze nieprzestawiony. Ujmuję godzinę, gdy na niego patrzę. Zawsze mąż mi to robił.
Zimno niedługo będzie, a ja nie wzięłam ze sobą butów cieplejszych. Nie planowałam, że dłużej zostanę. Buty zimowe tutaj oglądałam w sklepach, ale są bardzo drogie. Po co mam kupować, jak mam w domu. Jakoś przetrwam, może śnieg tak szybko nie spadnie.
Zadanie z fizyki zrobiłam dzisiaj rano, w kuchni. Pomyślałam sobie, że to różnica, czy to czołg się zatrzymuje przed pieszym, czy samochód. Przyszła mi do głowy masa i zadanie zrobiłam przy pomocy wzorów na energię kinetyczną.


Bo taki samochód pędzący z prędkością 70 kilometrów na godzinę ma większą energię niż ten, co ma prędkość 60 km na godzinę. Część tej energii jeszcze mu zostanie na przejechanie pieszego, niestety. Gdyby tak powiało jakieś tsunami, to może by zboczył z drogi i tego pieszego nie przejechał. Albo gdyby mu zabrakło benzyny. Spróbuję zrobić jeszcze jakieś zadanie. Najważniejsze, że są odpowiedzi.
Syn wraca ze szpitala. Nie przeprowadzono badań na boreliozę, a byłaby to choroba ponad 10-letnia. Konsultowano się z oddziałem zakaźnym tylko. Nie zbadano dziąsła, na którym coś dziwnego się zrobiło dwa lata temu i dentysta mu to usuwał. Za daleko jestem. Pamiętam jego rumień na łydce. Jak będzie brał leki, to podobno ma być dobrze. Ale czy będzie brał leki? Ciekawe, czy minie mu agresja w stosunku do rodziny.


Dalsza część artykułu dostępna po wykupieniu subskrypcji. Kup tutaj!

Zaloguj się by skomentować

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.