farolwebad1

A+ A A-

Wiosenna euforia drogowa i chińskie strachy

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

No idzie wiosna, czuć ją już w powietrzu – coraz częściej, jakoś tak człowiek podświadomie otwiera okno w samochodzie, mimo że temperatura dość ociężale podnosi się do dwucyfrowych wartości. W połączeniu z dłuższymi dniami wywołuje to wszystko wiosenny napływ euforii drogowej.
Jest to rzecz niebezpieczna i musimy się z nią liczyć tak u siebie, jak u innych. Psychologia drogowa powinna być jednym z działów uczonych w szkołach – choćby po to, by uniknąć banalnych przyczyn niebezpiecznych wypadków.


Powiem przewrotnie, że wiosenna euforia drogowa i związane z nią szarżowanie jest bardziej niebezpiecznym stanem niż jazda na lekkim rauszu. Z tego co słyszałem, człowiek podpity zdaje sobie sprawę, że jest na cenzurowanym, i jedzie tak przepisowo, jak tylko może; stara się nawet o te 20 km/h nie przekraczać obowiązującej prędkości – żeby nie było się o co przyczepić.


Oczywiście nikogo nie zachęcam do jazdy po pijanemu – pisałem już o tym dlaczego, ale gdy już jesteśmy przy środkach odurzających, to euforia wiosenna jest bardziej podobna do podniety uzyskiwanej po amfetaminie czy kokainie – i zdaje się, że chemia mózgu jest nawet podobna.
Zdając sobie z tego sprawę, możemy zawczasu się opanować, powściągnąć i być stroną wygrywającą – bo naszą wygraną będzie to, że się wyluzujemy, damy sobie na wstrzymanie, nie będziemy uczestniczyć w wiosennych przepychankach drogowych, nie będziemy prężyć koni mechanicznych.


Wiosna jest niebezpieczna również ze względu na "osłabienie wiosenne", czyli rozkojarzenie, jakie wywołują śpiewające ptaszki, rosnąca trawka i coraz bardziej odsłonięte wdzięki płci przeciwnej.
Też powinniśmy nad tym popracować, też powinniśmy sobie zdawać sprawę z własnego stanu biometeorologicznego.
Po prostu, na wiosnę nie warto przesadzać i warto trzymać się przepisów sztywniej niż kiedykolwiek – tym bardziej że możemy częściej niż zwykle trafiać na takich, co to dadzą się ponieść, lub też mają za kierownicą "ochotę na chwileczką zapomnienia".


No i wreszcie – last but not least – na drogi wyjeżdżają po zimie nowi niewyżyci użytkownicy – motocykliści, motorowerzyści i rowerzyści. Coraz więcej, mamy też dość wolno poruszających się, z limitowaną elektronicznie prędkością 37 km/h, posiadaczy rowerów elektrycznych – najtańszej dostępnej obecnie formy transportu drogowego. Rowery elektryczne – przewiduję – będą hitem dojazdowym nadchodzącego lata. Jeśli ktoś mieszka od pracy w odległości nie przekraczającej 15 km, to rower, a raczej skuter elektryczny jest wspaniałym rozwiązaniem – ładowany każdej nocy, pozwala na kilkudziesięciokilometrowy zasięg. A nie trzeba na to rejestracji, prawa jazy i ubezpieczenia.


Większość tego sprzętu – jak większość sprzętów naszej umierającej cywilizacji – produkowana jest w Chinach. No ale tego się nie ominie. Bo bez chińskiego dzisiaj żyć się nie da. Niedługo też będziemy jeździć w całości chińskimi samochodami (a nie tylko w częściach jak obecnie). – Co ja mówię – będziemy – już jeździmy – nie zawsze będąc tego świadomi. Wiele hond fit sprowadzanych do Kanady jest składanych w Chinach – przy tak tanich samochodach wartość dodatkowa jest niewielka, dlatego japoński producent zdecydował się na ulokowanie produkcji w kraju smoka. Nie pogarsza to jakości – za którą Honda ręczy osobiście – a uwalnia firmę od negatywnych skutków wymuszonego przez USA wysokiego kursu jena.
Sprzedaż modelu fit wyniosła w 2012 roku w Kanadzie 4736 pojazdów (w 2011 2835). A wzrost był możliwy dzięki zwiększeniu chińskiego importu. Rynek na fita jest zresztą większy i, jak twierdzi wiceprezes Honda Canada Inc. Jerry Chenkin – koncern mógłby sprzedać więcej aut, gdyby tylko nadążała produkcja. Małe samochody są w Kanadzie o wiele bardziej popularne niż w USA. Chenkin obiecuje, że Honda "pracuje" nad wzrostem podaży. W 2014 roku otwarta zostanie nowa montownia fitów w Meksyku – tym razem już w obrębie NAFTA. Problemem aut produkowanych w Japonii jest aprecjacja jena.


Tak więc Chiny wchodzą na nasze rynki wielkimi krokami.
W całości chińskie, należące do Geely jest obecnie Volvo – marka znana i zasłużona. Takie koncerny chińskie, jak Geely, rozpoczynają obecnie sprzedaż aut w Brazylii. Zhejiang Geely Holding rozpocznie sprzedaż samochodów produkowanych w Urugwaju w Brazylii w sierpniu 2013 roku. Na początek ma być 20 salonów sprzedaży. Importem modeli LC i EC7 ma zająć się firma Gandini, która reprezentuje także południowokoreańskiego producenta samochodów Kia Motors.


geely2

Chiny po raz pierwszy prawdopodobnie wyprodukują w 2013 roku więcej samochodów niż Unia Europejska. Chiński przemysł motoryzacyjny rozwija się nadspodziewanie dynamicznie, rośnie popyt wewnętrzny.
Według "Financial Times", produkcja samochodów osobowych i dostawczych w Chinach w 2013 roku ma wynieść 19,6 mln, w porównaniu do 18,3 w Europie Rosji i Turcji. W 1970 roku prawie jeden na dwa wyprodukowane na świecie samochody pochodził z fabryki w Europie.
Chiński przemysł motoryzacyjny jest zalany pieniędzmi i bierze wszystko, na czym tylko zdoła położyć rękę – niedawno do Chin wrócił wraz ze skompletowanym zespołem jeden z projektantów porsche.

800px-Geely lc 2011


Oczywiście nie odbywa się to wszystko gładko i bez czkawek, ale skala i rozmach porażają.
Ma to dla nas w tym większe znaczenie, że przemysł motoryzacyjny był i pozostaje w Ontario jednym z głównych pracodawców, tworząc setki tysięcy miejsc pracy bezpośrednio i pośrednio. Przesuwanie produkcji poza nasze granice osłabia nas wszystkich.
No ale cóż, nie jest to zmartwienie kierowców. Chińskich marek jest od metra, więc widać, że chiński kapitalizm państwowy jest w stanie skopiować o wiele więcej niż były przemysł sowiecki. I tak na przykład, widoczny na zdjęciu chery QQ3 to chińska interpretacja wspomnianej hondy fit. Być może jest to auto marki auto, ale nawet takie auto patykiem pisane, jeśli będzie do kupienia za 4 tys. dolarów, może w Kanadzie wiele osób skusić. Inna "interpretacja" starszego modelu rozłożonego na śrubki i skopiowanego to brilliance junjie wagon – nadwozie projektu Pinifariny charakter ma niemiecki, jako że Brilliance ma porozumienie partnerskie z BMW – jeśli coś takiego będzie za 8 tysięcy – a może być – no to z pewnością wielu przyciągnie.


Nad czym raczej ubolewa
Wasz Sobiesław.

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.