farolwebad1

A+ A A-
sobota, 23 marzec 2019 10:08

Trump "zbawi" Izrael pokonując Iran?

Sekretarz stanu Mike Pompeo uznał, że to Pan Bóg sprawił, iż Donald Trump został prezydentem, by teraz móc ocalić Żydów przez Iranem.

Wwywiadzie dla  Christian Broadcasting Network Pompeo powiedział,  w kontekście święta Purim (Święta Losów), obchodzonego w Izraelu, które upamiętnia jak  Estera uratowała Żydów przed zagładą w Persji:  Jako chrześcijanin, z pewnością  jestem przekonany, że Pan tutaj działa.

 

BBC przypomina, że w styczniu br. rzeczniczka Białego Domu powiedziała, że Bóg chciał, żeby Donald Trump został prezydentem.

Niedawno Trump oświadczył na Twitterze, że pora aby Wzgórza Golan zostały częścią Izraela

Konserwatywni protestanci w USA uważają, że istnienie silnego Izraela jest konieczne dla Paruzji - ponownego przyjścia Chrystusa na świat.

Opublikowano w Goniec Poleca
środa, 13 luty 2019 11:07

Smutny los politycznej metresy

Nadwiślańskim Polakom z wielkim trudem przychodzi wybudzanie się ze snu o Ameryce; odrzucenie proamerykańskich stereotypów i majaków, nie mogą uwierzyć że przedstawiciele administracji amerykańskiej, którzy ustami prezydenta Trumpa jeszcze 2 lata temu klepali ich po plecach szepcąc miłe słówka o Powstaniu Warszawskim, dzisiaj powielają brutalną żydowską, antypolską narrację.
Doniesienia o wypowiedzi sekretarza stanu USA, Pompeo, rządowe środki przekazu zatytułowały „wpadka”! Otóż, sekretarz Pompeo chwaląc w Warszawie ducha polskiego „oporu wobec nazizmu”, który był świadectwem „siły ducha polskiego narodu i amerykańskich ideałów wolności” wymienił stalinowskiego zbrodniarza Franka Blajchmana zmarłego niedawno w Nowym Jorku żołnierza Armii Ludowej, towarzysza broni Salomona Morela oraz funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa, mordercę polskich patriotów przeciwstawiających się narzuconej sowieckiej władzy.
W ubiegłym tygodniu pisałem że jesteśmy świadkami, jak żydowska polityka historyczna podaje sobie ręce z rosyjską (czy post sowiecką) dzisiaj okazuje się, że są one również uzgodnione z amerykańską, narracją historyczną kraju, który był naszym sojusznikiem w II wojnie światowej.
Polacy po prostu nie mogą w to uwierzyć i jest to nasz największy problem, bo człowiek który nie potrafi wydobyć się z głupoty sam jest sobie winien.
Na dodatek, jak czytam w polskich mediach, Pompeo „zaliczył skandaliczną wypowiedź”, czyli przypomniał o niezałatwionych roszczeniach żydowskich wobec Polski. I znów, żaden w tym skandal, lecz zaznaczenie oficjalnego stanowiska Waszyngtonu w tej sprawie. Ustawa 447 podpisana przez prezydenta Trumpa właśnie do tego zobowiązuje sekretarza stanu jak również wszystkich urzędników departamentu stanu.
Najwyraźniej Polski umysł jest impregnowany na doniesienia z USA i nie chce zniszczyć swojej własnej bajki. Amerykanie i Żydzi przyjechali do Warszawy na konferencję „irańską”, żeby załatwić sobie poparcie Polski dla bliskowschodniej polityki Izraela i USA, co oznacza ni mniej ni więcej, tylko możliwość wzięcia polskiego żołnierza do działań w tamtym terenie. Możliwość taka wisiała w powietrzu od dawna, znane były wypowiedzi ministra Macierewicza na ten temat; jak to, jeśli będziemy mieli amerykańskie gwarancje i amerykański wojsko w Polsce to będziemy mogli „pomóc” walczyć o pokój w innych rejonach świata. Jest to głupota granicząca ze zdradą. Wojska amerykańskie w Polsce, podobnie jak polskie na Bliskim Wschodzie nie będą podlegać polskim władzom!
Amerykanie rzucą Polaków na pożarcie komu tam będzie trzeba, w swoich rozgrywkach.Na razie Polska rzucona jest - jak widać po wypowiedziach Pompeo - na pożarcie w rozgrywkach żydowskich, ale może przyjść czas, że zapłaci się nią Rosji czy komukolwiek innemu. Taki to już smutny los politycznej metresy, która najwyraźniej nie chce się wybudzić ze snu o amerykańskim księciu z bajki.
Polacy zamiast wziąć kraj we własne ręce, budować siłę militarną własnego wojska i prowadzić polską politykę narodową frymarczą przyszłością swych dzieci i wnuków.
Tymczasem kombinując, jak koń pod górkę, narodową politykę wydaje się prowadzić Viktor Orban tylko że on ma poparcie części własnego aparatu siłowego, własnych służb. Niestety polskie służby nie dorosły do takiej pozycji. Być może nie mogły, bo jak to mi ktoś „mądrzejszy” kiedyś powiedział Polska to za duży kraj, by go zostawić samemu sobie.
No i w ten sposób mamy w przededniu Narodowego Dnia Pamięci „Żołnierzy Wyklętych”, - ludzi którzy, o Polską niepodległość walczyli ze stalinowskimi oprawcami, - lansowaną nową wersję polskiej historii. Być może niedługo już obowiązującą w polskich szkołach, bo wszystko wskazuje na to, że kończy się resurs obecnego rozdania politycznego w Warszawie i tamtejszy rząd zostanie wymieniony na bardziej odpowiadający bieżącemu zapotrzebowaniu. W tej nowej wersji Franek Blajchman będzie wzorowym Polakiem walczącym z nazimem, bohaterem każdej polskiej czytanki szkolnej.
Stare amerykańskie przysłowie mówi, gdy ktoś oszuka cię raz, powinien się wstydzić; jeżeli dałeś się oszukać drugi raz to sam się wstydź.
Ile razy oszukiwano Polaków?


Andrzej Kumor

Opublikowano w Andrzej Kumor
środa, 03 październik 2018 13:43

Na szybko: Dzieje się…

Na naszych oczach "dzieje się historia świata"; oczywiście dopóki nie sięga ona naszego klepiska i nie wchodzi nam buciorami do chaty, to są to jedynie takie opowieści z działu rozrywki informacyjnej. Warto jednak o niektórych rzeczach wiedzieć, żeby się przynajmniej później nie dziwić, gdy coś przekłuje nasz matrix.
Traktaty między mocarstwami zdają się mieć coraz mniejszą moc obowiązywania w Europie i nie tylko. Ich naruszanie zaczęło się od oderwania Kosowa od Serbii, bombardowania Bagdadu, następnie aneksji Krymu przez Rosję. Mówi się dzisiaj o pogwałceniu kolejnych; stała baza w USA Polsce naruszałaby jeden z nich. Rosja prowadzi ponoć także prace nad pociskami manewrującymi średniego zasięgu, podczas gdy traktat z USA pozwala na takie jedynie w przypadku morza. Bailey Hutchison, która jest ambasadorem Stanów Zjednoczonych przy NATO, ostrzegła w związku z tym, że w razie kontynuowania tych prac Stany Zjednoczone zastrzegają sobie prawo dokonania uderzenia prewencyjnego.

Wskazała że rakiety manewrujące wyposażone w broń nuklearną dawałyby zbyt mało czasu reakcji państwom NATO. Moskwa zaprzecza, że łamie porozumienia…

jeżeli możesz, wesprzyj nas datkiem

Tymczasem  sekretarz spraw wewnętrznych Stanów Zjednoczonych Ryan Zinke nie wyklucza...  blokady morskiej Rosji przez marynarkę USA, w razie gdyby powstała groźba "monopolizacji handlu surowcami energetycznymi na Bliskim Wschodzie przez Rosję" cytuję: “The United States has that ability, with our Navy, to make sure the sea lanes are open, and, if necessary, to blockade … to make sure that their energy does not go to market, I believe the reason they are in the Middle East is they want to broker energy just like they do in eastern Europe, the southern belly of Europe,“The economic option on Iran and Russia is, more or less, leveraging and replacing fuels,” We can do that because … the United States is the largest producer of oil and gas.

Dlaczego to jest ważne? Dlatego że jeżeli Stany Zjednoczone dokonają prewencyjnego uderzenia na wyrzutnie rakiet na terenie Rosji to albo będzie to groziło anihilacją planety w ramach III wojny światowej, albo odwetowym uderzeniem Rosji… Proszę sobie dopowiedzieć, na jakie instalacje i gdzie...

Opublikowano w Andrzej Kumor
wtorek, 25 wrzesień 2018 01:14

Unia Europejska wbrew USA i Izraelowi

Unia Europejska poinformowała w poniedziałek o powołaniu do życia instytucji finansowej, która pozwoli krajom członkowskim obejść amerykańskie sankcje nałożone na Iran, zwłaszcza zaś umożliwli przekazywanie płatności za eksportowaną irańska ropę oraz zakupy jakie Iran czyni w krajach UE - poinformowała o tym w Nowym Jorku minister spraw zagranicznych Unii Europejskiej Federica Mogherini wraz z ministrem spraw zagranicznych Iranu Mohammad Javad Zarifem.

Jeśli możesz, pomóż nam

Obie strony wciąż dopracowują techniczne szczegóły porozumienia. Ustawienie takie pozwoli firmom z krajów Unii Europejskiej na kontynuowanie finansowych transakcji z Iranem, bez narażania się na sankcje odwetowe USA.
Unia Europejska nadal utrzymuje porozumienie o redukcji i kontroli irańskiego programu nuklearnego, jakie podpisały z Iranem mocarstwa światowe. Porozumienie, z którego prezydent Trump pod naciskiem Izraela, wycofał jednostronnie Stany Zjednoczone, jednocześnie nakładając na Iran dodatkowe sankcje, pomimo protestów Unii Europejskiej, zwłaszcza Francji, której takie koncerny jak Total, a także Peugeot i Renault musiały powstrzymać się od realizacji kontraktów z Iranem w obawie przed sankcjami USA. To samo dotyczyło niemieckich koncernów Siemens i Daimler.
Posunięcie Unii Europejskiej nastąpiło dzień przed tym jak amerykański prezydent Donald Trump i oddzielnie Irański prezydent Hassan Rouhani mieli przemawiać na Zgromadzeniu Ogólnym ONZ. Jak się oczekuje lider Stanów Zjednoczonych poinformuje w trakcie tego przemówienia o zaostrzenie kursu wobec Iranu. Zdaniem obserwatorów posunięcie Unii Europejskiej oznacza konkretnywyłom w dotychczas jednolitej polityce państw zachodnich wobec Iranu, a tym samym kolejny krok do geopolitycznego usamodzielnienia się Niemiec, "głównego akcjonariusza" Unii Europejskiej.

Opublikowano w Goniec Poleca
poniedziałek, 23 lipiec 2018 09:16

Stany Zjednoczone kontra Iran. Wzrost napięcia

Rośnie napięcie między Stanami Zjednoczonymi a Iranem. Prezydent USA Donald Trump oraz Iranu Hassan Rouhani wzajemnie ostrzegli się w związku z zaostrzeniem się sytuacji.
Trump na Twitterze stwierdził że jeśli Iran zagrozi USA to "poniesie konsekwencje, których nigdy wcześniej w historii nie zaznał", Rouhan odpowiedział na to że wojna z Iranem będzie, jak to określił, "matką wszystkich wojen".
W maju tego roku Stany Zjednoczone wycofały się z porozumienia z Iranem ograniczającego program nuklearny w zamian za zniesienie sankcji gospodarczych.
Waszyngton obecnie ponownie nakłada sankcje pomimo sprzeciwów Wielkiej Brytanii, Francji, Chin, Rosji oraz Niemiec; które to państwa były sygnatariuszami porozumienia z Iranem z 2015 r. Są jednak też inne punkty zapalne; Stany Zjednoczone zarzucają Iranowi "dywersyjną działalność" na Bliskim Wschodzie, godzącą w interesy i bezpieczeństwo Izraela oraz Arabii Saudyjskiej - wspieranych przez Waszyngton. Wypowiedź prezydenta Rouhaniego nie była jednoznacznie negatywna i pozostawiała furtkę do poprawy stosunków - Ameryka powinna wiedzieć, że pokój z Iranem to "matka wszystkich porozumień pokojowych", a wojna "matka wszystkich wojen" - mówił irański prezydent cytowany przez państwową agencję tego kraju Irna.
W niedzielę amerykański sekretarz stanu Mike Pompeo powiedział, że do listopada br. Stany Zjednoczone chcą doprowadzić do wstrzymania importu irańskiej ropy przez inne kraje. Zwracając się do grupy Amerykanów pochodzenia irańskiego w Kalifornii Pompeo stwierdził, że władze w Teheranie bardziej przypominają mafię niż rząd. Spotkanie, w którym uczestniczył Pompeo było pierwszym w którym przedstawiciele administracji waszyngtońskiej przemawiali do tak licznego zgromadzenia Amerykanów pochodzenia irańskiego, co postrzegane jest jako znak dla Teheranu, że możliwa jest wymiana władzy w tym kraju sponsorowana ze zagranicy.

Opublikowano w Goniec Poleca
sobota, 21 lipiec 2018 01:29

Trump idzie na zwarcie

Prezydent Stanów Zjednoczonych Donald Trump nie zamierza rezygnować z zaostrzania sporu handlowego z Chinami i innymi partnerami gospodarczymi USA.

Tymczasem negatywnie reaguje na to rynek, zaś niektórzy ekonomiści powątpiewają czy taktyka ta doprowadzi do zwiększenia liczby miejsc pracy w Ameryce. Za amerykańskimi taryfami idę bowiem cła odwetowe wobec towarów z USA.

W piątek w wywiadzie dla CNBC Trump ponowił swoją groźbę nałożenia ceł na praktycznie cały import towarów z Chin o wartości 500 mld dol. rocznie; prezydent nałożył już cła na towary o wartości 34mld dol. i Pekin odpowiedział obłożeniem cłem porównywalną wartość amerykańskiego eksportu.
Biały Dom podał również listę dodatkowych towarów importowanych o wartości 200 mld dol., które mogą być objęte taryfami. Dodatkowo Tramp zwrócił się do Ministerstwa Handlu o wdrożenie dochodzenia czy importowane samochody oraz części zamienne nie stanowią zagrożenie dla amerykańskiego bezpieczeństwa. Takie samo uzasadnienie posłużyło poprzednio do nałożenia ceł na import stali oraz aluminium. Jeśli odpowiedź na to pytanie będzie twierdząca, administracja może obłożyć import aut o wartości 335 mld dolarów rocznie cłem w wysokości od 20 do 25%. Oznaczać to będzie wyższe ceny samochodów dla amerykańskich konsumentów.

We wspomnianym wywiadzie Trump po raz 2. już skrytykował politykę Rezerwy Federalnej łamiąc tym samym długoletnią tradycję powstrzymywania się przez Biały Dom od jakichkolwiek nacisków na tzw. bank centralny. Jednocześnie prezydent oskarżył Chiny o manipulacje walutowe; obniżanie wartości własnej waluty w stosunku do dolara, co w oczywisty sposób pomaga chińskim eksporterom potaniając ich towary na rynkach zagranicznych. Na Twitterze prezydent napisał: Chiny oraz Unia Europejska manipulują walutami obniżając oprocentowanie, podczas gdy Stany Zjednoczone podnoszą stopy procentowe, co z każdym dniem umacnia dolara zmniejszając konkurencyjność naszej gospodarki.

W ubiegłym miesiącu po raz 2. w tym roku FED podwyższył stopę i zapowiedział 2 dalsze podwyżki do końca roku w celu zapobieżenia wysokiej inflacji oraz przegrzania gospodarki. 

Zdaniem większości analityków, cła jakie wprowadzają Stany Zjednoczone nie są krótkoterminową grą lecz mają na celu nakłonienie innych krajów do przyjęcia nowych zasad handlu bardziej sprzyjających Ameryce. - Ludzie nie zdają sobie sprawy w jakim kierunku zmierzamy - mówi Rod Hunter, prawnik który służył jako doradca ekonomiczny za prezydenta George'a Busha. W swoim wywiadzie Trump zignorował perspektywę bessy na giełdzie w rezultacie wojny celnej z Chinami. - Jeżeli tak się stanie, to trudno - stwierdził.

Opublikowano w Goniec Poleca
środa, 04 lipiec 2018 09:53

Nowa "śmiałość" Chin wobec Europy

Chiny wywierają naciski na Unię Europejską, aby wspólnie wydać ostrą deklarację przeciwko nowej protekcjonistycznej polityce gospodarczej prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa, politycy Unii nie są jednak do tego przekonani.
Podczas spotkań w Brukseli, Berlinie i Pekinie przygotowujących szczyt Unii Europejskiej i Chin jaki odbędzie się w dniach 16 - 17 lipca bieżącego roku, wysocy rangą dyplomaci Państwa Środka, w tym wicepremier Liu He oraz minister spraw zagranicznych Wang Yi zaproponowali sojusz pomiędzy Europą a Chinami, jednocześnie obiecując w zamian większe otwarcie chińskiego rynku na produkcję z Europy, czyli głównie z Niemiec.
Chińskie państwowe środki przekazu od jakiegoś czasu donoszą, że Unia Europejska jest po chińskiej stronie w konflikcie ze Stanami Zjednoczonymi, co stawia państwa europejskie w delikatnej sytuacji. Jak to powiedział jeden z europejskich dyplomatów, Pekin chce, aby Unia Europejska razem z nim przeciwstawiła się Waszyngtonowi i jasno opowiedziała się, po której stronie stoi. - My tego nie uczynimy i jasno im to powiedzieliśmy dodaje.
W środę oficjalna agencja chińska Xinhua stwierdziła, że "Chiny i Europa powinny iść ramię w ramię przeciwko narastającemu protekcjonizmowi". - Chiny i kraje europejskie są naturalnymi partnerami, mocno wierzą w wolny handel jako silny napęd wzrostu gospodarczego.
Rzecznik chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych Lu Kang powiedział, że przygotowania do szczytu "postępują bez problemów a szczegóły zostaną wkrótce ujawnione".
Pomimo krytyki i obiekcji Europy wobec nowych taryf celnych narzuconych przez administrację amerykańską na eksport europejskiej stali i aluminium, a także gróźb obłożenia cłami importu do Stanów Zjednoczonych europejskich samochodów co uderza przede wszystkim w producentów niemieckich, Bruksela podziela obawy Waszyngtonu wobec zamkniętego rynku chińskiego, a także - jak to określają dyplomaci - manipulacji handlem przez Chiny w celu dominacji rynków globalnych. - Zgadzamy się prawie ze wszystkimi skargami Stanów Zjednoczonych wysuwanymi przeciwko Chinom, ale nie zgadzamy się z tym, jak Stany Zjednoczone usiłują ten problem rozwiązać - mówi inny europejski dyplomata. - Jak twierdzą obserwatorzy, oferta Chiny wobec Europy świadczy o rozmachu i śmiałości nowej chińskiej polityki usiłującej wbić klin między państwa europejskie, a także innych sojuszników Waszyngtonu, jak Japonia czy Kanada w takich obszarach, jak wolny handel, przeciwdziałanie zmianom klimatycznym i polityka zagraniczna.

Opublikowano w Goniec Poleca

Koniec taniej "chińszczyzny"? Wojna handlowa na całego - prezydent Stanów Zjednoczonych nałożył 25-procentowy cła na import towarów chińskich wartości 50 mld dol. oskarżając Pekin o kradzież własności intelektualnej.
Nowy taryfy dotyczą ponad 800 towarów wartości 34 mld obrotów w rocznym handlu i wchodzą w życie 6 lipca.
Biały Dom poinformował również, że jeśli Chiny podejmą kroki odwetowe, to obłożą cłami kolejne towary wartości około 16 mld dol. Pekin ze swej strony  zapowiedział już podjęcie "adekwatnych działań".
Trump twierdzi, że cła są niezbędne, aby zapobiec dalszemu transferowi amerykańskiej technologii i własność intelektualnej do Chin i przez to chronić miejsca pracy Amerykanów.

- Stany Zjednoczone nie mogą dłużej tolerować utraty własności intelektualnej oraz technologii poprzez oszukańcze praktyki gospodarcze - dodaje komunikat. Cła dotyczą szerokiej gamy towarów, od opon do samolotów, po turbiny i komercyjne zmywarki do naczyń. Stany Zjednoczone chcą, aby Chiny zaprzestały praktyki nakładania na firmy, które chcą mieć dostęp do chińskiego rynku, wymogu sprzedaży udziałów miejscowym partnerom, co ułatwia przekazywanie wszystkich danych produkcyjnych i technologicznych. 

W czwartek dyrektor Międzynarodowego Funduszu Walutowego Christine Lagarde ostrzegła, że nowa polityka handlowa administracji Trumpa prawdopodobnie zaszkodzi amerykańskiej gospodarce oraz podważy światowy system handlu. Dodała że wojna handlowa "będzie miała przegranych po obu stronach" i może mieć bardzo poważne konsekwencje. Zdaniem Lagarde bardzo istotny jest tutaj również czynnik psychologiczny - podważanie wiarygodności i zaufania między partnerami handlowymi.

Opublikowano w Goniec Poleca

Premier Kanady Justin Trudeau, komentując nałożenie przez Stany Zjednoczone ceł na eksport kanadyjskiej stali i aluminium, stwierdził że nie rozumie co prezydent Trump chce uzyskać. W opublikowanym w piątek wywiadzie z cyklu Meet the Press, Trudeau wskazał że USA mają z Kanadą 2 mld dol. nadwyżki w obrotach stalą. - Dlatego nie wiem co on chce osiągnąć mówiąc, że jest zaniepokojony deficytem obrotach z innymi krajami - My mamy 2 mld deficyt w obrotach stalowym z nimi, więc ta nierównowaga handlowa w tym wypadku jest z korzyścią dla Stanów Zjednoczonych.
W piątek Kanada założyła sprawę przeciwko Stanom Zjednoczonym w Światowej Organizacji Handlu, stwierdzając że nowe cła podważają integralność globalnego systemu handlowego.

Dzień wcześniej podczas konferencji prasowej premier Kanady stwierdzał, że nowe amerykańskie cła "są całkowicie" nie do zaakceptowania, podkreślił, że Kanadyjczycy wraz z Amerykanami walczyli w dwóch wojnach światowych oraz Korei, od plaż Normandii do gór Afganistanu; walczyliśmy i umieraliśmy razem.

Kanada odpowiedziała z własnymi cłami na stal i aluminium produkowane w Stanach Zjednoczonych podkreślając, że będą one obowiązywać tak długo jak Stany Zjednoczone będą pobierać dwudziestopięcioprocentowe cło od stali dziesięcioprocentowe cło od aluminium produkowanych w Kanadzie. W odpowiedzi na te kroki Trump stwierdził, że "Kanada bardzo źle traktuje amerykańskie interesy rolnicze" i dodając, że Ottawa ma nadwyżkę handlową ze Stanami Zjednoczonymi, co nie jest zgodne z prawdą.

Wprowadzenie przez Stany Zjednoczone nowych ceł na import stali i aluminium zostało również skrytykowane przez kraje Unii Europejskiej oraz Meksyk, które także wprowadziły nowe cła na różne towary amerykańskie.

Opublikowano w Wiadomości kanadyjskie
wtorek, 29 maj 2018 12:17

Na szybko: Wasalizm musi kosztować

Jak mówią doniesienia prasowe, Polska gotowa jest wyłożyć 2 mld dol. na to, by Amerykanie realizując swoje interesy geostrategiczne stacjonowali w Polsce dywizję swego wojska.
Jest to pewna nowość w stosunkach między wolnymi narodami. Oczywiście jeśli się jakiś kraj okupuje to wymusza się utrzymywanie własnych wojsk na miejscowej ludności...
W Warszawie pomysł sprzedawany jest jako bardzo tanie zapewnienie sobie bezpieczeństwa - jak wyjaśnił poseł Jakubiak - utrzymywanie własnej armii byłoby droższe. Rzeczywiście, po co w ogóle się zbroić, skoro nasz sojusznik ma takie silne wojsko?
Problem tylko w tym, że wojska amerykańskie nie są dowodzone przez Polaków i to Waszyngton będzie decydował o tym, kiedy będą wchodzić do konfliktu i kiedy na jakich warunkach z niego wychodzić; słowem, jak to się ładnie nazywa, to Waszyngton będzie decydował o eskalacji i deeskalacji ewentualnego konfliktu, a nadwiślański rząd będzie mógł tylko wymyślać do tego ładne uzasadnienia w języku polskim.
Warszawa pozbywa się suwerennego narzędzia, rzekomo ze względu na ochronę wolności Polaków i niepodległości Polski.
Mieliśmy już takie przykłady w historii; przecież to wojska carycy Katarzyny gwarantowały szlachcie wolności w przedrozbiorowej Polsce. Tylko że wtedy caryca nie miała aż takiego tupetu i te wojska były  na utrzymaniu Petersburga.
Wypowiedzi posła Jakubiaka, że 2 mld dol. za stałą obecność wojsk USA w Polsce to "dużo taniej za nasze bezpieczeństwo niż gdybyśmy sami mieli budować własną armię" i że "idziemy w dobrym kierunku, a bezpieczeństwo mamy już zapewnione", nie warto komentować, zwłaszcza jeśli uświadomimy sobie przemożny wpływ lobby żydowskiego na amerykańską politykę zagraniczną...

Opublikowano w Andrzej Kumor
Strona 1 z 5
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.