A+ A A-

Jesteśmy wezwani do świadectwa wierności - rozmowa z prymasem Polski abp. Wojciechem Polakiem

Oceń ten artykuł
(1 Głos)

BPPOLAKGoniec: - Księże Prymasie, jak Ksiądz określiłby główne wyzwania polskiego Kościoła?

Ksiądz Prymas Wojciech Polak: - Myślę, że takim najważniejszym wyzwaniem polskiego Kościoła, które mieści się też w tym, co jest wyzwaniem Kościoła w ogóle, jest ewangelizacja, docieranie do ludzi różnego czasu, różnych pokoleń z Ewangelią Pana Jezusa. Dzisiaj, za Janem Pawłem II, nazywamy to nową ewangelizacją, ale tak, jak nam tłumaczył Jan Paweł II, Ewangelia jest wciąż ta sama, natomiast mamy ją dzisiaj głosić z nową gorliwością, nowymi środkami i dla nowych ludzi - takich, jakimi dzisiaj są. Papież Franciszek w Evangelii Gaudium nie używa już nawet słowa nowa ewangelizacja, mówi, że to jest to, co stanowi chleb powszedni Kościoła, czyli docieranie z Ewangelią, wychodzenie do ludzi, nie zamykanie się tylko we wspólnotach - otwarte drzwi wieczernika, przez które Kościół wychodzi do innych z Dobrą Nowiną.

I to jest - myślę - najważniejsze wyzwanie, przed którym stajemy na całym świecie, w Polsce również; żeby otwierać na Chrystusa ludzi każdego czasu i każdego miejsca. Powołaliśmy w Polsce zespół do spraw nowej ewangelizacji, są różne wspólnoty, szkoły nowej ewangelizacji, które właśnie w nowy sposób pragną głosić Pana Jezusa. Podam przykład: mieliśmy w Polsce trzy kongresy dotyczące ewangelizacji i to bardzo konkretnie ustawione; parafia, jako miejsce ewangelizowania ludzi, pokazanie całej nowej dynamiki parafii, czyli nie tylko miejsca, w którym się siedzi i czeka, że ludzie przyjdą, ale miejsca, z którego wychodzi się do innych i szuka tych, którzy o tej drodze już zapomnieli.

Ewangelizacja środowisk wiejskich - to jest wielkie zadanie. Polska na dużych obszarach to jest Polska, w której pomimo zmian kulturowych żyją ludzie na wsi.

Dzisiaj wieś jest bardzo zróżnicowana. To są - oczywiście - rdzenni mieszkańcy, którzy zawsze tam byli, ale są to dzisiaj bardzo często mieszkańcy z miast, którzy na wsi się budują. Docieranie do ludzi z Ewangelią, szukanie sposobu, żeby oni właśnie spotkali na swojej drodze Pana Jezusa. To jest podstawowe zadanie Kościoła. Ewangelizacja środowisk młodzieżowych, i to bardzo różnych, takich jak na przykład na Woodstocku. Od wielu już lat przecież Przystanek Jezus…

- W tym roku podobno nie pozwolono…

- Są tam, tylko nie ma już tego, że jest jakaś enklawa, do której "woodstokowicze" przychodzą lub nie - dzisiaj jest już inna dynamika, dzisiaj 800 ewangelizatorów, którzy w tym roku byli przygotowywani, idzie na woodstockowe pole, idą do tych ludzi, którzy nieraz przeżywają swą młodość w różnych poranieniach. To jest bardzo dobry fenomen - pokazywanie właśnie w taki sposób, że z Ewangelią idzie się do człowieka, który tak właśnie żyje.
Myślę, że to są najważniejsze dla nas wyzwania, to jest priorytetowe wyzwanie Kościoła.

- A spory ideologiczne wokół tzw. ideologii gender, wokół in vitro - czy Kościół nie powinien w tych sprawach, które niby są polityczne, ale tak naprawdę społeczne i moralne, mówić silniejszym głosem?

- Kościół zabrał tutaj bardzo konkretny głos, natomiast na pewno trzeba uważać, gdyż spory ideologiczne, światopoglądowe często są rownież na podłożu politycznym i często są wywoływane w bardzo konkretnych celach, chociażby w kontekście kampanii politycznych. Co innego jest oceniać i moralnie wskazywać w każdym czasie na konkretne zjawiska, co innego natomiast dobrze odczytywać intencje, rownież ukryte takich czy innych grup lub sił politycznych.
Krótko mówiąc: żeby nauka Kościoła nie była wykorzystywana tylko w tych gorących okresach przez jednych czy przez drugich. Kościół musi zawsze głosić całość orędzia ewangelicznego, obronę życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci człowieka.

Zarzuca się Kościołowi w Polsce, że dzisiaj mniej wypowiada się w kwestiach społecznych, dotyczących całego świata pracy, dotyczących kwestii zatrudnienia, dotyczących kwestii - z czym też społeczeństwo polskie się zmaga - stabilności życia gospodarczego, wrażliwości na ludzi, którym się - jest takie modne słowo - "nie powiodło". Myślę, że to jest pewna rzecz do nadrobienia. Dokument Konferencji Episkopatu Polski „W trosce o człowieka i dobro wspólne” ciągle domaga się przełożenia na konkretne działania społeczne, które należy podjąć. Był czas bardzo mocno odczuwanego bezrobocia. Wówczas niekiedy w listach biskupich ten temat się pojawiał, dzisiaj takim fenomenem społecznym jest fenomen emigracji ludzi młodych, poszukiwania pracy poza granicami Polski. Też ważne jest, żebyśmy w tych sprawach społecznych zabierali więcej głos.

- Zanim przejdziemy do emigracji chciałem zapytać, czy Kościół nie powinien jednak mocnym głosem wskazywać na te osoby z życia publicznego, które, zajmując stanowisko w takich sprawach jak in vitro czy aborcja, powodują zgorszenie? Czy tego rodzaju osoby nie powinny być wykluczane, czy nie powinno im się zakazywać przystępowania do Komunii św.?

- Jesteśmy teraz w klimacie sporu wobec pewnych oświadczeń, które zostały w ten sposób ujęte, ale myślę, że Kościół nie jest od wykluczania, Kościół nie jest od piętnowania, Kościół nie jest od wskazywania konkretnych osób; Kościół jest wspólnotą grzeszników i ja sam jako pierwszy mam nadzieję na miłosierdzie Boże i na przebaczenie grzechów od Boga. Nigdy nie uciekałbym się do tego, bym miał innych ludzi piętnować. To, co jest rolą Kościoła w tej rzeczywistości, to jest przypominanie zasad. Przypominanie zasad, przypominanie tego, co jest wartością, uczenie, edukowanie, wychowywanie społeczeństwa do tych wartości. To jest bardziej istotne i ważne. To jest to, o czym tak jasno nam też przypomina pierwszy list św. Piotra - że jesteśmy wezwani, by uzasadniać tę nadzieję, która w nas jest. Św. Piotr nie mówi, uzasadniajcie wasze przekonania moralne i starajcie się pokazywać ich wielkość, tylko nadzieję, która z tego płynie. Myślę, że to jest ten kierunek. Takie mamy zdanie. Byłbym bardzo ostrożny wobec jakiegokolwiek publicznego piętnowania kogokolwiek. Natomiast Kościół musi w każdej rzeczywistości przypominać zasady, do których także politycy czy osoby z pierwszych stron gazet muszą się stosować.

- Czy te zasady są niezmienne? Jesteśmy przed synodem, który będzie się wypowiadał w sprawach życia rodzinnego, w sprawach obyczajowych. Jak Kościół powinien odnosić się do tego, że w świecie te zasady są mało przestrzegane, liczba rozwodów jest bardzo wysoka i stale rośnie, że mamy do czynienia z tzw. małżeństwami homoseksualistów, że jest kwestia udzielania Komunii św. i sakramentów ludziom, którzy są w takich sytuacjach?

- Trzeba pamiętać, skąd płynie nauczanie Kościoła, bo często, kiedy czytamy w mediach na ten temat, odnoszę wrażenie, że mówi się, że są to pewne przekonania Kościoła hierarchicznego, na przykład biskupów, że to są przekonania, czy zasady, które Kościół określił i według których postępuje. Natomiast mało pokazuje się, że źródłem tych zasad i wierności wobec tych zasad jest przede wszystkim nauczanie Jezusa i Jego Ewangelia. Rolą biskupa nie jest tworzenie nowych zasad, tylko jest ukazywanie, jak być wiernym Ewangelii, to znaczy również biskup jest zobowiązany do wierności temu, co słyszy z Ewangelii. Oczywiście ma pan rację, że świat się zmienia, że zmieniają się modele życia ludzi, zmieniają się sytuacje, że można wyliczyć szereg problemów, kiedy ludzie od Ewangelii już dawno odeszli. Rolą Kościoła nie jest jednak to, aby w takim razie zmienić Ewangelię zgodnie z tym, jak żyją ludzie, tylko starać się ciągle pokazywać wzniosłość, wielkość Ewangelii, do której wszyscy mamy się nawracać. Oczywiście, troska duszpasterska - jaką ją nazywamy - czyli to, by pochylić się nad każdym człowiekiem, również tym błądzącym; nad człowiekiem, który przeżywa swoje życie w różnych trudnych dzisiejszych sytuacjach - jest rolą Kościoła. To jest to, o czym papież Franciszek tak nam bardzo pięknie powiedział, że Kościół jest w pewnym sensie szpitalem polowym. Jeżeli rzeczywiście jesteśmy na froncie, także froncie różnych walk ideologicznych, jesteśmy również konfrontowani ze słabością człowieka, który bardzo często polegnie na tej wojnie, i w relacji do swojego małżeństwa czy do realizacji swojego życia, to rolą Kościoła jest otoczyć go troską, taką jaką otacza się człowieka w szpitalu. To nie znaczy, że choremu będziemy wmawiać, że on jest zdrowy, tylko będziemy się starali pochylać nad nim diagnozując chorobę.

Dlatego też ta niezmienność nauczania Kościoła, te zasady, które w dzisiejszym świecie nie są respektowane, one muszą być pokazywane jako lekarstwo; jako to, co jest w stanie człowieka uzdrowić, co jest w stanie go wyzwolić; co ma swoją moc wyzwalającą. Nie jako coś, co jest opresyjne, pod czym człowiek ginie, pod czym człowiek upada, bo mówi, że tym się nie da żyć, tylko właśnie odwrotnie. I myślę, że tu jest wielka rola Kościoła, żeby te niezmienne prawdy pokazywać, jako prawdy, które przywracają ludziom prawdziwe życie. Czyli nie dostosowywanie tych zasad do sposobu życia, bo taki wydaje się dzisiaj łatwiejszy czy do pogodzenia ze współczesną mentalnością czy własną słabością.

- W pewnych środowiskach intelektualnych istnieje moda na tradycyjny katolicyzm, na Mszę św. trydencką. Jakby Ksiądz Prymas się odniósł do tego rodzaju kierunków religijności czy jakichś poszukiwań?

- Myślę, że nawet już tutaj w pana pytaniu jest wyraźna różnica, bo kiedy mówimy, że istnieje pewnego rodzaju moda na jakiś kierunek duchowości, to uważam, że nie jest to zbyt owocne. Ale kiedy właśnie, jak pan również powiedział, zawiera się w tym kierunek poszukiwania czegoś głębszego, co pełniej wyraża naszą relację do Pana Boga, to myślę, że Kościół daje właśnie możliwość, także kanoniczną, do tego, by uczestniczyć w formach, które są formami przedsoborowymi.

Patrząc z punktu widzenia biskupa diecezji mogę powiedzieć, że zgodziłbym się na te głębsze poszukiwania, ale musiałbym mieć pewność i rozeznanie, że nie jest to kierowanie się modą, tylko jakimś głębszym pragnieniem spotkania z Panem Bogiem.

Bo tutaj bardzo często jest sytuacja zadziwiająca, która trochą jednak sugeruje, że jest to wpływ pewnej mody duchowej. Podam konkretny przykład. Kościół mówi, że jeżeli wierni przyjdą do biskupa i powiedzą, że mają pragnienie Mszy św. w rycie trydenckim, to biskup powinien rozeznać to pragnienie i na nie odpowiedzieć. I ja zadaję bardzo konkretne pytanie, proszę państwa wiecie, że w rycie trydenckim Msza św. jest odprawiana w języku łacińskim, czy państwo rozumiecie, choć jedno słowo tego języka? Jeżeli ludzie odpowiadają, nie, my tego w ogóle nie znamy, no to jak można szukać głębszej duchowości nie mając do niej narzędzi? To jest cały problem, żeby pokazywać ludziom, że jeżeli rzeczywiście chcecie wejść w coś głębszego, jeżeli macie takie pragnienia, to musicie zacząć od narzędzi, to musi być też katecheza wprowadzająca w tego typu doświadczenie duchowe, żeby nie było to tylko na zasadzie zewnętrznego rytu, który być może jest bardziej duchowy, bardziej tajemniczy, bardziej głęboki, sakralny.

Jestem kapłanem i człowiekiem soboru, urodziłem się w czasie soboru, nie znam starej liturgii i nie mam ani do niej sentymentu, ani nie mam potrzeby takiej duchowości, bo rozumiem, że również - to jest właśnie to, czego uczył nas m.in. papież Benedeykt XVI, w swojej pięknej książce "Duch liturgii" - że trzeba w tej liturgii, w której dzisiaj uczestniczymy, odkrywać najgłębsze pokłady duchowości. Ona taką szansę daje. Tylko bardzo często, w odróżnieniu od okresu posoborowego, dzisiaj zakładamy, że ludzie wystarczająco sprawnie się w tej liturgii poruszają i nie trzeba ich wychowywać do uczestnictwa w niej. A właśnie trzeba wychowywać! Także do tej, w której dzisiaj uczestniczymy.

- Ksiądz Prymas na pewno ma doświadczenie wielu środowisk emigracyjnych, czy istnieje coś takiego jak religijność emigracyjna? Czy religijność jest tutaj inna niż w kraju, jak to widać z tej perspektywy?

- Moje doświadczenie z emigracją opieram też na tych dwóch latach, kiedy byłem odpowiedzialny z ramienia Konferencji Episkopatu za duszpasterstwo emigracyjne. Pierwszy raz w Mississaudze, pierwszy raz w Toronto byłem pięć lat temu, pełniąc funkcję biskupa duszpasterstwa ds. emigracji, tę którą dzisiaj pełni ks. bp Wiesław Lechowicz. Przez te dwa lata poznałem pewien wycinek, być może skromny, ale zróżnicowany, bo i australijski, i amerykański, i skandynawski, no i oczywiście zachodnioeuropejski. Poznałem różne środowiska polonijne, mogłem zobaczyć, jak Polacy przeżywają swoją wiarę.
Na pewno wyzwaniem dla religijności polskiej przeżywanej w danym kontekście kulturowym jest rzeczywistość Kościoła, w którym żyją tutaj na emigracji. Nieraz mówiłem Polakom, zauważcie, że wy nie przyszliście na spaloną ziemie, to nie jest tak, że nikogo wierzącego w tych miejscach nie było. Wy tu spotykacie siostry i braci Kościoła katolickiego, który żyje na tej ziemi, który ma swoją historię od wielu lat, i w który wpisujecie się także swoją duchowością, którą z kolei wynosicie z doświadczenia Kościoła w Polsce. Tu następuje swego rodzaju zderzenie lub inaczej mówiąc, bardziej pozytywnie, ubogacenie się tymi wartościami ludzi tu żyjących. To nie jest taka sytuacja, że Polacy przyszli do Kanady i przynieśli wiarę i tworzyli tutaj Kościół Chrystusowy. To nie byli pierwsi ewangelizatorzy.

Pierwszymi ewangelizatorami byli ci jezuiccy misjonarze, do których do Midland jutro pojedziemy. Chcę pokazać, że ta nasza religijność ona trochę wpisuje się przede wszystkim w religijność Kościoła powszechnego. Oczywiście z własnymi rysami pobożności. To jest rys pobożności, który jest oparty bardzo mocno chociażby na oddawaniu czci Matce Bożej. Jan Paweł II mówił tak pięknie, że kiedy Polacy szli na emigrację to bardzo często, oprócz wielu innych rzeczy, zabierali obraz Matki Boskiej Częstochowskiej. To jest znak identyfikujący nas. Pobożność maryjna, która bardzo często jest nam zarzucana, że jest powierzchowna, ona jednak jest bardzo twórcza. Jeżeli potrafimy dzisiaj odnosić ten element maryjny, czyli widzieć, że to jest ta pierwsza wierząca kobieta, która nam w wierze przewodzi i do której możemy dorastać. To jest coś niesamowitego, bo to jest również wspaniała przygoda wobec kogoś, kto jest od razu odczuwany jako osoba nam bliska.
Na pewno takim elementem religijności polskiej jest też to, że mamy poczucie bycia we wspólnocie. Szukamy wspólnoty Kościoła. Czyli nie jest to wiara bardziej taka zindywidualizowana, jak często widzimy w tych nowych kontekstach, że ludzie mówią, ja jestem wierzący, ale na swój indywidualny sposób; my wyrastamy z Kościoła i wyrośliśmy z Kościoła, który miał poczucie, że jesteśmy wspólnotą. I to się też tutaj, na emigracji, bardzo mocno ukazuje, kiedy kościół jest miejscem wspólnototwórczym. To są takie parametry naszej religijności, bardzo mocne elementy, które wynieśliśmy ze świadomości sakramentalnej Kościoła. Polacy jednak w większości, także na emigracji, przystępują i do sakramentu pokuty i do Komunii św. Kiedy byliśmy na wizycie ad limina u papieża Franciszka, w czasie braterskiej rozmowy, pierwsze pytanie, które papież zadał było: "czy u was ludzie się jeszcze spowiadają?". I kiedy myśmy opowiadali, jak wyglądają przygotowania do świąt wielkanocnych, do świąt Bożego Narodzenia, Ojciec św. mówił: to jest wasze bogactwo, to jest bogactwo waszego Kościoła, że księża są w konfesjonałach i że ludzie do spowiedzi przychodzą. To jest to, co potem widzimy na emigracji. Często jest to nawet niekiedy jakichś element sporu, bo są kościoły, są wspólnoty, w których zaginęła praktyka spowiedzi.

- To jest to zderzenie, bo w wielu tutejszych kościołach wszyscy idą do Komunii św. ławka za ławką, ale nie ma spowiedzi przed Mszą św. Do spowiedzi trzeba się umawiać. Jest to pewnego rodzaju zamieszanie, które u katolika z Polski wychowanego na tradycji pierwszych piątków miesiąca budzi to, że patrzy na ludzi, którzy bez żadnych wahań idą po komunię nie chodząc do spowiedzi.

- Może jest zamieszanie, natomiast szansą jest właśnie to, że jeżeli są takie ośrodki polonijne, gdzie jest kultywowana tego typu religijność, no to jest bogactwo.

Sam mam takie doświadczenie, służyłem trochę pomocą w kościele włoskim. Kiedy zacząłem przed Mszą św. siadać do konfesjonału, moi parafianie patrzyli najpierw z wielkim zdziwieniem, pytali, co ty tam robisz pół godziny? Odpowiadałem bardzo prosto: ksiądz musi czekać na penitenta, może ktoś z was będzie potrzebował… Po latach pamiętam dyskusję w jednej grupie rodzinnej przy stole, gdzie mi odpowiedziano, "wiesz, w tym jest jakaś logika. Myśmy zauważyli, że rzeczywiście w tym coś jest, że to nie jest wmawianie komuś poczucia grzechu, ale okazywanie Bożego miłosierdzia". Papież Franciszek tak pięknie powiedział, że Pan Bóg nigdy nie męczy się przebaczaniem. Papież będzie ogłaszał rok miłosierdzia w przyszłym roku, będzie posyłał misjonarzy miłosierdzia do naszych diecezji, 8 grudnia otwierać będziemy symbolicznie Drzwi Miłosierdzia. Więc to wszystko będzie miało przypomnieć nam praktycznie o tajemnicy pojednania.

- Czy w takich sprawach głos Kościoła nie powinien być bardziej jednoznaczny?

- Jeżeli chodzi o praktykę, to ten głos Kościoła przede wszystkim wybrzmiewa w synodach, każdy z synodów biskupich ma zasięg kontynentalny. To nie jest tylko refleksja pojedynczego Kościoła w Polsce czy w Kanadzie, no więc takie tematy są podejmowane, są przypominane. Oczywiście, że potem one zderzają się z praktyką duszpasterską miejscowego Kościoła i tutaj myślę, że ważną rzeczą jest chociażby to - tak jak wspomniałem tę rozmowę papieża z biskupami, w której papież o rzeczach podstawowych nam przypominał, zagaduje nas, pyta, jak to wygląda. I papież nie pytał o to, jak wygląda w Polsce stan budowy kościołów, tylko pierwsze pytanie, które zadał, było "czy u was ludzie się jeszcze spowiadają?".

- Czyli, zanim przejmiemy tego rodzaju rzeczy w kościele lokalnym warto się rozeznać w całej sytuacji?

- Warto się rozeznać. Warto też uwierzyć, że to jest pewne bogactwo duchowe, religijne, które my jako Polacy mamy idąc na emigrację. Jak mówię - użyłem tego sformułowania, że nie idziemy "na spaloną ziemię", czyli na ziemię, na której nie ma katolików i chrześcijan, ale też nie przychodzimy na tę ziemię jako ludzie, którzy nie mają swojej własnej duchowości czy tradycji religijnej, w której zostaliśmy wychowani, wyedukowani; my też mamy swoje bogactwo, dlatego powinniśmy mieć poczucie, że przychodzimy, jako ludzie, którzy mają coś do ofiarowania temu Kościołowi, w którym teraz żyją.

- Na zakończenie chciałem zapytać: uroczystości w Midland, pielgrzymki to specyficzny czas, w którym wielu odkrywa własną duchowość. Czy w naszym świecie walka o duszę człowieka nie jest coraz bardziej agresywna, ostra? Czy nie jesteśmy świadkami "nastawania" na naszą duchowość katolicką, chrześcijańską?

- Popatrzmy na dzisiejszy świat, zwłaszcza na świadectwo - którym pewnie wszyscy zostaliśmy zaskoczeni - współczesnych męczenników za wiarę, kiedy widzimy obrazy z Bliskiego Wschodu, gdzie giną nasi bracia, nasze siostry dlatego, że są wierni Chrystusowi.

Pytanie o tę konfrontację powinno się zacząć od tego, że wzywa nas ona do głębszego świadectwa. W czasie odpustu św. Wojciecha w Gnieznie ksiądz biskup, który wygłosił kazanie, wspomniał takie świadectwo syryjskiego katolika, który mówił wprost, że jest gotów oddać życie dla Ewangelii, co faktycznie się dzieje w sytuacji, która jest tam na Bliskim Wschodzie, ale również dlatego, żebyśmy my w Europie, byli odważniejsi w głoszeniu i obronie Ewangelii, żeby to świadectwo ich, męczenników, nas w tej rzeczywistości umacniało. Myślę, że kiedy patrzy się na historię świata, historię Kościoła, chrześcijaństwa, to tak jak usłyszeliśmy w Ewangelii, Chrystus był, będzie i jest znakiem sprzeciwu. Nie możemy liczyć na to, że będzie to czas ulgi, lepszy czy gorszy. Mogą być - oczywiście - i były w historii etapy, momenty, kiedy ta konfrontacja była słabsza, były i takie, gdy była silniejsza, ale też musimy uwierzyć, i jest to jakieś doświadczenie historyczne, które nam podpowiada, że im głębsze są tego typu prześladowania, im większy nacisk przeciwny wierze, tym większa szansa, żebyśmy stawali się prawdziwymi świadkami i ludźmi wierzącymi. Tak to zawsze funkcjonowało, że dla Kościoła tym okresem najbardziej dynamicznego rozwoju i duchowej siły był okres prześladowań. Nie okres wielkiego spokoju, dobrobytu, mówienia, że jest nam tu dobrze, tylko moment, kiedy musieliśmy w tej konfrontacji rzeczywiście okazywać się ludźmi wierzącymi. To tak pewnie działa, tak to pewnie jest na tym świecie skonstruowane, dlatego też ja nie tyle przeżywam ten czas z jakimś dramatycznym pytaniem, co dalej, tylko jako czas wyzwania, trochę w duchu tego syryjskiego chrześcijanina, który mówi, ja oddaję życie dlatego, żebyś ty był bardziej wierny Jezusowi. Do mnie to bardzo mocno przemawia, bo oto anonimowy człowiek mówi mi bardzo mocno, że liczy się teraz również moja wierność Panu Jezusowi, a nie tylko ta jego potwierdzona krwią. Być może ode mnie Pan Bóg nie zażąda tego typu sytuacji, że będzie to sytuacja inna i nieporównywalna, jednak żyjemy w takich społecznościach, w których taka czy inna presja, nacisk może powodować i dyskomfort, może powodować jakąś ofiarę z naszej stabilizacji, ale jeszcze nikt od nas nie wymaga - tak jak tam w Syrii - opowiedzenia się za Jezusem do końca. Musimy więc też pamiętać, że jesteśmy w naszych społeczeństwach wezwani do świadectwa wierności.

- Dziękuję bardzo.

Zaloguj się by skomentować

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.