A+ A A-

braun003Szczęść Boże! Szanowni Państwo, wszyscy teraz jadą po Żydach bardzo chętnie, i bardzo dobrze im to idzie. Ci sami, którzy jeszcze do przedwczoraj byli strażnikami milczenia w tych sprawach i ożywiali się tylko po to, żeby wytknąć palcem „strasznych antysemitów”, teraz bez najmniejszych kompleksów przystąpili do autoliftingu wizerunkowego; to znaczy chcą się Państwu przedstawić jako najlepsi, niezłomni wyraziciele waszych interesów i głosiciele waszych przekonań. 

To fenomen wart uwagi, godny rozpoznania, bardzo namawiam abyście Państwo znaleźli czas na przewertowanie publikacji, wypowiedzi i przemilczeń z poprzednich sezonów, lat, dekad, żebyście nie dali się nabrać i jednak zadawali sobie pytanie, o to, a kto to właściwie mówi? Kto to dzisiaj buńczucznie ogłasza, że do żadnego Izraela nie pojedzie, a kto to dzisiaj mówi „dość już tego, wstańmy z kolan”. 

        No właśnie ci sami, co to wcześniej stali na straży przemilczenia wszelakich problemów jakie nastręczają tzw. stosunki polsko żydowskie i to najprawdopodobniej ci sami ludzie, którzy nie zajmowali się niczym innym, tylko dezinformowaniem was na temat „nieważnych, nieistotnych, roszczeń żydowskich”. Jeśli w ogóle taki temat był, no to tylko w tym duchu omawiany, że to jacyś antysemici tutaj państwa straszą, bo tak naprawdę nie ma realnego problemu. 

        To ci sami ludzie, którzy zajmowali się przez ostatnie lata importem do Polski żydowskich funkcjonariuszy frontu ideologicznego i obawiam się że nie tylko ideologicznego, to ci sami goście, co tam przy szabasowych świecach z Jonny Danielsem, po telewizjach różnych z Szewachem Weissem; ci sami ludzie, którzy wyasygnowali miliony na żydowskie cmentarze, przyobiecali kolejnych już nie wiem ile muzeów, i oni teraz mówią, dość! Non possumus!. 

        Nie kupujcie państwo tego tak łatwo.

        Druga kwestia, na jaką warto zwrócić uwagę, jeśli jest ta prowokacja propagandowa; prowokacja ze strony żydowskiej na taką skalę, to nie przypuszczajcie państwo ani przez chwilę, że to tak się stało przypadkiem, że to ot tak wynikło, bo jakiś minister rzucił kilka zdań, bo on tam ma swoje wybory, ma swój elektorat... 

        Nie! Najwyraźniej czas już przyszedł na to, żeby Polska została ostatecznie i kompletnie wyizolowana na arenie międzynarodowej i teraz w scenariuszu, który się snuje w mojej głowie od lat, w tym scenariuszu przyszła pora na jeszcze grubszą  prowokację. Obawiam się że z jakimiś elementami brutalizmu, obawiam się, że może nawet krwawą, a jeśli nie krew, to ogień. 

        Tego bym się obawiał. Bo co jest potrzebne? Potrzebne jest, tym, którzy robią z nas w opinii publicznej świata w globalnej opinii, złodziei, bandytów, potomków morderców i rabusiów Żydów, im potrzebny jest zwrot inwestycji, którą tutaj od lat prowadzą; inwestycji w tę propagandę właśnie. A zatem potrzebny jest jakiś spektakularny dramatyczny akt, który pozwoli światu odetchnąć z ulgą, że tak, niemyliliśmy się: ci Polacy, to rzeczywiście nic dobrego; rzeczywiście Polaków trzeba uratować przed nimi samymi i trzeba demokrację światową ratować przed Polakami. 

        Taka prowokacja w moim scenariuszu byłaby jak znalazł, po to, żeby ruszyła kampania pacyfikacji. 

        Pewnym novum w naszej historii jest to, że przebierają nogami do tego, żeby taką pacyfikację przeprowadzić, przebierają tubylcze siły, myślę, że nigdy w takim stopniu nie była włączona ludność tubylcza, obecnie postpeerelowska w robienie wody z mózgu swoim własnym rodakom. 

        Warszawskie władze i warszawskie media tworzące otulinę propagandową tej władzy mają tutaj na koncie ogromne dokonania i zauważmy, że to są dokonania mediów nominalnie, deklaratywnie patriotycznych; to znaczy, że to prawa strona ta  otulina propagandowa grupy „rekonstrukcji historycznej sanacji”, rządu „obozu patriotycznego” to ta prawa strona wylansowała Weissa z Danielsem i zaproponowała państwu ten judeoidealistyczny obraz naszej historii, w którym za całe stosunki polsko żydowskie robi Berek Joselewicz pod Kockiem i Jankiel z Pana Tadeusza. 

˛        To jest fałsz. Żydzi tradycyjnie pozostają, nie bójmy się tego słowa, podstępnymi wrogami chrześcijaństwa, katolicyzmu, narodu polskiego i polskiej niepodległości. I na ten temat bardzo chętnie opowiadałbym dłużej - może ktoś z państwa  zechce zaaranżować taką serię odczytów, bardzo chętnie będę referował te tezy na wybranych faktach z historii Polski i świata. 

        Tutaj poprzestańmy na postawieniu takiej wyraźnej diagnozy, chociaż media centralne i władze centralne dalej starają się podtrzymywać tę ułudę. Grają razem z Żydami, niestety po żydowskiej stronie, w dobrego i złego policjanta, to znaczy jeden Żyd tam w Jerozolimie nas napadł, ale drugi amerykański mówi, o to nieładnie, Polacy rzeczywiście może nie są tacy straszni jak tamten o tym mówili. 

        To jest gra w dobrego i złego policjanta to jest gra na kilku fortepianach. 

        Jaki jest cel uprawiania tej gry?  No właśnie zrobienie państwu do końca wody z mózgu. Ta operacja liftingu wizerunkowego ma temu służyć żebyście państwo jednak wybrali tych samych łajdaków, tych samych sprzedawczyków, od tych stu milionów na cmentarz żydowski, od tych kolejnych przyobiecanych muzeów, od tej pełnej kapitulacji dokonanej przed rokiem w sprawie korekty ustawy o IPN; żebyście państwo wybrali ich na następną kadencję. O to tutaj chodzi. Oni teraz będą się państwu przedstawiać właśnie jako pryncypialni rzecznicy polskiego interesu narodowego, a to są ci goście, którzy tę sytuację wykreowali, to oni pielęgnują tutaj narrację żydowską, która dominuje w przestrzeni publicznej. 

        Jaki jest horyzont tych działań, tej operacji propagandowej, operacji krojenia polskiego portfela budżetowego? Horyzont który jak sądzę jest już całkiem bliski, to jest wrogie przejęcie polskiego terytorium. I o to tutaj chodzi. Nie chodzi tutaj o gotówkę, nie chodzi o te sumy zawrotne, których spłacanie gdybyśmy nawet je podjęli jak sobie to wyobraża - ostatnio czytałem - pan minister Suski, otóż gdybyśmy nawet podjęli te spłaty, gdybyśmy nawet mieli z czego, to chyba sto pięćdziesiąt lat najmarniej by nam to zajęło, ładnych kilka pokoleń. 

        A więc nie chodzi nawet o te niewyobrażalną gotówkę; chodzi o to, że kto wejdzie w posiadanie majątku o tak znacznej wartości, gdyby miały zostać udzielone rekompensaty w naturze; kto wejdzie w posiadanie tego majątku, ten będzie miał decydującą rolę polityczną na tym terytorium. 

        A więc wrogie przejęcie kraju, bo jakbym powiedział „państwa”, to ktoś by mógł pomyśleć że Żydzi by się kontentowali przejęciem jakichś instancji zawiadowczych, jakichś funkcji kierowniczej. Nie, nic podobnego, oni nawet w tych rolach pozostawią tubylców. Zostawią nam „piosenkę i chorągiewkę”. 

        Chodzi o przejęcie krainy, pięknej środkowoeuropejskiej niziny od Odessy do Szczecina, o to toczy się gra, to jest wariant B ewakuacji aktywów państwowości żydowskiej w Palestynie, ponieważ resurs geopolityczny państwa żydowskiego w Palestynie wyczerpał się w znacznym stopniu, w związku z czym wariant B jest właśnie realizowany. 

        I cóż, nie dajcie się państwo poprowadzić do rezerwatu, choćby właśnie ze śpiewem własnej piosenki, jakiegoś Mazurka Dąbrowskiego i pod własną biało-czerwoną chorągiewką, którą nam chętnie zostawią żebyśmy w tym rezerwaciku w tym Księstwie Warszawskim uprawiali tę swoją wewnętrzną plemienną walkę polityczną, PiS kontra PO; Smoleńsk, kontra Gdańsk. To dla nas rezerwują, to chcą nam zostawić, podczas kiedy wszystkie aktywa państwa mają być przepompowane w kierunkach niemających nic wspólnego ze polskim interesem, polską racją stanu.

        Żebyśmy tylko to wszystko przeżyli; żebyśmy nie poszli na wojnę z Iranem czy z Ukrainą; żebyśmy nie dali się wkręcić w prowokację jakieś Jedwabne czy Kielce 2; żebyśmy się podnieśli realnie, a nie tylko zmieniali klęczniki, bo na to wszystko nie ma już czasu. 

        Dobra wiadomość jest taka, że wróg się spieszy, że daje wyraźnie znać o sobie pośpiech w realizowaniu tych operacji, mądrości etapu zmieniają się tak szybko, że funkcjonariusze frontu ideologicznego nie nadążają z emitowaniem kolejnych wersji, które byłyby jako tako uzgodnione wzajemnie. 

        A związku z tym państwo się coraz lepiej w tym orientujecie, coraz lepiej, coraz mocniej dociera do was rzeczywistość. To oczywiście może wzbudzać odruchy sprzeciwu  i buntu i byle tylko nie został ten nasz sprzeciw i bunt i nasze słuszne oburzenie nie zostały skanalizowane w jakiejś prowokacji. 

        Strzeżmy się!  Z Panem Bogiem. 

Grzegorz Braun spisane z taśmy kanału GB na YT

Opublikowano w Teksty

farmusPopatrzcie na tytuł mojego felietonu i powiedzcie mi, czy tylko mnie coś tutaj nie gra? Grupa wyszehradzka to porozumienie Czech, Polski, Słowacji i Węgier (wymieniam w kolejności alfabetycznej, żeby nikogo w tym politycznie poprawnym do ogłupienia świecie nie obrazić). I ta grupa miała się spotkać na ‘szcycie’ w Jerozolimie. A o tym szczycie dowiedzieliśmy się z żydowskiej gazety po angielsku ‘Jerusalem Post’, a nie z naszych oficjalnych polskich mediów. Ta grupa wyszehradzka jest określana w świecie jako ‘Central European’, bo nikt nie wie, i wiedzieć nie ma zamiaru do czego odnosi się Wyszehrad. Szczyt w Jerozolimie się jednak nie odbędzie, bo premier Morawiecki zapowiedział, że w nim nie będzie brał udziału po anytpolskim wystąpieniu w Warszawie na konferencji bliskowschodniej pramiera Izraela Benjamina Netanjahu.

Opublikowano w Teksty
czwartek, 21 luty 2019 11:39

Powierzchnia i głębia

michalkiewicz        Kiedy car Aleksander II w liście do cesarza Napoleona III użył intytulacji: Mój Przyjacielu!” - francuski minister spraw zagranicznych zwrócił ambasadorowi Kisielewowi uwagę, że dwór w Petersburgu jest zbyt młody, żeby zmieniać ustalone zasady. Chodziło o to, że w myśl dotychczasowych zasad monarchowie w korespondencji między sobą używali intytulacji „Mon Frere”, czyli mój bracie. Ale cesarz Napoleon zachował się zręczniej i odpowiedział rosyjskiemu ambasadorowi, że „jest specjalnie pochlebiony intytulacją, jaką zwróci się do niego Najjaśniejszy Pan”. Musimy bowiem cierpieć naszych braci, ale przyjaciół możemy sobie dobierać.

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
czwartek, 21 luty 2019 11:26

Rządzić trzeba mądrze

Andrzej Kania jest pierwszym pokoleniem polskich imigrantów w Kanadzie, był posłem z okręgu Brampton West reprezentując Partię Liberalną, dzisiaj ubiega się o nominację partii konserwatywnej w okręgu Brampton South. W związku z  tym prosi nas o pomoc.

Goniec: Z czystej ciekawości zapytam co sprawiło, że stał się Pan konserwatystą? Był Pan przecież posłem Partii Liberalnej, organizował pan kampanię Stephane’a Diona i Michaela Ignatieffa  i stara się Pan o nominację partii konserwatywnej w okręgu Brampton South. Skąd ta zmiana, czy to była ewolucja, czy też był to raczej jakiś jeden moment? 

Andrzej Kania: Był to jeden moment, ale przede wszystkim myślę, że powinienem tutaj nakreślić tło. Pełniłem wiele ważnych funkcji w Partii Liberalnej, więc ta decyzja nie przyszła mi lekko. Byłem przewodniczącym krajowej kampanii Stephane’a Diona, Michaela Ignatieffa, również Johna Manleya, kiedy był wicepremierem, byłem przewodniczącym ogólnokrajowej komisji partii ds. bezpieczeństwa publicznego, byłem posłem. Tak więc nie podjąłem tej decyzji z lekkim sercem. I też nie z powodów personalnych; stało się tak dlatego, że - jak już to wielokrotnie mówiłem - nie urodziłem się liberałem, urodziłem się Kanadyjczykiem, dlatego zawsze będę starał się robić to, co jest najlepsze dla naszego kraju. 

Opublikowano w Wywiady
czwartek, 14 luty 2019 15:29

Czy Polska jest bezpieczna?

farmusNa jesieni 2016 pisałam o tym, że w Niemczech wprowadzony latem tegoż roku program samoobrony zalecał, aby Niemcy robili zapasy żywności i wody na 10 dni na osobę.

W tym samym roku w październiku Putin wydał rozkaz swoim obywatelom przebywającym poza Rosją, aby w trybie natychmiastowym wracali do Rosji. Kto jeszcze o tym pamięta?

Opublikowano w Teksty
czwartek, 14 luty 2019 15:27

Konferencja monachijska w Warszawie

michalkiewiczWielkie święto dziś u Gucia! Do „małego żydowskiego miasteczka na niemieckim pograniczu” - jak Stanisław Cat-Mackiewicz nazywał Warszawę – przyjechał sam wiceprezydent USA Mike Pence, ale to nie wszystko – bo oprócz niego pojawił się tu sam premier Izraela Beniamin Netanjahu, którego właściwie powinno wymienić się na pierwszym miejscu, zważywszy na sytuację, że ogon wywija psem, to znaczy – że Izrael owinął sobie wszystkich amerykańskich twardzieli dookoła palca i na każde jego skinienie skaczą oni przed nim z gałęzi na gałąź.

Mniejsza jednak o sprawy protokolarne, bo czy tak, czy owak, to postawieni na czele naszego bantustanu uczestnicy politycznej ekspozytury Stronnictwa Amerykańsko-Żydowskiego już nie wiedzą, jak nadskakiwać Dostojnym Gościom, którzy spróbują stworzyć w Warszawie pozory legalności i moralnego uzasadnienia do rozprawienia się ze złowrogim Iranem, który bezcennemu Izraelowi od dawna jest solą w oku.

Tedy pretekstem konferencji w Warszawie jest pragnienie ustanowienia pokoju na Bliskim Wschodzie. Obawiam się jednak, że uczestnicy konferencji wiedzą, że zauważenie słonia w menażerii mają surowo zakazane, więc pewnie żaden z nich się nie zająknie, że niepokoje na Bliskim Wschodzie, układające się w stan permanentnej wojny, pojawiły się wraz z zainstalowaniem tam bezcennego Izraela. Przeciwnie – przestawiciel Naszego Najważniejszego Sojusznika Rudolf Giuliani właśnie oskarżył irański reżym, że ma „więcej krwi na rękach, niż jakiekolwiek inne państwo”, a takiej sytuacji miłujące pokój narody, których przedstawiciele albo zjechali, albo zapowiedzieli swój przyjazd do Warszawy, na pewno nie będą tolerowały.

Bo do Warszawy przybyli przedstawiciele Naszego Najważniejszego Sojusznika oraz bezcennego Izraela i to właściwie wystarczyłoby do podjęcia decyzji, co zrobić ze złowrogim Iranem – ale w demokracji, jak to w demokracji – im większa Liczba, tym słuszniejsza Racja. Toteż do Warszawy posłusznie przygalopowali pomniejsi sojusznicy, jak np. przedstawiciele miłującej pokój Arabii Saudyjskiej, czy Omanu Traktatowego. Ale na tym nie koniec, bo przyjechali też przedstawiciele Kuwejtu, Kataru, Jemenu, Jordanii, Zjednoczonych Emiratów Arabskich oraz „przedstawiciele państw członkowskich Unii Europejskiej”. Co to za „przedstawiciele” - tego niezależne media głównego nurtu nie podają, więc chyba nie są to przedstawiciele najwyższej rangi. Może nie portierzy z pałaców tamtejszych prezydentów, czy rezydencji premierów – bo to byłaby zbyt wielka ostentacja i afront wobec Naszego Największego Sojusznika – ale z drugiej strony najwyraźniej musiały uznać, że skoro już muszą się trochę połajdaczyć, to zrobią to dyskretnie tym bardziej, że łajdaczyć się trzeba będzie za darmo. Inaczej Umiłowani Przywódcy naszego bantustanu. Oni muszą łajdaczyć się na każde skinienie, bo właśnie dlatego przy okazji podmianki na tubylczej scenie politycznej w roku 2015, zostali umieszczeni na pozycji lidera, luzując na tym stanowisku ekspozyturę Stronnictwa Pruskiego.

Śledzę te wszystkie wypadki z Nowej Zelandii, która, jak wiadomo, leży jakby na uboczu świata, ale nawet i stąd można się dowiedzieć, że obszar Warszawy wyłączony z ruchu jest co najmniej taki sam, jak bywał podczas gospodarskich wizyt Leonida Breżniewa. Inaczej zresztą chyba być nie może, bo kiedyś na lotnisku Okęcie widziałem odprawę pasażerów lecących do Izraela samolotem linii El Al. Część hali, w której odbywała się odprawa, odgrodzona była od reszty taśmami, a na zewnątrz tej wydzielonej części stali wojskowi ze Staży Granicznej z długą bronią. Czyż to nie charakterystyczne, że zarówno opresja, jak i triumf przybiera postać getta?

Charakterystyczny jest i termin tej konferencji. Otóż rozpoczyna się ona 14 lutego, kiedy to cały miłujący pokój świat obchodzi tak zwane „Walentynki”, to znaczy – święto rui i porubstwa. Ciekawe, czy termin został wyznaczony przypadkowo, czy też Nasz Najważniejszy Sojusznik oraz bezcenny Izrael chcieli w ten sposób dać jej uczestnikom do zrozumienia, w jaki sposób ich operują. Wszystko bowiem jest możliwe, również i przypadek, ale jeśli nawet, to „byłby to przypadek rzadki, a czy w ogóle są przypadki?” - zastanawiał się poeta.

Za drugą możliwością przemawia okoliczność, że w naszym nieszczęśliwym kraju złowrogi Iran znalazł grono przyjaciół. To znaczy, nie tyle złowrogi Iran, co Iran „Wolny”. Największym przyjacielem Wolnego Iranu jest pan Marcin Święcicki, ongiś sekretarz KC PZPR. Życzy on rządowi irańskiemu by jak najszybciej upadł i mógł stać się demokratycznym krajem. Z pewnością takim, jak za czasów szacha Rezy Pahlaviego, kiedy to Iran był najukochańszą duszeńką naszego Obecnego Najważniejszego Sojusznika i kupował od niego tyle broni, ile mógł zarobić na eksporcie ropy. Niestety w 1978 roku obalił go nienawistny ajatollah Chomeini i od tamtej pory świat wstrząsany jest paroksyzmami, a najwięcej – bezcenny Izrael.

W tej sytuacji nie ma innego wyjścia, jak zrobienie w nienawistnym Iranie porządku, by jak najszybciej dołączył on do grona państw miłujących pokój – i monachijska konferencja w Warszawie jest na tej drodze jeśli nawet nie pierwszym, to ważnym krokiem. Nie ulega wątpliwości, że za nim pójdą inne, zwłaszcza gdy sekretarz stanu USA Mike Pompeo złoży tamtejszemu Kongresowi sprawozdanie, jak Polska wykonuje postanowienia ustawy nr 447. Gdyby, co nie daj Boże, okazało się, że Polska się miga, to już tam Kongres obmyśli dla nas jakieś środki dopingujące, być może nawet podobne do tych, jakie po warszawskiej konferencji zostaną zastosowane wobec złowrogiego Iranu. Zatem nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło, bo przysłuchując się temu, co na konferencji będą uradzali starsi i mądrzejsi, będziemy mogli wydedukować, co w najbliższej przyszłości czekać może nas, zwłaszcza gdyby Stany Zjednoczone po raz kolejny zresetowały swoje stosunki z miłującą przecież pokój Rosją.

Stanisław Michalkiewicz

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
czwartek, 07 luty 2019 14:07

Przenicowanie

Od czasu do czasu słucham Jordana Petersona “naszego” profesora z Uniwersytetu Torontońskiego, który stał się niesamowicie sławny po tym jak postawił się dyktatowi politycznej poprawności. Peterson, który ostatnio „wydał książkę o tym jak żyć”, mówi rzeczy oczywiste i banalne. Jednak, jak to kiedyś zauważył mój profesor od logiki, rzeczy banalne nie zawsze są trywialne, a więc Peterson mówi rzeczy, które nie są trywialne. Jednym z takich twierdzeń jest to, że to odpowiedzialność nadaje sens życiu; tymczasem nasza dzisiejsza kultura i ta masowa i ta oświatowa podkreśla przede wszystkim tak zwaną samorealizację, spełnienie się, czyli mamy sami siebie wynagradzać, mamy „mieć karierę” i przyjemności, po to żeby było nam dobrze; cały nacisk położony jest na nas samych. 

Opublikowano w Andrzej Kumor
czwartek, 07 luty 2019 13:37

Unia Eurazjatycka - świat bez Polski?

sykulskileszekJarosław Faliński przedstawia „Lustro świata” - za wRealu24.pl. To że dzisiaj Rosję nazywamy dyktaturą wywiadowczą, czy mówimy o biurokracji siłowej wynika właśnie z istoty cywilizacji eurazjańskiej.

dr Leszek Sykulski: Eurazjanizm jest bardzo istotną z punktu widzenia współczesnych stosunków międzynarodowych ideologią. Bardzo często uważa się eurazjanizm za taką oryginalną rosyjską myśl polityczną. Czasem nazywa się ją doktryną, czasem nawet emanacją naukową, choć myślę że to jest zdecydowanie nieprawdziwe określenie. 

        Eurazjanizm jest ideologią, która narodziła się w latach dwudziestych XX wieku wśród emigracji rosyjskiej; tej emigracji, która była skutkiem rewolucji bolszewickiej, która była skutkiem tych dwóch wielkich wydarzeń czyli najpierw rewolucji lutowej, a następnie rewolucji październikowej w 1917 r. 

        Po zwycięstwie bolszewików, po powstaniu Rosji Sowieckiej, a później już Związku Socjalistycznych Republik Sowieckich, spora część emigracji, zwłaszcza intelektualistów, która osiadła czy to w Czechosłowacji, czy później także w Bułgarii zaczęła tworzyć nową ideologię czy też może szerzej nowy światopogląd, który z czasem nazwano eurazjanizmem. 

Opublikowano w Wywiady
czwartek, 07 luty 2019 13:31

Uliczne kryterium uliczników

michalkiewicz        Taktyka obozu zdrady i zaprzaństwa pod tytułem „Ulica i Zagranica” przynosi coraz ciekawsze efekty, uwalniając coraz silniejsze emocje obywateli politycznie zaangażowanych. 

        Sens tej taktyki polega na tym, by z jednej strony urządzać uliczne awantury przeciwko straszliwemu faszystowskiemu reżymowi, a z drugiej – oskarżać straszliwy reżym o łamanie praw człowieka i wszelkie inne zbrodnie przed „Zagranicą”, czyli przede wszystkim – dwoma niemieckimi owczarkami, postawionymi przez Naszą Złotą Panią na fasadzie Komisji Europejskiej. 

Opublikowano w Stanisław Michalkiewicz
czwartek, 31 styczeń 2019 11:52

Zregionalizować, poszatkować i podzielić...

Przy okazji pogrzebu zamordowanego prezydenta Gdańska gdzieś tam „po bokach” różni ludzie, którym nie podoba się zwierzchność „faszystowskich”, „nacjonalistycznych” władz w Warszawie,  przebąkiwali, że „tutaj w Gdańsku jest wolność”, i że to jest Wolne Miasto Gdańsk. Zresztą radni Gdańska już dawno temu nawiązując do przeszłości jedno z  rond właśnie tak nazwali „Rondo Wolnego Miasta Gdańska”. Nie wiem, czy jako Polacy akurat tę przeszłość powinniśmy upamiętniać, bo Wolne Miasto nadzwyczaj ochoczo poparło Hitlera, ale teoretycznie był to niezależny byt quasi-państwowy. 

 W czym jest problem? Otóż, w tym, że tak Bogiem a prawdą, to Gdańsk nie należy do Polski; nie ma żadnego umocowania traktatowego, które uznawałoby inkorporację tego terenu do państwa polskiego. Konferencja w Poczdamie przyznała co prawda Polsce prawo do administrowania tymi ziemiami na lat 40, uznając, że zostanie to następnie uregulowane na mocy traktatu pokojowego, ale tak się nie stało, a 40 lat się skończyło i obecnie Gdańsk jest w Polsce prawem kaduka.

        Zdaje sobie z tego sprawę wielu różnych „ziomków”, jak również dużo ludzi rozgarniętych po obu stronie politycznego równania; w Koblencji działa nawet Senat Wolnego Miasta Gdańska na uchodźstwie. Rozumowanie tych „rewanżystów” idzie tak, że miasto Gdańsk w 1939 roku zostało bezprawnie wcielone do III Rzeszy i dlatego jego status nie powinien być definiowany przez konferencję państw zwycięskich decydujących o pokonanych Niemczech. 

        Tak więc, jeśli wierzyć teoriom spiskowym, to Warszawa również jest tego świadoma, dlatego jakiś czas temu przeniosła różnego rodzaju obiekty wojskowe poza teren byłego Wolnego Miasta Gdańska, no bo status Gdańska zakładał że nie będzie tam żadnych instalacji wojskowych polskich. 

        Dzisiaj cała ta koncepcja może odżyć również za sprawą ochoty na jakiś teren wydzielony, „polski Hongkong”. Wiele osób mówi, że potrzebny jest obszar, na którym przepisy gospodarcze byłyby o wiele bardziej liberalne niż w pozostałej części kraju - tak, jak to ma miejsce w przypadku Hongkongu i Chin kontynentalnych. I tutaj status Wolnego Miasta Gdańska mógłby być pomocny. 

        Tak więc również wśród tych, którzy w Gdańsku nie lubią „władzy warszawskiej” uznając ją za „nacjonalistyczną” i „antyeuropejską” odżywają ciągotki do  samodzielnego administrowania.

        Zresztą jak tak popatrzymy na podgryzanie Polski jakiego jesteśmy świadkami z kilku kierunków, to jedną z dobrych metod jest właśnie osłabianie jurysdykcji centralnej. Ruch Autonomii Śląska? Proszę bardzo! Ale też proszę popatrzeć na poczynania władz wielkich polskich miast. Tam właśnie podważa się politykę centralną Warszawy i oferuje, na przykład, finansowanie in vitro, albo „nowoczesne” programy oświatowe „walki z mową nienawiści” - jak ostatnio w Warszawie. Mamy więc podgryzanie Polski przy pomocy organizacji pozarządowych, futrowanych z zagranicy hojną ręką różnych sorosowych wujów dobra rada, ale też finansowanych przez kanały żydowskie,  izraelskie, a nawet saudyjskie oraz  podgryzanie przez ruchy odśrodkowe, jak związki wielkich miast i tym podobne. 

        Chodzi o to, żeby obszar polski, obszar, który państwom z lewa i z prawa zawsze sprawiał kłopoty, zregionalizować, poszatkować i podzielić na różnego rodzaju twory i tworki, którymi łatwiej będzie manipulować; które łatwiej będzie zaprząc w jeden neokolonialny rydwan nowej Europy. 

        I taką właśnie rolę może mieć odgrzanie niezałatwionego po dziś dzień statusu Wolnego Miasta Gdańska. 

•••

        29 stycznia minęła 75. rocznica masakry ludności wsi Koniuchy; masakry dokonanej przez żydowską partyzantkę sowiecką w 44. O Koniuchach w Warszawie mówi się półgębkiem, bo to niepoprawne politycznie. O Koniuchach wiemy bardzo dużo nie tylko za sprawą relacji świadków -  sam osobiście z jednym z nich Edwarda Tubinem z Ottawy miałem honor rozmawiać, ale również wspomnień samych bandytów, którzy szczycili się mordem i chwalili w książkach jak to dali chłopom popalić. Mimo to, IPN po kilkunastu latach „umorzył śledztwo” rozpoczęte na wniosek Kongresu Polonii Kanadyjskiej. 

        Tu dotykamy samego sedna, bo w dzisiejszej antypolskiej nomenklaturze badań nad Holocaustem zapoczątkowanej przez Grossa, a dzisiaj coraz upowszechnionej ze względu na bieżące cele polityczne, dokonuje się ekstrakcji przeżyć Żydów z tamtych czasów pomijając kontekst historyczny i społeczny okupacji hitlerowskiej na polskich ziemiach. 

        Wyłuskuje się przypadki wydawania Żydów Niemcom przyprawiają polskim chłopom gębę morderców i złodziei ignorując cały kontekst brutalnej okupacji, podczas której polski chłop musiał zaopatrywać Niemców, wyżywić własną rodzinę, udzielić pomocy polskiemu wojsku z lasu i stawiać opór bandytom, których wałęsało się całe multum (w momencie upadku Polski otworzono więzienia). Do tego wśród Żydów działała rozwinięta agentura Gestapo. Wiele polskich rodzin zginęło dlatego że wydali je Niemcom schwytani Żydzi, którym Polacy udzielili pomocy.... 

        Czasy były brutalne i nieludzkie dlatego wymaganie dzisiaj od kogoś heroizmu polegającego na ryzykowaniu życiem własnej rodziny, by pomagać obcym jest rzeczą absurdalnie bezczelną. Zresztą gdyby odwrócić sytuację i zastanowić się ilu polskich Żydów pomogłoby Polakom zwłaszcza zupełnie obcym kulturowo i obyczajowo, jak to miało miejsce w przypadku Żydów ukrywanych przez Polaków Żydów ze sztetli, nie mówiących po polsku rozpoznawalnych na kilometr  - Żydom takiej pomocy zakazywała wprost ich religia.  Tymczasem Polaków do pomagania Żydom - mimo żywionej do nich niechęci - popychała ich religia - polski katolicyzm.

        Dzisiaj tym polskim chłopom, polskiemu narodowi, wytyka się że „za mało pomagał”, że „pozostał bierny”. I robią to ludzie, jak p. Abraham Foxman, którzy bardzo często są na świecie, dlatego że ich przodkom pomogli Polacy narażając życie własne i swych dzieci. Jest to po prostu hucpa i bezczelność! 

        Z drugiej strony, nie ma co się dziwić, jeżeli zastanowimy się kto taki schował się pod skrzydła syjonizmu i żydostwa. Wystarczy popatrzeć na obchody dnia zwycięstwa w Izraelu; iluż tam maszeruje dziarskich dziadków w mundurach NKWD. Dzisiaj w państwie żydowskim mieszkają miliony byłych sowieciarzy i trudno od nich wymagać, by walcząc w szeregach Armii Czerwonej mieli sentyment do „jaśniepańskiej Polski”. I w Izraelu, i w Ameryce, i w Europie Zachodniej jest  też mnóstwo byłych komunistów polskich i ich rodzin; wysokich rangą aparatczyków, których korzenie sięgają Międzynarodówki, a którzy Polaków - polskich chłopów nie wykluczając - traktowali jak „kontrrewolucyjne śmiecie”. 

        Żydzi mają bardzo ciekawe losy, ale rzadko są one wspólne z naszą polską martyrologią. Wiele razy podczas II wojny staliśmy po przeciwnej stronie barykady, jak w Koniuchach zrównanych z ziemią przez żydowską franczezę sowieckiej partyzantki. My, mieliśmy dwóch wrogów Niemców i Sowietów, Żydzi zaś zazwyczaj trzymali z Sowietami. Trudno więc mówić o wspólnocie losu. 

        Taka jest nasza polska historia pamiętajmy o niej, pamiętajmy o tamtych czasach, uczmy dzieci jak było, uczmy prawdy; nie dajmy się zastraszyć, kupić, skorumpować, nie dajmy sobie zamknąć ust, bo nie można być wolnym człowiekiem, kiedy przestaje się mówić prawdę.

        Andrzej Kumor 

Opublikowano w Andrzej Kumor

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.