farolwebad1

A+ A A-

Cruze z niemieckim akcentem

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

Jest to segment samochodów, który można nazwać nic szczególnego, po prostu auto marki auto, coś do jeżdżenia dla ludzi, chcących mieć środek komunikacji, coś czym w miarę wygodnie i bez przygód przejadą z punktu A do punktu B.

Jest to segment bardzo zatłoczony, ponieważ – chyba nikt się nie zdziwi – takich nabywców samochodów jest najwięcej.

Na kontynencie amerykańskim od dłuższego czasu prym w tej kategorii pojazdów wiodą Japończycy i Koreańczycy, honda, toyota, hyundai czy kia wprowadziły na rynek samochody, które z amerykańskich propozycji GM czy Chryslera uczyniły często psujące się dziwactwa.

Modele, które jedno pokolenie wcześniej były niepodzielnymi królami amerykańskich szos, zaczęły rdzewieć na placach dilerów. Stało się tak między innymi za sprawą szybszego przyjęcia przez Azjatów motoryzacyjnych trendów, zaoferowania mniejszych aut i silników. Amerykanie musieli nadrabiać i doganiać. Z gorszym lub lepszym skutkiem im się to udało.

General Motors od kilku lat produkuje bardzo dobre auta przeciętne, choć zdarzyły mu się nieudane eksperymenty z przejętą koreańską linią daewoo. Takie wozy, jak chevy cavalier, dobrze się sprzedawały. Wielu zastanawiało się, dlaczego koncern zrezygnował z produkcji tej linii. Do sprzedaży weszła jednak nowa oferta ciekawych propozycji, w tym cruze. Opracowany globalnie we współpracy z Azjatami wypalił i ma całkiem dobre recenzje za, w roku 2013 przeszedł pierwszy poważny lifting.

Owszem, nie jest to rakieta, ale samochód na nasze czasy – w miarę oszczędny, bardzo bezpieczny i wygodny. Czterocylindrowy silnik o pojemności 1,8 litra daje 138 KM mocy, co można trochę porawić, kupując wersję z turbo, sześciobiegową automatyczną przekładnią, choć zmienia biegi dosyć leniwie, to jednak pozwala na sensowne przyspieszenia, zaś gdy ktoś chce bardziej dynamicznej jazdy, weźmie sześciobiegową przekładnię ręczną.

Auto w wersji podstawowej ma traction control, stability control i boczne poduszki powietrzne, w sumie jest ich 10, plus zestaw elektronicznych gadżetów w rodzaju odtwarzacza MP3 i bluetooth.

GM uznał, że właśnie platforma – cruze – najbardziej nadaje się do rozpoczęcia konkurencji z niemieckimi tuzami rynku i od tego roku w modelu 2014 będzie proponował cruze'y z turbodoładowanym dieslem. Będzie to w salonach GM pierwszy samochód osobowy z napędem silnikiem wysokoprężnym od 35 lat. Tym razem ma to być coś – silnik zaprojektowany przez Włochów, a produkowany – gdzieżby indziej – w Niemczech, w Kaiserslautern, pochodzący z rodziny opli. Projekt sprawdzony od 15 lat w zaawansowanym stadium rozwojowym. Oczywiście na rynek amerykański musiał przejść trochę modernizacji – jak choćby zyskać system wtrysku mocznika w celu zredukowania emisji smogotwórczego NO2.

ScreenShot00148Inna rzecz to przystosowanie do północnoamerykańskich ekstremów klimatycznych. Jednak jeśli się dobrze przyjrzeć, jest to w zasadzie ta sama jednostka napędowa, która od lat popycha do przodu ople astra. Diesel w miarę cichy i ekonomiczny, który ze swoich 2 litrów pojemności wyciąga 151 KM i 264 stopofunty momentu obrotowego, podczas gdy jetta TDI ma 140 KM mocy i 236 stopofuntów momentu obrotowego. Lepsza jest też w przypadku "amerykańskiego" diesla ekonomia spalania paliwa. Ponadto jak wszystkie współczesne diesle, diesel cruze'a dostarcza maksymalny moment obrotowy w bardzo niskim zakresie obrotów od 1750 do 3000, zaś turbo może w krótkich chwilach, kiedy musimy się nagle ewakuować na drodze, zwiększyć to jeszcze do 280 stopo-funtów. Do 60 mil rozpędzimy się w 8,6 sekundy, co źle nie wygląda. I to wszystko przy zasięgu autostradowym sięgającym 1200 km na jednym baku. Czyli tankujemy w Toronto, jedziemy do Montrealu na weekend, tam kręcimy się po mieście i wracamy bez tankowania na tym samym baku!

Na wolnych obrotach i przy zapalaniu diesel cruze'a wydaje się być nieco głośniejszy od jetty, ale gdy wsiądziemy do auta, zupełnie tego nie odczujemy, a to dzięki zastosowaniu rozlicznych metod wyciszania zaadaptowanych z buicka verano.

No i takiego turbodiesla będziemy mogli kupić za ok. 25 tys., czyli trochę mniej niż jettę TDI. Czy to wystarczy, żeby przeciągnąć fanów ropniaków na amerykańską stronę? Czas pokaże, w każdym razie cruze diesel ma być mariażem tego co najlepsze w niemieckich systemach napędu (nie darmo wszak GM jest właścicielem Opla) i tego co dobre w amerykańskich systemach zapewniania komfortu – co decyduje w wielu wypadkach o tym, dlaczego kupujemy takie czy inne auto.

Jak wszystkie diesle, tak i ten do cruze'a jest cięższy w porównaniu z silnikiem benzynowym, i to o ok. 100 kg, co nie jest bez znaczenia dla ogólnego wyważenia samochodu. Cięższy nos powoduje lekką podsterowność, ale w końcu nie jeździmy tym autem na wyścigi.

Czy to wszystko wystarczy, by podjąć konkurencję z bezwzględnymi królami dieslowego rynku Ameryki, golfem i jettą TDI – wszystko zależy od jakości. Jeśli rzeczywiście auto spełni zapowiadane osiągi, będzie miało dobry serwis – a przecież sieć serwisów GM jest wiele większa niż VW – i będzie bardziej amerykańskie (cruze'y montowane są w Ohio w Lordstown, gdzie zastąpiły cobalta) od składanej w Meksyku jetty, to czemu nie. Tym bardziej, że w dzisiejszych czasach naprawdę powinniśmy popierać nasze miejsca pracy i każdy przejaw kontynentalnej produkcji wysokiej jakości.

Dlatego z serca radzę, by będąc na kupnie diesla, zajrzeć do salonu GM i posłuchać, czy to auto rzeczywiście mówi do nas po niemiecku.

Wasz Sobiesław

Zaloguj się by skomentować
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.