farolwebad1

A+ A A-
piątek, 06 styczeń 2017 14:46

Listy z numeru 01/2017

Czas tak szybko biegnie, że nie można nadążyć za wydarzeniami w świecie. Według zasad fizyki, kamień lecący z góry najbardziej przyspiesza przed upadkiem.

        Dziś ludzie bardziej wierzą w proroków niż w naukę lub wiarę w Boga. Co drugi to prorok. Coraz więcej jest tych, co rozmawiają z Bogiem i dostają polecenia od Boga. To dlatego, że chcą być świętymi.  Ale Żyd  multimilioner  mówi, że to on jest Bogiem. To on, i wielu podobnych, finansuje tę rewolucję opozycji w Polsce, przeciw rządowi  PiS-u, wybranemu legalnie przez Polaków.

        Dlaczego tak się dzieje, to prosta odpowiedź. Trzeba sięgnąć trochę do historii. Kryzys świata zaczął  się od założenia ideologii komuny przez Marksa i Lenina z Niemiec i Rosji, ideologii bez Boga. Wiadomo, co działo się w drugiej wojnie i po wojnie. W Polsce rządy przejęła żydokomuna, i rządzili do wygrania wyborów przez PiS. Teraz ten rząd chce im ukrócić przywileje, dlatego wypowiedzieli wojnę przeciw Polakom. Oni uważają, że Polska należy do żydokomuny i Niemiec. Rosja tylko czeka, aby Polska zaczęła krwawić, a oni wejdą jako wybawiciele, jak to było w wojnie i po wojnie. Ciężko będzie przetrwać obecnej Polsce, tej prawdziwej demokracji, bo jest za biedna i osamotniona. Oby się nie polała znów krew.  

S. Wójtowicz  
Mississauga

        Od redakcji:  Saeculorum novus nascitur ordo.

***

Szanowny Panie Kumor,

        Nazywam się Marian Łykus, jestem absolwentem Państwowej Szkoły Morskiej w Szczecinie, rocznik 1964-1967, przez 17 lat związany z morzem, od praktykanta pokładowego do stanowiska I oficera na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej w Szczecinie.

        Po rocznym pobycie w Austrii (gdzie Ambasada Kanady piała z zachwytu, że mam tak potrzebne w Kanadzie wykształcenie), przybyłem z rodziną do Kanady na jesieni 1982 roku.

        Po usilnym i długim dochodzeniu w urzędzie pracy (ówczesne manpower) udało się uzyskać płatną przez rząd federalny serię kursów w Niagara College w St. Catharines i w Owen Sound. Po rocznych kursach i następnie po rocznym zdawaniu ponad 10 egzaminów w Coast Guard w Toronto, w październiku 1984 roku dostałem dyplom ON II, odpowiednik dyplomu I oficera w Polsce.

        Natychmiast pojechałem do związku zawodowego oficerów w Kanadzie. Tutaj, po zapisaniu się do tego związku, niespodzianka. Kolejka do zaokrętowania to ponad 400 osób, więc zero procent szans.

        Zacząłem więc na własną rękę szukać pracodawcy na statkach, które pracują na Wielkich Jeziorach. Nawet trafiłem na personalną z Polski o korzeniach narodu wybranego, ale ta nawet mnie nie chciała wysłuchać. Po bezowocnych poszukiwaniach na jeziorach ruszyłem na poszukiwania do atlantyckich prowincji Kanady. tam było mało szans, bo mało firm związanych z morzem. Miałem kilka interview i wróciłem do Toronto. W międzyczasie szukałem pracy w USA, ale odpowiedzi negatywne, bo mieszkam w Kanadzie.

        Na wiosnę 1985 niespodzianka. Dostałem pracę na cztery miesiące w Halifaksie na zbiornikowcu armatora z St. John w Nowym Brunszwiku. Praca bardzo dobrze płatna, z dwoma tygodniami urlopu po miesiącu pracy na statku. Najpierw jako III oficer, później jako II oficer. Załoga głównie z Kanady i Wielkiej Brytanii. Pod koniec kontraktu niespodzianka, zatrudniają Anglików za jedną drugą wynagrodzenia, dla mnie nie ma miejsca, mimo że bandera Kanady i ja prawie kanadyjskie obywatelstwo. Później, jak dowiedziałem się, zmiana bandery na tanią i Hindusi do pracy za jedną dziesiątą płacy.

        Po powrocie do Toronto, na jesieni 1985 roku dwa tygodnie pracy na holowniku holującym wrak z Wielkich Jezior do Quebecu. Na tym zakończyła się moja praca na morzu. Później przekwalifikowanie i różne prace w Kanadzie. Później emerytura.

        Nie skarżę się, ale ten artykuł mnie poruszył, bo z niego wynika, że dostać pracę na statkach Wielkich Jezior to pestka i bez problemów.

        Z wyrazami szacunku,
M. Łykus

        PS Państwo Kanada wydało duże pieniądze na moje szkolenie, a  zmarnowało moje doświadczenie z pracy dla Kanady na morzu.

        Odpowiedź redakcji: Wie Pan, może wynika to z tego, że jedni lubią się żalić, a inni nie.

***

Dzień dobry,

        Zwracam się z prośbą o rozpowszechnienie załączonego apelu ws. pomocy dla 77-letniego weterana opozycji antykomunistycznej, który posiada emeryturę w wys. 607,- zł!

        Za życzliwość i zrozumienie dziękuję.
 

       Z poważaniem, Janusz Olewiński, przewodniczący Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych.

APEL

        Zarząd Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Internowanych i Represjonowanych z siedzibą w Siedlcach zwraca się z prośbą o materialne wsparcie weterana opozycji antykomunistycznej Stanisława Karpika, którego całe mienie we wrześniu 2014 r. strawił pożar, a on sam od czerwca 2016 r. wymaga stałej i fachowej opieki medycznej połączonej z pobytem w ośrodkach do tego przeznaczonych. Nasz kolega dziś ma 77 lat, jest osobą samotną, a jego emerytura to kwota ok. 607,- zł.

        W świetle histerycznych SB-eckich lamentów, iż za 2.000,- zł nie da się przeżyć, PRL-owska bezpieka miała i ma zapewnioną doskonałą opiekę medyczną w najlepszych klinikach pomimo nieodprowadzania składek na ubezpieczenie społeczne. Weteran opozycji Stanisław Karpik natomiast musiał i musi sobie radzić, mimo że jego emerytura będzie mniejsza od SB-eckiej ok. 3,5 razy, ale dopiero od miesiąca października 2017 r. Weteran o warunkach stworzonych SB-ekom może tylko pomarzyć.

        Stanisław Karpik był działaczem opozycji antykomunistycznej od lat 60. ub. stulecia. W wieku zaledwie 23 lat, w r. 1962, zawiązał Zrzeszenie Polskiej Młodzieży Katolickiej, mające opiekować się miejscami pamięci i organizować uroczystości religijno-patriotyczne. Aresztowany, a po półrocznym pobycie w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów skazany wyrokiem Sądu Powiatowego w Siedlcach na 6 miesięcy więzienia.

        Wielokrotnie ścigany przez bezpiekę, która wobec niego używała również broni palnej. W 1966 r. uczestniczył w obchodach milenijnych w Gnieźnie, Poznaniu, Częstochowie i Warszawie. Nagrywał audycje i Msze św. nadawane przez Radio Wolna Europa, które następnie rozpowszechniał. Był wykonawcą i kolporterem ulotek przypominających o zbrodni katyńskiej. W czerwcu 1966 r. aresztowany, przetrzymywany w Areszcie Śledczym Warszawa-Mokotów i poddany 10-miesięcznemu brutalnemu śledztwu, a w 1969 r. umieszczony w Szpitalu Psychiatrycznym w Pruszkowie, gdzie zamykano go w izolatkach. W kolejnych latach SB przeprowadzała cykliczne rewizje w jego domu, podczas których był bity. Ponownie umieszczony w Szpitalu Psychiatrycznym w Pruszkowie, skąd uciekł. W latach 1970-1989 uczestnik Duszpasterstwa Akademickiego przy kościele św. Anny w Warszawie. W 1973 r. wybudował na terenie swojego gospodarstwa kaplicę bł. Maksymiliana Kolbego, ufundowaną przez więźniów Auschwitz i Ravensbrück mieszkających za granicą. W nocy 20/21 sierpnia 1973 r. kaplicę zniszczyli funkcjonariusze MO i SB. Za nielegalną budowę skazany został przez Kolegium ds. Wykroczeń na 50 dni aresztu. Ukrywał się do amnestii w 1974 r. Zmuszony przez władze do rezygnacji z prowadzenia gospodarstwa, od 1975 r. na rencie. W 1976 r. wybudował nową kaplicę we własnym domu, którą 8 kwietnia 1977 r. funkcjonariusze SB zdemolowali wraz z domem. Wielokrotnie szantażowany przez SB, m.in. grożono mu kolejnym umieszczeniem w szpitalach psychiatrycznych. Od 1976 r. współpracownik KOR, następnie KSS KOR. W dniu 26.11.1978 r. w domu Karpika powołany został Podlaski Komitet Ludzi Wierzących, w którym prowadził bardzo aktywną działalność. Komitet wydawał komunikaty o represjach i prześladowaniach Kościoła. Karpik zbierał podpisy pod petycjami o uwzględnianie Mszy św. i audycji religijnych w programach RTV. W latach 1978-1981 współpracownik ROPCiO, kolporter prasy niezależnej, a w okresie lat 1979-1980 redaktor i kolporter „Placówki”, organizator niezależnego Ruchu Młodej Polski w woj. siedleckim.

W miesiącu maju 1980 r. ponownie umieszczony w Szpitalu Psychiatrycznym w Łukowie. Uniemożliwiono mu w ten sposób zorganizowanie zaplanowanego na 8 maja 1980 r. w Starym Opolu k/Siedlec ogólnopolskiego zjazdu niezależnego Ruchu Młodej Polski. Po powrocie z Warszawy do domu z manifestacji na rzecz uwolnienia więźniów politycznych, w nocy 25 maja 1981 r. został napadnięty przez czterech osobników i pobity we własnym domu. Internowany w stanie wojennym. Po ucieczce z obozu internowania we Włodawie ścigany listem gończym i poszukiwany jako niebezpieczny kryminalista. Ukrywał się wiele miesięcy. Po schwytaniu skazany. Za zorganizowanie we własnym domu spotkania „andrzejkowego” w listopadzie 1983 r. stanął przed kolegium ds. wykroczeń. SB zarzuciło mu zorganizowanie we własnym mieszkaniu „nielegalnej kolacji bez zezwolenia” władz. Skazany został na grzywnę w wysokości 20.000,-zł i koszty sądowe oraz podanie informacji do wiadomości publicznej. W dniu 26 marca 1984 r. SB wyłamała drzwi w jego domu w celu przeprowadzenia rewizji.

        W 1984 r. skazany przez Kolegium ds. Wykroczeń w Siedlcach za udział w demonstracji w rocznicę podpisania Porozumień Gdańskich mimo, iż nie było go tego dnia w Siedlcach. 28 czerwca 1985 r. SB przeprowadziła kolejną rewizję w domu Karpika.

        Stanisław wielokrotnie napadany był przez „nieznanych sprawców” i pobity. Wielokrotnie pozbawiany wolności, nękany cyklicznymi zatrzymaniami, skazywany. Systematycznie też zamykany w zakładach psychiatrycznych.

        Działalność opozycyjna naszego Kolegi polegała m.in. na nawiązywaniu kontaktów w kraju, organizowaniu drukarni, kolportażu literatury II obiegu, organizowaniu licznych manifestacji patriotyczno-religijnych w kraju, miejsc pobytu dla ukrywających się przed aresztowaniem, spotkań opozycji w swoim mieszkaniu i wielu innych nielegalnych przedsięwzięć.

        Ściśle współpracował przez całe lata m.in. z Zofią i Zbigniewem Romaszewskimi, ks. Kantorskim, Zygmuntem Goławskim i wielu innymi czołowymi działaczami opozycji z Kraju, w tym z Konfederacją Polski Niepodległej, Ruchem Obrony Praw Człowieka i Obywatela (ROPCiO), Ruchem Młodej Polski i opozycją siedlecką, których niejednokrotnie gościł w swoim domu.

        Oprócz aktywnej opozycyjnej działalności politycznej na szeroką skalę zajmował się pomocą charytatywną w zakresie wyposażania w artykuły i różne inne przedmioty medyczne szpitali, przychodni, aptek i innych zakładów medycznych w leki, wózki inwalidzkie, łóżka, sprzęt rehabilitacyjny, przedmioty ortopedyczne, środki pomocnicze itp. sprzęt oraz wyposażenie medyczne. Organizował, sprowadzał i rozdawał nieodpłatnie te artykuły sprowadzane z zagranicy, z całej Europy, a które były w PRL-u całkowicie niedostępne.

        W pracy tej pomagali mu lekarze z opozycji, inne osoby ze służby zdrowia i zwykli ludzie. Od 1989 r. do jesieni 2014 r. prowadził w swoim domu charytatywny Ośrodek Pomocy Doraźnej im. św. Brata Alberta „Emaus”. W zamian za niesioną pomoc nic w zamian nie oczekiwał.

        Poza tym w domu St. Karpika znajdowały schronienie osoby bezdomne, opuszczone, zwolnione z zakładu karnego czy domu poprawczego, a nie mający gdzie się podziać.

        Wysokość emerytury dowodzi, że całe swoje życie bezinteresownie poświęcił innym i wolnej Polsce.

        W roku dniu 2.09.2014 r. na skutek pożaru całkowitemu zniszczeniu uległ jego dom i wszystko, co się w nim znajdowało. Panu Stanisławowi w przystosowaniu garażu do zamieszkania pomogła parafia oraz Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych. Stanisław w wyniku ww. zdarzenia zapadł na zdrowiu i obecnie od dnia 17 czerwca 2016 r. przebywa na intensywnym leczeniu. Jest osobą samotną (bezżenną), ma 77 lat. Jest niesprawny fizycznie i nie jest samodzielny. Wymaga stałej opieki innych osób.

        Stanisław Karpik jest osobą wyjątkowo zasłużoną dla kraju. Potwierdza to kilkanaście kilogramów dokumentów zgromadzonych w Instytucie Pamięci Narodowej oraz liczne wyróżnienia: w r. 2001 otrzymał odznakę „Zasłużony Działacz Kultury”, w 2004 r. Srebrny Medal Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. W r. 2006 Prezydent RP Lech Kaczyński za wybitne zasługi dla niepodległości odznaczył go Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, a w dniu 14.10.2015 r. Krzyżem Wolności i Solidarności. Tego też roku otrzymał status działacza opozycji antykomunistycznej i osoby represjonowanej potwierdzony przez Instytut Pamięci Narodowej oraz Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

        Będąc samotną osobą, St. Karpik całe swoje życie poświęcił innym. Obecnie sam ze względu na zdarzenie losowe, wiek i stan zdrowia zasługuje na otoczenie go szczególną opieką i troską.

        Chcielibyśmy zapewnić naszemu Koledze godniejsze warunki, na które zasłużył całym swoim życiem.

        Z powyższych względów zwracamy się z apelem o pomoc i wsparcie i przekazanie symbolicznej choćby złotówki na rachunek Stowarzyszenia numer: 13 9194 0007 0000 2613 2000 0010, dla zagranicy (kod Swift): PL 13 9194 0007 0000 2613 2000 0010 POLUPLPR z dopiskiem „składka dla Stanisława”.

        Za życzliwość w imieniu naszego Kolegi Stanisława, dziękujemy: Sekretarz   Skarbnik w-ce Przewodnicząca Przewodniczący /-/Ryszard Piekart        /-/Jan Smoliński        /-/Elżbieta Jędrzejuk  /-/Janusz Olewiński

Opublikowano w Poczta Gońca
czwartek, 15 grudzień 2016 22:47

Listy z numeru 51/2016

Stan wojenny na piedestale po 35 latach

        Nie chcę wyszukiwać bohaterów i męczenników, choć wielu z nas doznało wielu upokorzeń, zniewag, poniżenia i dolegliwości z utratą zdrowia włącznie, nie mogę jednak zrozumieć tych smutasów politycznych, działaczy z dopisków UB-eckich, że stać ich na to, aby w dniu dzisiejszym nawoływać do nieposłuszeństwa… gdzie byliście smutasy w tamtych czasach, żaden z Was z celi nie wychylił nosa, aby na apel internowanych godnie uszanować rocznicę i solidarność okazać na znak protestu przeciw UB-ekom przesłuchującym wielu niezłomnych działaczy niedających się skundlić lojalkami na wcześniejsze wyjście z obozu internowania.

        Dla wielu z nich układ solidarnościowo-komunistyczny był urzeczywistnieniem władzy i pieniędzy, to był ich nadrzędny cel, nagrabić, wywindować się po okrągłym stole, a dobro ogółu społecznego jest bez znaczenia… Ojczyzna im to wybaczy!!!

        Nie chcę być gołosłowny, to nie tylko obecna władza podtrzymuje ten stan, to trwa i rozwija swe macki od sierpniowych wydarzeń; gdzie są te przemiany demokratyczne w Polsce, dlaczego te upokorzenia tak długo trwają, nie dziwiły mnie patetyczne nawoływania w imię demokracji od 1989 roku… dlaczego nie wcześniej, czyżby sierpień nie był żadnym odniesieniem demokracji, tylko okrągły stół miał o tym stanowić?

        Rabunkowe i bezprawne zawłaszczanie majątku narodowego przez rzesze cwaniaków i kombinatorów powiązanych z byłymi strukturami aparatu i bezpieki nie oddziaływały na „uczciwych” patriotów okrągłostołowego establishmentu walczących o demokrację, ONI twierdzili, że to w poczuciu sprawiedliwości i równości społecznej... Ojczyzna im to wybaczy!!!  

        Uczono mnie, że każdy ponosi konsekwencje za swoje czyny, nikogo nie ma ponad prawem... to dlaczego w Naszej Ojczyźnie nie ma prawa, ludzkiej godności i poszanowania?

        Upłynęły dekady, od kiedy nawoływałem... Jaką ma świadomość dzisiejsze młode pokolenie o tamtym okresie, słysząc niejednokrotnie ubolewania rodziców, którzy pamiętają tamten okres sierpnia ’80, jakich bohaterów zapamiętali ich rodzice i jakie wizje mają w dniu dzisiejszym, kto tę historię odtworzy przed ich oczyma?

        Ja mam ocenę sytuacji jednoznaczną:

        Nikt nie czepia się tych, co bili, werbowali, zabijali.

        Nikt nie ma pretensji do komunistów za wydawane rozkazy.

        Nikt nie wystawia rachunku sumienia tym, co zdegenerowali społeczeństwo.

        Nikogo nie zastanawia demagogia i patologia minionego 50-lecia.

        Nie chciałbym, aby powtórzyła się z nami smutna historia wielu ruchów społecznych, kiedy to pod wpływem wyraźnych rozczarowań i przeszkód zapał przeradzał się w fanatyzm, poświęcenie w prywatę, a mądrość zbiorowa w zaciekłą bezmyślność tłumu; jeśli dojdziemy do tego momentu, to my sami zniszczylibyśmy owoce sierpnia i wówczas żadne kazania i modły nie podniosą godności Rzeczypospolitej.

        Patrząc  z oddali, widzę, że wytraca się energię ruchu i jego moralny potencjał w małych, niewartych tego utarczkach, protestach i wewnętrznych swarach, żadne organizowane szkolenia w kraju i na Zachodzie nie wnoszą wielkich zmian, potencjał ludzi w to zaangażowanych też jest trwoniony i ich asymilacja ma smutny efekt na rynku krajowym  (fragment artykułu „Kto nam ukradł nasze zwycięstwo” – R.W.).

        Stan wojenny, jego konsekwencje długo będą ciążyć w sercach i umysłach rodaków, jednym utożsamią się z utratą przywilejów, innym z ciszą na podwórku, a jakiemuś tynkarzowi z brakiem tej pustej taczki, która symbolizowała nieudolność społeczną w systemie komunistycznym, bo tak musiało być, a… Ojczyzna im to wybaczy!!!  

Roman Walczak
Kanada

        Od redakcji: Stan wojenny to początek III RP.

***

 

Drodzy Państwo,

        Serdecznie dziękuję za obecność na sobotniej projekcji filmu pp. Elżbiety i Wacława Kujbidów „Jedwabne: świadkowie, świadectwa, fakty” oraz za wsparcie finansowe i intelektualne tego ważnego przedsięwzięcia Państwa Kujbidów.

        To był dobry początek.

        Dyskusja po projekcji, mimo późnej pory, była ożywiona, ciekawa i inspirująca.  

        Moim zdaniem, wszelka krytyka milknie wobec prostych faktów:  

        – nikt inny nie podjął się produkcji filmowej angielskojęzycznego opracowania tego tematu w obronie PRAWDY równie odważnie, rzetelnie i pracowicie,

        – wysoka jakość argumentów i dowodzenia jest niezaprzeczalna,

        – jakość techniczna będzie mogła rosnąć wtedy i tylko wtedy, gdy Państwo Kujbidowie otrzymają konkretną, masową pomoc Polaków, innych ludzi dobrej woli i państwa polskiego.

        Państwo Kujbidowie robią wszystko, co mogą.  Kolej na wszystkich nas, dla których PRAWDA jest droga, a SOLIDARNOŚĆ POLAKÓW nigdy nie przestała być drogowskazem. Czy potrafimy razem, ponad podziałami, profesjonalnie, walczyć o prawdę, naszą godność i nasze wspólne interesy, czy też będziemy patrzeć obojętnie, jak robią to inne narody naszym kosztem?

        Jeszcze raz dziękuję i proszę – w miarę możliwości – o jeszcze; przede wszystkim o każdą inicjatywę dla dalszego wsparcia tego projektu słowem i czynem, w tym np. zaproszenie autorów do swojego miasta, złożenie datku, choćby symbolicznego DOLARA przez każdego, kto nie mógł być obecny na projekcji lub organizowanie dla tego projektu np. crowdfunding.

        Z uszanowaniem,
Lidia S. Cybart
        

        Od redakcji: Bardzo pożyteczna działalność, powinniśmy brać przykład.

***

60-lecie Federacji Polek w Kanadzie

        Prawie 200 uczestników zgromadził uroczysty bankiet z okazji 60. rocznicy założenia Federacji Polek w Kanadzie. 24 września 2016 roku gościnna sala Domu SPK w Toronto wypełniła się wieloma honorowymi gośćmi, których, po oficjalnym otwarciu bankietu i odegraniu hymnów narodowych Polski i Kanady, przywitała prezes Zarządu Głównego Federacji pani Ewa Zadarnowska. Wśród wymienionych byli członkowie parlamentu Kanady, Zarządu Głównego Kongresu Polonii Kanadyjskiej, przedstawiciele Ambasady RP z Ottawy i Konsulatu Generalnego RP z Toronto, przedstawiciele polonijnych organizacji oraz polonijnych biznesów, a także sympatycy organizacji. Największe grono uczestników stanowiły panie należące do Federacji, które reprezentując swoje Ogniwa, przybyły z bliskich i odległych miast Kanady, aby swoją obecnością podkreślić wagę jubileuszu.

         Na ręce Zarządu Głównego Federacji wpłynęło wiele listów gratulacyjnych. Życzenia przesłali między innymi: Premier Kanady i Premier Ontario, posłowie federalni i prowincyjni, Ambasada RP i Konsul Generalny RP w Toronto, prezesi Wspólnoty Polskiej, Rady Polonii Świata, Kongresu Polonii Kanadyjskiej oraz licznych polonijnych fundacji i organizacji.

         W części oficjalnej głos zabrało wielu honorowych gości, składając jubileuszowe gratulacje oraz życząc członkiniom dalszej owocnej pracy dla dobra środowisk polonijnych. Zgromadzeni na sali panowie uroczyście odśpiewali wszystkim paniom „Sto lat”.

         W trakcie bankietu wszystkim paniom z Ogniw nr 1 i nr 2 wręczono Dyplomy Federacji 60-lecia, a paniom z największym stażem przynależności do Federacji zostały wręczone również dyplomy honorowe Federacji Polek oraz złote odznaki i dyplomy Kongresu Polonii Kanadyjskiej. Otrzymały je członkinie Ogniwa nr 1 z Toronto – panie: Juno Piltz – 60 lat pracy dla organizacji, Maria Wieczorek – 59 lat, Helena Misztal – 58 lat, Anna Ejbich – 46 lat i Kazimiera Bielecka – 36 lat, oraz z Ogniwa nr 2 z London – panie: Regina Jarmakowicz – 57 lat, Mira Lutowicz – 51 lat, Mariola Jankowska – 49 lat i Hanna Czuma – 43 lata.  Dyplomy i odznaki wręczała w imieniu ZG FPK prezes Ewa Zadarnowska i wiceprezes Katarzyna Grandwilewska, a w imieniu ZG KPK prezes Teresa Berezowska.

         Pani Katarzyna Grandwilewska otrzymała dyplom za wspaniałą pracę dla Federacji, a jej syn, pan  Aleksander Grandwilewski, otrzymał Dyplom Honorowego Członka za pomoc w przygotowywaniu różnych w ciągu kilku lat publikacji.

        Wiceprezes Katarzyna Grandwilewska otrzymała złotą odznakę KPK za całokształt pracy wręczoną przez prezes ZG KPK Teresę Berezowską na bankiecie Zjazdu KPK.

         Przy wejściu do sali bankietowej zostały rozstawione tablice z krótką historią oraz zdjęciami z działalności organizacji. Wchodzący goście mieli okazję zapoznać się z historią pracy Ogniw, a członkinie mogły rozpoznać się na starych fotografiach. Organizatorki bankietu przygotowały również pokaz zdjęć nadesłanych przez poszczególne Ogniwa, obrazujących najistotniejsze momenty z ich działalności. Zdjęcia były prezentowane przez Anię Wołochacz na ekranie górującym nad sceną w sali bankietowej.

         Bankiet został uświetniony występem pań Marii Nowotarskiej i Kingi Mitrowskiej oraz utalentowanych śpiewaczek najmłodszego polonijnego pokolenia – Anny Wójcik i Adriany Serra.

         Na zakończenie bankietu prezes ZG Federacji, pani Ewa Zadarnowska, podziękowała wszystkim za przybycie, a członkinie organizacji pozowały do wspólnego jubileuszowego zdjęcia.

         Na powodzenie bankietu złożył się ogromny wkład pracy komitetu organizacyjnego, w skład którego wchodziły panie: Katarzyna Grandwilewska (przewodnicząca), Anna Wołochacz, Irena Kremblewska, Alicja Kotynia oraz Iwona Bogorya-Buczkowski (koordynator). Mistrzem ceremonii była pani Magda Szewczyk.

         Zarząd Federacji Polek w Kanadzie oraz komitet organizacyjny składają gorące podziękowania sponsorom, dzięki którym bankiet mógł się odbyć: ByMega City, Copernicus Lodge, Polish Orphans Charity, Downsview Chrysler, Euroflowers, Fakty Inc., Fundacja im. Adama Mickiewicza, Fundacja im. W. Reymonta, Goniec Inc., Grand Health Academy, Iwona Ganczak adwokat, Kongres Polonii Kanadyjskiej, Polish Symfonia Choir, Polishcanadians.ca, Polish Studio TV, RBC Wealth Management – Hamilton, St. Stanislaus & St. Casimir’s Polish Parishes Credit Union Ltd., Supreme Pierogies, ZG SPK, tygodnik „Merkuriusz Polski”, Wawel Villa, VG Victoria Gardens Long Term Care, Starsky Fine Food, Anna Babiarz-Jalowica & Catherine Jalowica – Primerica, IATS – Hamilton, In Touch with Wellness – Hamilton, Hired Hand Lawn Care.

          Z okazji 60-lecia została wydana broszura zawierająca listy gratulacyjne, wykaz sponsorów, program bankietu, krótką historię oraz dotychczasowe prezeski Federacji. Broszura jest opublikowana na naszej witrynie internetowej www.federacjapolek.ca.

         Zapraszamy też na Facebook, gdzie znajduje się ponad 100 zdjęć z bankietu, a także bieżące informacje dotyczące naszej pracy.

 Zarząd Federacji Polek w Kanadzie

        Od redakcji: Bardzo miło nam przypomnieć, obszerną relację zamieściliśmy we wrześniu. 

Opublikowano w Poczta Gońca
czwartek, 08 grudzień 2016 22:40

Listy z numeru 50/2016

Dear Brothers and Sisters in Christ,

         The hearings concluded Thursday in a rather full court room. Dr. Lugosi gave a very strong rebuttal to the Crown’s arguments. (This was the impression of all those with whom I spoke who were present). We are now left with the responsibility to pray for justice Tamarin Dunnet, whose decision will be given on an uncertain date. Let us not forget to pray for the Crown counsel, Megan Petrie, who was arguing against the appeal. Lianne Laurence, from LifeSiteNews was present on the last morning of the hearings and she wrote an article, published Friday, with more details about this matter.

        Something that struck me was that at one point, justice Dunnet referred to pregnant women as “mothers”. It is a normal enough term, even if one is not very prolife, however in this context it seemed a little more relevant. I do not mean to suggest that it is a sign of what her decision will be, but the simplicity of the truth, -that the child before birth has a mother, and a woman who is pregnant is already a mother - broke through the arguments against the child in a most natural way. I felt the same when Megan Petrie quoted from a judge in his ruling involving an unborn child. He said that the mother and child are “one” and that one cannot be isolated from the other... Somehow, this argument was meant to go against our case, but it so obviously has the opposite effect, especially if one thinks just for a second about abortion.

        Again, I would like to thank everyone who has been praying and sacrificing for this case, and all those who attended court. Thank you, Archbishop Larry, and Sr. Immolatia, who made the special effort to come from outside the city, along with several others who came from as far as London. The Mass was offered for all of you on Thursday at St. Stephen’s chapel.

        God bless you as we continue this Advent pilgrimage.  In Christ, our Hope who is and who is to come,

Mary

PS: Please forward to anyone who may be interested. Thank you.

***

        W „Gońcu” ukazał się wywiad Pana Kumora z tajemniczym tzw. Panem Nikt. Pan ten jakby z innej planety, omawia politykę światową, jakby był prorokiem. Zwykle ludzie używają pseudonimów, kiedy działają w konspiracji, podczas wojen. Nie wiadomo, w jakim celu ten Pan to robi. Trudno zrozumieć, kim on jest i po której on stoi stronie. Mówi, że ma w dupie Moskwę, Waszyngton, Tel Awiw, Berlin, a kocha Warszawę. Ale jednocześnie mówi, że od 89 r. w Polsce rządzili zaprzańcy, bandyci, złodzieje i łotry, a teraz może rządzą idioci, durnie i agentura  żydowsko-amerykańska. Poplątanie z pomieszaniem. Jeszcze przykład z jego wykładni. Odnośnie  do Sikorskiego, „ten człowiek musi kiedyś skończyć na szubienicy, pod ścianą”. Słowa mrożące krew w żyłach. Te słowa, wulgarne i brutalne, nie świadczą o jego inteligencji. Przypomina to wypowiedzi  ministra z PO, jaka jest Polska: „ch... dupa i kamieni kupa”. Przypomina mi to podobne wypowiedzi Korwin-Mikkego. I jeszcze o Polsce i  krajach bogatych. Polska nigdy nie będzie bogata, bo szanuje wolność, prawo, tolerancję i jest katolicka, a kraje bogate i narody, to są zachłanne, imperialne, zaborcze i bez wiary w Boga. Przykładem jest II wojna światowa. Faszystowskie Niemcy i  komunistyczna Rosja. Nigdy nie można tego zapominać, bo i dziś są zdolne, i mocne do tego. W takiej sytuacji potrzebni są tacy ludzie jak Piłsudski i tacy, którzy walczyli w Powstaniu Warszawskim, bo inaczej Polski nie będzie.        

S. Wójtowicz  
Mississauga

        Odpowiedź redakcji: Siłą Pana Nikt jest wiedza.

***

To jest list z zapytaniem wysłanym z http://www.goniec.net/ przez:

Kazimierz <Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.>'; document.getElementById('cloak48292').innerHTML += ''+addy_text48292+'<\/a>'; //--> ;

        Proszę o rozgłaszanie: TRWANIA WOJNY LICHWIARZY Z NARODEM POLSKIM.

        Więcej info na stronie: www.nowapolska-w-internecie.pl

        Proszę nawiązać ze mną ścisły kontakt na e-mail. Pozdrawiam.

p.o. Rzecznik
Interesu  Publicznego
Kazimierz Józef Styrna z Kęt – husarz

        Odpowiedź redakcji:  Nagłaśniamy. Prosimy o zdjęcie na koniu.

***

Apel o wsparcie naszego Rodaka w konkursie NG

        Corocznie od wielu lat „National Geographic” organizuje na swojej stronie internetowej konkurs „NG Adventurer of the Year”. Internauci głosują na 10 kandydatów do tego zaszczytnego tytułu. W ubiegłym roku po raz pierwszy na liście nominowanych znalazł się Polak, Aleksander Doba, za swój wielki wyczyn, jakim było przepłynięcie kajakiem Atlantyku z Lizbony do USA. Masowa akcja poparcia Polaków mieszkających w Polsce i poza granicami Polski spowodowała, że Doba przebił wszystkich liczbę oddanych głosów, zdobywając ten tytuł. Jego sukces podały wszystkie największe dzienniki i stacje telewizyjne na świecie.

        W tym roku, wśród kandydatów do tytułu NG Adventurer of the Year znalazł się człowiek gór, krakowianin, ratownik tatrzański Krzysztof Starnawski. Jest on uznany jako światowej klasy specjalista speleologii podwodnej. Od ponad 20 lat eksploruje czeską  jaskinię Hranicka Propast. Jego badania zainteresowały „National Geographic Society”, który przyznał mu dotację na prowadzenie badań. W ubiegłym roku jego samodzielne zejścia udowodniły, że Hranicka Propast jest najgłębszą jaskinią zalaną na świecie, zaś sam Starnawski pobił rekord świata, schodząc na głębokość 404 m.

        Na jego temat pisał „National Geographic”: http://www.nationalgeographic. com/adventure/adventurers-of-the-year/2017/deepest-underwater-cave-kryzysztof- starnawski/

        Stacja telewizyjna ABC: http://www.abc.net.au/news/ 2016-10-02/world’s-deepest- underwater-cave-hranicka-propast-discovered/7896218

        Obecnie trwa wielka akcja zachęcająca do głosowania na Krzysztofa Starnawskiego w konkursie NG. Za Starnawskim, w przeciwieństwie do jego konkurentki do tytułu Miry Rai, biegaczki na długich dystansach, nie stoją koncerny sportowe, tylko grupa przyjaciół, starająca się zainteresować Polaków mieszkających w Polsce i poza granicami, by codziennie głosować na niego.

        http://www.nationalgeographic. com/adventure/adventurers-of- the-year/#vote

        Uwaga: pod artykułami pojawi się tabelka i kliknięcie na guziczek przy nazwisku kandydata powoduje oddanie głosu i wtedy pokazuje się licznik oddanych głosów w danym momencie.

        Na obecnym etapie trwa zacięta walka między grupą popierającą biegaczkę z Nepalu Mirą Rai a grupą głosującą na kandydata z Polski. Wczoraj, w sobotę, na Mirę i Krzysztofa oddano na każdego ponad 50 000 głosów.

        W klasyfikacji ogólnej przewagę ma Mira Rai.

        Potrzebujemy więcej głosów i najlepsze wsparcie mogą dać nasi Rodacy mieszkający na kontynencie amerykańskim. Apelujemy do większego nagłośnienia w mediach polonijnych, by głosować na Polaka. Prosimy bardzo o publikację naszego apelu do Polonii na łamach prasy.

        Regulamin pozwala głosować z komputera, tabletu, ipod oraz telefonu komórkowego mającego dostęp do Internetu, ale raz dziennie. Dzienny licznik „Nationale Geographic” zlicza głosy o 24:00 waszyngtońskiego czasu, by zacząć zliczanie po północy głosowania na następny dzień.

        Prosimy bardzo o publikację naszego apelu do Polonii na łamach prasy.

        Konkurs kończy się 16 grudnia. Zostało nam tylko kilka dni.  

        Wyniki dnia podawane są na bieżąco na https://www.facebook.com/piotrchmielinski.73?fref=ts

        Myszki w dłoń i wspierajmy Polaka. Głosujmy  www.votestarnawski.pl  VOTE Now.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 02 grudzień 2016 15:25

Listy z numeru 49/2016

Poruszający jest ten Pański wywiad (rozmowa) z Panem Nikt (w 48. numerze „Gońca”, 25 XI – 1 XII 2016 r.) z jednym z moich ulubionych publicystów. Temat przez Panów poruszany to jest „strzał w 10-tkę”. Rzeczywiście, od 39 roku na polskiej scenie politycznej nie ma Polaków realizujących stricte polski interes narodowy czy choćby tylko próbujących „ugrać” coś dla Polski. Pomijając już fakt głęboko zakorzenionych agentur od czasów jeszcze przedrozbiorowych aż do dziś, z lekkim „pofolgowaniem” ich działalności w okresie międzywojennym, co skutkuje – jak sądzę – paraliżem woli w osiągnięciu zamierzonego celu, którym powinno być zawsze dobro naszej Ojczyzny, a liczenie na innych, silniejszych, którzy staną w naszej obronie, to tylko czcze zamiary. Nic bardziej złudnego!

        Rola marsz. Piłsudskiego i Pułkowników (Sanacji) choćby w zdegradowaniu naszej obronności, może być przykładem nieudolności polityków tamtego okresu albo podporządkowaniem się jakimś antypolskim ośrodkom (agenturze). „Dołowanie” endecji, Romana Dmowskiego oraz wciąż niewyjaśnione okoliczności śmierci Wojciecha Korfantego – to tylko sprawy nie do końca wyjaśnione, a przez to bolesne. Na temat powyższego poleciłbym lekturę książki Tadeusza A. Siedlika „Z historii Polski 1900–1939. Klęska demokracji”.

        Także wiele można by mówić o przyczynach klęski wrześniowej czy zasadności wybuchu Powstania Warszawskiego o godz. 17, kiedy to ulice pełne były ludzi wracających z pracy, wybuchu powstania w samej stolicy, nieposiadania odpowiedniej ilości broni... chociaż zamierzenia były zupełnie inne. Powstanie miało być wymierzone przeciw Niemcom wycofującym się z frontu wschodniego i w żadnym razie nie było planowane w samej aglomeracji miejskiej. Znowu temat na dłuższe dywagowanie. A może rzeczywiście komuś bardzo zależało, żeby Warszawa skończyła tak, jak skończyła – unicestwieniem, stratą ponad 200 tysięcy jej mieszkańców?

        Wracając do rozmowy Panów, w której to poruszył mnie zwłaszcza ten jej fragment ze strony 20. od połowy czwartej kolumny, gdzie mówicie Panowie o cywilizacji zachodniej, jej demoralizacji, gdzie mowa jest o nienawiści rządzących nami do „Bożego stworzenia” – człowieka, a kochających bardziej „ziemię Gaję, zwierzęta i środowisko”. To, bez przesady, są rządy antychrysta!

        A teraz chciałbym jeszcze wspomnieć o tej naszej polskiej skłonności, żeby nie powiedzieć  wprost o naszej politycznej naiwności, że wystarczy „poruszyć sumienie świata”, najlepiej w spektakularny i najbardziej bolesny dla nas sposób, a „samo z siebie” zacznie się układać po naszej narodowej myśli.

        Obecnie Polską administruje PiS. Daj Boże, żeby ta partia zrealizowała obietnice dane swoim wyborcom, całemu narodowi i żeby jej działania przyniosły Polsce wymierne korzyści. Daj Boże... Ale! I o tym właśnie „ale” mówicie Panowie w swojej jakże interesującej rozmowie.

        Kończę więc niniejszym i pozdrawiam Panów, czekając na dalsze tym podobne teksty, a zwłaszcza na teksty Pana Nikt.

        PS

        Należałoby jeszcze napomknąć o świetnym spostrzeżeniu p. red. St. Michalkiewicza, zamieszczonym na tytułowej stronie „Gońca”, tuż nad winietą.

        Serdecznie pozdrawiam.
Wojciech J. Antczak

        Od redakcji: Szanowny Panie, dopóki Polacy nie będą mądrzy i bogaci nic z tego nie będzie.

***

        Informacja Reduty Obrony Dobrego Imienia Polski        

        Koniec z pluciem na Polskę! Oto mechanizm, który skutecznie zwalcza manipulacje, 490 sformułowań, z czego 20 wymagających natychmiastowego sprostowania określeń zniesławiających Polskę, wykrył specjalny mechanizm wdrożony przez Redutę Dobrego Imienia. Są już pierwsze sukcesy na polu walki z oszczerstwami. W ciągu zaledwie miesiąca od uruchomienia systemu wyegzekwowano 7 sprostowanych artykułów i 4 listy z przeprosinami.

        Reduta Dobrego Imienia Polska Liga przeciw Zniesławieniom istnieje od czterech lat. Zajmuje się m.in. inicjowaniem i wspieraniem działań mających na celu prostowanie nieprawdziwych informacji pojawiających się w mediach na temat historii Polski, zwłaszcza przebiegu II wojny światowej, oraz propagowanie wiedzy na temat historii i kultury Polski.

        Od wdrożenia systemu do wykrywania zniesławień w Internecie, analiza wyszukanych przez system artykułów, jak i działań podejmowanych przy sprostowaniach często odbywa się przy współpracy z wolontariuszami z całego świata.

         – Najpierw wzywamy redakcję do sprostowania my jako Reduta. Wysyłamy stosowne pismo z prośbą o korektę w artykule i czekamy na reakcję. Jeśli jej nie ma, albo jest niesatysfakcjonująca, prosimy wolontariuszy, sympatyków i członków Reduty o pomoc. Indywidualne prośby kierowane do redaktorów przynoszą największy efekt – tłumaczy portalowi niezalezna.pl Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia.  

        Realny potencjał systemu i wsparcia wolontariuszy został wystawiony na poważną próbę 16 listopada. Wtedy właśnie podjęto interwencję w sprawie związanej z niemieckim „Mitteldeuscher Rundfunk”, który opublikował na stronie internetowej artykuł z użyciem zwrotu „polnische Konzentrationslager”. Zniesławienie dotyczyło informacji o premierze filmu „#uploading_holocaust”, który jest zmontowany z filmików wrzucanych na YouTube przez izraelską młodzież. Autor artykułu „#uploading_holocaust: ich kann es nicht fuehlen” pytał, w jaki sposób ci młodzi nastolatkowie widzą „polskie obozy koncentracyjne”. Redaktorzy nie zareagowali na oficjalną prośbę o sprostowanie wysłaną przez Redutę Dobrego Imienia, w związku z tym Reduta poprosiła o wsparcie wolontariuszy. Redakcja „Mitteldeuscher Rundfunk” – publicznego nadawcy w Niemczech, w ciągu godziny zmieniła szkalujące określenie i przysłała oficjalne przeprosiny.  

        – Podobne sytuacje obserwujemy także w innych przypadkach. W austriackim „Vienna. At Online” pojawiło się określenie „das polnische Vernichtungslager” (polski obóz zagłady). Po interwencji redakcja zmieniła sformułowanie w ciągu 48 godzin. Identycznie zachował się amerykański portal „emissourian.com” używający określenia „Polish concentration camp”. Im naniesienie zmiany zajęło ostatecznie  trzy dni. Te działania mają sens i przynoszą oczekiwane reakcje – tłumaczy Maciej Świrski.  

 Poniżej publikujemy zestawienie dotychczasowych reakcji Reduty Dobrego Imienia na zniesławienia ujawnione przez półautomatyczny system wykrywania zniesławień w Internecie:  

         1. Mitteldeuscher Rundfunk
sformułowanie: polnische Konzentrationslager
czas reakcji: 3 dni
zmiana na: deutsche Konzentrationslager
przeprosiny i wyjaśnienia    

         2. Tiroler Tageszetiung online
sformułowanie: polnische Konzentrationslager
czas reakcji: 24h
zmiana na: Konzentrationslager

         3. vienna.at online
sformułowanie: „das polnische Vernichtungslager”  
czas reakcji: 2 dni
zmiana na: das nationalsozialistische Vernichtungslager im deutsch besetzten Polen
przeprosiny i wyjaśnienia

         4. portal q21
sformułowanie: das polnische Vernichtungslager
czas reakcji: 3h
zmiana na: das nationalsozialistische Vernichtungslager im deutsch besetzten Polen
przeprosiny i wyjaśnienia

         5. World Socialist Web Site
sformułowanie: Polish death camps of Sobibor and Treblinka
zmienione na: Nazi concentration camp in Poland  
czas reakcji: czekamy na poprawną zmianę

         6. Transcend Media Service  
sformułowanie: Polish death camps of Sobibor and Treblinka
czas reakcji: 2h
zmiana na: Nazi concentration camps in german occupied Poland, następnie usunięcie całkowicie zwrotu dotyczącego obozu

         7. Frankfurter Neue Presse  
sformułowanie: ins polnische Ghetto
czas reakcji: 24h
zmiana na: ins Ghetto
przeprosiny i wyjaśnienia

         8. emissourian.com  
sformułowanie: Polish concentration camp
czas reakcji: 72h
zmiana na: concentration camp
 http://rdi.org.pl/
 
        7 sprostowanych artykułów, 4 listy z przeprosinami – system wykrywania zniesławień Polski i Polaków Internecie działa już miesiąc

        Miesiąc temu uruchomiliśmy platformę do wykrywania zniesławień w Internecie. Do tej pory system wykrył 490 sformułowań, z czego 20 wymaga sprostowania. Są już pierwsze sukcesy na polu walki z oszczerstwami z użyciem systemu.

        Analiza wyszukanych przez system artykułów, jak i działań podejmowanych przy sprostowaniach często odbywa się przy współpracy z wolontariuszami z całego świata.

        – Najpierw wzywamy redakcję do sprostowania my jako Reduta. Wysyłamy stosowne pismo z prośbą o korektę w artykule i czekamy na reakcję. Jeśli jej nie ma albo jest niesatysfakcjonująca, prosimy wolontariuszy, sympatyków i członków Reduty o pomoc.

        Indywidualne prośby kierowane do redaktorów przynoszą największy efekt – mówi Maciej Świrski, prezes Reduty Dobrego Imienia.

        Dodaje, że w ciągu tego miesiąca Reduta już dwa razy prosiła współpracowników i wolontariuszy o interwencję. 16 listopada w sprawie związanej z niemieckim „Mitteldeuscher Rundfunk”, który opublikował na stronie internetowej artykuł z użyciem zwrotu „polnische Konzentrationslager”. Zniesławienie dotyczyło informacji o premierze filmu „#uploading_holocaust”, który jest skomponowany z filmików wrzucanych na YouTube przez izraelską młodzież. Autor artykułu  #uploading_holocaust: „ich kann es nicht fuehlen” pytał, w jaki sposób ci młodzi nastolatkowie widzą polskie obozy koncentracyjne. Redaktorzy nie zareagowali na oficjalną prośbę o sprostowanie wysłaną przez Redutę Dobrego Imienia, w związku z tym Reduta poprosiła o wsparcie wolontariuszy. Redakcja „Mitteldeuscher Rundfunk”, które jest publicznym nadawcą w Niemczech, w ciągu godziny zmieniła szkalujące określenie i przysłała oficjalne przeprosiny.

        Tego samego zwrotu i w takim samym kontekście użył także austriacki „Tiroler Tageszetiung online”, który jednak szybciej zareagował na pismo Reduty Dobrego Imienia. W ciągu 24 godzin zmienił treść artykułu i usunął oszczercze sformułowanie.

        – Podobne sytuacje obserwujemy także w innych przypadkach. W austriackim „Vienna.At Online” pojawiło się określenie „das polnische Vernichtungslager” (polski obóz zagłady). Po interwencji redakcja zmieniła sformułowanie w ciągu 48 godzin.

        Identycznie zachował się amerykański portal „emissourian.com” używający określenia „Polish concentration camp”. Im naniesienie zmiany zajęło ostatecznie trzy dni. Te działania mają sens i przynoszą oczekiwane reakcje – mówi prezes Świrski.

        Oficjalne przeprosiny od Niemców! Kilka dni temu prosiliśmy naszych współpracowników i wolontariuszy o interwencję w sprawie artykułu w niemieckim „Mitteldeuscher Rundfunk”. Redakcja opublikowała artykuł, w którym użyła zwrotu „polnische Konzentrationslager”. Pretekstem do użycia sformułowania była informacji o premierze filmu „#uploading_holocaust”, który jest kompilacją filmików wrzucanych na youtube przez izraelską młodzież.
        
        Redaktorzy nie zareagowali na naszą pierwszą prośbę o sprostowanie, w związku z tym poprosiliśmy o wsparcie. Po Państwa interwencji, redakcja w ciągu godziny zmieniła szkalujące określenie. Jeszcze raz dziękujemy wszystkim, którzy zdążyli zareagować na nasze wezwanie.

        (...)

        Zostaliśmy także poinformowani, że Ci z Państwa, którzy wysłali nasze wezwanie do redakcji, także otrzymali podobne oficjalne przeprosiny.

***

        Czuwaj!

        Szanowni Państwo,

        Jesteśmy harcerzami z Wilna i w tym roku postanowiliśmy pomóc hospicjum w Wilnie wybudować dział dla dzieci, zbierając środki na jego budowę. Zapraszamy, dołączcie się do tej akcji i pomóżcie rozpowszechnić informację o naszym projekcie.

        Dziękujemy.

Człowiek jest wielki nie przez to,
co posiada, lecz przez to, kim jest;
nie przez to, co ma, lecz przez to,
czym dzieli się z innymi. Jan Paweł II

        23 listopada, w Domu Kultury Polskiej w Wilnie, odbędzie się koncert charytatywny „Drzewo Nadziei“. Środki zebrane podczas koncertu zostaną przeznaczone na budowę dziecięcego działu hospicjum w Wilnie. Organizatorami tego szczególnego wydarzenia są harcerze Związku Harcerstwa Polskiego na Litwie z działu „Harcerskie Drzewo”.

        Wspólnymi siłami zróbmy coś wielkiego – dołączcie do nas i podarujmy nadzieję tym, którzy najbardziej jej potrzebują. Zapraszamy wszystkich do przybycia, a tych, którym się nie uda tego zrealizować, zapraszamy do obejrzenia transmisji na żywo na stronie internetowej:

        http://www.wilnoteka.lt

        Hospicjum bł. ks. Michała Sopoćki w Wilnie to dom, w którym panuje miłość, dobroć i nadzieja. To właśnie tu chorzy i ich rodziny są otoczeni troską oraz opieką duchową, medyczną i socjalną.

        Pomimo że hospicjum jest pierwszym i jedynym takim domem na Litwie, jednak ciągle zmaga się z różnymi problemami w szukaniu sponsorów i ofiarodawców. Nie patrząc na trudności, stawiają dziś sobie nowy cel – wybudowanie działu dla dzieci cierpiących na choroby onkologiczne. Właśnie z tego powodu dział „Harcerskie Drzewo” z ZHPnL, realizuje projekt „Drzewo Nadziei”, którego celem jest uzbieranie wsparcia dla hospicjum.

        Podczas koncertu wystąpią polskie zespoły i piosenkarze z Wilna oraz okolic. Wystąpi również zespół z Polski „Full Power Spirit”, który wykonuje chrześcijański hip-hop.

        Nie bądźmy obojętni i poświęćmy chwilkę czasu tym, dla których ten czas jest jeszcze bardziej cenny niż dla nas. Zróbmy wszystko, by „Drzewo Nadziei” puściło korzenie!

        Podajemy numer konta bankowego, na które można przelać dowolną sumę na budowę dziecięcego działu Hospicjum, oraz serdecznie dziękujemy i liczymy na waszą pomoc!

Kod banku: 21400
        BIC, SWIFT: NDEALT2X
        Nazwa odbiorcy: Pal. kun. Mykolo Sopočkos hospisas
Tytuł zobowiązania: „Drzewo Nadziei”
        Numer rachunku: LT 232140030002856368 EUR
        Więcej o wydarzeniu i wykonawcach:
https://www.facebook.com/events/308303622888443/

***

        List z nr 48. Gońca, a dotyczący spraw Kościoła katolickiego, otrzymał  bardzo mądry i rzeczowy komentarz. Wiele osób formuje swe poglądy na interpretacjach interpretacji, które przynoszą tylko i wyłącznie zamieszanie.

        Nie wszystkim znana jest postać ojca Joachima  Badeniego, arystokraty, który za młodu lubił się bawić i pewnego razu idąc na zabawę, doznał widzenia Matki Bożej i ku zdziwieniu przyjaciół, w krótkim czasie został kapłanem. Warto, aby w „Gońcu” przybliżyć czytelnikom tego pobożnego i charyzmatycznego księdza.

        Wspominam tu o o. Badenim, bo warto w obecnych czasach wielkiego zamieszania, poznać jego opinie.

Małgorzata Kossowska

Poniżej jedna z opinii:

O. Badeni: „Uwierzcie w koniec świata”

O. Badeni: Paruzja już istnieje

        Książka jest zapisem rozmów przeprowadzonych z zakonnikiem przez Judytę Syrek. Publikacja ukazała się w krakowskim wydawnictwie Znak. O. Joachim Badeni zmarł 11 marca 2010 r., dożywając 97 lat.

        Pewien rodzaj zła bardzo wyraźnie prowokuje gniew Boga. (…) Masowa aborcja i pedofilia. To są dwie zbrodnie, które budzą gniew Boga, wyraźnie to widzę. Aborcja dokonywana w milionach, pedofilia popełniana nawet wśród duchowieństwa – przestrzegał dominikanin o. Joachim Badeni w książce „Uwierzcie w koniec świata”.

        Jak rozpoznać fałszywego proroka?

        Myśli Ojciec, że wielu jest dzisiaj fałszywych proroków?

        – Nie mam już życia czynnego. Siedzę tylko w celi, więc nie wiem. Ale dziennikarze powinni wiedzieć, ponieważ fałszywy prorok zawsze chce zwrócić na siebie uwagę i przekonać ludzi, że ma rację – nie biskup, nie Kościół, tylko on. Lubi zwracać się więc do prasy, radia, telewizji. Potrzebuje mediów, bo inaczej byłby nieszkodliwy.

        Ale może Ojciec powiedzieć, po czym rozpoznać fałszywego proroka?

        – Jeśli ktoś twierdzi, że wszystko wie i jest przekonany, że zna datę paruzji (paruzja – zapowiadany przez proroków powrót Chrystusa na świat; przyp. red.), to z góry wiadomo, że jest fałszywym prorokiem. Są też grupy fałszywych proroków, na przykład Świadkowie Jehowy. Co pewien czas ogłaszają koniec świata. Zbierają się, czekają i nie ma końca… Wymyślają więc następną datę, i tak w kółko. Natomiast jeśli ktoś głosi wiarę w zwycięstwo dobrego nad złem, to jest prawdziwym prorokiem. Kiedy zaczyna podawać dokładne metody działania, to myślę, że jest już trochę podejrzany.

        – Nauczanie musi iść w zgodności z Kościołem, nie może być skierowane przeciwko woli hierarchii kościelnej, co oczywiście nie jest dzisiaj łatwe. Ale głoszenie czegoś wbrew czy poza Kościołem, zawsze jest fałszywe. Wszyscy wielcy święci byli podporządkowani Kościołowi, nawet wtedy, kiedy zamierzali przeprowadzić reformę. Każda odbywała się w zgodzie z ówczesnym Kościołem i hierarchią, mimo iż w pewnych okresach hierarchia była na niezbyt wysokim poziomie. Uważam, że bez hierarchii działanie w Kościele jest podejrzane. To jest sekciarstwo.

        A jeżeli biskupi postępują źle? Wiele razy mówił Ojciec, że jest zgorszony zachowaniem pewnego biskupa podejrzanego o pedofilię. W takich sytuacjach też mam słuchać hierarchów?

        – To nie cała hierarchia jest zła. Tylko jeden biskup jest jawnym grzesznikiem, w sposób możliwie najgorszy, jaki może być. Jeżeli biskup ma jakieś kontakty seksualne z klerykami, którzy mu podlegają, to nie może być gorszego zła! Dla biskupa i dla kapłana też.

***

Dokument końcowy Konferencji „Państwo polskie a Polonia”

DOKUMENT KOŃCOWY KONFERENCJI złożono wraz z listem na ręce Marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego

Warszawa, 9 listopada 2016

         Szanowny Panie Marszałku,

od przeszło stu lat, polscy emigranci na cały świecie jednoczą się w organizacje, których celem jest utrwalanie polskości oraz tworzenie ośrodków społeczno-politycznych, dbających o sprawy Polski i Polonii. Konferencja „Państwo polskie a Polonia”, która odbyła się w Warszawie w dniach 5 i 6 listopada 2016, była efektem wspólnych działań środowisk polonijnych, które bazując na doświadczeniach wieloletniej pracy, pragnęły wyrazić chęć unormowania stosunków pomiędzy Polską a Polonią. Poniżej w Dokumencie końcowym konferencji przedstawiamy Panu Marszałkowi listę postulatów, które zostały uznane jako najważniejsze dla wypracowania metody stałej współpracy. Dziękując za zapoznanie się z przedstawionym dokumentem, wyrażamy nadzieję, że będzie on stanowić podłoże do dalszej debaty, która zaowocuje konkretnymi decyzjami.

W imieniu uczestników Konferencji

Witold Rosowski
Koordynator Konferencji

         Do wiadomości:

Biura do Spraw Polonii i Polaków za Granicą w Kancelarii Prezydenta RP
Komisji Sejmowej do Spraw Polonii i Polaków za Granicą
Departamentu Współpracy z Polonią i Polakami za Granicą w Ministerstwie Spraw Zagranicznych.
Uczestnicy Konferencji postulują:

        1. Zmiany prawne pozwalające na ustanowienie reprezentacji Polonii w Sejmie i Senacie, zgodnej z jej potencjałem – przynajmniej 10 senatorów i 20 posłów, proporcjonalnie do jej liczebności w poszczególnych regionach świata.
 
2. Konsolidację instytucji państwowych odpowiedzialnych za współpracę z Polonią, przez powołanie jednego urzędu scalającego kompetencje obecnych ośrodków.
 
3. Stworzenie w placówkach dyplomatycznych etatu polonijnego konsula, pochodzącego z lokalnego środowiska polonijnego.
 
4. Umożliwienie Polakom zamieszkałym za granicą staży w służbie dyplomatycznej w krajach ich zamieszkania.
 
5. Natychmiastową renegocjację umów Polski z państwami, w których zamieszkuje Polonia, szczególnie w przypadku podwójnego opodatkowania polskich emerytów w USA.
 
6. Utworzenie wspólnej komisji dziedzictwa narodowego celem wypracowania spójnej wizji oświaty dla Polaków zamieszkałych zagranicą.
 
7. Stworzenie mechanizmów weryfikacji działaczy polonijnych, z którymi państwo polskie współpracuje. Postulat dotyczy lustracji wszystkich organów polonijnych powołanych przez władze państwowe przez wprowadzenie wymogu składania oświadczeń lustracyjnych i ujawnienia wszystkich zasobów archiwalnych dotyczących Polonii.
 
8. Rozpoczęcie wspólnej debaty nad kryteriami przyznawania odznaczeń państwowych osobom z Polonii.
 
9. Niezwłoczne wypełnienie „Traktatu między Rzeczpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy”, podpisanego w Wilnie w dniu 26 kwietnia 1994 roku, w celu zabezpieczenia praw i interesów Polaków na Litwie.

         Warszawa, 6 listopada 2016 r .
 Witold Rosowski

[sygnował w imieniu Uczestników Konferencji]

***

Szanowny Panie Kumor,

        Chciałbym ustosunkować się do artykułu autorstwa pana Ostojana zatytułowanego „Dura lex – reguły gry obowiązują”.

        Rzeczywiście, jaka ta Kanada niedobra, że chce Polskę zatruć swoją modyfikowaną żywnością, więc jej trzeba bronić przed kanadyjską trucizną.

        To jest zdumiewające, że najpierw wyjechało się z Polski do Kanady, która wyciągnęła człowieka z biedy, a gdy się już w niej trochę pomieszkało, wtedy mimo iż karmi się jej chlebem, wypina się w mediach na nią, jednocześnie „ostrzegając” iż: brońcie się Polacy przed tą trucizną, którą chcą was zarazić nowi krajanie Ostojana, was, Polaków pozostałych w kraju, którzy biedę ciągle przechodzicie, tyle że media wmówiły, że nie.

        Pan Ostojan pomaga tym mediom wskazywać wspaniałą drogę prosperity
polegającą na tym, że gnój po byłych PGR-ach będzie się teraz nazywało zdrową żywnością, a pola post-PRL-owskie skażone od lat nawozami sztucznymi w ilościach zalecanych przez KC do granic absurdu, jako postęp w gospodarce socjalistycznej, bo zarówno Puławy, jak też Tarnów mogły zaopatrzyć każdego w nieskończone ilości tego doskonałego zdrowego produktu. No i co Pan Ostojan robi dalej w Kanadzie, skoro tam w Polsce mógłby się zachwycać tą piękną przyrodą nieskażoną żywnością?

        Otóż ten pan siedzi w Kanadzie i na nią się wypina. A wróć Pan do Polski i pisz pan, jak tam jest dobrze, może Kanada się w końcu okaże w pańskich opowieściach krainą syfu i malarii, bo przecież o to chodzi, by ją pokazać rodakom w jak najgorszym świetle. Tylko zastanawiać może, dlaczego mimo tej skażonej żywności średnia wieku w Kanadzie jest na wyższym poziomie niż w Polsce, gdzie dotąd nikt nie został, „zainfekowany” trucizną, jak my tutaj wszyscy żyjący szczęśliwie i bez stresów, czego życzylibyśmy też i rodakom w Polsce?

        Dochodzę do wniosku, czytając kolejne wypociny pana Ostojana, że chyba w jego wypadku ta trucizna z kanadyjskiej żywności popsuła przynajmniej umysł. Proponuję szybciutko uciekać z tej strefy zagrożenia, życie w Polsce na pewno jest tutaj terapią.

Pozdrawiam
SC

        Od redakcji: Zazdrościmy szczęścia i braku stresów.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 25 listopad 2016 15:05

Listy z numeru 48/2016

Papież Franciszek na zakończenie roku Miłosierdzia Bożego podpisał akt, że wszyscy księża mogą udzielić przebaczenia kobietom, które zamordowały swoje dziecko w łonie. Nie dopatrzyłem się, żeby było stwierdzenie, że tylko to można zabijać w razie zagrożenia życia. Wygląda na to, że matka może zamordować dziecko zdrowe, nawet godzinę przed urodzeniem. Włosy stają na głowie, czego dopuszcza się papież Franciszek, zastępca św. Piotra. Na pewno św. JP II przewraca się w grobie. Zastanowić się trzeba, czy ten papież wierzy w Boga. Mówi  też, że nie ma grzechu, którego nie można by przebaczyć. Jednym słowem, hulaj duszo, piekła nie ma. Róbta co chceta.  

S. Wójtowicz  
Mississauga

        Od redakcji: Pan wszystko myli i wyciąga nieuprawnione wnioski. Możliwość rozgrzeszenia nie oznacza przyzwolenia. Do udzielenia każdego rozgrzeszenia potrzebne są warunki dobrej spowiedzi – żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy i zadośćuczynienie.

***

Gdańsk, 19.11.2016

        Wybór D. Trumpa na prezydenta USA jest zagwozdką dla Kremla i W. Putina.

        W czasie długiej kampanii przedwyborczej w USA działacze Partii Demokratycznej straszyli obywateli swojego kraju, tym że D. Trump jest przyjacielem W. Putina, słusznie uważanego za gangstera politycznego. Propaganda rosyjska taką opinię przyjmowała za dobrą monetę i teraz ma problem, bo prezydent elekt nie chce osłabienia NATO uważanego za wroga numer jeden wielkiej Rosji. Tylko niektórzy politycy i obywatele USA i innych krajów są świadomi tego, że propagandę kremlowską trzeba często odczytywać odwrotnie.

        Podczas kilkakrotnego pobytu w Egipcie nad Morzem Czerwonym miałem okazję rozmawiać z wieloma Rosjanami na różne tematy. Nie mogę zapomnieć rozmów z elektronikiem telewizji sankt petersburskiej, który dopiero po kilku spotkaniach przy wieczornych drinkach powiedział, co myśli ich wierchuszka o naszej wierchuszce: „Nasz prezydent uważa waszego prezydenta i premiera za duże dzieci. Znaczne poważanie mają ci Polacy, którzy wybierają prezydenta USA”. Rosja i W. Putin mają respekt przed USA i Chinami, a Unię Europejską pogardliwie nazywają „Gejropa” i ciągle próbują ją skłócić oraz osłabić między innymi poprzez przepędzanie z Bliskiego Wschodu i Afryki młodych muzułmanów do starzejącej się Europy. Stąd wielka awantura wojenna w Syrii i innych krajach.

        Ciekawą rozmowę przeprowadziłem też z trzema Rosjankami w wieku około czterdziestu lat. Były to dwie nauczycielki i wysokiej rangi milicjantka. Owe panie nie zaprzeczały temu, iż chciałyby zrobić z Putina cara. W pewnym momencie zapytały mnie, jaką mam pensję. Powiedziałem, że już przekroczyłem 70 lat i jestem emerytem, a moja emerytura wynosi około 800 amerykańskich dolarów. „O! Wyższa niż moja pensja wysokiej rangi milicjantki.” Powiedziałem owym paniom, że nie mogą dużo zarabiać, bo Rosja wydaje ogromne pieniądze na zbrojenie. „To musimy robić.” – powiedziały. Kiedy zapytałem, kogo się boją i kto im grozi, wówczas wesoła rozmowa się skończyła i odchodząc, powiedziały „Do swidania”.

        Awantura wojenna wywołana przez Rosjan w Gruzji, na Ukrainie i w Syrii to nie przypadek, ale wynik wysokiego pułapu zbrojeniowego i wielowiekowa dążność do zdobywania nowych terenów.

        Kilka miesięcy temu kolega ze studiów na UW napisał do mnie list z przerażeniem, iż pojawił się niebezpieczny kandydat na prezydenta USA – D. Trump. Odpowiedziałem mu, żeby przygotował się na wybór D. Trumpa na prezydenta, bo pani Clinton nie pasuje do W. Putina. Ten kolega mimo ukończenia 85 lat bawi się od dłuższego czasu w redaktora i lektora radia polonijnego „California”.

        Przeprowadzona niedawno telefonicznie rozmowa prezydenta RP A. Dudy z D. Trumpem (na jego życzenie) daje nadzieję dobrej współpracy Polski i USA oraz wzmocnienia NATO w Polsce i krajach nadbałtyckich. Wybór Donalda Trumpa to dobra sprawa nie tylko dla Polonii amerykańskiej (która na spotkaniu przedwyborczym odśpiewała „Sto lat”), ale także Polski.

        Z poważaniem i pozdrowieniami

W. Łęcki

        Od redakcji: No pewnie, że dobra sprawa.

Opublikowano w Poczta Gońca
poniedziałek, 21 listopad 2016 22:17

Listy z numeru 47/2016

Message to Mr. Wegierski

        Your current series of articles Regionalism and Nationalism in Canada, I believe, are of lesser interest to Readers than last year’s series on the “State of Polonia”. You hinted of a yet to come analysis of the roles of the Polish Church and Scouting. You were also about to attend the KPK Annual Meeting as a guest of Mrs. Berezowska.

        We are still eagerly waiting for you to complete the Polonia overview series in Goniec and for you to share with us any KPK plans to improve its engagement with Polonia.

        Regards,
T. Tuszynski, Ph.D., P.Eng.

***

        DEMOKRACJA I WYBORY, PRAWDA CZY POZORY I HUMORY?

        Za nami wybory w USA, demokratyczne bez „fixów”, a więc uczciwie przeprowadzone.

        Nim, nowo wybrany na prezydenta, Donald Trump objął stanowisko, nim podjął...  jakąkolwiek z obiecywanych zmian (!), widzimy falę protestów i rozróbę PRZECIW niemu.

        Choć po ogłoszeniu wyników wyborów, zapewnił on,  że jest Prezydentem WSZYSTKICH Obywateli USA i... choć powiedział, że będzie korzystać z ekspertyzy opozycji i poprzedników... wszczęto burdę/rozróby.   Jednym słowem, do kontrataku ruszyła ANARCHIA, podpierająca się na batogu, przybrawszy się w PIÓRKA DEMOKRACJI.

        W jednym z powyborczych wywiadów, paru Latynoamerykanów wyraziło się, że nie lubią Trumpa, ale głosowali na niego, bo liczą na zmiany, które on chce wprowadzić.

        W Kanadzie, która powinna pilnować swoich spraw, a nie interferować w wewnętrzne sprawy sąsiadów, związane z elekcją... też sobie urządzono „porykówkę” i zapowiada się następne protesty. Podaje się nawet oficjalnie (!) informację (czyżby na zachętę?),  gdzie krzykacze mają się, po raz wtóry zebrać w Toronto... Czy to rozsądne i czy policja nie ma nic innego lepszego do roboty, jak ochronę mienia i różnych obiektów przed możliwie potencjalnymi „rozsierdzonymi”?  W czasie G-2 pojawiły się zamaskowane grupy „protestujących”, a ucierpieli nie ci, których powinno się aresztować.

        Co się tyczy tych UCZCIWIE (!) przeprowadzonych wyborów, to warto przypomnieć tym z Nathan Philips Square: wolnoć Tomku w swoim domku.

        Sytuacja w supermocarstwie przypomina poniekąd... rodzimą targowicę KOD-owską:
wówczas to jest demokracja,
gdy na wierzchu moja racja,
bo nieważne, czyje co je,
ważne to je co je moje...

i dobrze pomyśleć nad tym, że ktoś sponsoruje tego typu „akcje”. W mętnej wodzie dobrze ryby łowić, a gdzie się dwóch bije... trzeci korzysta.

Małgorzata Kossowska

        Odpowiedź redakcji: Myślmy w każdej sytuacji.

***

        Szanowna Redakcjo,

        Jestem obywatelem polskim zamieszkałym w Warszawie i dlatego zwracam się o pomoc w sprawie dotyczącej prawa kanadyjskiego.

        Moja siostra, obywatelka kanadyjska, zmarła w 2014 roku w Ottawie.

        Przed śmiercią sporządziła testament, oświadczając jednocześnie, iż cała jej rodzina z Polski zostanie uwzględniona w podziale jej części  majątku.

        Po upływie roku od jej śmierci zwróciłem się do Sądu w Pembroke ON (w tamtejszej kancelarii prawniczej  sporządzany był testament) o udostępnienie jego kopii, gdyż mąż mojej siostry (szwagier) tego nie uczynił.

        Treść testamentu w zasadniczy sposób zmieniała wolę mojej siostry, czyniąc jedynym spadkobiercą jej męża. Ponadto ostateczna wersja dokumentu, została sporządzona na 1,5 miesiąca przed śmiercią, kiedy jej świadomość była poważnie zakłócona chorobą (rak płuc), a jej werbalne oświadczenie miało miejsce prawie dwa lata wcześniej.

        Wiem, że prawo kanadyjskie dopuszcza możliwość podważenia testamentu, jednak będąc obywatelem polskim, zamieszkałym w Polsce, nie wiem, jakie działania w mojej sytuacji są możliwe.

        Dziękuję za odpowiedź.

        Od redakcji: Szanowny panie, proszę skorzystać z porady prawnej.

***

        Szanowny Panie Andrzeju,

        Chciałbym Panu bardzo podziękować za wspaniałą promocję wystawy. Już kilka osób telefonowało do mnie. Bardzo Panu dziękuję za przybycie na otwarcie wystawy.  

        Mam także prośbę o kilka poprawek w tekście umieszczonym w Internecie.  I jedno uzupełnienie.

        Z historykiem Romanem Baranieckim z Polonia Canadian Institute for Historical Studies przy okazji otwarcia polskiej wystawy w Bibliotece Centralnej w Mississaudze rozmawia Andrzej Kumor.

        Society for the Diffusion of Useful Knowledge wydrukowało tę mapę...

        Kamienice przy ul. Królewskiej, zamykały od północy plac Małachowskiego.

        Byłem w Cytadeli, jeszcze zanim Muzeum Katyńskie zostało tam otwarte, spotkałem się z panem dyrektorem Sławomirem Frątczakiem.

        Głównie tak, ale nie tylko, bo polscy fotografowie, tacy jak Henryk Śmigacz, Edward Fikus, Jan Ryś, Sylwester „Kris” Braun...

        I te fotografie były szmuglowane przez pracowników dyplomatycznych zaprzyjaźnionych ambasad – to byli ludzie, ludzie się liczyli – do Budapesztu, do Rumunii, do Bułgarii i stamtąd....

        Nawet otrzymałem taki wpis, jak wystawiałem wystawę w Cherryhill Village Mall w bibliotece w London...

        Ja pracuję na co dzień w Canadian Mental Health Association, Middlesex

        Dlatego że jest kanon książek, to są tak zwane drugie źródła, wtórne źródła historyczne...

        Nie, była pokazywana w centralnej bibliotece w London dwa razy, w Mississaudze, z Muzeum Warszawy, z Muzeum Katyńskim, z Centralnym Archiwum Wojskowym, z Muzeum Niepodległości.

        Ostatnio zorganizowałem w London wystawę „Polska Walcząca”.

        Paul Takala, dyrektor biblioteki centralnej w Hamilton,

        Jonathan Vance, autorytet ds. historii I wojny światowej, bardzo znana osoba, i był również prof. Iarocci,

        Pozdrawiam Pana serdecznie,
        Roman Baraniecki

        Odpowiedź redakcji: Zamieszczamy.

***

        Świat kontra Trump

        Nie akceptuję walki z demokratycznie wybranym Prezydentem USA. Bardzo gloryfikował Polaków za udział w wojnie wyzwoleńczej Ameryki Płn. gen. Tadeusza Kościuszki, gen. Puławskiego, porucznika Juliana Niemcewicza oraz tysięcy ochotników. Przypomniał o pomocy militarnej Polski w wojnie w Afganistanie, w wyzwoleniu tego kraju spod władzy talibów, fanatycznych muzułmanów. Przypomniał, że to chrześcijanie, katolicy protestanci, ewangelicy zakładali Amerykę. Tego nie powiedziała Hillary Clinton, współtwórczyni obalenia rządów Kadafiego, Hussajna, Mubaraka; w efekcie tych działań macie teraz to, co jest. Bieda. ISIS, mordy i emigracja do Europy. Prezydent Trump koncentruje się na naprawie USA, rezygnacji z podbojów, wojen oraz dogadania się z mocarstwami tego świata. Obalacie demokrację w USA. Donald-biznesmen ma ogromne doświadczenie w biznesie i kreowaniu nowego państwa prawa. To jest reformator. W 3 expose Hillary nie rzekła jednego słowa o czynieniu pokoju!!! Trump to oświadczył. Clinton = wojna światowa, agresja, aborcja nawet 9-miesięcznego dziecka, co sama stwierdziła, popieranie nierobów na zasiłkach. Nie dała planu na polepszenie życia Amerykanów. Przez 30 lat polityki nic nie osiągnęła. To nie Kissinger. To wstrętna zaborcza baba, cyniczna i bezwzględna. A Donald jest po prostu ciężko pracującym człowiekiem... Jesteście ukrytą formą neokomunizmu spod znaku Marksa, którą wdrażącie łącznie z waszym językiem politycznej poprawności! POWIEM KRÓTKO: PRZESTAŃCIE SIĘ WTRąCAĆ DO POLITYKI!!! Walczcie o wieloryby, zaśmiecony Pacyfik, głodowanie ludzi i nędza małych dzieci na świecie, Mordowanie chrześcijan 100.000 rocznie aż w 72 krajach świata. Walczcie o bite, poniżane, zabijane kobiety w krajach islamu. Walczcie o zaprzestanie kastracji kobiet! Walczcie wiedzą, oświatą. Ale odwalcie się od demokratycznie wybranych prezydentów i parlamentów!!!

Andrzej Załęski

        Odpowiedź redakcji: Czekamy na rozwój wypadków.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 04 listopad 2016 17:19

Listy z nr. 45/2016

        Całe życie to jakieś wybory

        Jeśli chodzi o politykę, to my Kanado-Polacy, czy też Pol-Kanadole, ani w nowej, ani starej Ojczyźnie nie będziemy dokonywać obecnie żadnych oficjalnych wyborów. W Kraju wybralim, co jest najlepszego, tutaj niestety – i to aż na dwóch szczeblach – odwrotnie (ponownie ze złego trzeba wybierać, co jest najlepszego).

        Ale na południe od Niagara Falls aż po projektowany mur, płot z Meksykiem (czyt. Mechiko!) szumi, bulgocze, błyska piorunami i zalewa słowotokiem coraz mniej wybrednym obecna burza wyborów prezydenckich.

        Ciekawe, że zaprawiona w dyplomacji, a więc w mówieniu na okrągło i często nieprawdy – Clintonowa, w zbliżeniach TV pokazywała całkiem niedyplomatyczne miny i grymasy. Hillary to nie do wiary! Kamera daje zbliżenia. Wykrzywiała się szpetnie, jej oczy rzucały gromy i wyglądało na to, że gdyby miała dłuższe ręce, to złapałaby Donalda za pukiel i o kolano! A Trump był, jest i będzie chyba zawsze sobą. Wydaje się, że mówi, co myśli, ale myśl jego czasem szybką, ulotną i niezdyscyplinowaną jest. Dlatego przeciętni ludzie (w zasadzie) trzymają często gęsto swoje poglądy na wodzy. Albo nie mówią prawdy. Ale nie Donald.

        Był kiedyś dobry francuski film pt. „Dzieci bez kłamstwa”. W sposób cudowny w tym jednym dniu wszyscy mówili prawdę, całą prawdę i tylko prawdę! Dzięki temu to był prawdziwy disaster! Spokój, zrozumienie, zgodność zniknęły na poziomie rodziny, współżycia społecznego i nawet władz. Istna katastrofa panie dziejku! A był to tylko jeden dzień. W następnym, już oczywiście zakłamanym „normalnie”, wszyscy się nawzajem gorąco przepraszali, tłumacząc, że wcale tak nigdy nie myśleli, żartowali tylko lub zostali źle zrozumiani. Dziś naprawdę mówią, co myślą!

        Czy więc Donald T. wybrał dobrą, skuteczną drogę zdobywania głosów wyborców? Nie przesadzajmy – jak mówi ogrodnik – bo Trump chyba trochę jednak przesadza. To taka moja postronna opinia. Już kiedyś pisałem, że Polska przynajmniej powinna się w tym ustępie szczerej prawdomówności zachowywać dyplomatyczniej. Takie publiczne wypowiedzi naszych polityków, że wybór pani „C” lub pana „T” to z punktu widzenia Polski wybór między dżumą a cholerą, są nie tylko głupie, ale i dla interesów kraju bardzo szkodliwe. Bo przecież jedna z tych osób wygra i pewno zapamięta, co o niej lub o nim mówili nasi „dyplomaci” (co dyplom mata, a gówno wieta). Polska nie jest pępkiem świata, ale zawsze jest to cnota nad cnotami... Trzeba poczekać do dnia wyborów (to już niedługo) i natychmiast (podkreślenie moje) składać gratulacje. Nasz prezydent i rząd powinni oświadczyć, że są bardzo szczęśliwi z rezultatu wyborów, że nigdy nie mieli wątpliwości żadnych, iż „only you were right” – bo przecież strona przegrana robiła wrażenie nieodpowiedniej na tak wysoki właśnie i odpowiedzialny urząd – i temuż podobnież.

        Notabene wiadomo, że przegrani i tak nigdy nie mają racji. Polityka to wyższa szkoła jazdy i jaka jest, każdy widzi, a w każdym razie jeśli piastuje jakieś polityczne stanowisko, to powinien. Wszak nie? Wszak tak! Nie miel ozorem celebryto! Mnie od ...sięciu lat interesuje właśnie polityka. No może odejmę pierwsze trzy – cztery lata życia. Zresztą wtedy rządziła w Kraju sanacja, tj. Ignacy (Mościcki), co nic nie znaczy i śmigły Rydz – my nie oddamy nic! Oczywiście w czasie ponurej nocy okupacyjnej nie było przy biesiadnym stole (i to moja szkoła) bardziej fascynujących tematów niż dywagacje, kiedy wreszcie francuziki ruszą, zaskoczenie, gdy ruszyli jednak w złą stronę (!), uciekając jak zające przed Wehrmachtem, a potem czy Albion wytrzyma. Wytrzymał, także dzięki polskim lotnikom. Potem zaś historyczne porównania Adolfa do Napoleona. Pamiętam dzień, gdy zwyciężająca już armia w kolorze czerwonym, przekroczyła dawną granicę polsko-rosyjską w Sarnach. W salonie wisiała wielka mapa Europy, a „Ostfront” był w centrum uwagi. Gdzie przebywał wtedy jeszcze nieletni Olo P., nie wiem. Pewno w rodzinnym majątku na obecnej Białej Rusi. A Łukaszenka się jeszcze nie narodził nieborak. Na Białorusi nie było wtedy czarnych marszów kobiet! Lucky one!

        Osobiście nie dane mi było włączyć się czynnie w późniejszym życiu do polityki. W PRL-u bez PZPR-u ani rusz. A potem cóż, emigracja. Ale rolę tylko obserwatora sobie też cenię.

        Wracając od przedwczoraj do dziś, obserwujemy zmasowany feministyczny atak na Donalda. Nie takie już szczebiotki, młódki, panie, przypominają sobie hurtowo, jak to obecny kandydat na prezydenta nastawał na ich cnotę, a one się nie dały! Co pan sobie o mnie myśli? Jak pisał satyryk: „Mam niewątpliwą ochotę na twoją wątpliwą cnotę!”.

        Osobiście będąc ostoją (a jak?) wszystkich cnót, miałbym „w tym temacie” parę drobnych uwag. Doświadczenie, ot co.

        Szanowne panie! Po pierwsze primo, jeśli was spotkał w waszym mniemaniu jakiś despekt, to ogłaszajcie go na bieżąco, a nie po kilkunastu latach. Po drugie primo – kto ma uwierzyć, że nie są to zwykłe pomówienia albo czysta fantazja? Może też chcecie zaistnieć na chwilę w mediach? I dlaczego to nagłe przebudzenie cnotliwej pamięci tuż przed wyborami? To z własnej inicjatywy czy z podpuszczenia stronników Clintonowej? Jakoś tak bezwiednie nasuwają się cygarowe skojarzenia, Oval Office itp. Po trzecie primo, a może nawet secundo, to takie przedstawianie siebie wprost jako tej pięknej, pożądanej i jakże cnotliwej! Po prostu twierdzy nie do zdobycia. Ach miało się to wzięcie! I postawa.

        Było się kiedyś studenciakiem też pięknym (?) – choć co do pożądania przez płeć odmienną i własnej cnoty – bym się nie upierał. Nie mam żadnych inklinacji, żeby o tych sprawach dziś wspominać. I to wbrew twierdzeniom, że mężczyzna, kiedy „to” robi, to ma dwa razy przyjemność. Drugi raz, kiedy opowiada kolegom. To nie ja! Była kiedyś w Polsce lewica i był jej przywódca „tragiczna maska” Miller. W polityce się nie popisał, ale bon moty miał dobre. Jednym z nich było powiedzenie, że nieważne jest, jak mężczyzna zaczyna, ale to jak kończy. Czyli co robisz – patrz końca! Ano właśnie. Kłótnia w małżeńskiej sypialni: ty pierwsza zaczęłaś! Bo ty pierwszy skończyłeś! Ale żart na stronę (start na ...nę). W damsko-męskich stosunkach jest jeden niewzruszony dogmat. Podrywaczu! Jeśli zacząłeś i posunąłeś się już dość daleko, to biada ci, jeśli sprawa do szczęśliwego końca nie będzie doprowadzona! Coś jest w naturze kobiecej, że jeśli doprowadzisz do finału nawet wbrew pierwotnym oporom – to partnerka będzie siedziała cicho. Ale jeśli sprawa utknie w połowie drogi – to cały świat dowie się o wydarzeniu! Tu na dyskrecję pań w żadnym wypadku liczyć nie można! Myślę, że Trump, któremu nic nie brakuje (?) (a na pewno nie pieniędzy), w swoim życiu przespał się z wieloma paniami. One się z tym nie afiszują. Głośne zaś są – niby to ubolewania – chciał, a nie dostał! Warto (i miło?) jest o tym wspominać nawet po kilkunastu latach wobec jak najszerszej audiencji. Zdaje się rekord – to jedna z historyjek sprzed lat trzydziestu! To ci heca babciu!

        Jako jedynie obserwator, statysta na politycznej scenie, stawiam na Clintonową. Także dlatego, że choć skłaniam się ku republikanom, w tym wypadku sądzę, że ona będzie dla Polski bezpieczniejsza. Chyba że będą jakieś zawirowania z jej zdrowiem albo wyjdą na jaw jakieś afery spod dywanu. Bo Trump, wydaje się, jest zbyt prorosyjski. Na pewno Putin „to chuligan, któremu, gdy szuka zaczepki, lepiej schodzić z drogi” napisał niemiecki „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Kto wygra? My może posłuchajmy tej dobrej rady i przestańmy dla kogo innego wyciągać gorące, np. ukraińskie, kasztany z ognia. Tu Hillary jest bardziej przekonująca. A zresztą jak np. Ruskie pogonią trochę tych samostijnych historycznych nieudaczników (z bolszewikami przeciw Petlurze, z Niemcami przeciw ZSRS, potem przeciw Polakom, bo oni będą właśnie samostijni) – to może ich chachłaków trochę wyprostuje. Putinowi na arenie międzynarodowej też konflikt nie przydaje popularności. To utrudni niemieckim i francuskim przedsiębiorcom, co aż przebierają nóżkami na reset, żeby, oby ponad Polską robić z Rosją dobre interesy.

Ostojan

Toronto, październik 2016

        PS Smutno jest obserwować, jak nad Wisłą PiS jakby czasem tracił kontakt z rzeczywistością. Trzymać się ustaleń obowiązującej ustawy aborcyjnej trzeba kochani. Młodzież masowo popierająca PiS może kochać Żołnierzy Wyklętych i narodowe demonstracje, lecz może (nie tylko może, ale na pewno) nie spodobać się jej, gdy rząd ustawowo każe ich dziewczynom rodzić zdeformowane, niezdolne do normalnego życia płody. Serwilizm w stronę Kościoła nie może iść za daleko. A łaska ludu czasem na pstrym koniu jeździ. Zawrót głowy od sukcesu może drogo PiS kosztować. To samo dotyczy jak najbardziej hierarchii kościelnej.

        A osławione ulice: Czerska i Wiertnicza, wciąż ciężko kombinują biedacy, jak by tu dobrą zmianę zastąpić tym, co było (choć się zmyło). Czarny marsz im się udał! Uważajcie prawiczki! Ostatnią nadzieją „obozu złego trwania” jest zagranica. Lewaccy biurokraci niech jednak uważają, pilnują lepiej swojego nosa, zanim Marine Le Pen czy Alternatywa dla Niemiec – im go nie utrą. My, choć nas denerwujecie, nie życzymy wam źle, ale... Ach te wyzwolone (od etyki?) panie i panienki! Za aborcją zawsze głosują ci, którzy już się urodzili – mówił Reagan.

        Czarne suknie waginoosób, a przeciw nim czarne sutanny celibatoeminencji! Czarno to widzę!.

        Od redakcji: Szanowny Panie, niby żartobliwie o tej aborcji, ale niestety nieprawdziwie, nie czuje Pan polskiej młodzieży, chyba różnica pokoleniowa...

***

        List otwarty do Pana Aleksandra Pruszyńskiego

        Szanowny Panie Aleksandrze,

        Pięknie dziękuję za Pański gest – cenną książkę Pańskiego autorstwa „Ile Żydzi winni Polakom”. Książkę tę Pan Redaktor Naczelny był uprzejmy mi przysłać jakiś czas temu, a dziś mam okazję, aby za nią Panu podziękować.

        To setki faktów wziętych z życia Żydów w Polsce i polsko-żydowskich relacji. Pańska książka, jak żadna inna, przybliża polskiemu czytelnikowi (szkoda że tylko polskiemu) zdarzenia i mentalność ludzi, z którymi przyszło nam dzielić naszą Ojczyznę. Oto parę przykładów.

        Przykład pierwszy:

        Niemcy we wsi Podlasie w powiecie Mosty podczas rewizji znaleźli Żyda i mieszkańców wygnali na rynek. Zaprowadzili tam tego Żyda z ukrywającym go Polakiem. Niemiec dał Polakowi pistolet i kazał zastrzelić Żyda. Gdy ten odmówił, Niemiec dał drugi pistolet Żydowi i kazał zastrzelić Polaka. Żyd wycelował pistolet w głowę Polaka, pociągnął za cyngiel i usłyszano trzask w pustym pistolecie. Wtedy Niemiec rzekł do zebranych: „Patrzcie, jacy są Żydzi. Nie liczcie na ich wdzięczność, uczciwość i ludzkie oblicze. Oni was zawsze zabiją, jak ten Żyd gotów był zabić swojego dobroczyńcę”.

        Przykład drugi:

        W Dzięciołach pod Nowogródkiem nauczycielka Maria Stefańska uratowała Żydówkę Wandę Kaplińską. Ta zbiegła potem do sowieckiej partyzantki i wydała znanych jej akowców. Sowieci ich aresztowali i większość z nich zginęła na Syberii.

        Przykład trzeci:

        Jan hr. Zamoyski przechowywał trzech Żydów, podczas okupacji, w swoim majątku. Po wojnie jeden z nich poszedł pracować do UB i potem go osobiście torturował.

        Przykład czwarty i ostatni:

        (...) Pan Jan spod Łochowa opowiedział mi następującą historię: Dziadkowie moi mieszkali na wsi z 60 km od Warszawy. Po 1942 roku wałęsali się po okolicach Żydzi, których często gościli dziadkowie. Pewnego razu podczas posiłku przy stole karmiona Żydówka powiedziała: My po waszych głowach będziemy chodzić jak po bruku, a wasza krew będzie płynąć rynsztokami.

        To przykłady pierwsze z brzegu, najkrótsze i nie najbardziej krwawe. Studium dla psychologa. Podejrzewam, że tak nieprawdopodobne zachowania doczekały się niejednego opracowania, ale niszczone przez bohaterów tych badań, nie dotarły do czytelnika. Cóż, niektóre tematy są obłożone klątwą. Te przykłady dedykuję, oczywiście, Czytelnikom „Gońca”, którym nie pierwszy raz polecam Pańską książkę tudzież „Las sprawiedliwych” Szymona Datnera, obie pozycje do nabycia w Redakcji „Gońca”.

        Zanim zakończę temat, jeszcze raz dziękuję Panu za Pański dar, który, oczywiście, zostawiam dla siebie (z dedykacją). Drugi egzemplarz jest w obiegu.

        Po czarze goryczy, którą wylałam na papier, mam coś w zanadrzu, aby Państwa pocieszyć. Zacytuję List do zboru w Filadelfii z Objawienia św. Jana (Apokalipsa), rozdział trzeci, jest to list sprzed 2000 lat, który według niektórych księży jest adresowany do Polaków.

        List do zboru w Filadelfii

A do anioła zboru w Filadelfii napisz: To mówi święty, prawdziwy, Ten który ma klucz Dawida, Ten który otwiera, a nikt nie zamknie, i Ten, który zamka, a nikt nie otworzy.

Znam uczynki twoje; oto sprawiłem, że przed tobą otwarte drzwi, których nikt nie może zamknąć; bo choć niewielką masz moc, jednak zachowałeś moje Słowo i nie zaparłeś się mojego imienia.

Oto sprawię, że ci z synagogi szatana, którzy podają się za Żydów, a nimi nie są, lecz kłamią, oto sprawię, że będą musieli przyjść i pokłonić się tobie do nóg, i poznają, że Ja ciebie umiłowałem.

Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi.

Przyjdę rychło; trzymaj, co masz, aby nikt nie wziął korony twojej.

Zwycięzcę uczynię filarem w świątyni Boga mojego i już z niej nie wyjdzie, i wypiszę na nim imię Boga mojego, i nazwę miasta Boga mojego, nowego Jeruzalem, które zstępuje z nieba od Boga mojego i moje nowe imię.

Kto ma uszy, niechaj słucha, co Duch mówi do zborów.

        Koniec cytatu.

        Szanowni Czytelnicy „Gońca”, kogo Bóg kocha, tego smaga. Jesteśmy wybrani na te ostateczne czasy, i co do wybraństwa nie mam żadnych wątpliwości.

        14 sierpnia 1608 r. włoski zakonnik Juliusz Mancinelli, który miał szczególne uwielbienie do Matki Bożej, usłyszał w modlitwie słowa Najświętszej Pani: „Dlaczego nie nazywasz Mnie Królową Polski? Ja to Królestwo bardzo umiłowałam, i wielkie rzeczy dla niego zamierzam, ponieważ osobliwą miłością do Mnie płoną Jego synowie”.

        O życzeniu Matki Bożej dowiedzieli się biskupi i Watykan. Wieść dotarła także do Polski. Dwa lata później 74-letni Mancinelli pieszo wyrusza na pielgrzymkę do Polski, aby osobiście przekazać Polakom życzenie Matki Bożej. W katedrze krakowskiej, podczas mszy, wpadł w ekstazę. Widział Matkę Bożą, która mu powiedziała: „Jam jest Królowa Polski. Jestem Matką tego narodu, który jest Mi bardzo drogi, więc wstawiaj się do Mnie za nim, i o pomyślność tej ziemi błagaj nieustannie, a Ja ci zawsze będę, jakom jest teraz, miłościwą” (Vita P. Julii Mancinelli).

        W Polsce został Mancinelli serdecznie przyjęty i ugoszczony. Tak Polacy wyrazili swoje zadowolenie, i na tym się skończyło.

        Minęło 45 lat. Nad Polską zawisły czarne chmury. Osaczona przez Szwedów, Turków, Tatarów, spodziewała się najgorszego. Biskupi polscy, w liście do Papieża Aleksandra VII, piszą: „Zginęliśmy, jeśli Bóg nie zlituje się nad nami”. Na co Papież: „Nie, nie zginiecie. Maryja was uratuje, to Polski Pani, Jej się poświęćcie, Jej oficjalnie ofiarujcie, Ją Królową ogłoście, przecież Sama tego chciała”.

        1 kwietnia 1656 r. król Polski Jan Kazimierz złożył we Lwowie uroczysty ślub i ogłosił Maryję Królową Polski. śluby Lwowskie napisał św. Andrzej Bobola.

        Minęły wieki. Od 1937 r. sługa Boża Rozalia Celakówna otrzymała szereg proroczych wizji, od których spełnienia Bóg uzależnił los naszej Ojczyzny: jeśli Polska chce ocalić siebie, musi uznać Jezusa za swego Króla w całym tego słowa znaczeniu poprzez Akt Intronizacji. Ma być on dokonany przez cały Naród, a w szczególności przez władze państwowe i kościelne, które w imieniu Narodu mają wspólnie dokonać w sposób uroczysty tego Aktu.

        W lipcu 1938 r. Rozalia zobaczyła w swojej wizji pełnego majestatu męża, który rzekł: (...) „Jeśli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić intronizację (...) we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu, i jedynie tu jest ratunek. Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej, zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już nigdy nie powstaną. Zapamiętaj to sobie, dziecko moje, zginą i już nigdy nie powstaną!!! (...) Pamiętaj, dziecko, by sprawa tak bardzo ważna nie była przeoczona i nie poszła w zapomnienie. (...) Intronizacja w Polsce musi być przeprowadzona”.

        Gdy po wybuchu wojny Rozalia rozmyślała nad tymi słowami, uważając, że Polska zaprzepaściła czas łaski dany jej przez Boga, usłyszała głos Jezusa: „Czy czas u Boga jest czasem ludzkim? Czyż nie przygotowuję serc ludzkich do tej wzniosłej chwili, jaką ma być Intronizacja? Czy sądzisz, jakoby ma zapowiedź nie dała się spełnić?”.

        Zbliża się dzień 19 listopada 2016 roku, pamiętna 1050. rocznica Chrztu Polski, w którym to dniu miliony Polaków oczekiwało, i wielu z nich wciąż oczekuje, Intronizacji Jezusa na Króla Polski, do której i tym razem nie dojdzie. Onegdaj otrzymałam z Krakowa, z ośrodka postulującego Intronizację Jezusa na Króla Polski, materiały pomocnicze do przygotowania się do ogłoszenia Jubileuszowego Aktu przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana z załączonym listem, w którym wprawdzie czterokrotnie pada termin „intronizacja”, ale z kontekstu wynika, że będzie to wspomniany „Jubileuszowy Akt...”. Z listu wynika, że wszystko jest tak jak trzeba i że „trzeba robić wszystko, by Chrystus panował”, oraz że musimy przygotować się do „przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”. Wciąż brakuje sformułowania „Jezus, Król Polski”.

        Wygląda na to, że igramy z wolą Boga. Ale Bóg wie najlepiej, że tak nie jest. Kiedyś Intronizacja będzie przeprowadzona, będzie, bo do tego musi dojść. Jak? – Nie wiem, albowiem nie wierzę i nie oczekuję, że obecne władze państwowe i kościelne zapałają nagłą miłością do Chrystusa. Stanie się więc cud? Może. Bywało ich wiele w historii naszego narodu. Jakkolwiek się to stanie, my, Polacy, nie jesteśmy zwolnieni od modlitwy w tej intencji. Wystarczy choćby westchnienie: Jezu, Królu Polski, przyjdź Królestwo Twoje. Zachęcam wszystkich Państwa do żarliwego (z serca) wypowiedzenia, chociaż raz dziennie (aż do skutku) powyższego Aktu Strzelistego. Jeśli zapomnimy o Intronizacji, Jezus może „zapomnieć” o nas. Jeden z czytelników „Gońca” przypomniał nam niedawno piękne, staropolskie przysłowie: Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie.

        Panie Aleksandrze, ściskam Pańską dłoń.

        Z poważaniem,

Ewa Pietras

Montreal, 25 października 2016

        PS Dziękuję Panu za Spirydiona, biskupa. Działa.

        Od redakcji: Bardzo dziękujemy za list z Panem Bogiem

***

W Ameryce walka wyborcza, na prezydenta, jakiej nie było.  Faktem jest, że kandydaci nie są zupełnie odpowiedni na to stanowisko, decydujące o losach świata. Demokracji w Ameryce już od dawna nie ma. Jak sam Trump powiedział, Ameryką rządzi TAJNY ZWIąZEK i całym światem też. Polski minister  Morawiecki, zapytany, kto byłby lepszym prezydentem, Trump czy Clinton, powiedział, to jest wybór między dżumą a cholerą. I to jest fakt. Ameryka jest ciężko chora. Amerykę Tajny Związek, rządzący nią i światem, wyprowadził do lasu, i  zgubili Amerykę i demokrację. Za srebrniki. Strach się bać, co będzie po wyborach. Ale może opatrzność Boża pokieruje tym światem.  

S. Wójtowicz

Mississauga

        O redakcji: Dopóki wschodzi słońce, jest nadzieja.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 28 październik 2016 21:03

Listy z nr. 44/2016

Krzysztof Pasierbiewicz: Podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, powiedziała, cytuję fragmenty:
Pytanie prawicowego blogera do posłanki Scheuring-Wielgus | naszeblogi.pl
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej w Sejmie posłanka Nowoczesnej Joanna Scheuring-Wielgus, powiedziała, cytuję fragmenty:
NASZEBLOGI.PL
„Mowa nienawiści jest czymś, co rozprzestrzenia się w sposób skandalicznie szybki. Obowiązkiem nas polityków jest bardzo szybka reakcja i zrobienie wszystkiego, by mowa nienawiści nie doprowadziła do zabójstwa” - mówiła. “Obowiązkiem nas polityków jest zrobić wszystko, aby wykluczyć z naszego życia mowę nienawiści, która może doprowadzić do bardzo strasznych sytuacji” - dodała. Tymczasem - jak mówiła Scheuring-Wielgus - w polskiej polityce cały czas dominuje zachowanie odwracania głowy od problemów…”, koniec cytatu. Więcej czytaj: http://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/986635,zmiany-w-kodeksie-karnym-ws...

Więc najpierw coś Pani Posłance opowiem.
Działo się to pierwszego sierpnia 1952. Jako ośmioletni chłopiec byłem na kolonii letniej w podkrakowskim Sierakowie. Szczęśliwi, opaleni wróciliśmy z kolegami znad rzeki na obiad. Ku mojemu zdumieniu pani wychowawczyni przekazała mi wiadomość, że ktoś na mnie czeka w kancelarii pana kierownika. Jeszcze bardziej się zdziwiłem na widok wuja Ludwika, który mi powiedział, że tata jest trochę chory i musimy wracać do Krakowa. Choć bardzo mi było żal zostawiać kolegów ucieszyłem się ogromnie, bo będąc Jego oczkiem w głowie, świata za Ojcem nie widziałem. Pociąg wlókł się niemiłosiernie, a ja nie mogłem się doczekać chwili, kiedy wreszcie się przytulę do Ojca. W końcu dotarliśmy z dworca na naszą ulicę. Wujek chciał mi coś powiedzieć, ale wyrwałem mu się i oszalały ze szczęścia, na łeb na szyję popędziłem do ukochanego taty. Gdy dobiegłem do naszej kamienicy serce przeszył mi paraliżujący ból i niebo spadło mi na głowę. Na bramie wisiała klepsydra z napisem:
Mgr inż. Michał Pasierbiewicz
ukochany mąż i ojciec
żołnierz Armii Krajowej
zmarł przeżywszy lat 46…
Tacie pękło serce. Zamęczyła go ubecja, a dokładniej mówiąc kilku oficerów bezpieki pochodzenia żydowskiego po tym, jak ujawnił swoją akowską przeszłość. Nie wytrzymał szczucia i upokorzeń w pracy, gdzie był dyrektorem technicznym, obrzydliwych intryg, prowokacji, bezustannego śledzenia, ciągłych rewizji domowych i niekończących się wielogodzinnych przesłuchań na bezpiece.
Na pogrzebie było tyle samo bliskich i przyjaciół, co ubeków, którzy obstawili cały Cmentarz Rakowicki, a gdy kondukt dotarł do naszego rodzinnego grobu, przyczaili się za przyległymi grobowcami. Pamiętam, że gdy ksiądz rozpoczął modlitwę nad grobem, nagle wśród żałobników zrobiło się jakieś dziwne zamieszanie i rozległy się zaaferowane szepty. To przyjaciele taty z konspiracji wkroczyli do akcji i raptem na trumnie pojawiła się wiązanka biało czerwonych goździków z szarfą, na której widniał napis: „Naszemu kochanemu dowódcy przyjaciele z Armii Krajowej”. Do dzisiaj nikt nie wie, kto i jakim cudem położył tę wiązankę na trumnie, za co wtedy groziło więzienie, o ile nie gorzej. Z tego, co było potem zapamiętałem jedynie, że jak trumnę spuszczano do grobu Mama ścisnęła mnie kurczowo za nadgarstek aż mi z bólu w oczach pociemniało. A jak kondukt się rozchodził spostrzegłem, że mam całą dłoń we krwi. Mama miała zawsze zadbane, długie paznokcie.
Matka nie umiała sobie poradzić z nieszczęściem, jakie nas spotkało. Więc musiałem z nią chodzić przez lata codziennie na cmentarz, choć przesiadywanie godzinami na ławeczce przy mogile w czasie, gdy koledzy grali w piłkę było dla małego chłopca prawdziwą torturą. A mój starszy brat porzucił na zawsze szkołę, jak mu dyrektorka renomowanego krakowskiego liceum, co warto zaznaczyć komunistyczna działaczka pochodzenia żydowskiego, przy całej klasie powiedziała, że takie szczeniaki akowskie jak on trzeba było w wiadrze topić.
Te koszmarne wydarzenie wpędziły nas w straszliwą traumę, a na mnie pozostawiły piętno, które w pewnym sensie zwichnęło mi życie. Mama wytrzymała jeszcze 15 lat i również odeszła…”, koniec opowieści.
Pani posłanka Scheuring-Wielgus przypomniała także, że obecnie Kodeks karny przewiduje kary m.in. za stosowanie przemocy lub groźbę bezprawną, a także za publiczne znieważenie grupy osób lub konkretnej osoby z powodu przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, politycznej, wyznaniowej lub z powodu jej bezwyznaniowości.
Więc po pierwsze chciałbym zapewnić Panią Posłankę, że od problemu bynajmniej nie odwracam głowy i naprawdę nie zamierzam nikogo zabijać, a po drugie zapytać, czy jeżeli powiem publicznie, że Żydzi, którzy zamęczyli mi Ojca, a mojemu Bratu zniszczyli życie, czego moja matka nie przeżyła, byli parszywymi szubrawcami – to czy Pani oraz Pani koleżanki i koledzy z .Nowoczesnej uznacie to za mowę nienawiści??? Będę wdzięczny za odpowiedź.
Na wszelki wypadek pytam, bo nie chciałbym na starość w więzieniu wylądować.
Krzysztof Pasierbiewicz (em. nauczyciel akademicki)
Post Scriptum
Pragnę wyraźnie zaznaczyć, że o tych dyskretnych i trudnych sprawach napisałem bynajmniej nie po to by się uskarżać, lecz w celu dania świadectwa tego, co jest do dnia dzisiejszego skrzętnie ukrywane i przemilczane w podręcznikach historii i mediach, zarówno mainstreamowych, jak i prawicowych. Bo mało, kto wie, a szczególnie dotyczy to ludzi młodych, że w latach 50-tych Polacy też przeżyli swój “mały holokaust”.
Chciałem również zwrócić uwagę czytelnika na naszą polską irracjonalną skłonność do politycznej amnezji i patologiczną inklinację do wybaczania draństw wyrządzonych naszemu narodowi. Proszę zwrócić uwagę, że na dobrą sprawę od roku 1945 żadnego, powtarzam żadnego polityka za nic nie ukarano! Z tych samych przyczyn nie dopuszczono do uznania PZPR organizacją przestępczą i zablokowano lustrację. Oczywiście nie o odwet mi chodzi, lecz sprawiedliwą karę za zbrodnie popełnione na naszych rodakach. Choćby symboliczną, bo sprawców już nie ma między nami. Ku przestrodze przyszłych pokoleń. A może powodem jest kanon naszej wiary o nastawianiu drugiego policzka? Sam już nie wiem. Więc uważam, że tymi bolesnymi sprawami powinni się zająć niezwłocznie historycy z Instytutu Pamięci Narodowej, bo w strzemboszowskie samooczyszczenie nie wierzę.
Od redakcji: Wyjątkowo liczne zaangażowanie młodych Żydów w komunizm to fakt.


***


Red. S. Michalkiewicz w swych felietonach porusza humorystycznie dużo spraw. Ostatnio poruszył bardzo poważną sprawę nie tylko dla Polski, ale i dla świata. Chodzi o wojnę już nie lokalną, ale światową. Od wieków były przepowiednie, o takiej wojnie, gdzie nie zostanie kamień na kamieniu. to przeważnie wyznaczali daty świadkowie Jehowy.
Ale nie tylko, bo APOKALIPSA Pojawia się prawie w każdej religii, tak samo w katolickiej. Red Michalkiewicz pisze że wg/ protestantów, po tej wojnie Izrael będzie Pasterzem tego świata. Ale to Bóg, ma być tym Pasterzem tego świata. Powiedziane jest w religii, że ma być. Jedna Owczarnia i Jeden Pasterz. Dla każdego koniec świata jest, kiedy kończy się jego życie na tej ziemi. W Polsce rzeczywiście część kobiet opanował czarny szatan. Twierdzą że to one same mogą tylko decydować o nich i ich dzieciach, czy mogą żyć czy nie. Chyba sam diabeł się ich wystraszył i uciekł do piekła przygotować im miejsca w piekle. PS. Dziękujemy za bezstronne opinie w artykułach Panu J .Ostoi
S. Wojtowicz Mississauga


Od redakcji: Życie to wojna. Trzeba się do tego przyzwyczaić. Zło walczy z dobrem.

***

Dzień dobry Paniom i Panom redaktorom „Gońca”.
Drodzy państwo, „akcja dezinformacyjna i straszenia ludzi”. Takich słów użył Pan Lizoń w wywiadzie „Musimy się angażować”.
No to ja to zrobię. Panie Redaktorze Andrzeju Kumor, pozwoli pan jeszcze raz, że na łamach „Gońca” odpowiem panu Lizoniowi: Panie Lizoń, może ja jestem niedoinformowany (czytaj głupi), zapomniał Pan jednak, że w Kanadzie mieszka nas trochę takich jak ja. I w prostych słowach powiem Panu, co myślę na temat 2000 czy 2500 stron bełkotu korporacyjnych adwokatów. To jest gówno. Takie samo gówno jak nasze wynegocjowane emerytury, dzięki Panie Lizoń. Good job! Przypomnę wszystkim, że nawet Biblia ma mniej stron, a „Mein Kampf” jeszcze mniej.
Namawiam Pana z gorącego serca na przekonanie mnie o świetlanej przyszłości Polski z ustawą CETA i TTIP. Rozumiem, że potrzebuje Pan trochę czasu, żeby tę CETę i TTIP zrozumieć, i wtedy ewentualnie zacznie Pan mnie do niej namawiać. Ale w międzyczasie też ja z GORąCEGO serca będę się modlił, żeby bycza Killaria nie została prezydentem USA. Boże chroń nasz biedny kraj przed takimi ludźmi. Może jest jakaś nadzieja, że Pan Trump zwinie to korporacyjne gówno.
Miłego dnia
Andrzej z Rockwood

A teraz załączam list, który napisałem do posłów partii KUKIZ 15. Proszę wybaczyć, list jest pisany prostym, zrozumiałym językiem.
Ten list był do Tomasza Rzymkowskiego z Kukiz’15.

Dzień dobry Panie Tomaszu.
Załączam Panu list, który napisałem do pana posła z partii Kukiz’15 (Stanisław Tyszka).
Proszę Panów o użycie tych faktów i proszę o zmobilizowanie ludzi do obrony. Naprawdę grozi wam zagłada biologiczna, wasze życie i życie waszych dzieci i wnuków jest teraz naprawdę w waszych rękach, ja jestem już stary, swoje przeżyłem, ale jeszcze pojadę do Polski, tylko że ja jak przyjadę do Polski, to na pewno nie po to, żeby japać. Brońcie się, jak chcecie wiedzieć więcej, napiszcie.
Z Bogiem
Andrzej z Rockwood
PS Przynajmniej potwierdźcie, że ktoś przeczytał ten list. Zależy mi mocno, żeby to dotarło do ludzi.

Dzień dobry Panie Stanisławie,
Przyczyna, dla której Pana niepokoję, jest bardzo ważna. Dotyczy umowy CETA, TTIP. Dzwoniłem wprawdzie do kilku kolegów z waszego klubu poselskiego, ale uznałem, że trzeba zostawić ślad na papierze, podam kilka cyfr, możecie je sprawdzić.
Mieszkam w Kanadzie koło wioski Rockwood, większe miasto koło mnie to Guelph. Niedługo w Guelph będą renegocjować z korporacją Nestle warunki kontraktu na wydobywanie w wiosce Aberfoile wody pitnej. Korporacja Nestle wydobywa ją teraz milionami hektolitrów i płaci $3,71 (trzy dolary pięćdziesiąt centów) za MILION LITRóW WODY PITNEJ. Pół litra wody w butelce plastikowej kosztuje 0,70 dolara do 1.50 dol., litr benzyny kosztuje 0,86 dolara do 1,20 dolara. Amerykanie kradną naszą wodę już od 11 – 12 lat.
Ratujcie Polskę. Jak do was wejdzie TTIP i CETA, to będziecie pili przefiltrowane szczyny, już to robicie, dodają wam tylko trochę świeżej wody. Później jednak świeżej wody mieć nie będziecie, i NIE BęDZIE WAS NA NIą STAć!!! Będziecie za to mieć szczyny z całą pharmą, i chemią, i fluorem w nich zawartymi. O dobrym, zdrowym jedzeniu zapomnijcie. Miała być ustawa o ochronie polskiej ziemi, a jest gówno. Będziecie żarli plastikową kiełbasę.

(...) Z poważaniem
Andrzej z Rockwood

Od redakcji: a cóż takiego złego jest w plastykowej pomarańczy?

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 21 październik 2016 18:24

Listy z nr. 43/2016

NASZą DEWIZĄ JEST ETYKA KATOLICKA, FACHOWOŚĆ, TERMINOWOŚĆ

Marzy mi się, aby na drukach firmowych, wizytówkach i reklamach polskich firm w kraju i za granicą widniały powyższe słowa.

Waldemar Cimachowicz

z Vancouveru

Troszkę wyjaśnienia

Fikcyjna firma, która może kiedyś będzie kierować się takimi wartościami, tj.

1. etyką katolicką,

2. fachowością.

Etykę stawiam przed techniką, w tym wypadku przed fachowością. Dla niewiedzących, o co chodzi, rozwinięcie:

ad. 1. Wszelkie nasze poczynania zarówno w pracy, jak i w życiu prywatnym oparte są na etyce katolickiej;

ad. 2. Doświadczenie, wykształcenie, znajomość rzeczy i ciągłe samoistne pogłębianie wiedzy zawodowej.

Drugie rozwinięcie

ad. 1. Cały personel, od właściciela, poprzez kadrę kierowniczą, po bezpośrednich wykonawców i personel pomocniczy ze sprzątaczami włącznie, kieruje się zasadami etyki katolickiej;

ad. 2. Zatrudniając pracowników, wymagamy min. kilkuletniego doświadczenia w danym zawodzie. Pracownicy młodzi zaraz po szkole muszą odbyć u nas min. roczny do trzech lat staż pracy, podczas którego poznają wszystkie wykonywane czynności łącznie ze sprzątaniem stanowiska pracy po skończonej robocie.

Trzecie rozwinięcie

ad 1. Co to jest etyka katolicka. Przez etykę katolicką rozumiemy postępowanie ludzkie zgodne z Pismem świętym, a skondensowane w kilkunastu zbiorach zasad naszej wiary katolickiej, ujętych w chociażby w zwykłej Książeczce do nabożeństwa (zbiorem nazywam m.in.: Dekalog, 7 grzechów głównych itd., w sumie ok. 10 – 13 zbiorów zasad wiary katolickiej).

Z Panem Bogiem i Maryją!

Waldemar Cimachowicz

z Vancouveru

Od redakcji: No fajnie.

***

OD KIEDY HONOROWA NAZWA JEST OBRAZĄ?

Czy jeśli HONOROWĄ NAZWĘ zalicza się do obrazy, można mówić o zdrowym rozsądku???

Paranoja, przez duże „P”, jak epidemia, na każdym kroku i szukanie dziury w całym dla wzbudzania sensacji i... negatywnych skojarzeń. Kiedy zaszczytne (!) nazwy są komuś nie w smak, podejrzewam, że motyw działania zmierzającego do ich eliminacji... przez absurdalne oskarżenia, może być poniekąd natury rasistowskiej, związanej z kompleksem nieuzasadnionej niższości, zmierzającej do poniżenia szczepów w historii i społeczeństwie wielokulturowym.

Jeśli zespół sportowy, czy jakaś inna grupa, przybiera sobie np. historyczne imię, to znaczy, że honorował i poczytywał sobie za ZASZCZYT noszenie takiego czy innego imienia, a więc to znaczy, że NIC a NIC w tym zdrożnego lub obraźliwego.

W poniedziałek sprawa nazwy zespołu MBL Indians trafia do torontońskiego sądownictwa, aby być zakazana w Toronto... jako obraźliwa!???!?

Jeżeli ktoś uważa, że Indianin czy nazwa jakiegoś szczepu jest obraźliwa, to moim zdaniem taka osoba potrzebuje pomocy w sferze emocjonalnej i leczyć się, bo to zakrawa właśnie na nic innego, jak na kompleks niższości lub mowę nienawiści i kompletne oderwanie się od rzeczywistości.

Jestem ciekawa, czy następnym krokiem będzie likwidacja np. nazwy Mississauga, bo kogoś to może obrażać, jako że to też indiańska?

Czyżby prawnicy i sądy nie mieli nic innego do roboty i kto za to płaci? Podsunę więc tu panom prawnikom temat: atak na bogate Apple, pod pretekstem, że firma ta... nazwą (!) ... propaguje treści religijne i że odstrasza od jedzenia jabłek, psując interes sadownikom i handlowi.

Małgorzata Kossowska

Od redakcji: Przykładów zbiorowej publicznej głupoty jest całe mnóstwo. Pan Bóg, jak chce kogoś pokarać, to rozum odbiera.

***

Dot. tekstu A. Kumora pt. A tymczasem w „ziemi Polin zamieszkiwanej razem przez nasze narody”...

Pan Prezydent Duda działa na rzecz poprawy „image’u” Polski. Pan Kumor, mieszkając za Oceanem, powinien sobie zdawać sprawę, jak wiele szkód przynosi Polsce nieustanne oskarżanie nas o antysemityzm lub wręcz współudział w Holokauście.

Tak więc, działanie Prezydenta Dudy, który pokazuje światu, jak Polacy pomagali Żydom w czasie wojny, spełnia trudną do przecenienia rolę w poprawie „image’u” Polski.

Niestety, żyjemy w takim świecie, w którym Żydzi mają w swoich rękach zarówno finanse, jak i propagandę.

Jan Saski

Od redakcji: Co ma piernik do wiatraka?! Działanie na rzecz poprawy wizerunku Polski to jedno, a pisanie w oficjalnym dokumencie o „ziemi Polin”, „zamieszkiwanej przez oba narody”, to tworzenie wrażenia, że oba te narody mają jakieś równe prawa do ziemi Polin... A to jest interesująca optyka...

***

Szanowny Panie Redaktorze:

Podpisałam, ale może to dobry pomysł, by zamieścić tekst z podaniem „linku” w Gońcu?

Z poważaniem

Małgorzata Kossowska

W sprawie obrony uczuć religijnych

Witam serdecznie.

Zwracam się z ogromną i gorącą prośbą o podpisanie bardzo ważnej petycji dotyczącej obrony uczuć religijnych i poszanowania symboli państwowych. Uważam, że w dzisiejszych czasach szczególnie mocno musimy zadbać o dobro nasze, naszych dzieci, rodzin, Ojczyzny i naszej wiary.

Petycja znajduje się na stronie CitizenGo.

Oto ona:

http://www.citizengo.org/pl/37400-w-sprawie-obvrony-uczuc-religijnych-oraz-poszanowania-panstwowych-symboli

Bardzo proszę o podpisanie oraz, jeśli to możliwe, o przesłanie dalej mojej prośby z podpisem.

Chciałbym dodać, że jestem członkiem Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę.

W związku z tym z większą odwagą pragnę zapytać, czy jest możliwość umieszczenia na Państwa stronie tej właśnie petycji oraz czy byłoby możliwe rozesłanie tej petycji drogą elektroniczną/mailową do wszystkich uczestników Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę.

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus!

Czcigodni Rodacy

W najbliższym czasie odbędą się jak co miesiąc i od wielu lat Pokutne Marsze Różańcowe i złożone będą Najświętsze Ofiary Mszy Świętych za Ojczyznę, na które serdecznie zapraszają uczestnicy Krucjaty Różańcowej za Ojczyznę z różnych miejscowości całej Polski.

Pamiętajmy, że zbliża się dzień 11 listopada, kiedy to już od czterech lat gromadzimy się pod budynkiem Sejmu RP, modląc się za nasz Kraj.

W tym roku zaczniemy Mszą Świętą o godz. 10.00 w kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży i po niej udamy się z modlitwą różańcową pod Sejm i Senat RP – chyba nikogo nie musimy przekonywać, że warto było się przez te lata modlić w tym miejscu i tego dnia.

Cieszymy się i dziękujemy Bogu za to, że zanoszone do Boga modlitwy są wysłuchiwane i Ojczyzna nasza ostatkiem swych sił wydobyć się może z szykowanej nam wszystkim katastrofy, ale świadomi jesteśmy, jak wielkie wyzwania przed nami stoją, oraz że siłami ludzkimi w żaden sposób im nie podołamy. Tym bardziej, że mamy do czynienia w polityce z ludźmi słabymi, chwiejnymi i często niezdecydowanymi.

Prosimy o rozsyłanie poniższych zaproszeń i wklejanie ich na strony www lub rozesłanie poprzez portale społecznościowe:

http://krucjatarozancowazaojczyzne.pl/

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 14 październik 2016 15:07

Listy z numeru 42/2016

Gdańsk, 8.10.2016 r.

        Czy rezygnacja z pechowego nieudacznika Donalda Tuska we władzach Unii Europejskiej uchroni ją przed upadkiem?

        Kilkakrotne debaty w Parlamencie Europejskim na temat Polski były nie tylko stratą czasu, ale zwyczajnym skandalem, do którego zapewne w dużym stopniu przyczynił się przewodniczący Rady Europejskiej – Donald Tusk. Nie oceniałbym tych debat tak krytycznie, gdyby ten parlament nie zignorował innych ważnych spraw, które leżą w jego kompetencjach i obowiązkach:

        1. Tolerowanie niewykonania zaleceń Komisji Europejskiej dotyczących deficytu budżetowego (dwa razy większego niż ma Polska) przez rząd Hiszpanii.

        2. Brak klarownego stanowiska w sprawie – chyba najważniejszej – dużego napływu do Europy uchodźców, przeważnie muzułmanów, którzy nie chcą się integrować ze społecznością europejską.

        3. Rozbudowa i duża aktywność (nieuzasadniona) biurokracji UE, która przestraszyła społeczność Wielkiej Brytanii do tego stopnia, że nawet usilne zabiegi i prośby premiera Camerona nie zadziałały i w referendum większość wypowiedziała się za wystąpieniem z Unii Europejskiej.

        4. Lekceważenie prześladowań opozycji w Turcji.

        Donalda Tuska obciążają inne zaniedbania związane z jego działalnością w Polsce, gdy był premierem rządu RP: Głośna jest sprawa zaniedbań Donalda Tuska i jego ministrów przed i po katastrofie smoleńskiej, w której zginął urzędujący prezydent RP z żoną i 94 ważne osoby. Błędy i zaniedbania doprowadziły do tego, że do dzisiaj (od 2010 roku) Polska nie może odzyskać wraku samolotu i innych istotnych przedmiotów niezbędnych do prawidłowego badania przyczyn katastrofy.

        Do zabawnych spraw należy zaliczyć śledztwo prokuratury rosyjskiej, uwzględniając pospieszne opublikowanie końcowego raportu Komisji MAK pod przewodnictwem Tatiany Anodiny oraz ogłoszenie opracowania polskich ekspertów, których nadzorował minister Miller, domagający się uwzględnienia maksymalnej ilości bzdurnych i nieprawdziwych wniosków komisji rosyjskiej. Ewidentne są powiązania D. Tuska i jego syna z aferą Amber Gold, którą rozpatruje Komisja Śledcza powołana przez Sejm RP.

        W tej sytuacji trudno liczyć na poparcie przez rząd RP Donalda Tuska w czasie wyborów w 2017 roku na przewodniczącego Komitetu UE.
Z poważaniem i pozdrowieniami W. Łęcki
        
        PS Nie dają mi spokoju dwa fakty: po pierwsze, dlaczego Rosjanie tak pośpiesznie uprzątnęli teren, nawożąc dużo piasku i budując nikomu niepotrzebną drogę, po drugie, co stało się z nawigatorami, którzy w perfidny sposób wprowadzali w błąd załogę samolotu z prezydentem, która miała wiadomość, iż kilkadziesiąt minut przed ich przylotem wylądował szczęśliwie słabszy samolot z dziennikarzami.

        PSS Do osobliwych skandali należy zaliczyć dużą liczbę zamienionych ciał i zgodzenie się polskiego rządu na zakaz otwierania trumien w Polsce. W tej sytuacji wyznaczenie przez Donalda Tuska Ewy Kopacz – ówczesnej minister zdrowia – na premiera daje dużo do myślenia.

        Od redakcji: Zgadza się, to był skandal.

***

        Drodzy Rodacy w Kanadzie

        Jako osoba, która przez wiele lat była częścią społeczności polonijnej w kilku różnych krajach świata (patrz: http://www.marekciesielczyk.com/%C5%BCyciorys/ ), b. dyrektor Centrum Polonii w Brniu w Małopolsce (patrz:  http://www.marekciesielczyk.com/centrum-polonii/ ) oraz politolog, który od wielu lat prowadzi w IPN badania akt SB, które dotyczą Polonii (patrz: http://www.marekciesielczyk.com/tajni-wsp%C3%B3%C5%82pracownicy-sb/ ) i prelegent, przyjęty niedawno przez Polonię w Toronto bardzo sympatycznie (patrz: http://www.goniec.net/goniec/inne-dzialy/wywiady/czas-ujawni%C4%87-agentow-w-polonii-andrzej-kumor-rozmawia-z-dr-markiem-ciesielczykiem.html), a także wiceprzewodniczący stowarzyszenia OBURZENI, które wielokrotnie występowało w obronie interesów Polonii, w tym jej prawa do zabierania głosu w sprawach Polski (patrz: www.oburzeni.pl), uważam, iż ja także mam prawo do wyrażenia swego zdania na temat tego, co się dzieje w życiu Polonii.

        Moim zdaniem, niedawne wycofanie się p. profesora Adama Skorka z Kongresu Polonii Kanadyjskiej, a zwłaszcza faktyczne przyczyny tej decyzji, to wielka strata nie tylko dla samego Kongresu Polonii Kanadyjskiej, ale całej Polonii w Kanadzie.

        Jeśli w KPK działają ludzie, którzy cieszą się szacunkiem nie tylko w środowisku polonijnym, ale także wśród Kanadyjczyków, którzy swymi kompetencjami i ciężką pracą zawodową zdobyli mocną pozycję w świecie naukowym Kanady, organizacja polonijna powinna w sposób szczególny zabiegać o ścisłą współpracę  z nimi, a nie w sposób wyjątkowo nieodpowiedzialny zrażać ich do siebie.         Taką właśnie osobą, która – moim zdaniem – dużo dobrego wnosiła do Kongresu Polonii Kanadyjskiej (także dzięki swej zawodowej pozycji) – jest pan profesor Adam Skorek.

        Pozwolę sobie przy tej okazji zwrócić Państwa uwagę na fakt, iż już wkrótce będą dostępne w IPN  dla badaczy dotychczas utajnione dokumenty SB, co zapewne m.in. przyczyni się do ujawnienia okoliczności współpracy z komunistyczną Służbą Bezpieczeństwa ludzi, którzy do tej pory mogli liczyć na bezkarność. Jeśli na podstawie dokumentów z IPN możliwe się stanie udowodnienie, iż jakaś osoba, zamieszkała np. w Kanadzie, współpracowała z SB, będzie można nie tylko postawić ją  przed sądem kanadyjskim, ale także skazać czy deportować.

        Dotychczas ujawnione przeze mnie przypadki współpracy z komunistyczną SB (patrz:  https://www.youtube.com/watch?v=XjpRPLB77Rs) polonijnych działaczy (w tym także Kongresu Polonii Amerykańskiej) pokazują, iż mogą one bardzo negatywnie wpłynąć na wizerunek polonijnej organizacji.

        Dlatego też Polonia – także kanadyjska – a zwłaszcza tak szacowna organizacja polonijna, jak Kongres Polonii Kanadyjskiej, powinna tym bardziej szanować osoby cieszące się powszechnym uznaniem ze względu na swą inteligencję, uczciwość i odwagę.

        Mam nadzieję, iż pan profesor Adam Skorek zmieni ostatecznie swą decyzję i będzie w dalszym ciągu aktywnym działaczem Kongresu Polonii Kanadyjskiej.

        Z poważaniem
dr Marek Ciesielczyk
9 października 2016

PS Do zobaczenia wkrótce na spotkaniach z Polonią kanadyjską w Montrealu i Ottawie, na których przedstawię dotychczasowe wyniki mojej pracy badawczej w IPN, dotyczące Polonii.

        Od redakcji: Do zobaczenia.

***

        Szanowny Panie Redaktorze,

        Wiem, że pan Michalkiewicz nie lubi PiS-u i Amerykanów, ale żeby aż tak?? Jego ostatni artykuł z dnia 7 października 2016 jest niesamowicie stronniczy – niesamowicie profrancuski  i niesamowicie antyamerykański.

        Bądź Pan łaskaw przesłać panu Michalkiewiczowi poniższy link:
http://naszeblogi.pl/63923-awantura-o-caracala.

Z poważaniem,
Jacek Hejnar

        Od redakcji:                 

        Odpowiedź p. Michalkiewicza:

        Szanowny Panie Andrzeju! Ale o który artykuł chodzi? Z Gońca? On w ogóle jest na inny temat, podobnie jak artykuł z 7 października ze strony „Na straży wagin i macic?”. W ogóle tam o Ameryce nic nie ma! On chyba pomylił mnie z kimś innym.

        Pozdrawiam. Stanisław Michalkiewicz

Opublikowano w Poczta Gońca
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.