farolwebad1

A+ A A-

ZAPYTANIE

o działania dyscyplinujące, podjęte przez konsula RP w Ottawie względem pracowniczki Rady Szkół Katolickich w Ottawie

 

Pan Radosław Sikorski

Minister Spraw Zagranicznych

 

Na podstawie art. 195 Regulaminu Sejmu przedkładam Panu Ministrowi zapytanie poselskie w sprawie działań o charakterze dyscyplinującym, podjętych przez konsula Rzeczypospolitej Polskiej w Ottawie pana Mateusza Reszczyka, względem pracowniczki Rady Szkół Katolickich w Ottawie, pani Jolanty Kani.

Otrzymałem protesty ze strony przedstawicieli Polonii kanadyjskiej z Ottawy, którzy udostępnili mi korespondencję dotyczącą powyższej sprawy, celem podjęcia stosownej interwencji i uzyskania wyjaśnień ze strony Pana Ministra.

W piśmie z dnia 31 grudnia 2012 r., którego adresatem był przełożony pani Jolanty Kani, pan Peter Atkinson, pan konsul Mateusz Reszczyk doniósł o "niemogącym pozostać bez odpowiedzi" zachowaniu pani Jolanty Kani, która podczas obchodów Święta Niepodległości, dnia 11 listopada 2012, przemawiała do Polonii. W cytowanym liście pan konsul pisze: "Podczas tego wydarzenia pani Kania przemawiała do obecnych osób, wyrażając swoje poglądy na temat braku niepodległości i suwerenności państwa polskiego" ("During the event Ms. Kania spoke to the atendees and expressed her views on the lack of the independence and sovereignty of the Polish State"). Ponadto pan konsul stwierdza: "W pełni rozumiem, że pani Kania jest obywatelką Kanady o polskim pochodzeniu, ale jest ona również kanadyjskim urzędnikiem i podczas gdy zgodnie ze zwykłym ludzkim zwyczajem, krytykuje aktualne rządy, powinna powstrzymać się od udzielania komentarzy na temat zagranicznych demokratycznych rządów. Jej urzędniczy status nie daje jej prawa do kwestionowania suwerenności Polski ani żadnego innego demokratycznego państwa". ("I fully understand that Ms. Kania is a Canadian citizen of Polish origin but she is also a Canadian official and while she follows the natural human habit to criticize the governments in power, she should refrain grom making comments concerning the foreign democratic governments. Her official status does not grant her the right to question the sovereignty of Poland or as a matter of fact any other democratic country.")

W odpowiedzi na to pismo, dnia 10 stycznia 2013 r. pan Peter Atkinson napisał, iż pani Jolanta Kania była głęboko zszokowana i zasmucona powyższą skargą. Wedle przedstawionych tam informacji, sprawą miał zostać zainteresowany ambasador, pan Zenon Kosiniak-Kamysz.

W piśmie z dnia 14 stycznia 2013 r., Jolanta Kania złożyła oficjalną skargę na konsula i wystąpiła o umożliwienie jej jak najszybszego spotkania się z ambasadorem w tej sprawie.

W międzyczasie, dnia 11 stycznia 2013 r., Stowarzyszenie Polskich Kombatantów w Kanadzie wystosowało pismo do Petera Atkinsona, podpisane przez dziesięciu polskich weteranów. Wszyscy stanęli w obronie pani Jolanty Kani, zaznaczając, że obecni na spotkaniu nie zauważyli najmniejszych śladów żadnych obraźliwych uwag na temat Polski i jej aktualnego rządu. Przeciwnie, jej wystąpienie odznaczało się elokwencją i spotkało się z wielkim entuzjazmem. Dziękując zgromadzonym za udział, pani Kania zwróciła uwagę na znaczącą rolę, ciężką pracę i poświęcenie weteranów na rzecz odzyskania przez Polskę niepodległości w trakcie II wojny światowej oraz wyraziła wdzięczność za ich udział w życiu Polonii i przekazywanie swych doświadczeń nowym pokoleniom rodaków.

Dnia 30 stycznia 2013 do grona obrońców pani Jolanty Kani dołączył pan Jerzy Czartoryski, działacz Kongresu Polonii Kanadyjskiej, wówczas szef jej ottawskiego oddziału. W piśmie do Petera Atkinsona pisze on m.in., iż polskie społeczeństwo w Ottawie było zszokowane pismem potępiającym panią Jolantę Kanię, ponieważ było ono oparte na fałszywych oskarżeniach, skierowanych przez osobę działającą w imieniu demokratycznego i cywilizowanego kraju. Uważa on, iż tego rodzaju zachowania są charakterystyczne dla służb specjalnych państw komunistycznych. Stając w obronie pani Kani, Jerzy Czartoryski pisze, iż jest ona osobą wysoce szanowaną wśród ottawskiej Polonii, znaną ze swojej wzorowej pracy od ponad dwudziestu lat.

W związku z powyższym, skandalicznym zachowaniem konsula RP w Ottawie, kieruję do Pana Ministra następujące pytania:

– Czy konsul RP w Kanadzie ma prawo i powinien domagać się pociągnięcia do odpowiedzialności dyscyplinarnej obywatela Kanady, choć polskiego pochodzenia, który podczas spotkania z weteranami-Polakami wyraża swoje niezależne opinie o sytuacji w naszym kraju?

– Dlaczego pan konsul nie próbował wyjaśnić całej sprawy z Zainteresowaną, tylko wystąpił o jej ukaranie do jej kanadyjskich przełożonych? Czemu miało służyć to wystąpienie domagające się kary za słowa w kraju, w którym obowiązuje wolność słowa?

– Czy Polak mieszkający w Kanadzie nie ma prawa mieć swoich, krytycznych poglądów o sytuacji w Polsce i wypowiadać ich w szerszym kontekście (bowiem słowa p. Jolanty Kani zostały wyjęte z szerszego kontekstu)?

– Czy ma świadomość Pan Minister, że reakcja konsula RP w Kanadzie jako żywo przypomina podobne reakcje polskich dyplomatów na wypowiedzi przedstawicieli Polonii w czasach PRL-u i stanu wojennego? Czy do takich praktyk chce dziś nawiązywać polska dyplomacja?

– Czy może Pan Minister spowodować, aby konsul RP w Ottawie pan Mateusz Reszczyk przeprosił za swoje niewłaściwe zachowanie pracowniczkę Rady Szkół Katolickich w Ottawie panią Jolantę Kanię i aby w przyszłości nie starał się piętnować naszych rodaków mających inne poglądy, niż obowiązujące u obecnej władzy?

Warszawa, dn. 10.05.2013 r.

dr Artur Górski,
Poseł na Sejm RP

Opublikowano w Poczta Gońca
sobota, 11 maj 2013 00:15

Listy z nr. 19/2013

Dzień dobry,

Dzwonię w takiej sprawie, bo nieraz czytałem w "Gońcu" o zakażeniach w szpitalach, że będąc w szpitalu można się zarazić różnymi chorobami, a nikt się nie zainteresuje takim tematem, jak służba szpitalna, pielęgniarki i inne pracownice szpitalne w służbowych fartuchach paradują po mieście i zbierają wszędzie zarazki. Do pracy wychodzą w fartuchu, wracają w fartuchu i nikomu to nie przeszkadza.

A z herbatą na przykład zatrzymują w drzwiach, bo można spowodować zagrożenie, zakażenie, jakieś bakterie roznieść. Ale że służba szpitalna paraduje w służbowych fartuchach po całym mieście, jakoś nikt na to nie zwraca uwagi.

Może was taki temat zainteresuje.

Pan Klisowski
(spisane z automatycznej sekretarki)

Odpowiedź redakcji: Ma Pan 100 proc. racji.

 

•••

Dotyczy tekstu A. Kumora pt. "Złodzieje i szuje wymierają".

Pańska ocena, Panie Andrzeju Kumor, jest bardzo subiektywna. Pisze pan, jak prawy Polak-chrześcijanin powinien postępować. Pytanie tylko, ilu jest takich Polaków w Mississaudze i Toronto? Ilu jest takich, którzy postępują po chrześcijańsku, pamiętają, słuchają i postępują według nauk papieża Jana Pawła II, który powiedział – cytat z pamięci "abyście ciężary jedni drugich nosili" oraz wzajemnie szanowali. Innymi słowy, abyście sobie wzajemnie pomagali i byli jak miłująca się rodzina.

Ilu takich jest?

Ilu jest takich, którzy nawet mając duże czy spore firmy, nie odtrącają rodaka, bo jest osobą uczciwą, dobrze wykształconą, z bardzo dobrymi referencjami z firm kanadyjskich, gdzie pracował.

Pański artykuł to jest pobożne życzenie. Z mojego doświadczenia, to większość Polaków – mówiąc po staropolsku – "nie ma Boga w sercu", a olbrzymią pychę i arogancję, często pogardę dla innego rodaka, chęć wywyższenia się, niechęć pomożenia bliźniemu, trzymania innego z daleka od miejsca, gdzie sam "przy korytku", bo jak dopuści innego, to jeszcze sam straci.

Proszę, Panie Andrzeju, niech Pan napisze, co należy myśleć o polskiej społeczności w Mississaudze i Toronto jeśli z jej strony dobrze wykształcony Polak nie otrzymuje ŻADNEJ pomocy. Nie mówię tu o finansowej, ale o daniu pracy rodakowi dobrze wykształconemu – inżynierowi mechanikowi po Politechnice Warszawskiej z ponad 15-letnim doświadczeniem w IT (technologii informatycznej) – pracującemu w wielu firmach kanadyjskich i doskonałymi referencjami z tych firm, no i oczywiście dobrym angielskim, gdyż trzymając się z daleka od polskiej społeczności, był do tego zmuszony, aby posługiwać się wyłącznie angielskim.

Poszukuje on teraz jakiejkolwiek pracy, nawet za psie pieniądze – 10 dol. na godzinę na pełny etat, aby mógł zapłacić za mieszkanie i nie znaleźć się na ulicy. Jaki odzew z polskich firm – ŻADEN!!! Pokazują mu palcem drzwi, postępując jak Kanadyjczycy, gdy próbował znaleźć pracę jakąkolwiek nawet zgodną z kierunkiem wykształcenia – a to, że:

– nie ma doświadczenia lub za duża przerwa w pracy,
– a to że nie zna kodów technologicznych, więc go nie przyjmą do pracy jako planera (technologa),
– nie dadzą mu pracy przy obrabiarce, bo dawno nie pracował,
– nie mają czasu, aby nauczyć, jak programować obrabiarkę,
– nie dadzą pracy przy naprawie silników samochodowych,
– nie dadzą pracy w sklepie, bo nie ma doświadczenia, jak układać towar na półce.

Nie będę kontynuował tej listy, a listę firm, które rodaka podle potraktowały, podam może przy okazji jakimś następnym razem.
Wiem, że jak jest człowiek z "otwartą głową", to nauczy się szybko wszystkiego, a zwłaszcza tak prostych rzeczy jak wyżej wymienione.

Na zakończenie napisał pan, że "Złodzieje i szuje wymrą i chodzi jedynie o to, by nie wychowywali następców". Zapomniał pan jedynie o tym, że złodzieje i szuje wychowują swoich następców, gdyż "niedaleko pada jabłko od jabłoni". Prawi ludzie nigdy nie wychowają takich drani, a będą zawsze napiętnować podłe postawy bliźnich.

Na zakończenie jeszcze jedno, o czym pan Andrzej i większość mądrych ludzi dobrze wie. Jak człowiek nie ma się dokąd cofać, to zaczyna krzyczeć, gryźć i kopać i może zrobić krzywdę.

Kto jest wówczas temu winien?!! W mojej ocenie ci, co Boga w sercu nie mają i nie pomogą bliźniemu, chociaż mogą!

To właśnie tacy będą potem najgłośniej krzyczeć – ach, co to za drań, że kopnął lub zrobił komuś krzywdę, bo mógł przyjść i poprosić. Co za hipokryci!

TezPolonus

Od redakcji: Szanowny Panie, smędzi Pan i przesadza. Mówię to z całą odpowiedzialnością. Jeśli Pan jest gotów wziąć każdą pracę, to proszę przejrzeć ogłoszenia drobne w "Gońcu".

 

•••

Dotyczy tekstu "Polska to nie są jaja na kiju".

Nie masz racji, Andrzeju.

Wylewając dziecko z kąpielą, obnażanie błędów to racja stanu, żywienie się tym, to despotyzm i kanibalizm; że Tusk musi ustąpić, że następca skądkolwiek też będzie sooner or later.

Polska 3 Maja, to Polska Zachodu, tym, w którym wybrałeś życie swoje i najbliższych, jeśli ich kochasz, to nie masz wyboru.

Masoni, to jestem też ja, choć cyrografu nie podpisałem i tylko rozumiem, że rozum ma być na wstępie.

W tym świecie nasz wybór, nie jest jedynym, jednym z wielu, a opcja, kim jesteś, nie zależy od "dziś", ale od jutra, jakie zostawimy naszym dzieciom.

3m się
Jack

Od redakcji: Jacku, nie wiedziałem, że jesteś masonem – Andrzej Kumor.

 

•••

Panie Redaktorze

Zadam trzy pytania:

– Jak nazywa się publicysta, który bazuje na ulubionych źródłach, pomijając milczeniem drugą stronę medalu?
Na wszelki wypadek, gdyby Pan nie wiedział, odpowiadam – propagandzista. Jednym z takich jest Wiesław Wyrzykowski.

– Jak nazywa się publicysta, który w każdym swoim artykule oczernia Żydów?
Na wszelki wypadek, gdyby Pan nie wiedział, odpowiadam – antysemita. Jednym z takich jest Stanisław Michalkiewicz.

– Jak się nazywa redaktor, który blokuje przepływ zdrowej krytyki, nie chce publikować listów polemicznych czytelników, którzy mówią, iż nie należy stale publikować tekstów o charakterze propagandowym i antysemickim?
Na wszelki wypadek, gdyby Pan nie wiedział, odpowiadam – DD, czyli d(inwektywa) i desperat. Jednym z takich jest Andrzej Kumor.

Chce Pan wiedzieć, jak wygląda DD? Niech spojrzy do lustra.
Pozdrawiam, życząc Panu już tylko zdrowia, bo na rozum za późno.

Witold Lisiecki

Od redakcji: Szanowny Panie, ponieważ najpierw stawia Pan pytania, a następnie sam sobie udziela odpowiedzi, uznaję, że moimi nie jest Pan zainteresowany. Cóż mi pozostaje? Chyba tylko za Pana się pomodlić.

Opublikowano w Poczta Gońca

Dziękujemy Panu Andrzejowi i Redakcji za opublikowanie na forum "Gońca" nr 17 naszego zdecydowanego sprzeciwu wobec ustawy "Bill 13", którą odbieramy jako programowe, sukcesywne i systematyczne demoralizowanie nieświadomych i niewinnych dzieci w autorytecie szkoły i ontaryjskich władz oświatowych.

Jeżeli nadal będziemy pozwalać na ignorowanie naszego głosu i decydowanie za nas, co jest dobre dla naszych dzieci, to będzie tak, jakbyśmy sami, dobrowolnie oddawali zagwarantowaną konstytucyjnie władzę rodzicielską. Czy nasze dzieci i wnuki nam to wybaczą? Czy my wybaczymy sobie sami, kiedy przekonamy się, jak nasza bierność i rezygnacja ze swoich rodzicielskich praw pozwoliła władzy na wprowadzanie nowych, destrukcyjnych dla całego społeczeństwa norm zachowań seksualnych?

Przeczytajmy, co piszą zdesperowane matki, babcie i młodzi ludzie, zdecydowani walczyć przeciwko złu, jakie niesie nauczanie tych zgubnych dla psychiki dziecka treści w podstawowych, także katolickich szkołach. Zauważmy, że zarówno katoliccy rodzice, jak i Konferencja Biskupów Katolickich w Ontario sprzeciwiali się ostro tej ustawie, twierdząc, że tak wczesne wywieranie presji na wybór płciowości przez dzieci jest wysoce szkodliwe dla ich rozwoju, a zmuszanie szkół katolickich do akceptacji klubów gejowskich jest naruszeniem prawa do swobodnego wyznania.

 

List 1:

O ustawie "Bill 13" dowiedziałam się z przetłumaczonego na polski tekstu w "Głosie Polskim". Powiem szczerze, że czytałam ten tekst kilka razy, bo nie mogłam uwierzyć w to, co widziałam. Od tamtej pory moje myśli nieustannie krążyły wokół tej sprawy. Zaczęłam pytać znajomych, co wiedzą na ten temat. Odpowiedź była jedna: "anty-bullying", czyli antyzastraszanie uczniów w szkole i ani jednego słowa o klubach gejowskich czy homoseksualizmie. Zastanawiałam się, dlaczego rodzice nic nie wiedzą na temat zmian w programie nauczania ich własnych dzieci. Odpowiedź była jedna: w mediach kanadyjskich tego tematu nie było, a i polskie gazety lokalne też niewiele o tym pisały.

Ponieważ jestem osobą wierzącą, nie mogłam się opierać wyłącznie na moich przemyśleniach i pomysłach. Wiedziałam, że odpowiedź na pytanie, co ja mogę zrobić w tej sprawie, znajdę na modlitwie. Zaufałam Panu Bogu bez reszty i wiedziałam, że skoro ten temat tak bardzo mnie poruszył, to znaczy, że będę narzędziem w Jego rękach. Okazało się, że moje najlepsze przyjaciółki czuły to samo co ja, czyli niepokój i troskę o nasze dzieci, wnuki i przyszłe pokolenia i odpowiedzialność za to, co zostawimy po sobie na tym świecie: czy nasze dzieci nie będą nas przeklinały?

Od tej chwili sprzeciw wobec tej ustawy jest moim nadrzędnym celem w życiu i czuję się odpowiedzialna za każde dziecko, które narodziło się tutaj, w Ontario. Wiem, że po śmierci (co jest nieuniknione) odpowiem za grzech zaniedbania i nic mnie nie usprawiedliwi przed kochającym Bogiem, żadne tłumaczenia, że: to jest sprawa nie do wygrania, sama nic nie mogę zrobić, mogę ponieść przykre konsekwencje, nie mam czasu, bo mam tysiąc innych spraw na głowie itd. itd.

Jeżeli ja teraz nie stanę w obronie moich dzieci i wnuków, to dam dowód na to, że ich nie kocham, bo samo słowo "kocham" nie wystarczy, za tym muszą iść jakieś kroki, a zrobić można dużo pod warunkiem, że wszyscy się zjednoczymy, bo wtedy będziemy siłą. Szatan chce, żebyśmy przestali widzieć tę ustawę jako zagrożenie dla naszych dzieci i przyszłych pokoleń i dlatego w podstępny sposób oswaja nas z tym tematem, podsuwając co jakiś czas propozycje zmian w temacie aborcyjnym (dozwolona aborcja nawet w 9. miesiącu ciąży) in vitro, a ostatnio wspólnej, publicznej toalety. Będą jeszcze proponowane kolejne nienormalności, dlatego że przez poprawność polityczną, może modę, a może zwykłe lenistwo, my, mieszkańcy Ontario, na to pozwalamy.

Kochani Rodacy, bardzo Was proszę, nie zostawiajmy naszych dzieci na "pożarcie", bo zabijemy je za życia. Można zabić nie tylko ciało, można też zabić duszę. Kim będzie taki mały człowiek bez duszy?

Wszystko, co w tej sprawie robię, jest na chwałę Bożą.

Grażyna

 

List 2: Bill 13

Jako chrześcijanin i katolik, nie potrafię się zgodzić z tym, co godzi tak głęboko w to, co jest największą wartością w życiu człowieka, niekoniecznie chrześcijanina czy katolika, lecz każdego człowieka na ziemi... w RODZINĘ!

Ktoś mi kiedyś powiedział po wielokrotnych dyskusjach na ten temat, że ci ludzie (odmiennej orientacji seksualnej) są przecież takimi samymi ludźmi jak my i trzeba im pomagać, a nie tylko krytykować i gardzić nimi, jak to często czynimy.

Tak, trzeba pomagać w modlitwie i w potrzebach ludzkich, lecz jeżeli ktoś promuje coś, co kłóci się z naturą człowieka, to trzeba powiedzieć NIE!
Jeżeli jest ktoś taki w szkole, to należałoby zwrócić uwagę na to, aby nie był prześladowany jako osoba ludzka, ale aby przygotowywać pozostałe dzieci w szkołach do akceptacji sytuacji czy zachowań nienaturalnych, jest absolutnie nie do zaakceptowania!

Mówiąc poprzez wiarę w Jezusa Chrystusa, nie wolno nam zaakceptować grzechu, który prowadzi do ludzkiej zguby. Sam Bóg powiedział, że nie będzie obcował mężczyzna z drugim mężczyzną. My, chrześcijanie, mamy ich kochać sercem Jezusa i trwać w modlitwie o ich nawrócenie, a nie, podkreślam jeszcze raz, akceptować grzech, który promują.

Z punktu widzenia osoby niewierzącej również powinno to być alarmujące, gdyż to kłóci się okrutnie z naturą i fizjologią człowieka.

Mężczyzna jedynie z kobietą jest zdolny posiadać potomstwo i to jest najbardziej naturalny obraz człowieka.

Nie pozwólmy zniszczyć tego, co ma wartość największą, nie wolno nam wpajać kłamstwa w młody umysł dziecka.

Jaka czeka nas, ludzi, przyszłość, jeżeli na to pozwolimy?

Artur

 

List 3:

W imieniu Rodziców sprzeciwiających się ustawie "Bill 13" pragniemy serdecznie podziękować Panu posłowi Władysławowi Lizoniowi za wsparcie w naszych poczynaniach i udział w spotkaniach z przedstawicielami rodziców, organizacji społecznych i grup parafialnych. Równie serdecznie chcemy podziękować polskim parafiom katolickim w Mississaudze i Brampton oraz ukraińskim cerkwiom greckokatolickim w Brampton i Oakville za pomoc w uświadamianiu jak największej rzeszy swoich wiernych o zagrożeniach, jakie niesie ustawa "Bill 13".

Jednak nasz głos jest głosem wołającego na puszczy, gdyż nie dociera do wszystkich. Miejmy więc świadomość, że jeśli nic nie zrobimy, ciągle będą wprowadzane nowe, demoralizujące programy do szkół, a my co najwyżej powiemy: Po co mam się wtrącać? Niech to inni za mnie zrobią. Kiedyś, w przyszłości, kiedy ośmielimy się mówić: Jaka ta dzisiejsza młodzież, czyja to będzie wina?

Kiedy wyłożyliśmy petycję przeciwko klubom gejowskim przy parafii św. Maksymiliana Kolbe, podpisała garstka. Tym, którzy podpisali, szczere "Bóg zapłać!". Wiecie, dlaczego jesteście katolikami. Tym, którzy mówią: "Ja nie mam nic przeciwko temu", postaram się wytłumaczyć w taki prosty sposób, jak ja to rozumiem, bo w dużej części jesteśmy tylko mamami, babciami, nie studiowaliśmy teologii, jesteśmy prostymi ludźmi.

Od dziecka uczono mnie o miłości do Jezusa i bliźniego. Później ta wiedza była pogłębiana na lekcjach religii przez księży, siostry zakonne. Pamiętam, od dziecka, że to, co mówi Bóg, jest tak ważne i piękne. A swoją miłość ukazał nam, zsyłając Jezusa Chrystusa, swego Syna, który umiera w męczarniach na krzyżu za nasze grzechy. Jakie prawo mamy, aby podważać Jego wolę i naukę? Przecież Jezus mówi wyraźnie: małżeństwo jest pomiędzy mężczyzną a kobietą. Więc teraz my, którzy w Niego wierzymy, mamy sobie tłumaczyć, że można inaczej?

Ci, którzy czują się homoseksualistami, powinni nas zrozumieć, skoro tak krzyczą o tolerancji, a nie nazywać nas homofobami czy rasistami, bo kto tak naprawdę nie ma wolności słowa?

Nie możemy zrozumieć, dlaczego jesteśmy postrzegani jako ci, którzy nie rozumieją homoseksualistów i jako siejący nienawiść. Jesteśmy katolikami, wierzymy w Boga i wiemy, że Bóg kocha tak samo mnie jak i homoseksualistę. Ja tak samo będę rozliczana z grzechów, jak i oni. Nie jesteśmy święci i tylko pragniemy wolnego dzieciństwa dla naszych i Waszych dzieci, aby w swoich serduszkach miały Pana Jezusa, a nie problemy seksualne. I co tu jest nie fair?

To nam się nie podoba i mówimy o tym głośno. Dlaczego mamy milczeć? Kiedy się odezwiemy? Jak już będzie za późno?

Wiemy, że Pan Bóg jest wszechmogący, że idziemy w Jego wierze i z Jego pomocą możemy chociaż to nagłośnić i przebić się przez kłamstwa medialne. Z Bożą pomocą i Waszą. Prosimy, zgłaszajcie się do nas, popierajcie, głosujcie świadomie i nie marnujcie swoich głosów. Przecież ani księża, ani nasi przedstawiciele w rządzie, bez naszego poparcia nic nie zrobią.

Daria

 

Już w najbliższym czasie będzie okazja do zamanifestowania swojego sprzeciwu w sprawie klubów gejowskich, gdyż 23 maja 2013 (czwartek) o godz. 19.00 organizujemy protest w związku z głosowaniem "trustees" (powierników i reprezentantów podatników w wydziałach oświaty) nad wprowadzeniem klubów gejowskich w torontońskich szkołach. Od tego, ilu nas będzie, zależy skuteczność tego protestu. Zatem przyjdźmy wszyscy, a kiedyś dzieci będą z nas dumne.

Podajemy adres protestu: Catholic District School Board, 80 Shepard Ave. East, Toronto.

W imieniu Rodziców:
Daria Czepil
Grażyna Dadelewska
Barbara Greczyn

Opublikowano w Poczta Gońca
niedziela, 05 maj 2013 00:34

Listy z nr. 18/2013

"Naród, to struktura rodziny i struktura religii", pięknie słowem namalował Zbigniew Herbert.

Każdy z nas mógłby dołożyć swoją, poszerzoną o swoje pryncypia, definicję Narodu. Na pewno są wśród nich takie określenia, jak wierność historii, suwerenność, własny język i kultura, gotowość do każdej ofiary w obronie tegoż narodu, obronie wiary, troska o kolejne, młode pokolenia, o ich zdrowy moralnie i intelektualnie, rozwój... długa lista.

Powinna być wśród tych określeń również, tak bardzo podle wykorzystana i karygodnie nadużyta, solidarność. Niestety, chyba "ich" z "nimi". I tak jest do dziś. "Oni" się świetnie mają.

Już od wielu lat, nasz naród stał się koniem, nieokiełznanym rumakiem, którego próbują ujeździć różni "jeźdźcy apokalipsy". A widać już tej dywersji, niestety, poważne rysy na naszej strukturze, na naszych pobożnych życzeniach - definicjach. Bo jednak pobożne życzenia to za mało.

1 maja Tajne Komplety (www.tajnekomplety.com) obchodzą cichą, pierwszą rocznicę swojej skromnej działalności. Bogu niech będą dzięki.

Podziękowania nasze kierujemy również w stronę wszystkich tworzących tę stronę - merytorycznie i technicznie. Bóg zapłać.

Mamy już 1350 stałych abonentów (subscribers) i zbliżamy się do liczby 400 000 wejść na naszą stronę. Dorosłych, wiedzących czego szukają, Polaków. Trzeba oczywiście odjąć tych, którzy robią to służbowo i za pieniądze. Schlebia nam to.

Dziękujemy wszystkim naszym odbiorcom, bo to podtrzymuje sens naszej pracy.

Wierzymy, że zdecydowana większość tych, co słuchają i czytają nasze materiały, to Polacy, którzy jakąkolwiek definicję narodu preferują, czują ją tak samo - jako nasz dom, naszą rodzinę, naszą wiarę, nasze być, albo nie być, dla nas i dla naszych dzieci. I tak znów wracamy do określenia p. Zbigniewa Herberta.

Dlaczego tak jest, że jest coraz gorzej ? A, nie oszukujmy się, jest coraz gorzej i tylko patrzeć, jak czegoś takiego jak Polska nie będzie.

Czegoś takiego jak prawdziwy, niezmutowany Kościół rzymskokatolicki, nie będzie. Liczebnie, bo formalnie, nigdy nie upadnie, obiecał to przecież Jezus Chrystus. Amen.

Abyśmy i my znaleźli się w tym nielicznym (obyśmy się mylili, że nielicznym) gronie wiernych do końca.

Dlaczego jest tak źle?

Musimy wrócić do dwóch słów - ofiarność i solidarność.

Gdy w roku 1939 było już niemal pewne, że wojna stoi za drzwiami i że nasza armia potrzebuje samolotów, czołgów, broni, bo najlepszych żołnierzy zawsze mieliśmy, to tamci Polacy oddawali swoje oszczędności, złoto, wszystko co miało jakąś wartość, żeby powstał odpowiedni fundusz, bo tego wymagała sytuacja. Wiedzieli, że muszą bronić Ojczyzny, wiary, domu, rodziny.

Dzisiejsza wojna wypowiedziana narodowi polskiemu, bo stoi on ością w gardłach czerwonych, czarnych i niebieskich, jest dużo bardziej niebezpieczna, bo nie słychać strzałów, a trup narodu ściele się gęsto. A dobierają się już do naszego największego bogactwa, do naszych dzieci!

Ośmieszają, rozmydlają i niszczą naszą i naszych ojców wiarę!

Tajne Komplety to może najmniejsza formacja obronna, wśród tak wielu istniejących na froncie walki, ale jednak stanowi jakiś obraz, jakieś odbicie naszego społeczeństwa.

Nasz zespół jest tylko kilkuosobowy, ale nasze plany "obronne" i "zaczepne" są zawodowe i dalekowzroczne. Mamy profesjonalny sztab, mamy strategię, mamy malutką armię, która wojuje na miarę swoich możliwości, ale pewnych rzeczy się nie osiągnie, walka zakończyć się musi przegraną, jeżeli nie zakupimy koniecznej "broni", nie wzmocnimy frontu. W 1939 Polacy to rozumieli.

Cieszy to, że mamy tylu odbiorców, że jest tyle ciekawych i pochlebnych komentarzy na naszej stronie, ale za to nie można zakupić radarów, amunicji, paliwa, sfinansować nowych pomysłów. Chociażby tak jak ten, który miał powstać na naszą pierwszą rocznicę.

Od początku naszego istnienia, podana jest na naszej stronie prośba o wsparcie finansowe naszej działalności, chociaż najskromniejsze, ale pomnożone przez tysiąc czy dwa tysiące ludzi, dałoby już konkretną sumę.

Bardzo niedawno, prawie po roku naszej "walki", otrzymaliśmy pierwszą, wcale niesymboliczną i jedyną jak na razie ofiarę.

Od Państwa Ireny i Krzysztofa Zarzeckich, Bóg zapłać.

Warszawiacy, pokolenie tych, którzy w 39 roku składali swoje ofiary na fundusz obrony Polski. Rozumieli wtedy swoją powinność wobec Rzeczpospolitej i rozumieją teraz.

Wiemy, że jest wiele wartościowych pomysłów, organizacji, stron internetowych, ale jeżeli na prawie 400 000 wejść znalazło się tylko jedno małżeństwo które rozumie potrzebę ofiary na prowadzenie takiej "walki", to można z dużym prawdopodobieństwem powiedzieć, że te setki tysięcy Polaków nie wspierają również innych, narodowo katolickich organizacji, inicjatyw czy stron internetowych, ale z lubością płaczą nad naszą Polską.
"Nie płaczcie nade mną, ale nad sobą i nad waszymi dziećmi" - powiedział Pan Jezus do płaczących niewiast w Jerozolimie.

Może nasza Polska woła podobnie?

Na szańce, do broni!

Nie ma wolnej Polski, bo nie ma Polaków, są Europejczycy. Nie ma już tej odwagi, ofiarności i solidarności, dla Narodu i z Narodem. Żałobnicy i malkontenci.

Jak na Westerplatte i na Helu, jak pod Wizną, Warszawą, Grunwaldem czy Wiedniem, będziemy walczyć do końca o Polskę i wiarę, my i wiele innych grup "podziemia", ale chociaż nie płaczmy nad Polską. Płaczmy raczej nad sobą.

Niech będzie Pochwalony Jezus Chrystus!

Jeszcze Polska nie zginęła!

Chrystusa obierzmy za Króla!

Redakcja Tajnych Kompletów

Od redakcji: Gratulujemy!

 


"Rewolucja jest to zabicie wszystkich robotników 1 maja."

Szanowny tygodniku "Goniec"!

Znowu otrzymaliśmy nowy, ciekawy numer, który radzi nam, żebyśmy się nie bali swoich myśli. Bardzo słusznie. Ale czy także pożądane jest dzielenie się tymi myślami ze współczytelnikami? Spróbujmy. Trzy czwarte "Gońca", a może nawet więcej troszkę, jest ciekawe – i w tej samej części zgadzam się z poglądami wyrażanymi przez piszących autorów. Niestety, w jednej trzeciej, a może trochę mniej, zawarte są przemyślenia (?) nie najlepiej świadczące o poziomie intelektualnym ich wyrazicieli. Jakoś dziwnie, a może naturalnie, zbiega się to ze stylem, w jakim ta twórczość jest prezentowana, stylem nazwijmy go pompatyczno-pewnym siebie. Nie myślę tu o listach, które mogą być mądre, głupie, niepoważne, krytyczne itp. Mają prawo takie być – i dlatego ja piszę list. Rzeczą czytelnika jest, gdzie go można zakwalifikować. Ale od felietonu powinno się wymagać więcej. A poziom niektórych jest – powiedzmy sobie – rozpaczliwy.

Kiedyś jeden z tutejszych stosunkowo młodych działaczy polonijnych, też parający się czasem piórem, powiedział żartem, ale trafnie, że Internet wynaleziono po to, żeby pokazać, jak głupi są ludzie. Nie chciałbym tu kategorycznie stwierdzać, że "Goniec" jest po to, ażeby niewyżyci twórcy z niedostatkiem intelektu – też mogli zobaczyć swoje enuncjacje w druku. Różne są poglądy i gusty. Ktoś może skrytykować moje felietony (dlatego ograniczam się dziś tylko do listu), choć oczywistą oczywistością byłoby, że krytyka mojej twórczości jawiłaby się jako co najmniej nikczemna potwarz! A poważnie, to nasuwa mi się pewne skojarzenie. Pracując (niezbyt ciężką) jako dobry urzędnik państwowej administracji, w czasie licznych przerw na papieroska, kawę, herbatę i dywagacjach o d... Maryni, dzieliłem się z kolegą mocno krytycznymi uwagami na temat działania naszej administracji, jej przerostami i "radosnym" marnowaniem papierów w postaci zarządzeń, rozporządzeń, regulacji itp. zdecydowanie szkodliwych dla instytucji, do których się odnosiły.

Ale życie szło naprzód. Mój kompan należał gdzie trzeba (ja nigdzie) i awansował wyżej i wyżej. Odwiedzając go czasem, stąpając niepewnie po grubych dywanach, odważałem się wspominać – Andrzej, twoje zarządzenia i styl sprawowania władzy są toczka w toczkę takie, jakie namiętnie krytykowaliśmy. Odpowiadał wymijająco w stylu "wicie, rozumicie" – tak trzeba, inaczej nie można. Dlaczego to wspominam? Bo czytając bojowe – strzelać do nich – uwagi niektórych pożal się Boże felietonistów, myślę, jak oni by rządzili, gdyby się do władzy dorwali! Na szczęście takie nieszczęście nigdy nie nastąpi.

Jak wspomniałem – Internet wszystko wytrzyma. Ale czy "Goniec" też musi? Myślę, że odpowiedzią redakcji będzie stwierdzenie, iż moja polityczno-literacka krytyka jest subiektywna, więc od razu dodam – przed napisaniem tego listu skonsultowałem moje poglądy z mądrymi ludźmi, którzy jakby było trzeba, mogą się pod moim listem podpisać. Komentarze były: co to jest? Tego się w ogóle nie da czytać! Taka twórczość powinna być uzupełniona przerywnikami – przepraszam za chwilowy brak sensu – i przypisami, o co właściwie chodzi.

To tyle dzisiaj, raczej krytycznych, uwag. Ażeby to złagodzić, wspomnę, że podoba mi się ostatni "Ost-Front" Grafa P., bo ma formę reportażu – co, gdzie, kiedy. Pozazdrościć ruchliwości autorowi i zmysłu obserwacyjnego też. Radzę, żeby redakcja zaczęła już teraz gromadzić świeczki na tort urodzinowy dla naszego człowieka na Białorusi. Bo tych świecidełek trzeba będzie 80! Już niedługo. Za rok!

Życzę Redakcji dalszych sukcesów w propagowaniu patriotyzmu, wiary i pokazywaniu, gdzie prawdziwa polska racja stanu leży. A właściwie, gdzie się znajduje. Bo określenie "leży" pasuje raczej do kanadyjsko-amerykańskiej racji stanu, która to sobie w świetle ostatnich bostońsko-torontońskich wypadków, leży na łopatkach. Czy wreszcie te naiwne polityczno-poprawne społeczności północnoamerykańskie się obudzą? Oby. Ale krecia robota lewicowych liberałów trwa zbyt długo i zamuliła sporo umysłów, tak jak w Polsce. Politykom nie tyle chodzi o dobro kraju, ile zdobycie głosów i władzę.

A gdzie są te głosy? Wśród leniwych, rozkrzyczanych nieudaczników lewaków. Tych jest najwięcej! Oni o wyborze mogą zadecydować – głupota. A także zbratani z nimi kochający inaczej – czyt. pederaści i ukryci pedofile, którzy już od przedszkola chcą uświadamiać – czyt. deprawować – dzieci.
Im dalej w ich stronę odchyla się wahadło poprawności politycznej, tym mocniej rodzi się nadzieja, że w końcu odchyli się zbyt daleko i otumanienie przeminie, a wahadło wróci do pionu.

Tyle chyba wystarczy.

Ostojan

Toronto, 1 maja 2013


Od redakcji: Wystarczy.

Opublikowano w Poczta Gońca

(…) Rzekłeś mi, że Ją kochasz, bo jedyna Ona! (…)

Rzekłeś, że Ona dzisiaj jeszcze zniewolona,
rzekłeś, że odbudujesz Jej wielkość, blask, tęczę! (…)
Wczoraj tak mi mówiłeś. Dzisiaj nad Nią szlochasz… (…)
cuchnie kłamstwem, nierządem - skamląca, naga,
jak ta suka wieśniacza, co pod płotem błaga!...
A ty rzekłeś, że nawet… taką Polskę kochasz!

30.09.2004 r.
Lusia Ogińska

•••
Moja przeszłość, Panie, dla miłosierdzia Twojego.
Moja teraźniejszość, dla Twojej miłości.
Moja przyszłość, dla Twojej opatrzności.
św. ojciec Pio

Polska przestaje być sobą.

Widać to wszędzie. Wystarczy wybrać się do centrum handlowego, wyjść na ulicę, a nawet wejść do... kościoła.

Słychać to wszędzie – w rozmowach (nasto-, dwudziesto-, trzydziesto- itd. -latków), muzyce, filmie (zwłaszcza w propagandowych serialach tak chętnie oglądanych przez nasze córki, mamy i babcie), telewizyjnych reklamach, nadawanych o każdej porze dnia, bajkach dla dzieci oraz w sztuce.

Czuć to wszędzie – we współczesnej, wrogiej Kościołowi kulturze oraz w obyczajach zastępujących katolickie święta i katolicką tradycję, które przemycane są ukradkiem do szkół. Katolickość i polskość są wyśmiewane i obrażane na naszych oczach, oczach gospodarzy, którzy boją się reagować w imię politycznej poprawności – zostali skutecznie znieczuleni.

Mass media utrudniają młodym, jak i starszym obywatelom dokonywanie świadomych i właściwych wyborów, pozbawiając ich dostępu do prawdy, promując coraz śmielej zakłamaną kulturę śmierci.

Gdzie szukać ratunku? Powiesz, że u Boga, ale Polska coraz rzadziej o pomoc prosi Boga. Woli zatonąć w odmętach grzechu bluźnierstwa, zgorszenia maluczkich, rozpusty, dzieciobójstwa. Ci, którzy jeszcze zdają sobie sprawę z zagrożenia, powoli schodzą do podziemia. Powiesz Rodaku zza oceanu: "przecież Polska to kraj katolicki, stojący na straży cywilizacji łacińskiej". Jeszcze do niedawna była to prawda. A dzisiaj? To co kiedyś wstydem napełniało nawet pogan, dziś jest uciechą i dumą "postępowego" Polaka. Być może pamiętasz jeszcze polską tradycję, gościnność, kultywowanie wartości rodzinnych i tęsknisz do tego. Dziś, niestety, tradycja traci na znaczeniu, odchodzi do lamusa. Zmniejsza się, w widoczny sposób, przywiązanie Polaków do Wiary i Ojczyzny. W mediach promuje się apostazję i europejskość. Rodzina coraz rzadziej stanowi bezpieczną przystań, pełną ciepła, miłości, wiary i nadziei, ale również wyrzeczeń i poświęcenia, która trwa bez względu na przeciwności życia. Coraz częściej za to przypomina bezduszną, roszczeniową instytucję, w której każdemu "coś się od życia należy".

Jedyna nadzieja w Bogu, a przez Niego w ludziach dobrej woli, w nowym pokoleniu Polaków, którego nie wolno nam zmarnować!

Wróg polskiej duszy jest cierpliwy, systematyczny i konsekwentny w działaniu.

Polacy muszą powrócić do korzeni swojej tożsamości, wyrażonej w trzech słowach-kluczach: Bóg, Honor i Ojczyzna. Na to potrzeba czasu, jasno zarysowanego celu i wytrwałości.

Rodziny katolickie w Polsce czują wielką potrzebę znalezienia bezpiecznego miejsca do wychowania dzieci. Miejsca, które zapewni im rozwój oraz odpowiednią formację duchową, zgodną z chrześcijańskimi wartościami i dziedzictwem polskiej tradycji. Dlatego też bezcenne w dzisiejszych czasach są inicjatywy rodziców zmierzające do utworzenia własnych, niepublicznych szkół – szkół, które będą służyły Kościołowi i Polsce.

Taką inicjatywę i trud podjęli założyciele Niepublicznej Szkoły Podstawowej im. św. Tomasza z Akwinu w Brzegu. Szkoła została założona w 2012 roku przez Stowarzyszenie na rzecz Utworzenia i Rozwoju Katolickiego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Brzegu. Placówka swoją działalność rozpocznie 1.09.2013 r. Być może będzie to najmniejsza szkoła w województwie opolskim, ponieważ składać się będzie z jednego oddziału liczącego 10 uczniów. Lecz nie o ilość chodzi, ale o jakość.

Mało liczne klasy dają nieporównanie większe możliwości dla rozwoju talentów dzieci, ułatwiają kontakt z nauczycielem i indywidualizację w procesie nauczania. Szkoła stawia sobie za cel: wychowanie w wierze katolickiej i patriotyzmie, naukę o cnotach oraz wprowadzanie ich w życie, zindywidualizowany tok nauczania przy pomocy systemu tutor (stały kontakt rodziców z nauczycielem oraz wspólne planowanie rozwoju dziecka), wsparcie rodzicielstwa i małżeństwa katolików, promowanie wiary katolickiej i miłości do ojczyzny oraz zachęcanie katolików do ciągłego procesu nawracania się.

Jako inicjatorzy dzieła, serdecznie zachęcamy wszystkich Polaków w kraju i na obczyźnie do podejmowania tego typu działań.

Należy liczyć się z wieloma trudnościami, tym bardziej że placówki tego typu raczej nie znajdują wsparcia u decydentów. Doświadczamy tego na co dzień w naszej lokalnej społeczności, ale to tylko motywuje nas jeszcze bardziej. Cały etap uciążliwego procesu biurokratycznego, który trwał ok. dwóch lat, mamy już za sobą. W chwili obecnej borykamy się już tylko z problemami finansowymi. Zostaliśmy pozbawieni przez Samorząd dotacji (należnej każdemu uczniowi bez względu na typ szkoły) przez pierwsze cztery miesiące funkcjonowania szkoły – to bardzo utrudnia nam start. Dlatego wszystkich tych, którym leży na sercu dobro Polski i Kościoła, zachęcamy do wsparcia finansowego naszej szkoły lub innych inicjatyw o podobnym charakterze.

Takie szkoły to nie jest zwyczajny biznes, ale przedsięwzięcie, którego największymi beneficjentami są nasze dzieci, Polska i Kościół!

Magdalena Krzemowska
Prezes Stowarzyszenia na rzecz Utworzenia i Rozwoju Katolickiego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Brzegu

Dane do przelewu:
Stowarzyszenie Na Rzecz Utworzenia i Rozwoju Katolickiego Zespołu Szkolno-Przedszkolnego w Brzegu
Ul. Ks. Makarskiego 49
49-300 Brzeg
Bank Zachodni WBK S.A.
KONTO: 54 1090 2141 0000 0001 1984 2330
IBAN: PL54 1090 2141 0000 0001 1984 2330
SWIFT CODE: WBKPPLPP

Opublikowano w Poczta Gońca
niedziela, 28 kwiecień 2013 10:28

Listy z nr. 17/2013

Poniżej list, który streszcza mój punkt widzenia. Na razie obawiam się, że twórcy TV Republika nie odwołali się do szerokiego kręgu ludzi filmu i tv stojących po tej samej stronie. Pachnie to więc "towarzystwem własnej adoracji" – ale – całym sercem popieram tę idee, trzymam kciuki za udany start, rozwój itd. To nie jest ważne, czy ja tam znajdę swoje miejsce, ale powinno być ważne, by w mediach istniał inny głos niż ta zapluta propaganda.

Piotr Zarębski

Betreff: Gratulacje z racji otwarcia TV Republika i chcemy szerokiej współpracy.

Powodzenie tej telewizji jest gwarantowane pod warunkiem, że nie ma tam komandosów od obecnego układu interesów postkomunistyczno-liberalnych. Podstawowym warunkiem jej działania nie mogą być połowiczne prawdy i polityczna poprawność, a rzetelna prawda jak przystało na honorowego narodowca, a nie lewackiego szmaciarza np. z SLD. Dopóki nie będzie podstawą naszych podstawowych założeń wywrócenie okrągłego stołu i nie zmobilizujemy się wspólnie i nie wywrócimy okrągłego stołu, to szkoda naszych działań.

Nowa telewizja powinna być wszechnicą i być otwarta na publiczne głosy wszystkich rodaków, a szczególnie na rodaków z zagranicy. Należy szczególnie postawić na Polonię, gdyż jest ona bardzo niedowartościowana, niedoceniana, szczególnie ta najbardziej wartościowa ze Wschodu, a posiadająca bardzo dużą dozę autentycznej zdrowej polskości i patriotyzmu.

Od redakcji: Zgadza się, też mamy nadzieję na taką telewizję – na naszą telewizję.

 

•••

Ci i tamci

Polacy w kwietniu modlą się za dusze pomordowanych w Katyniu 73 lata temu polskich oficerów, a ostatnio i za tych, co zginęli w katastrofie smoleńskiej trzy lata temu.

W tych intencjach w Toronto i okolicy w wielu kościołach odprawione zostały Msze Święte. Uczestnicząc w nich, słyszeli, jak księża głoszą, że katolicy powinni żyć zgodnie z przykazaniami Bożymi.

Jednakże wierni mają tendencje naginania przykazań Bożych do swoich potrzeb lub je zupełnie ignorują. Torontońska powojenna Polonia już się wykruszyła, a ci, co pozostali, nie mają większego wpływu na to, co dzieje się w życiu polonijnym. Obecnie w wielkim Toronto i okolicach pod parasolem KPK działają organizacje, które są inspirowane niejasną ideologią.

Uczestnicząc w obchodach smutnych dla narodu polskiego tragedii, zauważyłem, że niektórzy uczestnicy tych uroczystości nie rozumieli, co mówcy chcieli przekazać.

Sprytniejsi działacze społeczni do zadań specjalnych od czasu do czasu pokazują się w polskich kościołach, żeby zdobyć zaufanie naiwnych ludzi. Dorobek Polonii ostatnich lat to kościół w Brampton. Dorobek weteranów drugiej wojny został w większości zlikwidowany albo jest w toku likwidacji.
Często słyszy się od ludzi, że nie mam czasu na pracę społeczną, bo muszę wychowywać dzieci. Jest takie powiedzenie, że drzewo poznaje się po jego owocach. Te owoce różnymi drogami dostały się do Kanady. Duchowni przekonują, że baranki w nowym kraju osiedlenia zmieniły swój stosunek do innych i nie możemy ich potępiać czy sądzić, musimy to wszystko zostawić w rękach Boga.

W 2007 roku na lotnisku w Vancouverze w rękach chyba nieboskich znalazł się emigrant z Polski, Robert Dziekański, który poniósł śmierć męczeńską na oczach innych. Jak tu interpretować przykazania Boże. Na jednym spotkaniu KPK jego przedstawiciel powiedział: tak musiało być.

W tym roku w lipcu będziemy obchodzić 70. rocznicę rzezi Polaków na Wołyniu. Robert Dziekański jako małe dziecko uniknął śmierci z rąk ukraińskich nacjonalistów. Nie spodziewał się takiego scenariusza wydarzeń od stróżów porządku w Kanadzie. Czy odpowiedzialność karną ponieśli ci, co mordowali w Katyniu i na Wołyniu? Tak samo ci, co działają w imię imperialistycznego porządku na świecie, są bezkarni. 43 lata temu, 17 grudnia, na Wybrzeżu Gdańskim była bójka (stwierdzenie sędziego), w której brało udział 360 czołgów, 320 wozów pancernych i 1200 mundurowych porządkowych.

W zajściu w Gdańsku i Gdyni zginęło kilkadziesiąt osób. Władze polskie nie chcą podawać liczby. Teraz zakończył się w Polsce proces tych, którzy wydawali rozkaz strzelania do robotników na Wybrzeżu. Proces trwał przeszło 20 lat, na ławie pozostało tylko trzech oskarżonych. Stanisław Kociołek i dwóch oficerów, którzy dali rozkaz strzelania, jeden z Gdańska, drugi z Gdyni. Sędzia, który kończył ten długi proces, stwierdził, że ta sprawa jest przedawniona, i wszystkich uniewinnił.

Według danych emigracyjnych, w czasie stanu wojennego Kanada przyjęła 700 polskich rodzin, które dostały pozwolenie opuszczenia Polski. Niektóre rodziny zamieszkały w okolicy Wielkiego Toronto i korzystały z pomocy dla emigrantów pod nadzorem KPK. Niektórzy wtedy chwalili się, jakie mieli samochody i domy w Polsce. Zapytałem się: to musieliście mieć zamożnych rodziców? I tu zapadała cisza. Teraz ci osobnicy głoszą teorie, które mają sens, ale nie są wykonalne.

W. Dziemiańczuk
Toronto

Od redakcji: Porusza Pan wiele różnorodnych interesujących wątków...

 

•••

Dotyczy tekstu "Użyteczne narzecza"

To jest tragiczne p. Andrzeju.

Ludzka głupota sterowana przez banksterów mających w rękach media jest przerażająca. Kanadyjczycy zostaną a właściwie to już zostali niewolnikami w swoim kraju.

Jeśli nie powiedzą DOSYĆ i nie będą wspierać ze wszystkich sił białych Europejczyków, którzy tak jak oni są niszczeni w Kanadzie to ich populacja zostanie zlikwidowana w Kanadzie.

Sami sobie są temu winni, że nie wspierają ludzi z kręgu kultury białych Europejczyków.

Wielokrotnie słyszałem od Hindusów, że – cyt."jeśli nie oszukasz, to nie zrobisz biznesu". Ta mentalność jest tożsama z mentalnością talmudystów. Czyli będą Kanadyjczyków bezczelnie oszukiwać, paść się za ich pieniądze, całkowicie ich kontrolować jak stado była, a później wyrżną ich ekonomicznie, spychając w nędzę do rynsztoka. Ich populacja ciągle rośnie i patrzą coraz bardziej z pogardą na białych ludzi, oszukując ich bezczelnie.

W Kanadzie są siły, które na to pozwalają i są zainteresowane tym stanem rzeczy. W Polsce zresztą podobnie.

Dlaczego parlament Kanady nie zniesie działalności pośredników/agencji – tych największych pasożytów i oszustów, którzy są głównie odpowiedzialni za przyjmowanie ludzi do pracy i w większości opanowane przez Hindusów i Chińczyków.

Oni niszczą konkurencję, gdyż biali ludzie, nawet dobrze wykształceni, nie otrzymują pracy, skoro pośrednikiem lub menedżerem jest kolorowy.
Myślę, że wielu z nas dobrze wie, jak jest, z własnego doświadczenia.

Ja, mając świetne referencje, nie mogę otrzymać ŻADNEJ pracy – nie tylko w moim zawodzie – już przez długi czas. Patrzę, jak topnieją moje oszczędności. Dzwonią do mnie często muzułmanie, mówiąc na powitanie "salem-alejkum", a gdy pytam, kto mówi, to się rozłączają. Wiedzą, że nie jestem ich i nie mam oferty pracy.

Oni o swoje walczą, a biali idioci nadstawiają policzek lub jak krytykują te zjawiska, to są okrzyknięci ksenofobami, faszystami, rasistami itp. Patrzcie uważnie, kto to robi. W ten sposób starają się nas zakneblować i wygrywają swoje. No cóż, jak tym krzykaczom nie damy w pysk i ich nie uciszymy, jeśli nie zaczniemy walczyć głośno o swoje interesy, to nie tylko jako Polacy w Polsce, ale ogólnie jako biali ludzie będziemy wymazani z globu ziemskiego.

Bóg ciągle mówi – zwalczaj ZŁO – głupcy tego nie czynią i ono rozrasta się, niszcząc narody i rasy, a przecież tak łatwo i prosto jest wszystko przywrócić do stanu normalnego.

Od redakcji: Owszem, to jest tragiczne.

Opublikowano w Poczta Gońca
niedziela, 28 kwiecień 2013 10:23

Forum z nr. 17/2013

Stop dla demoralizacji w ontaryjskich szkołach...

Człowiek, kiedy śpi, to nie wie, że śpi... dopiero jak się obudzi, to wie, że spał.

Szanowna Redakcjo i Drodzy Czytelnicy!

Pragniemy podziękować Panu Andrzejowi Kumorowi za otwartość na trudny i kontrowersyjny temat, jakim jest sprzeciw trzeźwo myślących, świadomych zagrożeń i konsekwencji rodziców wobec ustawy "Bill 13", która została przegłosowana w ontaryjskim parlamencie prowincyjnym w ubiegłym roku, pod piękną nazwą "Akceptacja w szkole", jako rozporządzenie zwalczające akty przemocy i prześladowania w ontaryjskich szkołach.
Wszyscy zgadzamy się, że należy bezwzględnie wyeliminować wszelkie przejawy zastraszania dzieci w szkołach i nikt nie jest przeciwny tworzeniu bezpiecznych miejsc dla uczniów, gdzie mogą znaleźć wsparcie i pomoc przeciwko przemocy, ale to prawo chroni wyłącznie jedno "Special Interest Group", a nie wszystkie ofiary zastraszania. W tym celu rząd Ontario użył "Bill 13" jako korekty istniejącego prawa "anty-bullying" w zapisie ustawy "Bill 157", która służy właśnie antyzastraszaniu uczniów w szkole.

Poszerzone prawo zmusza: uczniów klas trzecich do nauki na temat tożsamości płciowej i homoseksualizmu, uczniów klas siódmych o seksie analnym i oralnym, uczniów klas ósmych o koncepcjach heteroseksualnych, gejach, lesbijkach, biseksualistach, transseksualistach, transgenderystach i innych mieszanych orientacjach seksualnych.

Dla lepszego zrozumienia, czego nasz rząd prowincyjny chce nauczać dzieci, w dodatku za nasze pieniądze, przyjrzyjmy się publikacji Ministerstwa Oświaty pod nazwą "Zwalczanie homofobii i heteroseksizmu" (www.tdsb.on.ca).

Generalnie, promuje się tam homoseksualizm i inne dewiacje seksualne poprzez organizowanie w szkołach, w tym również katolickich (wbrew woli rodziców i sprzeciwie biskupów), klubów gejowskich, prowadzonych przez homoseksualistów.

A konkretnie, zaleca się nauczycielom zachęcanie uczniów do wczuwania się w rolę płci przeciwnej i akceptację zachowań homoseksualnych, zadając uczniom klas trzecich zorganizowanie parady gejowskiej lub odgrywanie ról w tak zwanej gejowskiej ceremonii ślubnej.

Wnioski nasuwają się same. Ustawa "Bill 13" jawnie ogranicza władzę rodzicielską i chronione konstytucyjnie prawo do wychowywania własnych dzieci, zgodnie z przekonaniami religijnymi i systemem wartości. Jeszcze przed jej uchwaleniem, kardynał Thomas Collins oskarżył rząd o deptanie "wolności religijnej", a liczne protesty organizacji społecznych i przedstawicieli rodziców zostały przez ontaryjskie władze całkowicie zignorowane.

W tej sytuacji, kiedy instytucje wychowawcze nie wypełniają właściwie swoich funkcji, łamiąc Konstytucję i ulegając homoseksualnemu lobby, my, Rodzice i Opiekunowie, jesteśmy jedynymi odpowiedzialnymi za ochronę dzieci i wychowanie ich zgodnie ze swoim systemem wartości i naszą tradycją.
Dla zdezorientowanych rodziców i opiekunów przestrogą niech będą skutki przymusowej edukacji seksualnej m.in. w Szwecji, Holandii czy Niemczech, gdzie rodzice nie mają prawa sprzeciwić się posyłaniu dzieci na zajęcia, gdzie uczy się je m.in. masturbacji, a tym, którzy próbowali nie posyłać dzieci mimo wszystko, wymierzano grzywny, pozbawiano praw do opieki nad dziećmi, a nawet stosowano kary ograniczenia wolności. W szwajcarskiej szkole w Bazylei jako "pomoce naukowe" służą: penis z drewna i wagina z gąbki. Razem z "uświadamiającymi filmami" i bogato ilustrowanymi podręcznikami, znajdą się w wyposażeniu specjalnych "sexboxów", w które zaopatrzono 30 przedszkoli i szkół podstawowych (wywiad z autorką książki "Rewolucja genderowa. Nowa ideologia seksualności", Joanna Batkiewicz-Brożek oraz wykład Gabriele Kuby pod tytułem "Obowiązkowa edukacja w szkołach, pewna droga do zniszczenia rodziny i chrześcijaństwa", wygłoszony podczas konferencji "Edukacja seksualna, ale jaka?").

Za pośrednictwem Waszego tygodnika, pragniemy zaapelować do wszystkich ludzi, nie tylko rodziców, nauczycieli, katechetów czy liderów organizacji dziecięcych i młodzieżowych o aktywne włączenie się do naszego sprzeciwu wobec "Bill 13", który będzie skuteczny pod warunkiem, że zaprotestujemy wszyscy.

Nasi rodacy mieszkający w Polsce, już trzy lata temu przeprowadzili m.in. skuteczną akcję pod nazwą "Cała Polska chroni dzieci", pod patronatem "Fundacji Mamy i Taty", a polscy parlamentarzyści w styczniu tego roku odrzucili projekty instytucjonalizacji związków partnerskich, co rzecz jasna wywołało niezwykłą wściekłość i silne protesty aktywistów mniejszości seksualnych, którzy w imię rzekomej równości i niedyskryminacji, opowiadają się za "nowoczesnym" modelem rodziny. Zmobilizowani niespodziewanym wynikiem głosowania, zwolennicy związków partnerskich, zaatakowali w bezwzględny sposób posłów, którzy mimo nacisków partyjnych liderów, głosowali zgodnie ze swoim sumieniem za prawną ochroną małżeństwa jako kobiety i mężczyzny, zapisaną w Konstytucji.

Także we Francji pod hasłem "Made in Mama i Tata", prawie milion ludzi protestowało pod wieżą Eiffla przeciwko legalizacji małżeństw tej samej płci i adopcji przez nie dzieci. "Le Figaro" pisze o największej manifestacji od 30 lat.

Do marszu przyłączyły się konserwatywne organizacje islamskie, protestanckie, prawosławne i żydowskie. W tłumie mieli się znaleźć też homoseksualiści, którzy uważają propozycję prezydenta za zbyt daleko idąca.

Ten wielki marsz był głosem poparcia dla instytucji tradycyjnego małżeństwa. "Wszyscy rodzimy się jako kobieta lub mężczyzna. Niedługo prawo ma stanowić inaczej. Będzie z niego wynikać, że dziecko może się urodzić ze związku mężczyzny z mężczyzną" – skomentowała sztandarową obietnicę wyborczą Francois'a Hollande'a w formie ustawy "Małżeństwo dla wszystkich", organizatorka protestu Barjot. Niepozorna kobieta dokonała zjednoczenia szeregu podzielonych organizacji konserwatywnych, co nie udało się nikomu innemu.

Kościół anglikański Wielkiej Brytanii, idąc śladem Kościoła katolickiego, ostro sprzeciwił się małżeństwom jednopłciowym i potępił projekt ustawy dotyczącej legalizacji homoseksualnych małżeństw. Arcybiskup Canterbury Justin Welby zapowiedział, że poprze działania swoich sprzymierzeńców w obronie tradycyjnego małżeństwa.

To tylko niektóre przykłady oficjalnych protestów i stanowisk przeciwników nowej definicji małżeństwa i wynikających z niej konsekwencji. Wszyscy protestujący zgodnie twierdzą, że nie mają nic przeciwko homoseksualistom, a protesty i marsze nie są wymierzone w nich, a są jedynie głosem poparcia dla instytucji tradycyjnego małżeństwa.

A co na naszym kontynencie? Aż roi się od tytułów typu: "Tęczowe wybory. Pierwsza lesbijka w senacie". I dalej komentarz: "Tęczowość" wyborów sprzed kilku miesięcy przejawiała się w tym, że wyborcy ze stanów Maryland i Maine zalegalizowali małżeństwa homoseksualne, które są już legalne w siedmiu stanach i w stolicy USA, Waszyngtonie. "To gigantyczne zwycięstwo. Udało nam się zapisać w historii" – oznajmił szef organizacji "The Four".

Dalej w telegraficznym skrócie:
"Małżeństwa jednopłciowe legalne w Brazylii." Wraz z zawarciem małżeństwa, pary takie uzyskują prawa emerytalne, dziedziczne, adopcyjne i wszelkie majątkowe.
"Miasto Meksyk legalizuje małżeństwa jednopłciowe i dopuszcza aborcję."
"Małżeństwa osób tej samej płci w Argentynie są legalne od 2010 roku."
Nasza bierność uwiarygodnia tylko medialny przekaz i sprawia, że osoby, które nie mają swojego zdania na ten temat, przyjmą punkt widzenia lepiej zorganizowanej i bardziej widocznej mniejszości.

Dlatego nie wolno nam milczeć, a trzeba poruszyć niebo i ziemię, abyśmy zjednoczeni, bez podziałów religijnych i narodowościowych, mogli skutecznie zapobiec demoralizacji naszych dzieci i wnuków, a także całych, następnych pokoleń i nie obudzili się, kiedy już będzie za późno.

Rodzice
Daria Czepil
Grazyna Dadelewska
Barbara Greczyn

Opublikowano w Poczta Gońca
niedziela, 21 kwiecień 2013 00:00

Forum z nr. 16/2013

Droga do samozagłady

Obraz naszego parlamentu coraz bardziej przypomina sejm i senat Polski przedrozbiorowej. Dzisiaj, podobnie jak dawniej, posiedzenia parlamentu (Sejmu, Senatu) przypominają swoistą odmianę targowiska skłóconych partii politycznych, dla których racja polityczna liderów jest ważniejsza od interesów naszego państwa. Historia udowodniła, do czego to prowadzi. Ze 123 lat niewoli politycy nie umieli wyciągnąć konstruktywnych wniosków na dzisiaj i jutro. Obserwując narady Sejmu i Senatu, zadaję sobie pytanie: gdzie się podziała elementarna kultura, a szczególnie wykształcenie naszych "wybrańców"? Chamstwo emanuje od profesorów i od "wybrańców" z maturą! Kpiną w tej sytuacji są wysokie gaże senatorów i posłów wyrywane z kieszeni podatników. Czytelniku, zastanów się, czy możesz biernie przyglądać się głupocie polityków?! Czy to, co się dzieje w naszych organach ustawodawczych, nie jest symptomem drogi do ponownej zagłady naszego państwa?

Nawet elementarna wiedza z zakresu socjologii wychowania wskazuje, że granica tolerancji społecznej została już przekroczona. Strzały w Łodzi i przygotowania do rozwalenia Sejmu są tego wymownym dowodem.

Drugim źródłem dezorganizującym społeczeństwo jest administracja państwowa i samorządowa, do której nie dociera morze listów od obywateli i instytucji w istotnych dla obywateli i państwa sprawach. Decydenci uciekają przed tym morzem sygnałów. Administracja przejęła już po poprzednim systemie "mechanizm obronny" zwany procedurą. Procedura broni prezydenta, premiera, ministrów i pomniejszych kacyków przed zdrowymi sygnałami płynącymi z dołów, czyli ze środowiska najbardziej wrażliwego na błędy decydentów.

Rozpatrzmy to na przykładzie. Krajowe Studium Polski Podziemnej w Katowicach zwróciło się do ministra spraw zagranicznych Radosława Sikorskiego z prośbą o zgodę na sprowadzenie z Lozanny, na Stare Powązki w Warszawie, do grobowca rodzinnego, prochów płk. Zygmunta Miłkowskiego, znanego pod literackim pseudonimem Teodor Tomasz Jeż. W piśmie załączono zgodę prof. dr. hab. Lewaka, potomka Miłkowskiego, a równocześnie właściciela grobowca rodzinnego, w którym ma spocząć nasz bohater narodowy, zgodę Powązek i naszą informację o posiadanych środkach na ten cel. W debilnej odpowiedzi stwierdzono, że dla dobra stosunków polsko-szwajcarskich Miłkowski ma pozostać w Lozannie, co faktycznie oznaczało likwidację wędrującego grobu płk. Zygmunta Miłkowskiego. Delegacja KSPP odwiedziła Szwajcarię i dowiedziała się, że Szwajcarom grób Miłkowskiego jest tylko zawadą i oczekują na jego likwidację! Na skutek naszej natychmiastowej interwencji MSZ podjęło drugi debilny wniosek: postanowiło opłacić na ostatnie 20 lat zgodę na pozostawienie grobu.

Widocznie w charakterze Radosława Sikorskiego rozsądek ustępuje debilizmowi, bo nawet śmierć pod Smoleńskiem Komitetu ds. Miłkowskiego, w składzie Ryszard Kaczorowski – b. Prezydent RP, gen. bp Tadeusz Płoski – kapelan WP i Janusz Krupski, nie przekonała go o rozsądnym i ludzkim rozwiązaniu naszej sprawy Jeża. Sikorski faktycznie prowokuje wybór rozwiązania sprawy na drodze sądowej czy rozwiązanie łódzkie? Ocenę Miłkowskiego znamy z mowy pogrzebowej, którą przytaczamy:

11 stycznia 2009 roku, na cmentarzu Bois de Vaux w Lozannie, pochyliła się nad skromnym grobem płk Zygmunta Miłkowskiego – Teodora Tomasza Jeża, delegacja Krajowego Studium Polski Podziemnej z Katowic. Po 94 latach, z wolnej już Polski, pokłon oddali i zapalili znicze dr Marian Pionk, mgr Czesław Jacher i inż. Stefan Ziemniak. Widok mogiły przy płocie, napawał nas smutkiem. A przecież chodziło o prochy człowieka, o którym Henryk Sienkiewicz nad jego grobem powiedział:

"Brak mi dat, żałobni słuchacze, bym mógł wam skreślić dokładnie jego życie, jego walki, czyny i zasługi. Ale nie brak mi woli do wypowiedzenia kilka słów nad trumną tego patrioty – bojownika. Kilka słów mówię, albowiem przędziwo jego żywota w dwóch niemal słowach zamknąć można: żołnierz i pisarz. Lecz w tej podwójnej służbie, jeżeli człowiek włożył w nią wszystkie siły ciała i duszy – jakiż ogrom zasługi? Jak zaś ją spełniał TT Jeż, wiecie najlepiej żałobni słuchacze. Ilekroć zawrzała walka o ojczyznę, niósł w jej ofierze życie; gdy walka gasła, chwytał za pióro i tworzył dzieła znakomite, których sława przekroczyła często granice Polski. Nigdy nie tracił wiary w przyszłość narodu, nigdy nie przestał miłować ziemi i ludu. I tak w ogniu pracy, w ubóstwie i na tułactwie, przeżywszy prawie całe stulecie mógł mówić i zapewne mówił często Bogu i Ojczyźnie, »Puśćcie waszego sługę w pokoju, bo oto utrudzon jest bardzo i spoczynek mu się należy«. Po wrzawie i grzmotach bitew – cisza; po pracy nad siły – wieczysty spokój, po tułaczce – mogiła, na którą padnie promień sławy i którą otoczą bluszcze i pamięć ludzka…".

Podobno nasi czołowi politycy znają historię Polski, a może już nie mają narodowego sumienia?

W Internecie aż roi się od krytycznych wypowiedzi o naszych placówkach dyplomatycznych. Czy nasze służby specjalne, zajęte barowaniem, nie dostrzegają konieczności informowania najwyższych władz o zagrożeniu Polski przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych?

Krajowe Studium Polski Podziemnej jest instytucją społeczną, pozarządową, powstało w odpowiedzi na potrzeby społeczne olewane przez instytucje rządowe. Jest więc uzupełnieniem tego, czego nie robi państwo i dlatego zasługuje na akceptację społeczną. W Polsce, podobnie jak w innych państwach, instytucji pozarządowych jest kilkaset, oznacza to, że strefa działalności państwa ma ograniczone możliwości.

Administracja jest zawsze powoływana w celu realizacji ambicji społeczeństwa i dlatego jest podrzędna społeczeństwu. Niestety, u nas, szczególnie w partiach wodzowskich, społeczeństwo jest traktowane jak stado baranów, czego w XXI wieku nie można tolerować. W obronie przed mechanizmem "baranienia" należy stworzyć sieć społecznych instytucji monitorujących i oceniających instytucje administracyjne, a szczególnie Sejm, Senat, urząd prezydenta i premiera. Można to wykonywać w sieci internetowej. Bieżący monitoring wyeliminuje pseudo-polityków, warchołów w Sejmie i Senacie, uziemi tych, których poglądy zeszły z intelektu do dolnej części ciała. Postawmy wreszcie tamę na drodze do samozagłady. W celu pokonania "procedur filtrujących" odpis tego pisma upowszechnimy.

Jeśli masz pomysł do ulepszenia tej koncepcji i wolisz opuścić "stado baranów", by zostać upodmiotowionym obywatelem, nawiąż z nami kontakt.

Krajowe Studium Polski Podziemnej
40- 953 Katowice, ul. Stawowa 8
Tel. (32)-258-87-42 i 501-486-354
Regon: 277882761 Nip: 6342477381
(KRS 0000120212)
PKO BP S.A. III/0 Katowice
761020 2313 0000 3202 0117 6296
Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.


Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 12 kwiecień 2013 23:49

Listy z nr. 15/2013

Wielce Szanowny Panie Redaktorze,

do redagowanego przez Pana tygodnika zdążyłem się już na dobre przyzwyczaić, a dociera do mych rąk w czwartek lub w piątek, a zatem mam co czytać i konfrontować pewne dane z informacjami, jakie ukazują się w naszej tu prasie. Wnioski bywają różne. Z zainteresowaniem śledzę stałe wypowiedzi różnych osób, w tym i Stanisława Tymińskiego, a to stąd, iż u progu istnienia III Rzeczpospolitej ubiegał się on u nas o stanowisko prezydenta Polski. Zachody tegoż nie powiodły mu się wówczas, ale szans nie miał żadnych przy takowej propagandzie, a jakie to siły wówczas zabiegały o to, by było jak jest, dopiero dziś uwidacznia się to, acz nie wszyscy są jeszcze świadomi tego i nie wszyscy w pełni zdają sobie sprawę z tego, ku czemu to wszystko prowadzi. Pocieszający jest jednak fakt, iż ludzie młodzi widzą zło i organizują się.

Pocieszający jest też fakt, iż ostatnie konklawe powierzyło ster Łodzi Piotrowej z drugiej półkuli, a co za tym idzie, Franciszek może odegrać taką rolę na terenie Ameryki Południowej i Północnej, jak Jan Paweł II na terenie Europy Środkowej i tu, jak sądzę, "Goniec" będzie na bieżąco dostarczał różnorakich informacji przede wszystkim z sytuacji panującej na Kubie, bo na pewno tamtejsza społeczność będzie wyczekiwała na nadejście i u nich lepszych dni.

Osobiście z wyboru nowego sternika Łodzi Piotrowej jestem zadowolony stąd, iż zapatrzywszy się w postać św. Franciszka, obrał dla się to imię i przy tej to sposobności drugie me imię, które zawsze bardzo lubiłem i ceniłem sobie, dowartościował mi go wymownie. Oby Bóg błogosławił Jego pontyfikat! Oby Bóg dał Mu siły, aby udźwignął ciężar różnorakich obowiązków, a jest On zaledwie o cztery lata młodszy ode mnie. Stąd to w szczególniejszym stopniu życzę Mu obfitych łask Bożych na dalszej drodze życia!

Panu, Panie Redaktorze, jak też i Pańskim Współpracownikom, życzę na koniec wszelakiej pomyślności w dalszej pracy, by "Goniec" był tą przysłowiową "kopalnią wiadomości" i to nie tylko dla kanadyjskiej Polonii, ale dla społeczności polskiej na całej drugiej półkuli.

Stanisław Fr. Gajerski
Cieszanów, Wielki Czwartek
Anno Domini 2013

Odpowiedź redakcji: Dziękujemy za miłe słowo i poparcie.

 

•••

Czy papieżowi Franciszkowi uda się wykazać i przełamać powszechną hipokryzję, szczególnie widoczną w Europie?

1. W związku z bardzo trudną sytuacją gospodarczo-finansową w Unii Europejskiej dużo mówi się o konieczności oszczędzania i dobrej pracy. Zupełnie inaczej postępuje rozbudowana w Polsce i UE biurokracja, przyznając milionowe nagrody za byle jaką pracę.

2. Upadające banki wypłacają ogromne pensje i nagrody prezesom, a gdy przychodzi do upadku danego banku, nie ma winnych.
Wiele wskazuje na to, że papież Franciszek spadł jakby z nieba, patrząc na potrzeby społecznej Europy szczególnie. Oszalałe w znacznej części media mogą się bardzo rozczarować, ponieważ nowy papież jest zbyt mądrym i doświadczonym człowiekiem, aby dał się nabrać na ich poklaski i sugestie. Może "postępowe" elity wreszcie zrozumieją, na czym polega papiestwo w Kościele Chrystusowym.

Pogoda i entuzjazm ludzi podczas mszy pontyfikalnej wykazuje, że przychylność niebios i zwykłych ludzi jest wielka dla papieża Franciszka, ale trudno przewidzieć, jak zachowają się rozbudowane ponad miarę elity biurokratyczne i oddane im media zwane informacyjnymi. Może na przykład powstać wielkie zażenowanie i zdziwienie, kiedy skromny i oszczędny papież Franciszek zmniejszy biurokrację watykańską oraz zamiast mówić o ekumenizmie, zacznie praktycznie wdrażać zasady ekumenizmu, jak pokazał podczas wspomnianej mszy 19 marca 2013 roku. Takie nadzieje przyświecają nie tylko mnie i dlatego zgodnie z prośbą nowego papieża, będę się za niego modlił o pomyślną realizację walki z hipokryzją, którą można dostrzec nie tylko w wymienionych we wstępie dziedzinach.

Z poważaniem,
Wawrzyniec Łęcki

Od redakcji: Módlmy się za Ojca Świętego.

 

•••

Zamiast wspierać i wzmacniać polskość oraz istnienie naszych rodaków na Wschodzie, polskie instytucje rządowe oddają pole i coraz bardziej zostawiają ich samych sobie.
http://www.petycje.pl/petycjePodglad.php?petycjeid=9521

Proszę Was o poparcie i rozesłanie dalej powyższej petycji w sprawie przywrócenia Wilnoteki na antenie TV Polonia. Wilnoteka to pierwszy na Litwie polski portal multimedialny www.wilnoteka.lt, wirtualne miejsce spotkań nie tylko Polaków i nie tylko z Wileńszczyzny.

Dziękuję bardzo i pozdrawiam

Zbigniew Świło
Gdynia

Od redakcji: Petycje to za mało, trzeba wymienić rząd.

 

•••

Szanowny Panie Redaktorze,

w związku z przygotowywaną przez Wydawnictwo WERS publikacją poświęconą Narodowym Siłom Zbrojnym poszukujemy informacji o działaczu NSZ zmarłym w Kanadzie w roku 1951 – Otmarze Wawrzkowiczu ps. "Oleś" (1910–1951), po wojnie używał nazwiska Marian Kaczkowski.

Ekonomista, absolwent Wyższej Szkoły Handlowej w Warszawie, członek Organizacji Polskiej (poziom "A"), od 1939 r. w konspiracji. Kierownik działu propagandy Grupy "Szańca". Szef II Oddziału Związku Jaszczurczego – Narodowych Sił Zbrojnych Okręgów Kieleckiego i Częstochowskiego. Po śmierci Witolda Gostomskiego w latach 1944–1945 kierownik II Oddziału (wywiad) Sztabu NSZ. Członek Prezydium TNRP.

Wyszedł z kraju na Zachód w tym samym czasie co Brygada Świętokrzyska (razem z Jerzym Iłłakowiczem). Dotarł do Brygady Świętokrzyskiej w lipcu 1945 r. W ramach tworzącej się siatki w Ratyzbonie zastępca kierownika ekspozytury "nastawionej na utrzymywanie kontaktu z Polską i gromadzenie informacji wywiadowczych". Usunięty z Organizacji Polskiej (według niepotwierdzonych źródeł wraz z B. Sobocińskim). Wyjechał do Kanady, ciężko chorował, w 1951 r. w Montrealu popełnił samobójstwo.

Być może ktoś z Czytelników "Gońca" będzie posiadał informacje, archiwalia, zdjęcia po tym działaczu NSZ. Wdzięczni będziemy za każdą okazaną pomoc.

Serdecznie pozdrawiam Pana Redaktora i wszystkich Czytelników "Gońca".
Zbigniew Rutkowski
Wydawnictwo WERS,
Skr. Poczt. 59, Oddz. 4,
60-962 Poznań 10
e-mail: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Opublikowano w Poczta Gońca

W odpowiedzi na zapytanie Pana Posła Górskiego z dnia 12 marca br. w sprawie wejścia w życie konwencji między Polską i Kanadą dotyczącej unikania podwójnego opodatkowania, uprzejmie informuję:

Konwencja między Rzecząpospolitą Polską a Kanadą w sprawie unikania podwójnego opodatkowania i zapobiegania uchylaniu się od opodatkowania w zakresie podatków od dochodu, wraz z Protokołem, podpisana w Ottawie dnia 14 maja 2012 r., została ratyfikowana przez Prezydenta RP w dniu 8 stycznia 2013 r. Ministerstwo Spraw Zagranicznych poinformowało, w dniu 18 stycznia br., stronę kanadyjską o zakończeniu procedur prawnych niezbędnych do wejścia w życie Konwencji. Strona kanadyjska dotychczas nie dokonała analogicznej notyfikacji.

Konwencja, zgodnie ze swoim art. 27, wejdzie w życie w dniu otrzymania późniejszej z notyfikacji o zakończeniu wewnętrznych procedur prawnych, przy czym będzie miała zastosowanie:

– w Polsce: w odniesieniu do podatków potrącanych u źródła – do dochodu osiągniętego w dniu 1 stycznia lub po tym dniu w roku następującym po roku kalendarzowym, w którym Konwencja wejdzie w życie; w odniesieniu do pozostałych podatków – do dochodu osiągniętego w jakimkolwiek roku podatkowym rozpoczynającym się w dniu 1 stycznia lub po tym dniu w roku następującym po roku kalendarzowym, w którym Konwencja wejdzie w życie;

– w Kanadzie: w odniesieniu do podatków potrącanych o źródła – do kwot zapłaconych lub odliczonych przez osoby nie mające miejsca zamieszkania lub siedziby w Kanadzie, w dniu 1 stycznia lub po tym dniu w roku następującym po roku kalendarzowym, w którym Konwencja wejdzie w życie; w odniesieniu do pozostałych podatków kanadyjskich – do lat podatkowych rozpoczynających się w dniu 1 stycznia lub po tym dniu w roku następującym po roku kalendarzowym, w którym Konwencja wejdzie w życie.

Konwencja zatem nie weszła jeszcze w życie zarówno w Polsce, jak i w Kanadzie, ze względu na trwające jeszcze wewnętrzne procedury prawne strony kanadyjskiej.

Kwestia opodatkowania emerytur i rent została uregulowana w artykule 17 nowej Konwencji. Konwencja ta nie zmienia zasad opodatkowania zarówno emerytur, jak i rent w stosunku do obowiązującej wciąż Umowy między Rządem PRL a Rządem Kanady w sprawie unikania podwójnego opodatkowania w zakresie podatków od dochodu i majątku, podpisanej w Warszawie w 1987 r. Emerytury i renty powstające w jednym państwie i wypłacane osobie mającej miejsce zamieszkania w drugim, będą opodatkowane w tym drugim państwie (tj. w państwie rezydencji). Natomiast art. 17 ustęp 2 Konwencji (art. 18 ust. 2 umowy z 1987 r.) przewiduje, iż emerytury mogą być również opodatkowane w państwie, w którym powstają (tj. u źródła). W konsekwencji emerytury i renty otrzymywane przez polskiego rezydenta w Kanadzie, bądź kanadyjskiego rezydenta w Polsce, mogą podlegać opodatkowaniu w obu krajach, jednakże uniknięcie podwójnego opodatkowania nastąpi poprzez zastosowanie określonej w umowach metody unikania podwójnego opodatkowania. W przypadku Polski będzie to metoda wyłączenia z progresją, natomiast Kanada w odniesieniu do swoich obywateli stosuje metodę odliczenia podatku zapłaconego za granicą.

Zgodnie z metodą wyłączenia z progresją, dochód uzyskany za granicą jest zwolniony od podatku w kraju rezydencji podatkowej, natomiast brany jest pod uwagę jedynie przy obliczaniu stawki podatkowej, według której podatnik będzie zobowiązany rozliczyć podatek od dochodów podlegających opodatkowaniu w kraju rezydencji podatkowej. Metoda zaliczenia proporcjonalnego polega na tym, iż podatek zapłacony za granicą jest zaliczany na poczet podatku należnego w kraju rezydencji podatkowej, obliczonego od całości dochodów w takiej proporcji, w jakiej dochód ze źródeł zagranicznych pozostawał w stosunku do całości dochodu podatnika.

Zastosowanie każdej z metod zapobieżenia podwójnemu opodatkowaniu, przewidzianych w umowach o unikaniu podwójnego opodatkowania, w pełni zapobiega wystąpieniu podwójnego opodatkowania dochodów osiąganych przez rezydentów jednego z państw na terytorium drugiego państwa.
W odniesieniu do praktyki stosowania przepisów dotyczących unikania podwójnego opodatkowania emerytur, pragnę poinformować, że polskie przepisy podatkowe dokładnie określają tryb poboru podatku od emerytur i rent z zagranicy. Banki dokonujące wypłaty emerytur i rent z zagranicy są – jako płatnicy – obowiązane do poboru miesięcznych zaliczek na podatek (art. 35 ust. 1 pkt 1 ustawy o podatku dochodowym od osób fizycznych), stosując przy tym postanowienia umowy w sprawie unikania podwójnego opodatkowania zawartej z państwem, z którego emerytury i renty pochodzą (art. 35 ust. 3 powołanej ustawy).


Z up. Ministra Spraw Zagranicznych Podsekretarz Stanu (nazwisko nieczytelne)

Opublikowano w Poczta Gońca
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.