farolwebad1

A+ A A-
piątek, 19 październik 2012 16:59

Listy z nr. 42

Kto pamięta o  Władysławie Wagnerze


Zbigniew Turkiewicz stara się ostatnio popularyzować postać wielkiego polskiego żeglarza, Władysława Wagnera, niepotrzebnie jednak tworząc wrażenie, że dokonuje pionierskich odkryć w historii polskiego żeglarstwa.
W pierwszej części artykułu pisze: "w najśmielszych marzeniach nie zakładałem, że rangę tego wydarzenia, jakby zapomnianego przez najnowsze dzieje Polski, uda się odbudować…".
Otóż rejs Wagnera nie jest zapomniany "przez najnowsze dzieje Polski" i pan Zbigniew Turkiewicz doskonale o tym wie, ponieważ wielokrotnie był uczestnikiem spotkań autorskich mojej śp. Mamy Anny Rybczyńskiej, autorki kilku książek, podejmujących temat podróży Wagnera dookoła świata na chwałę polskiej bandery.
Anna Rybczyńska już w 1980 roku, jako pierwsza "zza żelaznej kurtyny" nawiązała bliski kontakt korespondencyjny z polskim żeglarzem, który utrzymywała aż do jego śmierci. Władysław Wagner nazywał ją "dzielną Polką z Krakowa", przekazał jej wiele archiwalnych materiałów i pomagał w odtworzeniu szczegółów rejsu. Mama nie tylko pisała książki o Wagnerze; uczestniczyła także w historycznych sesjach naukowych, wygłaszała wykłady na temat pierwszego polskiego rejsu dookoła świata, uczestniczyła wielokrotnie w spotkaniach z młodzieżą. Nakręcony przez Wagnera i udostępniony jej przez żeglarza archiwalny film z rejsu zaprezentowała w latach osiemdziesiątych na żeglarskim festiwalu filmowym w Katowicach, gdzie wywołał prawdziwą sensację. Pracowała także społecznie w Komisji Historii Żeglarstwa PZŻ, gdzie zyskała miano "adwokata Wagnera", jako autorka historycznego raportu w sprawie słynnego rejsu. Mogę z ręką na sercu przypomnieć, że ostatnie dwadzieścia kilka lat życia w znacznym stopniu poświęciła ugruntowaniu trwałej pozycji kapitana "Zjawy" w historii polskiego yachtingu. Wieloletnia, nigdy nie sponsorowana praca, została doceniona i jej ostatnia książka "Prawda o Władysławie Wagnerze" otrzymała Nagrodę im. Leonida Teligi, jako najlepsza żeglarska książka roku 2005.
Wypadałoby może o tym wspomnieć, a także podać źródła, z których autor korzystał, pisząc ten popularyzatorski artykuł.


Z poważaniem
Aleksander Rybczyński

Odpowiedź redakcji: Razem młodzi przyjaciele! Pan Bóg każdą zasługę widzi, a ludzie i tak zapomną.

• • •


W związku z publikacją felietonu "Dla kogo te bajki?" Andrzeja Kumora w ostatnim numerze "Gońca" ...

Jacek powiedział:


No więc zacznijmy od pojęć:
"Mądry, wyważony nacjonalizm, powrót do narodowych źródeł, moda na polskość".
"Nacjonalizm" – ale "mądry i wyważony", cóż to jest za twór, czy rozumiemy nacjonalizm w sensie niemieckim, może żydowskim? Jeżeli tak, to nie ma "mądrego i wyważonego" nacjonalizmu. Jest jedynie nacjonalizm psychopatyczny i zbrodniczy.
Istnieje inne pojęcie, pojęcie patriotyzmu, pojęcie miłości własnego Narodu i Ojczyzny, która nie widzi pożytku w mordowaniu i rabunku obcych, natomiast widzi pożytek w dbałości o swoją Ojczyznę i Naród i w ich obronie i poświęceniu dla nich. To jest pojęcie, na którym wyrosły pokolenia najbardziej wartościowych Polaków i im zawdzięczamy to, że dziś mówimy i myślimy po polsku i mamy z czego jako Polacy być dumni.
To właśnie ci Polacy byli i są oskarżani przez śmiertelnych wrogów Naszego Narodu o "polski nacjonalizm". Oczywiście użyte w tym oskarżeniu słowo "nacjonalizm" ma implikować psychopatyczną zbrodniczość właściwą np. nacjonalizmowi niemieckiemu. Termin patriotyzm jest wolny od takiej implikacji, dlatego termin polski patriotyzm jest manipulacyjnie zastępowany przez "polski nacjonalizm". Po co p. Kumor to czyni, czy na pożytek Polaków?
P. Kumor wprowadza tego konia trojańskiego, posługując się przymiotnikami "mądry i wyważony" – czy istnieje "mądry i wyważony" psychopata, a może zbrodniarz?
"Powrót do narodowych źródeł", no właśnie o narodowych źródłach tu mówimy, o polskiej tradycji dbania o Naród i Ojczyznę, która nie jest nacjonalistyczna, a patriotyczna, i to z zasadniczych powodów, bo wyrosła na gruncie Prawa Naturalnego i jako taka nie ma nic wspólnego z nacjonalizmem. Niech tu nikogo nie zwodzi pokrewieństwo słów nacjonalizm i narodowy, te słowa oznaczają dwa odmienne pojęcia. Dlatego polscy narodowcy nie mają nic wspólnego z niemieckimi nacjonalistami. To śmiertelni wrogowie Polaków chcą te różnice zafałszować, aby zniszczyć aspiracje polskich patriotów i sam patriotyzm. Fałszują te różnice na użytek zewnętrzny, do wysuwania bezpodstawnych oskarżeń i pomówień, oraz na użytek wewnętrzny, aby zniszczyć wśród Polaków pojęcie i poczucie patriotyzmu, które dają Naszemu Narodowi niezniszczalną siłę duchową.
No i "moda na polskość", kto mówi o "modzie na polskość", ten nie jest Polakiem, bo polskość jest częścią składową samego istnienia Polaka, a nie czymś, co Polak przywdziewa zależnie od "mody".
O "modzie na polskość" mogą mówić jedynie przebierańcy, którzy pod pozorem dbałości o polskość sprowadzają ją do czegoś, co można porzucić, czym można wzgardzić, na hasło: że "moda na polskość" już minęła, które sami wypromują w odpowiednim czasie, tak jak teraz promują "nacjonalistyczną modę na polskość" (co za nonsensowna kombinacja).
POLACY, NIE DAJCIE SOBĄ MANIPULOWAĆ!

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, niech Pan nie daje sobie narzucać znaczenia pojęć, bo niedługo da Pan sobie wmówić, że hitlerowcy to skrajna prawica".


• • •


Droga Redakcjo!
Przekazuję fragment e-maila organizatorki Marszu Różańcowego w Poznaniu w dniu 7 października 2012, pani Rity Wilowskiej.
Małgorzata Kossowska


7 października w święto Matki Bożej Różańcowej odbył się pierwszy Pokutny Marsz Różańcowy w Poznaniu. Marsz rozpoczął się specjalną, dodatkową Mszą św. o godz.15.00 w intencji nam znanej: "Z MARYJĄ KRÓLOWĄ POLSKI ZA POLSKĘ WIERNĄ BOGU, KRZYŻOWI I EWANGELII ORAZ WYPEŁNIENIE ŚLUBÓW JASNOGÓRSKICH NARODU".
Ks. Proboszcz kościoła p.w. Bożego Ciała przy ul. Krakowskiej Wojciech Maćkowiak przypomniał nam historię cudu i zwycięstwa różańcowego pod Lepanto oraz podkreślił, że aby Maryja mogła wstawiać się za nami u swojego Syna, musimy zacząć od zobaczenia własnych win oraz od pokuty.
W kościele było ok. 400 osób. Niestety, w Marszu nie uczestniczył z nami żaden kapłan pomimo wielu próśb i starań ze strony wielu osób biorących udział w Marszu.
Marsz i jeden nasz wspólny cel – troska o Ojczyznę – zjednoczyły w tej modlitwie różańcowej wiele rozmaitych środowisk. Odmawiając tajemnice różańcowe. przeszliśmy trasę, na której mijaliśmy kilka kościołów. Pokłoniliśmy się Panu Jezusowi przed kościołem Farnym. W małym kościółku Najświętszej Krwi Pana Jezusa odmówiliśmy Litanię do Najświętszej Krwi Chrystusa. Idąc dalej zatrzymaliśmy się przy kościele św. Wojciecha, gdzie odmówiliśmy Modlitwę za Ojczyznę ks. Piotra Skargi. Dalej pokłoniliśmy się naszemu Zbawicielowi przed kościołem Ojców Karmelitów. Marsz zakończyliśmy w kościele Ojców Franciszkanów.
Ojciec Leszek, gwardian, po zakończonej akurat Mszy św. wyszedł przed kościół, by uroczyście wprowadzić nas do jego wnętrza, a potem zawierzyć nas przed obrazem Matki Bożej w Cuda Wielmożnej. Na zakończenie odnowiliśmy uroczyście Jasnogórskie Śluby Narodu Polskiego. Ojciec wyraził uznanie dla naszego trudu kilkugodzinnego Marszu Pokutnego oraz uczulił na konieczność pozostania wiernymi złożonym Ślubom.
Idąc ulicami miasta i modląc się głośno, mogliśmy dać wyraźne świadectwo swojej wiary i było to cudowne. Mijaliśmy przechodniów, którzy mieli rozmaite reakcje. Robili nam zdjęcia, wyrażali swoją pogardę , inni zdziwienie. Na Starym Rynku stała wycieczka mówiąca po niemiecku. Pokazywano nas palcami i również uwieczniano na zdjęciach. To dobrze. Gdy wrócą do domu, będą o tym opowiadać, a wiadomość o tym, że Polacy modlą się na ulicach, pójdzie w świat. Niektórzy z przechodniów dołączali do nas.
Chcielibyśmy w tym miejscu podziękować wszystkim uczestnikom Marszu Pokutnego, który trwał 5 godzin. Dziękujemy za poczucie odpowiedzialności za naszą umęczoną Ojczyznę i chęć wynagrodzenia Maryi za wszystkie nasze grzechy. Policjant, który pomagał zapewnić nam bezpieczne przejście ulicami, był dla nas bardzo życzliwy i Jemu też bardzo dziękujemy.
Szczególnie ofiarny był Pan Jurek, który jechał przed Marszem samochodem z przyczepką, na której wiózł wielki dzwon kościelny, którego dźwiękiem oznajmiał w sposób szczególny naszą obecność.
Na koniec chcielibyśmy wyrazić pragnienie, aby w następnych Marszach Różańcowych dołączyli do nas kapłani, których bardzo nam brakowało. Tym bardziej wdzięczni jesteśmy Ojcom Franciszkanom, którzy przyjęli nasze prośby o przyjęcie nas w kościele bardzo życzliwie. Dziękujemy Ojcu Leszkowi, gwardianowi za cierpliwe przyjęcie, zawierzenie nas Niepokalanemu Sercu Maryi oraz odnowienie Ślubów Jasnogórskich w tak znaczącym poznańskim Sanktuarium.
Krucjata Różańcowa za Ojczyznę z Poznania
Dzięki za wspólną modlitwę, w której czuliśmy wielką wspólnotę i wspólną troskę o naszą przyszłość. Dziękujemy wszystkim i tym, którzy ofiarnie nieśli obraz Matki Bożej. Panu, który dzielnie niósł całą drogę Krzyż i nie chciał zmienników, osobom niosącym bannery, a nade wszystko Paniom, które pięknie śpiewały pieśni.

Odpowiedź redakcji: Różaniec to wspaniała broń!


• • •


Manifestacja 200 tys. uczestników "Obudź się Polsko" odbyła się. Oczywiście pokojowo, bo jak może być inaczej w Polsce katolickiej. Udało się dla prawicy, a szczególnie lewicy. Głosowanie ostatnio w parlamencie nad wotum zaufania dla rządu Tuska odbyło się. I znów udało się, i Tusk zdał egzamin ze swych rządów. Podobnie jak rząd zdał egzamin i "udała się" katastrofa smoleńska.
Większość Polaków jest zadowolona. Jest dobrze. Polska wg nich to kraj z najwyższym wzrostem gospodarczym, nawet w świecie. Dlatego się cieszą, śpiewają i tańczą taniec chocholi. Strażacy czuwają, gdyby się coś się zapaliło, i będą gasić do upadłego. Są i niezadowoleni. Ale oni są tylko pośmiewiskiem do rozpuku dla rządzących.
Proponują podniesienie opłat koncesyjnych dla radia i telewizji, od 100 do 300 procent. Np. jeśli ktoś płacił milion zł, to może płacić 300 mln. Szczególnie to wymierzone jest w Radio Maryja i Telewizję Trwam. To jest cios w te stacje, aby się poddały bez walki, pokojowo i demokratycznie, i przestały działać. Hasłem rządzących jest psy szczekają, a karawana idzie do przodu, za przyzwoleniem polskiego narodu.
No i co, ano nic, w tym obłudnym, zakłamanym, szatańskim świecie trzeba żyć dalej.


Stanisław Wojtowicz
Mississauga

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, świat, od kiedy daliśmy się skusić, jest walką dobra i zła. Trzeba to widzieć!


Matka dziecka z zespołem Downa pisze do ministra Gowina
Wkrótce projekt ustawy, zakazującej zabijania chorych dzieci, trafi do komisji sejmowych. Obecna ustawa nie tylko odmawia prawa do życia dzieciom z zespołem Downa, ale również rozwija postawy eugeniczne u lekarzy, którzy zamiast pomocy – oferują kobietom zabicie ich dziecka.
Kaja Godek, matka Wojtka z zespołem Downa, wystosowała list otwarty do ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, w którym informuje go o tragicznych "kulisach" funkcjonowania tzw. kompromisu.
Szanowny Panie Ministrze!
W zeszłym tygodniu wstrzymał się Pan od głosu w sprawie projektu ustawy likwidującego przesłankę eugeniczną w ustawie aborcyjnej. Pańskie zachowanie utrudniło odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu i umożliwiło podjęcie prac nad projektem w komisjach. Dziękuję Panu za to. Cieszy mnie również Pański pozytywny stosunek do dyskusji na ten temat. Debata dotycząca spraw zasadniczych jest warunkiem funkcjonowania zdrowej demokracji. Zamiatanie istotnych spraw pod dywan, przemilczanie spraw bolesnych niszczy zaufanie i więzi społeczne.
Jedną z takich bolesnych spraw jest kwestia dopuszczalności tzw. aborcji eugenicznej. Często spotyka się wypowiedzi, również z Pana ust, że dopuszczalność aborcji dzieci podejrzanych o poważną chorobę albo wady genetyczne, to dobry kompromis, będący przejawem troski o rodziców, a nawet troski o same dzieci.
Jestem matką takiego dziecka. Dosyć wcześnie dowiedziałam się o niebezpieczeństwie wady genetycznej u mojego dziecka, a późniejsze badania tę diagnozę potwierdziły. To nie były łatwe chwile ani dla mnie, ani dla mojego męża. Przepisy, które wydają się Panu humanitarne i korzystne dla rodziców, bynajmniej mi wówczas nie pomogły. Owe humanitarne przepisy sprowadzają się w takiej chwili do oferty: możesz zabić swoje dziecko i nie mieć z nim kłopotów w przyszłości. Bezduszni funkcjonariusze służby zdrowia (a często niestety się takich spotyka) mówią o "terminacji ciąży" lub "rozwiązaniu problemu". Ja tymczasem wiedziałam, że chodzi o moje dziecko, które potrzebuje pomocy, a nie zakończenia jego życia. Pewna "życzliwa" położna przypomniała mi o możliwości wcześniejszego zabicia syna (oczywiście używając stosownych eufemizmów) jeszcze między jednym skurczem a drugim przyjmując mnie w szpitalu do porodu.
Na tym nie kończy się "dobroczynne" działanie owego "dobrego kompromisu". Wielu rodziców dzieci niepełnosprawnych opowiada o zdziwieniu otoczenia, że w dobie badań prenatalnych "dopuścili" do urodzenia swego syna lub córki.
Mój syn ma cztery lata. Jest źródłem radości i szczęścia dla najbliższych i mniej bliskich. Kiedy patrzę na niego nie mam najmniejszych wątpliwości, że życie to wspaniała rzecz. Przed jego urodzeniem tego nie wiedziałam. Bałam się, a strach był potęgowany przez sugestię "możesz pozbyć się kłopotu". Przepis, który nazywa Pan "humanitarnym" jest przykładem odrażającego barbarzyństwa. Nie tylko dlatego, że pozwala na okrutne mordowanie dzieci, aż do 24. tygodnia od poczęcia, ale również ze względu na cierpienia psychiczne, na które skazuje rodziców.
Jako Minister Sprawiedliwości wie Pan zapewne, że sądy interpretują obowiązującą ustawę w duchu "prawa do aborcji" w określonych przypadkach. Takie "prawo do aborcji" powoduje, że lekarze i szefowie placówek medycznych znajdują się pod presja środowisk aborcyjnych, które czyhają na lekarzy odmawiających zabijania, aby postawić ich przed sądem. Wbrew temu co Pan mówi, obecna ustawa zmusza do heroizmu. Zmusza do heroizmu rodziców, którzy chcą przyjąć swoje niepełnosprawne dziecko, a którym otoczenie mówi "prawo pozwala rozwiązać ten problem". Zmusza do heroizmu lekarzy, którzy nie chcą zabijać, a którym mówi się "ja mam prawo".
Mam nadzieję, że mój list skłoni Pana do przemyślenia dotychczasowej opinii na temat "dobrego kompromisu".
Z poważaniem,
Kaja Godek
Mama Wojtka – czterolatka z zespołem Downa – i mającej wkrótce przyjść na świat Róży

KAJAGODEK

 

Od redakcji: Szanowna Pani, niech Pani się nie poddaje, jesteśmy z Panią.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 12 październik 2012 16:37

Listy z nr. 41

W związku z publikacją felietonu Andrzeja Kumora pt. "Trzeba rozmachu" w ostatnim numerze "Gońca", otrzymaliśmy szereg komentarzy na stronach Wirtualnej Polonii.

Lubomir powiedział:
Chyba JPII zapoczątkował pewien ruch moralno-umysłowy. Przecież nawoływał wciąż do Odnowy. W umiłowanym przez niego języku włoskim brzmi to: Rinnovamento. Czy nie należy kreować tego ruchu w Polsce i w Europie? Rzecz jasna, ponad głowami nieudaczników, nie wiedzieć czemu nazywających się politykami. To zajęcie głównie dla teologów, poetów, pisarzy, malarzy i m.in. fotografików, bardów i muzyków. Prawdziwi gospodarze z pewnością nie obrażą się na nowe Odrodzenie czy nowy Romantyzm. To jedynie wesprze ich pozytywne myślenie i działanie.

Odpowiedź redakcji: Każda kropla ważna.

Kuba18 powiedział:
Ad. Pan Kumor
I znów Pan Andrzej pokazał, że czasem z daleka widzi się lepiej i ostrzej. Ma Pan rację. Potrzebny jest program, tak jasno wyartykułowany, punkt po punkcie, żeby można było zrozumieć. Potrzebny jest przywódca, charyzmatyczny, niekoniecznie profesor. Przywódcą takim chyba nie jest p. Kaczyński, który ma charakter śledziennika i nie dotrzymuje słowa (jak to było z p. Marcinkiewiczem?). Przywódcą chyba nie jest p. Tusk. Wygląda na to, że się wypalił. Rząd fachowców, zgoda, pomysł do bani – jakie to tajemne siły mają takim rządem powodować? A więc, wszystko jeszcze przed nami. Pozdrowienia dla p. Andrzeja!

Odpowiedź redakcji: No na to wychodzi.

Bolek powiedział:
Jeżeli Kaczyński jeździ po Polsce i mówi, że będzie miał jakiś program rządzenia za 6-7 miesięcy, to czy można stawiać na takiego konia? Zmiany potrzebne są natychmiast, rozwiązanie Sejmu i pogonienie magdalenkowców potrzebne jest natychmiast. A Kaczyński zachowuje się jak hamulcowy, którego powinno rozliczyć się razem z Tuskiem i innymi. Jak można było przegrać wybory do parlamentu PO 4 latach tuskowych kłamstw, to wie tylko Kaczyński?!!!!

Odpowiedź redakcji: Zmiany potrzebne, ale kto ma je przeprowadzać?

Mirek powiedział @Bolek:
BOLEK masz rację. Kaczyńscy już mieli pełnię władzy w Polsce i co zrobili? Ano oddali ją PO, i przy okazji wystawili do odstrzału partie narodowe, a jeszcze zanim to nastąpiło, prezydencik Kaczyński zablokował lustrację, później był wychwalany, jaki to miał wkład w odrodzenie życia żydowskiego w Polsce, a i też zasłużył się przywróceniu do życia loży masońskiej , która została przed drugą wojną światową zdelegalizowana przez ówczesnego prezydenta, jako szkodząca Polsce.
Kaczyńscy byli dywersantami w Polsce. Obecnie Jarosław nadal robi "brudną robotę". Dziwi tylko ignorancja ludzi, którzy skupiają się wokół niego, czyżby też byli wrogami Polski? Zbyt dużo wydarzyło się, i to naprawdę niedawno. Czy Polacy już tego nie pamiętają? Niech będzie PiS, niech jednoczy polską Prawicę, ale bez dywersanta Kaczyńskiego.

Odpowiedź redakcji: Czy PiS bez Kaczyńskiego jest możliwy – oto jest pytanie.

Jurek K powiedział:
Mnie się wydaje, że Kaczyński dobrze wiedział, że wyborów w 2011 nie można było wygrać, więc się "nie wypinał". Proszę się nie łudzić – większość mieszkających nad Wisłą to zwyczajnie nieumiejące politycznie myśleć lemingi.
Pisałem już kilkakrotnie – lemingi może się obudzą, ale najpierw musi im zajrzeć bieda i głód w oczy…
Niepokoi mnie trochę to, że Kaczyński (może się mylę) jakby zaczynał się przygotowywać do przejęcia władzy. Jeszcze NIE czas… może za rok, jak lemingi NAPRAWDĘ dostaną w kość… PiS musi dostać co najmniej sześćdziesiąt parę procent posłów, aby mógł realizować swój program. ŻADNE koalicje nie wchodzą (na poważnie) w rachubę. Mieliśmy koalicję 2005–2007. Koalicjanci ciągle Kaczyńskiemu podstawiali nogę. Obecnie byłoby jeszcze gorzej. Koalicję z kim? SLD? PSL? A może z Ruchem Poparcia Palikota? Nawiasem mówiąc, że w PL są lemingi, wskazuje FAKT, że 10 proc. wyborców głosowało na… ano właśnie, na pajaca Palikota!
Czytałem niedawno w niezalezna.pl artykuł, bardzo słusznie napisany, jak to, po 4 latach jako ministra obrony, krakowskie lemingi wybrały do Senatu Klicha. Artykuł kończył się bardzo mądrą konkluzją: – mając wybór pomiędzy najazdem tatarskim a PO, lemingi głosowałyby na PO. Aby tylko wredne PiS nie dostało się do władzy.
A tak na najbliższą przyszłość, moja przepowiednia jest prawie identyczna do tego, co przepowiada Stanisław Michalkiewicz – zmienią premiera, a lemingi się ucieszą i słupki poparcia PO znowu poszybują do stratosfery.

Odpowiedź redakcji: I może jeszcze pójdziemy na wojnę...

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 12 październik 2012 16:35

Forum z nr. 41

 

Bujny rozwój technik informatycznych przyniósł nie tylko wiele korzyści cywilizacyjnych, ale także różnego rodzaju przestępstw. Cwaniacy zaczęli wykorzystywać zdobycze cywilizacyjne do celów zgoła przestępczych, choćby takich jak afera Amber Gold. Patrząc na podwórko krajowe, zauważam "nowoczesne" podejście do sprawy propagandowej Donalda Tuska. Chodzi mi głównie o tworzenie machiny supermanipulacyjnej, polegającej na rozbudowie biurokracji i jednoczesnym tłumaczeniu opinii publicznej konieczności oszczędzania i zmniejszania niebezpiecznego ekonomicznie długu publicznego.


Minister finansów w rządzie D. Tuska, J. Rostowski, uprawia superfinanse, polegające w dużej mierze na kreatywnej księgowości dla ukrycia długu publicznego.


Pisująca w "Dzienniku Bałtyckim" Barbara Szczepuła (inż. budownictwa) może być przykładem manipulatorów dziennikarskich. I tak, w piątkowym wydaniu (najbardziej poczytnym) 05.10.2012 r. pisze felieton pt. "Profesor Gliński – kandydat idealny". Żałosne zakończenie tego felietonu o charakterze superdemagogicznym: "Nikt nikomu nie dał w mordę – cieszył się Marcin Wolski. Wszystko zmierza w dobrą stronę. Mówi się, że prezes Kaczyński ma już kandydata na papieża i sekretarza generalnego ONZ. Rozgląda się teraz za kimś odpowiednim do pałacu Buckingham". Na początku tego felietonu można zauważyć myślenie inżynierskie polegające na analizie faktów, a zakończenie typowe dla superdemagogów dziennikarskich.


Zbigniewa Ziobrę zaliczyłbym do tych osobników, którzy uwierzyli we wszechpotęgę propagandy telewizyjnej i informatycznej, głosząc często dziwaczne poglądy. A ostatnio małpuje J. Kaczyńskiego, wyprzedzając nieudolnie jego pomysły. Małpowanie pomysłów J. Kaczyńskiego i profesora Glińskiego stało się jakby modne również w innych partiach politycznych w Polsce. Dobrze by było, aby z tego małpowania wynikły dla Polski dobre rezultaty. Może to jest przejaw działania wyższych sił, które według wielu znawców historii przyniosły nam, Polakom, "Cud nad Wisłą" w 1920r. i zesłałby Jana Pawła II. Pozostaje nam, szarakom, cierpliwie czekać na pomyślne zakończenie dyskusji o kandydatach na premiera RP.


Z poważaniem i pozdrowieniami,
Wawrzyniec Łęcki


PS Nie zgadzam się z niektórymi wywodami wyrażonymi w tygodniku "Goniec" z 5.10.2012 r. przez redaktora naczelnego Andrzeja Kumora. J. Kaczyńskiemu i profesorowi Glińskiemu chodzi o słuszną sprawę przełamania niemocy i pokazania, że Tusk i jego rząd to pechowcy i nieudacznicy. Nie liczę na stuprocentowe powodzenie misji, ale będzie wiadomo, że Polak może być mądry i przed szkodą.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 05 październik 2012 17:59

Listy z nr. 40

•••
Kto przyjacielem, kto wrogiem
Nawet między bardzo dobrymi i sprawdzonymi znajomymi bywają niesnaski, życie prywatne czy polityka przynoszą ciągle zmiany i dylematy, a w tych momentach ci mniej rozsądni potrafią się oburzać jak Zuzanna w kąpieli podglądana przez starców. Nie wszyscy potrafią myśleć, często bardzo wroga uznają za przyjaciela, lub wprost odwrotnie, a taka postawa przynosi szkody nie tylko tym nie potrafiącym rozsądnie ocenić – jak sobie pościelisz, tak się wyśpisz – bardzo pasuje w momencie, gdy nie potrafimy dostrzec swego błędu. W życiu, jak i w polityce, zawiera się umowy, traktaty, zobowiązania, dlatego ciekawa jest opinia Józefa Piłsudskiego – Z traktatami, moi Panowie, jest tak samo jak z kwiatami lub dziewictwem. Trwa tyle, ile trwa – ostatecznie jest wielką różnicą, gdy opiekujemy się dzieckiem albo decydujemy się wziąć na dożywotnie utrzymanie np. męża nieudacznika, życiową niedojdę... czyż nie, zaprząc się na własne życzenie w kierat to uczucie piękne.
Niedojrzałość, nie tylko polityczna, wielu daje się we znaki, nieznajomość faktów, wiara propagandzie odbija się na całym życiu, nawet na następnych pokoleniach. Ciekawe jest po latach znowu obejrzeć "Nocną zmianę", widzieć strach w oczach osób uczestniczących w nagonce na pierwszy wolny, polski rząd Jana Olszewskiego, strach przed ujawnieniem prawdy dotyczący większości, obrzydliwej prawdy, ale po dwudziestu latach okazuje się, że bardzo wielu uczestników chodzi w glorii i cały czas dostaje szansę na tuczenie się przy korycie.
Ciekawa była wtedy postawa Sejmu, tylko 16 było przeciwnych lustracji, aby po kilku godzinach większość tego samego Sejmu głosowała za obaleniem legalnego rządu... (???). No i kto jest przyjacielem, kto wrogiem, kto sprzedawczykiem i zdrajcą. Ukręcono sprawie łeb, zamieciono pod dywan i tak dzieje się do tej pory w bardzo wielu przypadkach, wtedy się śmieli, teraz też ryczą ze śmiechem, a większość wyborców zupełnie nie jest zorientowana, nie potrafi ocenić, jest zagubiona. Podczas tej sławetnej nocy można było usłyszeć wypowiedzi wielu osób, ale gdy Kaczyńscy i kilku innych nie pozostawiali wątpliwości co do ich postawy, to już Tusk, Rokita, Wałęsa murem stanęli w obronie zdrady, to co wtedy mówił Niesiołowski, a co wygaduje teraz, zmiana postawy identyczna jak u Sikorskiego, mogą jedynie budzić odrazę i nie ma wątpliwości, w której grupie ich umieścić... ale propaganda potrafi wiele przeinaczyć i z ludzi porządnych zrobić bardzo niepewnych, a z przyjaciela wroga. Wszyscy biorący w tym spektaklu udział po właściwej stronie, do tej pory pełnią funkcje, na które żadną miarą nie zasługują, ale propaganda potrafi, z Bolka zrobiono mędrca, a z Bydłoszewskiego profesora. Wielu wyborcom wygodnie jest niczego nie wiedzieć, żyć w wydumanym świecie, nie interesować się, pozwala na wmawianie sobie byle czego, udawać, że niczego nie wiedzą na temat afer, przyjmować wszystko za dobrą monetę wg propagandowych wskazówek i być szczęśliwym z ignorancji dającej pozorny spokój.
Liga Narodów padła bardzo szybko, a wygląda, że UE tworzą te same siły, udoskonalony plan jest prawie identyczny i dlatego można mieć nadzieję, że zakończy się identycznie, wyraźnie widać, że wszystko wymyka się spod kontroli i jest nadzieja, że zdechnie w konwulsjach, dlatego właśnie dobrze by było, aby Polska trzymała się od tego potworka z daleka, starała się unikać pułapki, ostatecznie wtedy i teraz miało być wspaniale, takie obiecanki cacanki. Któregoś dnia spostrzegłem, że w czytanych przeze mnie gazetach brak horoskopów, a jest tych wydawnictw kilka i miło skonstatować, że czytelnicy bez głupot obejść się potrafią.
Od dawna zastanawia mnie problem wyborów, gdy widzę efekty i frekwencję, to uznaję za jakiś nonsens i przychodzi do głowy, czy nie lepiej by się sprawdzał monarcha z Radą Stanu, w której by się udzielali naprawdę do tego predestynowani wykształceniem, inteligencją i rozumem.
Jeżeli w dzisiejszej Polsce wybrani w ogólnokrajowych wyborach parlamentarzyści doprowadzają do podziałów, tworząc jakieś zupełnie nowe narodowości, dzielą naród na myślący "prawidłowo" i ten nieprzestrzegający politycznej poprawności, to wygląda, że system egzaminu nie zdaje. Dziwnie łatwo jest wszystkim sterować, a do tego chętnych jest wielu, szczególnie z dziwnie odmiennych środowisk i cywilizacji dysponujących nieograniczonymi funduszami i mediami o światowym zasięgu.
Wywiązała się na łamach dyskusja, a może jednorazowe wyrażenie poglądów na temat PiS-u, no i okazało się, że propaganda dała radę wcisnąć ciemnotę, anonimowi w większości dyskutanci udowodnili, że wierzą, iż PO i PiS reprezentują dwie twarze tego samego ubeckiego zwyrodnialca... (???), ale takie propagandowe bajdurzenie jest tylko starą metodą rozbijania opozycji, zniechęcania do niej.
Dokładnie w ten sam sposób Kościół narodowy jest kontynuacją walki z katolicyzmem, najpierw była schizma, z czasem dokooptowano protestantów, wreszcie z powodu braku postępów wykombinowano Kościoły narodowe.
Przy okazji warto zadać pytanie – dla kogo tak groźny był katolicki nacjonalizm i czym groził – warto się tym tematem zainteresować, przemyśleć, bo wygląda, że to znowu propaganda dorobiła uszy niewygodnej dla rozprowadzających sytuacji, wydobycie energii z katolickich narodów "im" na rękę nie było. Przed laty zabory przyniosły ze sobą plagę usuwania ze stanowisk Polaków, na to miejsce mieli swoich, Ruskich lub Prusaków, w tym momencie mamy powtórkę sytuacji, te same stanowiska przejmowane są z klucza partyjnego, szanse mają tylko POpłuczyny i strażacy.
W okresie ostatnich kilku lat dało się wyraźnie odczuć, że oddaliśmy władzę w ręce powszechnie dziś panującego chama, kilku z nich, takich dyżurnych, ma okazję popisywać się dosyć gęsto. Jako odtrutkę chamstwa płynącego ze wszystkich stron przeczytałem Romana Dmowskiego "Kościół, Naród, Państwo", lektura wspaniała i bardzo aktualna, bijąca na głowę swoimi zaletami wszelkie propagandowe wydawnictwa. Po przeczytaniu tego dzieła wyjaśnia się zawarty w tytule dylemat, kto jest kim i dlaczego. I w tym momencie ciekawy, wiele wyjaśniający cytat: od rozbicia narodowego na skutek rozbicia religijnego ocaliła nas reakcja katolicka, a przynależność nasza do Kościoła powszechnego mającego swą władzę poza granicami państwa, była podstawą naszej obrony w dobie porozbiorowej.
Janusz Sierzputowski
Cambridge, 24 września 2012
PS Cytat z "Najwyższego Czasu": W trakcie tych imprez "Baranina" wręczał pieniądze prokuratorom z Dolnego Śląska. Zarejestrował się również gwałt zbiorowy na żonie Jeremiasza Barańskiego, w którym udział wziął ważny polityk (dziś jedna z najbardziej wpływowych osób w Polsce). Kopie tego nagrania policja austriacka trzykrotnie przekazywała kolegom z Polski, jednak trzykrotnie ginęły w Komendzie Głównej Policji. – No cóż, brakuje nam takich ludzi jak Antoni Macierewicz (...)

Odpowiedź redakcji: No i co tu komentować.

•••
Jeżeli to zainteresuje czytelników, którzy śledzili losy Mariusza Rokickiego dzięki uprzejmości "Gońca", to proszę zamieścić ten list. Koniec książki był bardzo optymistyczny, niestety Mariusz dalej walczy z różnymi dolegliwościami.
Pozdrawiam,
Zbigniew Szczęsnowicz


Witaj,
mam otwartą ranę po usunięciu rurki i tam wdało się zakażenie. Do tego zakażenie krwi bakterią. Leków nie potrzebuję, Zbyszku, bo szpital mi daje antybiotyki i wszystko inne. To leczenie tak długo trwa i trwa już ponad dwa miesiące i to mnie tak dobija bardzo. Ale muszę wytrwać.
Przesyłam Ci dwa filmiki ze mną.
http://www.medonet.pl/zdrowie-na-co-dzien,wideo,12656888,zycie-po-skoku,index.html
http://www.youtube.com/watch?feature=endscreen&;v=cjb6E0Xt1bs&NR=1
Pozdrawiam Cię serdecznie!

Odpowiedź redakcji: Zdrowia, zdrowia, i jeszcze raz zdrowia.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 28 wrzesień 2012 20:20

Listy z nr. 39

Dzień dobry, Panie Andrzeju!
Chciałbym bardzo serdecznie podziękować za zorganizowanie pomocy dla mnie, przedstawienie mojej sytuacji na łamach portalu Goniec.net i skierowanie prośby o pomoc w stronę Polonii amerykańskiej, która w zdecydowanej większości składa się z patriotów, kochających swoją Polskę i będących w stanie wiele zrobić dla Ojczyzny w Europie.
Cieszę się, że są ludzie, którzy chcą walczyć o wolność słowa, aby każdy mógł swobodnie wyrażać swoje myśli i poglądy – w każdym, normalnym państwie obywatele mają święte prawo do krytyki władz i nikt nikogo za to nie ściga. W kraju, gdzie wolność słowa jest jakąś wartością, nikt nie myśli o nasyłaniu na kogokolwiek grupy antyterrorystów.
To, w jaki sposób zostałem potraktowany przez polski "wymiar sprawiedliwości", zakrawa na największy skandal ostatnich lat. Oto do mnie, studenta, ABW przychodzi o 5.40 rano, a do oszusta z Amber Gold, który ukradł ponad 320 milionów złotych, wpadają punkt 7.00 – może gdybym jak Marcin P. zatrudniał syna premiera, to mógłbym liczyć na łagodniejsze traktowanie? Państwo, w którym mieszkam i które kocham ponad wszystko, potraktowało mnie jak terrorystę, groźnego przestępcę – dodatkowo nikt z "wymiaru sprawiedliwości" nie powiedział, że ta "akcja" to było nadużycie – faktycznie, wysyłanie grupy antyterrorystów do normalnych ludzi to nic nadzwyczajnego – chyba w Polsce Tuska i Komorowskiego.
Sposób, w jaki mnie potraktowano, nie przestraszył mnie, nie zniechęcił do prowadzenia bloga i wyrażania swoich myśli – wręcz przeciwnie! Całość dodaje mi nowych sił do działania, sprawia, że nie przestanę, a nawet zwiększę obroty i będę robił to, co robiłem, z wzmożoną siłą. Nie mógłbym teraz zawieść wszystkich tych, którzy obdarzyli mnie wsparciem i zaufaniem – będę tworzył bloga AntyKomor.pl tak długo, jak to będzie możliwe, nawet przez następne 20 lat – niech ludzie pamiętają, co się działo w Polsce za czasów tego analfabety Komorowskiego i kłamcy Tuska.
Uważam, że Komorowski całkowicie nie nadaje się na pełnione stanowisko, a władzę zdobył w sposób niejasny i niezwykle podejrzany, niegodny prawdziwego Polaka. Ilość wpadek, jaką popełnił, kompromituje sprawowany przez niego urząd, a tym samym wielkość Wspaniałej Rzeczpospolitej i jej Wielkiego Narodu – to Komorowski powinien odpowiadać przed sądem (najlepiej Trybunałem Stanu) za przestępstwo znieważenia Narodu i Urzędu Prezydenta! Nie może być tak, że człowiek ten bezkarnie szydzi sobie ze wszystkich świętości i wartości, które dla Nas, Polaków, są bezcenne.
Bronisław Komorowski nie dorasta do pięt Prezydenta Kaczyńskiego – nie ma nawet czego porównywać – różnica między nimi jest kolosalna jak między niebem a ziemią. Komorowski napisał swoją prace magisterską w 11 dni przy pomocy teścia – przecież to wstyd na cały świat! 11 dni pisać tak ważną pracę? Lech Kaczyński był doktorem habilitowanym nauk prawnych, profesorem nadzwyczajnym UKSW i UG, a nie jakimś tam magistrem po historii, który nie wie, że Polska Konstytucja była pierwszą w Europie, a drugą na świecie.
Najważniejszy zarzut dla Komorowskiego to uległość, wręcz skrajny serwilizm, wobec Rosji i Niemiec. Jeśli chodzi o Rosję – jak to możliwe, że Prezydent Rzeczpospolitej nie wnioskuje, nie walczy o zwrot rozbitego w niejasnych okolicznościach tupolewa? Jak to jest, że najwyższy urzędnik w Polsce pozwala Rosjanom na zagrywki typu "mycie samolotu"? Nie mieści mi się w głowie, że można sprawę wraku i całej katastrofy traktować jak coś błahego, nic nie znaczącego. Jeśli chodzi o Niemców – ile to już razy pisali o polskich obozach śmierci, ile żądań wobec Polski wysunęli – a co z ustaleniami w Poczdamie, już zapomnieli? Prezydent Komorowski, gdyby był prawdziwym Polakiem, uderzyłby w Niemców jak grom z jasnego nieba – co to, argumentów brakuje? Przecież są ustalenia w Poczdamie i sam fakt, że Niemcy przegrały wojnę – ich roszczeniowa postawa to hańba dla każdego, kto z tym nie walczy. Nie może być tak, że państwo, które ciemiężyło naszą Ojczyznę, a następnie przegrało wojnę, wysuwa względem Rzeczpospolitej jakiekolwiek żądania. Rząd Tuska kompletnie na tego typu sprawy nie reaguje, czym zasługuje sobie na brak szacunku – nie można bowiem szanować tego, kto nie szanuje Ojczyzny.
Rozpisałem się troszkę, ale chciałem po prostu wyjaśnić to, jak widzę tę całą sytuację. (...)
Pozdrawiam,
Robert Frycz

Odpowiedź redakcji: Panie Robercie, przyjemność po naszej stronie, żadna nasza zasługa, a jeśli już to raczej pp. Tymińskiego i Włodka Kulińskiego z Wirtualnej Polonii. Nie jest Pan sam – myślę, że większość Polaków chciałaby mieć kraj, w którym obowiązują demokratyczne standardy, a nie rządy antynarodowej oligarchii. Takie państwo bardzo chcielibyśmy odbudować. My siedzimy sobie tutaj bezpiecznie.
Moim zdaniem, Naród Polski jest jeden – niezależnie od miejsca zamieszkania. Na takim podejściu do własnego narodu bardzo wygrywają, na przykład Żydzi. Ściskam prawicę.
Andrzej Kumor


•••


SOS – Ludzie "Solidarności"  eksmitowani na bruk


Grażyna Barton, działaczka "Solidarności" lat 1980–89. W stanie wojennym prowadziła Ośrodek Pomocy Rodzinom Internowanych i Więzionych. 8 stycznia 1982 została przez SB skatowana przed klatką schodową swojego mieszkania. Gdyby nie spłoszył "nieznanych sprawców" sąsiad, pewnie zakatowaliby ją na śmierć. Od tego czasu jest na rencie inwalidzkiej. W 2005 r. przeszła na emeryturę. Ma najniższą – niecałe 800 zł.
Przez ostanie kilka lat organizowała wystawy, spotkania w szkołach i uroczystości niepodległościowe w Zduńskiej Woli. Była inicjatorką postawienia w Zduńskiej Woli pomnika ofiarom Smoleńska, który został odsłonięty 15.08.2011 r.
Pomagał finansowo jej syn, lecz od roku jest bez pracy. Pani Grażyna zalega z opłatami czynszu. Sąd w ciągu tygodnia nakazał jej szybkie uregulowanie zaległości.
Z kosztami sądowymi i odsetkami wynoszą 22.500 zł (w tym 10 tys. odsetki i 2500 koszty sądowe). Nie zawiadomiono o skierowaniu do sądu i nie proponowano ugody.
Dzisiaj dwaj młodzi ludzie przyszli oglądać mieszkanie.
Jeśli nie uda się nam zebrać tej kwoty to po 42 latach Pani Grażyna Barton zostanie wykwaterowana. Tak III RP odpłaca swym najlepszym córkom i synom.


Pani Grażyna nie ma konta bankowego. Emeryturę przynosił listonosz. Proszę o solidarność i wysyłanie przekazów pocztą na adres: Barton Grażyna, 98-220 Zduńska Wola, ul. Kilińskiego 37 m 5.
Będzie to sprawdzian naszej solidarności. Każde nawet 20 zł się liczy.
Jadwiga Chmielowska
25 września 2012

Odpowiedź redakcji: Ludzie, pomóżmy.

•••
Zaginiona
madetko17 października 2011 r. w Toronto (Kanada) zaginęła Jadwiga Madetko. Ma 58 lat, 160 cm wzrostu, szare oczy i znamię w kształcie liścia na nodze. Do chwili obecnej nie nawiązała kontaktu z rodziną. Może potrzebować pilnej pomocy!
Ktokolwiek widział Jadwigę Madetko lub ma jakiekolwiek informacje o jej losie proszony jest o kontakt z ITAKĄ – Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych pod całodobowym numerem: +48 22 654 70 70.
Można również napisać w tej sprawie do ITAKI: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript..">Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Naszym informatorom gwarantujemy dyskrecję.
Zdjęcia Jadwigi Madetko oraz innych zaginionych: www.zaginieni.pl.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 28 wrzesień 2012 19:53

Forum z nr. 39

List do prof. Jacka Lohmana,
Przewodniczącego Rady Powierniczej Muzeum Narodowego w Warszawie

Warszawa dn. 8 września 2012 r.

Szanowny Panie Przewodniczący,

Zwracam się do Pana jako do osoby odpowiedzialnej za nową ekspozycję w Muzeum Narodowym w Warszawie.
W ubiegłym tygodniu, korzystając jeszcze z wakacji, wybrałam się do Muzeum z wnuczką, aby jej pokazać po raz pierwszy malarstwo polskie i jestem zaszokowana, jak wiele obrazów z poprzedniej ekspozycji ukryto i jak trudno jest znaleźć obrazy polskich malarzy przemieszane w europejskim chaosie. Dodatkowo ekspozycje tematyczne (np. galeria portretów) są nużące.
Jak w takiej sytuacji mam uczyć dziecko kierunków w malarstwie, pokazać obrazy najwybitniejszych twórców polskich i zaciekawić je właściwą każdemu z nich tematyką i techniką malowania? Tak niewiele jest Matejki, Malczewskiego, Wyspiańskiego, Mehoffera, Wyczółkowskiego, Chełmońskiego, Grottgera i in.
A gdzie się podziały obrazy pokazujące np. siłę Polski, albo ciężki los zesłańców: Matejki – Bohdan Chmielnicki z Tuhaj-bejem pod Lwowem, Król Zygmunt August, Carowie Szujscy wprowadzeni przez Żółkiewskiego na Sejm warszawski przed Zygmunta III; Malczewskiego – "Na etapie" i "Niedziela na Syberii"; a gdzie Bitwa pod Orszą?
Wyszłam z wystawy zawiedziona i zdenerwowana, tym bardziej że znam francuskie i włoskie muzea, gdzie zawsze, w tym samym miejscu, na tych samych salach, na tych samych piętrach, nawet po remoncie, można odnaleźć znane obrazy i rzeźby.
Wychodząc do głównego holu, zobaczyłam na ścianie dwa ogromne portrety Mikołaja II. Czy doprawdy nie mamy portretów swoich bohaterów, które w tym miejscu powinny być eksponowane, i musimy podlizywać się Rosji. Czy w Ermitażu na ścianie wisi np. portret marszałka Piłsudskiego, Kościuszki albo choćby Stanisława Augusta?
Rada Powiernicza pod Pana przewodnictwem jest odpowiedzialna za ten nieudany kształt ekspozycji. Wiem, że moją opinię podzielają nie tylko zwiedzający, ale i przestraszeni pracownicy Muzeum Narodowego. Pani Agnieszce Morawińskiej, która do niedawna raczyła nas kiepskimi wystawami w Zachęcie, przydzielono stanowisko dyrektora. Czy to nie jest pomyłka?
Wierzę, że pomimo nowych kosztów i trudów zdecydujecie się Państwo na powrót do starej ekspozycji, wypróbowanej i akceptowanej przez warszawiaków-miłośników sztuki.
Dla przypomnienia podaję, że na wystawę Malczewskiego przyszło do Muzeum Narodowego 58 tys. osób. Pragniemy malarstwa polskiego i nie zrezygnujemy.


Z poważaniem
dr Magdalena Jęczmykowa
Do wiadomości:
Ministra kultury i dziedzictwa narodowego Bogdana Zrojewskiego,
Prezydent m. st. Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz

 

 

 

Wybrzeże gdańskie tyglem zmian pozytywnych i negatywnych

Gdy obserwuję inwestycje w Gdańsku, zastanawia mnie, skąd biorą się tak nieprzemyślane (zbyt często) pomysły, graniczące ze zwykłą bufonadą. Szczytem marnotrawstwa pieniędzy może być rozpoczęta w latach siedemdziesiątych budowa hotelowców na Podłężu dla Stoczni Gdańsk. Hotelowce sprowadzane były z NRD za duże pieniądze. Gdańsk chciał mieć największy zakład produkcyjny w Polsce.
W latach osiemdziesiątych zainicjowano budowę hali sportowej na Wybrzeżu gdańskim. Kiedy prezydent Gdyni zorientował się, że władcy Gdańska i Sopotu chcą zbudować gigantyczną halę na nieodpowiednim miejscu, wycofał się ze współpracy i szybko wybudował funkcyjną halę u siebie w Gdyni. Hala widowiskowo-sportowa na pograniczu Gdańska i Sopotu powstała trochę później. Sęk w tym, że nie ma ona gospodarza i mimo dużych wysiłków przynosi straty finansowe, a po rozbudowie i modernizacji Opery Leśnej w Sopocie wykorzystanie w samej rzeczy pięknej hali może być jeszcze trudniejsze. Warto też przeanalizować kosztowne "cudeńka" pobudowane w pobliżu hali. Myślę tu o luksusowym przejściu podziemnym pod podrzędną drogą i kosztownej osłonie przeciwdźwiękowej za drogą użytkowaną, ale przed inną, która nie wiadomo kiedy będzie otwarta dla ruchu, ponieważ potrzebny jest przekop (tunel) pod torami kolejowymi i górkami oliwskimi.
Szlachetna myśl budowy Centrum Solidarności i Muzeum II Wojny Światowej może być wielkim niewypałem przez bufońskie podejście do sprawy. Trudno też przewidzieć coś dobrego dla dużego i pięknego stadionu zbudowanego na Euro 2012. Jest to bardzo drogi w utrzymaniu obiekt. Zatem nie dziwi mnie rezygnacja z umowy klubu sportowego Lechia Gdańsk.
Opóźniająca się i trudna do zrozumienia odbudowa Wyspy Spichrzów na starym mieście nie przynosi sławy Gdańskowi. Współczuję młodym gdańszczanom, bo będą musieli przez długie lata spłacać kosztowne i w samej rzeczy mało użyteczne obiekty. Zebranie pieniędzy od naiwnych obywateli, jak to zrobił słynny Marcin P., chyba nie będzie możliwe.
Dotychczas Wybrzeże gdańskie kojarzyłem z pozytywnymi wydarzeniami historycznymi. Tutaj bowiem padły pierwsze strzały hitlerowców na Westerplatte i tu świat zanotował heroiczną obronę polskiej strażnicy przed przeważającymi siłami niemieckimi. A na Oksywiu załoga pod dowództwem płk. Stanisława Dąbka aż do października 1939 dzielnie stawiała opór hitlerowcom. Wreszcie w Gdańsku spontanicznie utworzona wielomilionowa "Solidarność" walnie przyczyniła się do obalenia komunizmu światowego.
Ostatnie afery finansowe i sądownicze trochę zmąciły moje pozytywne nastawienie i tym się martwię. Dlatego też pozwalam sobie na napisanie niniejszego listu do prasy. Nie bez powodu pragnę pochwalić władców Gdyni. Sopot może uzyskać powodzenie i renomę również w zimie, gdy zacznie wykorzystywać ciepłe wody podziemne jak Bukowina Tatrzańska.
Z poważaniem i pozdrowieniami


Wawrzyniec Łęcki
Gdańsk, 22.09.2012

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 21 wrzesień 2012 13:29

Listy z nr. 38

Od 20 września rusza "odświeżony" proces Grzegorza Brauna. Wyznaczono 5 rozpraw w ciągu 2 tygodni! Jest to absolutna nowość w traktowaniu Reżysera i tak naprawdę nietrudno odgadnąć, "co jest grane". Terminy owych rozpraw to: 20, 21, 27, 28 września i 4 października. Wszystkie o godz. 9.00. Numer sali nieznany. Dobrze by się stało, gdyby nasza obecność na owych rozprawach była znacząco liczna.
Klub GP Wschowa – Jan Kotwicki


•••


Mimo wszystko warto cenić zdrowe i uczciwe zasady moralne
Czytając wyjątkowo ciekawy i trafny felieton Rafała Ziemkiewicza, zamieszczony w tygodniku "Uważam Rze" z 10-16 września 2012, zapragnąłem dorzucić kilka faktów i spostrzeżeń potwierdzających wiele tez postawionych przez autora felietonu pt. "Lider na brudne czasy".
1. Do tego co napisał R. Ziemkiewicz dodałbym: rządzą nami cwani nieudacznicy. Muszę też powtórzyć niedawno napisane i wydrukowane (przez tygodnik polonijny "Goniec") zdanie. Bardziej niepokoi mnie to, że żądzą nami pechowcy i nieudacznicy niż afera Amber Gold i brak komisji śledczej w tej sprawie.
2. Do sprawy słynnego doktora G., którą poruszył R. Ziemkiewicz, chciałbym dodać swoje uwagi. Przez kilka lat korzystałem z usług miłej i ciągle szkolącej się pani doktor kardiologii. Często rozmawiałem z nią na różne tematy. Kiedyś jej powiedziałem, że nie zgadzam się z napisem umieszczonym w dolnej części plakatu (wiszącego obok jej drzwi) przedstawiającego znaną "Damę z łasiczką". Chodziło mi o napis "Medycyna to sztuka". Powiedziałem owej pani doktor, że dla mnie medycyna to przede wszystkim wiedza i doświadczenie. Jeżeli chodzi o sztukę, którą uprawiał słynny doktor G. (skutecznie walczący ze Zbigniewem Ziobrą), to gdybym miał jutro umrzeć, ze względów moralnych do niego nie zgłosiłbym się. Tym wyznaniem lekko zaskoczona była pani doktor, ale nie komentowała. Kiedy przekonałem się, iż bardzo zależy jej na wypisywaniu coraz to nowszych i droższych leków na obniżenie ciśnienia tętniczego, zrezygnowałem (nic nie mówiąc) z jej usług, mimo dużej troski o moje zdrowie. Przy okazji wspomnę, że czekam na orzeczenie sądu polskiego w spawie skargi rodziny przeciw doktorowi G. za zaniedbania i śmierć córki.
3. Nie mogę zapomnieć sceny i reportażu ukazanego kiedyś w TVP. Otóż, prowadzący badania socjologiczne wśród ludności wiejskiej (w dużej części popegeerowskiej) pytali wielu zgromadzonych dlaczego nie reagowali na tak liczne i duże łajdactwa. Odpowiedź była taka: Panowie, dlaczego czepiacie się, przecież wszyscy "piją i kradną". Trzeba wiedzieć, że ta społeczność, często niezadowolona i narzekająca, nie chodzi na wybory, "bo po co, nawet piwa nie dają".
4. Mógłbym przytoczyć wiele innych przykładów rzutujących na taki, a nie inny wynik wyborów i sondaży. Choćby niesamowity rozrost warstwy urzędniczej, szczególnie w Warszawie, z równoczesnym głoszeniem przez PO potrzeby oszczędzania i zmniejszania długu publicznego.
Mówiąc językiem współczesnym, nazwałbym to supermanipulacją, a po staroświecku – sprytnym oszustwem, przynoszącym efekty wyborcze, którymi się często chwalą w PO i gnębią J. Kaczyńskiego, co widzę też u R. Ziemkiewicza i Zbigniewa Ziobry.
Zgadzam się z R. Ziemkiewiczem, że Polaków współczesnych ogólnie rzec biorąc mało obchodzi przyszłość Polski, więcej myślą o teraźniejszości i urządzeniu się, a nie historycznym patriotyzmie.
To nie przypadek, że rządzą nami historycy, którzy nowocześnie odczytują historię. I tak, afera Amber Gold to przykry wypadek przy "twórczej" pracy z udziałem syna urzędującego Premiera rządu – Michała. Nie zdziwię się, gdy ludzie w Polsce zaakceptują wniosek, iż komisja śledcza do niczego nie jest potrzebna. Poprzednie liczne komisje były najczęściej stratą czasu i pieniędzy, których wszędzie brakuje, a szczególnie w służbie zdrowia.
Idąc tropem Agory i "Gazety Wyborczej", trzeba powiedzieć: Co tam Polska. Mamy przecież wspólną Europę (szkoda, że tak bardzo zbiurokratyzowaną). Szkoda, że strefa euro (do której dążyliśmy nie tak dawno) chyli się ku upadkowi, mimo rozpaczliwych wysiłków ratunkowych najmocniejszych euroentuzjastów.
Odpowiadając na postawioną w tytule tezę, trzeba pamiętać, iż każdy – nawet najbogatszy – musi pożegnać ziemski padół. Dobrze by było, abyś pozostawił po sobie dobre wspomnienia u żyjących.
Z poważaniem i pozdrowieniami
Wawrzyniec Łęcki
Gdańsk, 15.09.2012 r.

Odpowiedź redakcji: Zgadza się.

 

•••


Polecamy Państwa uwadze nowe wpisy na witrynie AthenianObserver. Szczególnie chcemy zwrócić uwagę na link do angielskiego filmu paradokumentalnego "Przemilczana historia Bitwy o Anglię", w którym zawarta jest historia legendarnego Dywizjonu 303 (na stronie głównej INFORMACJE, w ramce OBRAZY HISTORII).
Z wyrazami szacunku,
Marek M. Nadolski
Informator Polonii Greckiej
– AthenianObserver
redaktor/administrator
Kazantzaki str. – OEK 4,
136 71 ACHARNES
+30 210 231 4444
Athens – Greece
http://www.athenianobserver.eu

Odpowiedź redakcji: Dziękujemy!

 

•••


Panie Redaktorze!
Zbulwersowała mnie krótka notatka w magazynie "Wiadomości" (nr 381 z 13 września 2012, z rubryki "Kalendarz imprez"). Z notatki tej wynika, że w miejscowości Breslau koło ontaryjskiego Kitchener (dawna nazwa właśnie Breslau) znajduje się Dom Polski 2000 i odbędą się tam dożynki!
Inicjatywa oczywiście dobra, ale samo istnienie Domu Polskiego w miejscu o takiej nazwie, w czasie gdy "ziomkostwa" i wiele mediów w Niemczech wciąż używa tej zamiast Wrocław, Breslau, świadczy chyba o braku wyczucia politycznego wśród Polonii zamieszkującej ten zakątek Ontario.
Z uszanowaniem
Andrzej Legienis

Odpowiedź redakcji: Szanowny Panie, nazwa Breslau jest nazwą historyczną...



•••


Historia się dzieje
Na łamach "Nowego Państwa" opublikowano "Wielki Alfabet Piłsudskiego", wybrałem tylko trzy hasła, są bardzo aktualne.
– Gdy w życiu mądra spotka cię przestroga: głową muru nie przebijesz – nie wierz temu.
– Sędziów znajdziemy w naszych dzieciach, to one będą szukać na stronach historii, gdzie byli ich rodzice.
– Pokora i uległość tylko do wzmocnienia i utrwalenia niewoli prowadzi.
Jest oczywiście Piłsudskiego myśli więcej, wszystkie cały czas aktualne, na pewno szczególnie teraz, to one doprowadziły do odrodzenia i powstania II Rzeczpospolitej, a taki obrót spraw powinien być naszym celem nadrzędnym, działanie w swoim interesie, wyzwolenie z okowów Moskwy, Berlina, Brukseli i różnych innych przyjaciół. Nasz Marszałek zaleca walkę i nieustępliwość, niezrażanie się trudnościami, a wie, o czym mówi, ostatecznie to dzięki niemu odzyskaliśmy niepodległość po latach zaborów i wojnie z komunizmem, wydawać by się mogło z góry przegraną.
Dali nam przodkowie przykład, trzeba wierzyć i instrukcji przestrzegać, ale po latach komunistycznej indoktrynacji nie jest to proste, udało się wielu wmówić nieudolność, nieumiejętność radzenia sobie ze swoim państwem, a przy tym zafundowano troszeczkę większy standard życia i wielu ogarnął marazm. Taka postawa wystarczyć nie powinna, dobrze by było mieć swoją niepodległą ojczyznę, wolną i samodzielną, bez obcych wpływów i rządzoną przez Polaków. Właśnie dlatego, aby sędziowie w osobach naszych dzieci i wnuków mogli być z nas dumni, aby wiedzieli, jak postępować trzeba, bez przerwy, codziennie.
Marszałek Piłsudski i Feliks Koneczny nie zawsze jednego byli zdania, ale w tym byli zgodni, politykę tworzy się cały czas, w walce spocząć nie można. Wielu w tym momencie wmawia sobie, że wszystko jest w najlepszym porządku, a oni i tak nie są w stanie niczego zrobić, zmienić, na nic nie mają wpływu, po prostu ulegają propagandzie, której na rękę jest brak politycznych zainteresowań. Okres międzywojennego dwudziestolecia pozwolił Polakom udowodnić, że potrafią z powodzeniem zadbać o swój kraj, że bardzo dobrze dają sobie radę, ale silna Polska "przyjaciołom" potrzebna nie jest, ten kawałek naszej ziemi od wieków nęci różne nacje, z biegiem czasu nawet wśród naszych dorobili się oddanych wyznawców tych głupich teorii.
Równo sto lat mija, gdy na łamach "Słowa" z 3 października 1912, prof. Feliks Koneczny pisał: Na przeważającej części ziem polskich ogółowi "niczego się nie chce". Zastygła wola, skostniały mózgi, lecz nie zastygły serca. Serce pragnie, żeby coś się stało, co poprawiłoby niedolę, serce zacne zawsze i gorąco wzdycha i czeka z utęsknieniem czegoś. Ale mózg ignoruje sobie w najlepsze. A wola? Pod działaniem serca w chwili afektu, zdobędzie się nawet na znaczny wysiłek, ale pod jednym warunkiem – jednorazowo. A że rozum woli działania mniej "mocarne", ale za to stale (365 dni w roku), a więc polska wola gniewa się na rozum i pod jego wpływem do niczego skłonić się nie da. Tegoż autora "Polska między Wschodem i Zachodem", po wyjaśnieniu różnic między demokracją a oligarchią jest zdanie – Oto skutki dążeń do wynalezienia syntezy Zachodu i Wschodu! Przez te syntezy zginęliśmy. Bo Wschód zawsze górą, gdy Zachód w imię poszukiwań syntezy do niego się zniża. Wyraźnie widać, że historia znowu się powtarza, wszyscy ulegają turańskiej cywilizacji, idą na łatwiznę, cały Zachód się poddaje, a efektem jest niszczenie katolicyzmu, to akurat trwa już od lat i wyniki widać na co dzień, oni to robią codziennie i dlatego są górą. Jeżeli człowiek nie potrafi, nie chce walczyć o swoje, jeżeli nie jest w stanie wyartykułować swoich pragnień i potrzeb, to w tym momencie staje się nikim, pionkiem, który przesuwają inni. Podobno milczenie jest złotem, ale może być też głupotą, przesadą nie do wyjaśnienia.
Kilka dni temu Komorowski nagadał się o przewadze w polskiej armii stanowisk generalskich, o braku żołnierzy, pogadał sobie, ale tego samego dnia mianował następnych siedmiu generałów. Może i z ust cudaka jak zwykle płyną słowa bez pokrycia, bo gdy słyszę, że drogi są i będą budowane cały czas, to myślę, że to znowu tylko takie sobie wygadywanie. Podobno jest szansa, że Tuska zabiorą do Brukseli, oj, wypada się tylko modlić o pośpiech, niech tam pokazuje co potrafi, ale wyjedzie i nie wraca.
Starają się usilnie zlikwidować IPN, argumenty są różne, padają sumy, utrzymanie IPN-u to 223 mln, ale jak to się ma do utrzymania Kancelarii Prezydenta Komorowskiego, czyli 180 mln wyrzuconych w błoto. Porównanie tych instytucji nie wytrzymuje krytyki, prace naukowe, historyczne i wychowawcze, w porównaniu do "pilnowania żyrandola", do spółki z Jaruzelskim i podobnymi "patriotami" rodem z PZPR. Są jakieś duże niesnaski między Obamą i Putinem, najpierw nastąpiła wymiana ambasadora USA w Polsce, a teraz ujawnienie akt zgromadzonych w Stanach na temat zbrodni w Katyniu, co będzie się działo za kilka miesięcy... (???). A wiele osób nie interesuje się polityką, w momencie gdy trwają tak ciekawe rozgrywki, Polski dotyczące jak najbardziej.
Janusz Sierzputowski
Cambridge, 11 września 2012 r.

Odpowiedź redakcji: Może nie chcą się denerwować.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 14 wrzesień 2012 13:13

Listy z nr. 37

•••
W Polsce potrzebne jest odnowienie i umocnienie Solidarności wszystkich Polaków. Nie takiej, jaka była pod przywództwem Bolka Wałęsy z komunistami. Działanie Solidarności było celowe, aby osłabić ten ruch. To w końcu doprowadziło do ugody Bolka z komunistami. Tak samo dzielenie ludzi, organizacji, partii prawicowych i Kościoła, prowadzi do słabości i rozbicia narodu i Polski. Dzielenie PiS-u przez ziobrystów to też działania rządzących postkomunistów i PO Solidarna Polska Ziobry to grunt do podmiany PO, gdy upadnie. "Bolek" obalił komunizm i rozwalił mur berliński, za to dostał tytuł i nagrodę jako mędrzec Europy. Podobne rzeczy obiecuje Ziobro.
Wybrani, starsi i mądrzejsi główkują i czuwają, aby nie stracić raz zdobytej władzy, i promują Ziobrę. Historia nie jeden raz pokazała, do czego prowadzi dzielenie narodu. Do rozbiorów, wojny, obozów koncentracyjnych, Sybiru, Katynia i ostatnio Smoleńska. Okupanci na tym wygrywają. Polacy, stańcie razem do walki, obudźcie się, na wszystkie sposoby. To walka o wasz byt, wasze dzieci, wnuki i Polskę. Tusk powiedział dosłownie, oszustwo nie jest przestępstwem. To już nic nie pozostaje, tylko walczyć z tą mafią pod przewodnictwem ojca chrzestnego Tuska. Raz sierpem, raz młotem w tę czerwoną naćpaną hołotę, i w te złote rogi. Rosiewicz śpiewa, trzeba tak walić w ryja, aż im pójdzie w pięty, za złodziejstwo, za krzywdę ludzką.
Stanisław Wojtowicz
Mississauga

Odpowiedź redakcji: A co konkretnie Pan proponuje?

•••
W związku z publikacją felietonu "Dajmy PiS-owi ostatnią szansę" w poprzednim numerze "Gońca" (nr 36, 7-13 września 2012) otrzymaliśmy szereg komentarzy, które publikujemy poniżej.
•••
Szanowny Panie Kumor,
Tydzień temu czytałem pański artykuł "Ta wojna jeszcze trwa". Biadoli Pan nad tym, że w czasie II w.św. wymordowano polskie elity. Tak, to prawda. Tym niemniej jednak od tamtego czasu minęło dużo czasu. I co? I nic. Dalej nie ma polskich elit. Czyżby tylko dlatego, że ci wymordowani nie przekazali swoich genów następcom?
A może po prostu dlatego, że zwykła Kowalska albo zwykły Malinowski to po prostu, powiedzmy sobie szczerze, zwykłe lemingi, z bardzo małymi i nieużywanymi mózgami? (mówimy o polityce). Jak to wytłumaczyć, że od 1993 (z małą przerwą w 2005), lemingi niezmiennie głosowały na "układ"?
W "Dajmy PiS-owi ostatnią szansę" pisze Pan: "Gdyby PiS tego chciał, to dawno już by rządził. Gdyby nie zadziwiająco fatalne decyzje; gdyby nie lekceważenie i te same wydęte usteczka wobec Polaków, co pozostała »klasa polityczna«, PiS miałby większość – i to niezależnie od tego, kto liczyłby głosy…". I dalej: "Gdyby PiS rozpostarł żagle – sięgnąłby po władzę. Mimo wszystko – mimo histerii telewizorów i ujadania »gazet dla Polaków«".
Uważam, że Pan się myli, i to mocno. Lemingi jeszcze nie dojrzały do tego, żeby nimi rządził PiS. Moim zdaniem J. Kaczyński robi słusznie, że nie sięgał w czasie ostatnich wyborów, jak i obecnie po władzę. Tu nie chodzi o to, żeby mieć 50 proc. + 1 posłów w parlamencie. To ZA MAŁO!!!! DUŻO ZA MAŁO!!!
Przede wszystkim pan prjezidient w każdej chwili może podstawić nogę, czyli zawetować to i tamto. Przy szaleńczym poparciu "polskich" środków masowego przekazu. W takim układzie PiS praktycznie nic by nie zdziałał i zniechęciłby tylko do siebie wyborców.
Tu nie chodzi o 50 proc. + 1. Tu chodzi o jakieś 65 proc. albo i więcej. Proszę pamiętać, że lemingi mają na ogół bardzo wredny charakter – jakieś dwadzieścia lat temu powiedział mi to na Beverley jeden z uczestników bitwy pod Monte Cassino. A to oznacza ni mniej ni więcej tylko to, że, jak to kilka miesięcy temu na swoim blogu ujął europoseł PiS-u R. Czarnecki: "W Polsce, oprócz pojedynczych bohaterów, nigdy nie brakowało złodziei, zdrajców i zaprzańców" (koniec cytatu). Przychodzą na myśl nazwiska Ziobro, Sikorski, Kluzik, tego co nakręcił film "Nocna zmiana" (nazwisko wyleciało mi z pamięci) – i mnóstwo innych.
Jarosław Kaczyński dobrze wie, dlaczego jeszcze nie sięga po władzę – zdaje sobie sprawę z tego, że lemingi po prostu jeszcze nie dojrzały do tego. Dopiero jak bezrobocie jeszcze znacząco podskoczy do góry i sytuacja gospodarcza się MOCNO pogorszy, to może dopiero wtedy.
A na koniec dedykuję wszystkim świetny poniższy artykuł, który ilustruje sposób myślenia polskiego leminga: http://niezalezna.pl/32673-psychicznie-uwiklani
Z poważaniem,
Jurek K.

Odpowiedź redakcji: Z leminga też można zrobić Polaka – trzeba tylko przeciągnąć pod sztandary.

•••
Bardzo, bardzo rzeczowy, konkretny opis sceny politycznej i możliwości zmian. Widzę je podobnie, ale oceniam bardziej surowo.
PiS rzeczywiście jest zamknięty na propozycje szerszej współpracy i przez to "sekcyjny". Wspiera istniejący układ, argumentując wstrzemięźliwość po dawnemu – sejmową, wyborczą matematyką. Liczy na presję społecznego niezadowolenia i ponowny wybór tzw. mniejszego zła. Nie ma propozycji dla opozycyjnych wyborców.
To partia niemocy obliczona na przetrwanie. Nieliczna, szczelna, korporacyjna jak inne. Oparta na pozostałych, nielicznych pretorianach i młodych wilkach – prawnikach bez szans na palestrę.
To nie są ludzie, którzy mogą stać się drożdżami ruchu. To lękliwi aparatczycy matematycznego układu zdający sobie sprawę, że łaskawie ich oszczędzono, uznając za niegroźnych. Przez to nie chcą być groźni. Poważne siły nigdy nie zostały nigdy przeciw nim użyte, ale przecież istnieją.
Scenariusze są gotowe. Ich autorom kryzys pożera pieniądze w sposób niewyobrażalny dla nas – zjadaczy chleba. I to oni pierwsi zwątpią w skuteczność tego rządu proponując nową układankę.
Moim zdaniem, wszystko rozstrzygnie się poza Polską i wymusi u nas zmiany dla zapewnienia stabilizacji w tym rejonie.
Marekgwwa

Odpowiedź redakcji: Scenariusze gotowe, ale to Pan Bóg jest władcą historii – nie wszystko jest rozstrzygnięte.

•••
"jednym z fundamentów polskiej degrengolady jest proporcjonalna ordynacja wyborcza, którą wyrosła z magdalenkowych nocy »klasa polityczna« zabezpieczyła własny stan posiadania, obejmując kontrolą »proces demokratyczny«, by demokracja nie dostała się »w niepowołane ręce«. Jest to ewidentne od czasu powijaków III RP, kiedy przez »nieuwagę« i rozkojarzenie służb »grupy trzymającej władzę« prezydentem Polski o mały włos nie został Stanisław Tymiński. Demokracja jest oczywiście bardzo dobra, do momentu, kiedy wybierają naszych… Potem niewykluczone są ciężarówki, pod które z niewyjaśnionych powodów wpadają pewne auta osobowe."
Niestety, JOW nie są panaceum na "trudności przemian ustrojowych", wystarczy popatrzeć na UK. Mogą być skuteczne, ale pod wieloma bardziej istotnymi warunkami. Przy JOW również o tym, kto jest kandydatem, decyduje "aparat partyjny", tzn. ci, którzy ciągną za sznurki aparatu.
Teza o przewadze w Polsce "lemingów" nie jest prawdziwa. Kiedy wydawało się, że PiS potrafi mówić ludzkim głosem, PiS wygrał "nieoczekiwanie" wybory. Ale potem okazało się, że PiS jednak nie potrafi mówić ludzkim głosem, nawet w noc wigilijną, ale stara się tworzyć talmudyczną "Polskę jagiellońską" i na to zbyt wielu chętnych nie ma, a na taktyczne rozgrywanie PiS-u Polacy nie są wystarczająco zorganizowani i narodowo świadomi.
PiS i prezes J. Kaczyński politycznie jeszcze istnieją, ponieważ jest uważany przez "starszych i mądrzejszych" jako ostatnia rezerwa, gdy wszystko inne zawiedzie i trzeba będzie znowu "odwołać się" do patriotyzmu Polaków. PiS (z Gazetą Polską) pilnuje, aby był to "właściwy", tzn. talmudyczny ("jagielloński") "patriotyzm". Polska degrengolada polityczna wynika z talmudyzacji patriotyzmu (te role odgrywa PiS, nie nadawał się do niej nawet R. Giertych mimo Jedwabnego i odżegnywania się od Dmowskiego w g-nie wybiórczym) i religii (Kościół posoborowy odgrywa rolę "synagogi rzymskokatolickiej").
Dlatego, gdy przyjdzie ten moment, kiedy "starsi i mądrzejsi" postanowią "odwołać się" do patriotyzmu Polaków za pomocą PiS-u, Polacy w żadnym wypadku nie powinni "dawać szansy" PiS-owi, ale dać szansę sobie, tzn. być duchowo, politycznie i organizacyjnie przygotowani na objęcie władzy we własnym kraju. Jeżeli PiS może być do tego wykorzystany, to tylko taktycznie. Nie należy go jednak w żadnym wypadku uwierzytelniać jako partii polskiej.
Jacek

Odpowiedź redakcji: Czyli co konkretnie, jak głosować?

•••
Motto: ISTNIEJE OGROMNA RÓŻNICA POMIĘDZY KLĘSKĄ A CHWILOWĄ PORAŻKĄ (Napoleona Hilla Plan Pozytywnego Działania, str.155, Wydawnictwo Studio Emka, Warszawa 1996)
Cytuję: "Jedyną szansą PiS na rzeczywiste rządzenie i rozwalenie postbezpieczniackiego układu jest przekształcenie partii w ruch społeczny, szeroki, oparty na programie proponowanych reform, inkorporujący oddolne samoorganizowanie społeczeństwa, inspirujący do akcji społecznej w gminach i powiatach".
Właśnie niemożność przekształcenia PiS w coś realnego z konkretnymi zadaniami w czasie spowodowała rozkład tego "czegoś" – ponieważ PiS partią polityczną nie był nigdy – (podobnie jak PO czy inne takie-tam-koterie), więc zdobywszy władzę jako Familia-Komitet Wyborczy nie traktował serio swego "programu" – co boleśnie uświadomiłem sobie już w grudniu 2004 r., obserwując w Kielcach poczynania tutejszych działaczy… tylko władza się liczy i funkcja – co potwierdziło się rok potem.
PiS nie ma żadnych szans na zdobycie większości w Sejmie; jak też nie widać nikogo do ewentualnej współpracy, ponieważ nie ma możliwości na legitymizację takiej władzy. Sama nazwa firmy nie świadczy, czym się ona zajmuje naprawdę.
Proszę zauważyć – delegowana osobiście przez Prezesa Pani Poseł skłóciła tutejsze środowisko i zaraz po wyborach opuściła PiS – zresztą nie sama! Dlaczego tak się stało? Skąd się bierze niemożność współpracy? Widać im bliżej sztabu, ludzie czują fikcję i nierealność-improwizację "walki z cieniem".
Proszę zauważyć: pod egidą PiS dwa najwyższe stanowiska w RP sprawowali Dwaj Bracia. Był to ewenement na skalę światową.Teoretycznie mieli wszelkie szanse na pełnię władzy i realizację epokowych celów… przebudowy państwa zgodnie z nazwą… PiS – prawda? Co z tego wyszło? Szarpanina i wielki pic. Ponieważ mając pełnię władzy, Dwaj Bracia – okazali się niezdolni do jej sprawowania; to fakt oczywisty i podstawowy.
W ten sposób PO doszło do władzy i jest, co jest. Czyli ciągłe łudzenie się, że są to chwilowe porażki, a nie klęska prowadząca do katastrofy i tragedii. Co pięknie ujął Napoleon Hill – prawda?
Państwo oglądają ten spektakl z daleka; MY w nim uczestniczymy. To jest zasadnicza różnica. Fakt niepodważalny.
Pascalalter

Odpowiedź redakcji: Pracować, pracować i jeszcze raz pracować. A Pan Bóg kule nosi...

•••
Żadnej szansy dla PiS! PO-PiS, bo to jedna polityczna spółka mająca na celu całkowite wydziedziczenie i zniewolenie Polaków. Stworzyli system dwupartyjny, aby wybory wygrało PO lub PiS – stara UB-ecka sztuczka – jeden bije, a drugi słodzi. Lepiej dać nieważny głos niż dopuścić do władzy tych wrogich nam ludzi, którzy nami gardzą i nas nienawidzą.
Paweł Kukiz (www.zmieleni.pl) zbiera teraz podpisy do wsparcia ordynacji JOW i ludzie w kraju nareszcie przestali się bać, bo otwarcie wpisują się na tę listę. Jest szansa, że się to przemieni w ruch polityczny, który poprze naszego kandydata na prezydenta i zmieni ordynację wyborczą na JOW, co pozwoli na przełamanie "układu" i wprowadzenie prawych Polaków do Sejmu. Ja tę inicjatywę popieram! A to dlatego, że do tej pory nie ma lepszej inicjatywy do zmiany władzy w Polsce.
Stan Tymiński

Odpowiedź redakcji: Raz przemielili, to i drugi raz przemielą. W PiS-ie niczym w koniu trojańskim trzeba wysłać do legalnych instytucji władzy dobrych ludzi – "uprowadzić" PiS, a potem zmienić Polskę.

•••
Panie Andrzeju,
Napisałem poniższy tekst. Potem zajrzałem do Wirtualnej Polonii. Czasami jak z tymi nożycami, rzuca Pan coś ciekawego i od razu jest burza komentarzy w Wirtualnej Polonii. Po przeczytaniu kilku znów przeszła mi ochota wysłania tego tekstu, bo są mądrzejsi i lepsi w te klocki. Ale też są zdania mocno podzielone, są też najwyraźniej wypowiedzi agentów (razwiedka czuwa).
----------------------
PiS-u nie ma co nawet podejrzewać, to jest pewne, że to jest ta sama noga starej hydry. To dawno dało się wyczuć między wierszami. W końcu po ich owocach ich poznać. Kiedyś palnąłem do znajomych, że są to najbardziej prawi i sprawiedliwi z tej całej bandy postpeerelowskiej i chyba trafiłem w dziesiątkę. No i co tu zrobić z dylematem, czy dać im szansę. Uważam, że należy im tę szansę dać. Co więcej, należy im to na siłę wcisnąć. Bo ta hydra tak naprawdę nie chce tej władzy. Ich celem jest zagospodarować głosy prawicy i grzać krzesła "nękanej opozycji" w Sejmie. Dlaczego jednak im tę władzę dać. Jest kilka powodów, częściowo wymienionych w Pana uwagach. Najważniejszy argument to to, że jest to jedyna realna licząca się siła polityczna, którą lewicowcy są w stanie zaakceptować. Drugi argument to bilans "osiągnięć" w porównaniu z PO. Jest to mniejsze zło. Ich wady skrupulatnie wyliczyło kilku komentatorów m.in. na łamach "Gońca". Ciągle jest to jakiś pozytywny bilans. Historia pokazała, że nawet te drobiazgi dla pewnych sił były nie do przełknięcia. Zapłacili katastrofą, bryzą, seryjnym samobójcą i ciężarówkami. Pomimo stagnacji pod parasolem PiS-u ojciec Rydzyk miał większą swobodę i wiele postępowych sił zaczęło rozwijać skrzydła. W tym mrocznym przejściowym czasie jest potrzeba pielęgnacji ducha patriotyzmu i świadomości obywatelskiej. Korzystajmy z Internetu, póki nie jest zakazany, i pogłębiajmy to samoszkolenie. Co najwyraźniej Pan i inni robią. Historia uczy, choćby na przykładzie Powstania Warszawskiego, że bohaterowie, gdy wybije godzina rodzą się sami jak grzyby po deszczu i jakimś cudem potrafią surfować. Nie wiem, czy strzelnice to jedyne rozwiązanie. Gry komputerowe oprócz ogłupiania potrafią szkolić, np. symulacji lotów dronami, i niektórzy chłopcy mają setki godzin wylatanych. A są pomysły, o których ja nie mam pojęcia. Mam też nieodparte wrażenie, że jesteśmy jak obserwatorzy meczu bokserskiego. W końcu to nie my tam jesteśmy czy będziemy na ringu. Jeżeli na coś mamy wpływ, to tylko na doping. Może taki polski "Ali" kiedyś powie, że jedno zdanie pana Andrzeja zmieniło jego życie i to wszystko i może tylko o to chodzi w tych całych naszych internetowych blogach.
Serdecznie pozdrawiam
G.K.
--------------------
Nie zgadzam się z nawoływaniem Tymińskiego do bojkotu wyborów. Nieważne głosy to głosy oddane na partię, która ma przewagę w głosowaniu. Jest to po prostu kompromitujące wezwanie w obecnej sytuacji.
JOW jest to wspaniała sprawa. Podejrzewam, że tam w Polsce wielu ludzi nawet nie wie, co to jest, ale może Kukiz to zmieni. Chyba że trafi na "tira" .
Grzegorz Kuciara

Odpowiedź redakcji: Zgadza się, tylko JOW daje szansę.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 07 wrzesień 2012 15:12

Listy z nr. 36

Krecia robota Zbigniewa Ziobry
Kiedyś pisałem: "Nobel dla Z. Ziobry". Chodziło mi o odkrycie, "odkrycie" polityczne: jedność i solidarność poprzez podział. W oparciu o obecną działalność i liczne wypowiedzi publiczne Z. Ziobry, muszę przywołać powiedzenie ludowe "Jeżeli Pan Bóg chce kogoś ukarać, to najpierw mu rozum odbiera".
Nienawiść Z. Ziobry do PiS-u jest tak duża, że zaczął współpracować ze zwykłym świrem. Chodzi o zgłoszenie razem z Ruchem Palikota konkurencyjnego wniosku do PiS-u o powołanie komisji śledczej w sprawie afery Amber Gold. Teraz w sposób idiotyczny krytykuje J. Kaczyńskiego za chęć wygłoszenia konkurencyjnego do działań PO expose.
Wydaje mi się, że dla dobra Polski i Polaków inicjatywa J. Kaczyńskiego jest dobra i pożądana. Już kiedyś pisałem, że rządzą nami pechowcy i nieudacznicy i to mnie najbardziej niepokoi, a nie afera Amber Gold i brak komisji śledczej w tej sprawie.
Gdyby Platformę Obywatelską zakładał D. Tusk, to chybaby się rozpadła jak Unia Wolności i Kongres Liberalno-Demokratyczny. Jak wiadomo, głównym założycielem PO był ś.p. pracowity M. Płażyński. W świetle tego, co napisałem wyżej, nie wróżę nic dobrego Muzeum II Wojny Światowej, którego kamień węgielny położył Donald Tusk 1 września 2012 r. Co do tego faktu to chciałbym się mylić. Ale wielka akcja odbudowania naszej piłki nożnej m.in. poprzez budowę wielu boisk pt. "orliki", jak na razie skończyła się totalną klęską. Na 80 klubów piłkarskich Europy, biorących udział w rozgrywkach grupowych, nie ma żadnej drużyny polskiej, czego nie mogą zrozumieć obłędni sprawozdawcy sportowi.
Poważnie obawiam się, iż degradacja zapracowanych (umorzeniami) prokuratorów może zakończyć się tak jak degradacja ministra Grada, który po degradacji (oficjalnie) zarabia więcej niż jako minister (ponoć ponad 110 tys. zł miesięcznie na czysto).
Nie zdziwię się, gdy prezes Amber Gold popełni samobójstwo, podobnie jak niektórzy oprawcy K. Olewnika.
Z poważaniem i pozdrowieniami
W. Łęcki
Gdańsk 3.09.2012
Odpowiedź redakcji: Niesmak.


•••


Patrzeć a widzieć, czytać a przeczytać
Ciekawe, dlaczego osoby uważające się za dociekliwe nie umieją czytać i szukać odpowiedzi z kulturą?
Nie mogę sobie wybaczyć, że przeoczyłam atak Mariana Z. i siedzi to we mnie, gdyż imputując mi kłamstwo i brednie mające jakoby czemuś to nieuczciwemu służyć (?!), poniżył skrzywdzone już osoby, o których pisałam (brawo, panie Z.!). Jak to możliwe, że patrząc na tekst, ktoś przekręca słowa i chce się popisać rzekomą erudycją – upajając się własnym głosem jak głuszec?
1) Sprawę pana Ryszarda Streicha wyjaśniłam, choć dziwne to było, iż Marian Z. nie zwrócił się pod podany e-mail. Łatwiej i zacniej jest zapytać o kontakt etc., aniżeli obrażać: wypisując banialuki. To, że rodzina p. Ryszarda z godnością funkcjonuje w zaistniałych warunkach, to istny cud (odnalazłam reporterkę TV Trwam).
2) Urzędy robią błędy i się nie spieszą z tłumaczeniem: pisałam o bałaganie i skrzywdzeniu (samotnej już) osoby, a bez wyjaśnienia pozostawionej na wiele miesięcy tylko na CPP... więc nie była to żadna krytyka systemu emerytalnego, ani jak to "błyskotliwie" nazwał pan Z.: "rozkładanie na łopatki systemu emerytalnego Kanady" (?!). Sprawa rzekomej nieobecności wyszła po 9 miesiącach dochodzeń (!). W kontekście tej sprawy, która nadal w ręku Temidy i możliwości tarapatów tej samej natury, zwrócenie rodakom uwagi na brak w paszportach dowodów przekraczania granicy było jak najbardziej na miejscu, bo nie każdy, jak ta wspomniana osoba, mająca nieliczne wyjazdy na specjalne okazje rodzinne, przechowuje bilety lotnicze na pamiątkę (dowód w sprawie).
Osobiście mam odwagę przyznać się do porażki czy błędu, ale nie toleruję wmawiania nieprawdy – może i dlatego, że jako paroletnie dziecko przeszłam płukanie żołądka, mimo solennego zapewniania, że to nie ja zjadłam babcine leki.
Jedyna sprawa, o której pisałam onegdaj, która się nie "zmaterializowała", jako że nie doszła do skutku, to zapowiedź widzenia się z panem Lizoniem w sprawie TV Trwam i Smoleńska. Otrzymywałam na maszynie wiadomość, że próbował się ze mną kontaktować, a było to właśnie w czasie podanym, że nie będę osiągalna (!?). Ustalenie terminu takiego spotkania przez Jego biuro spełzło też na niczym, mimo moich parokrotnych prób – co przypomina metodę kija i marchewki. Może na czas wyborów przeniosę się do Mississaugi, by głosować tak jak serce mi podpowie. Na razie odsyłam do "Głosu Polskiego" (#35, str.13), gdzie jest mowa o "zainteresowaniu" Pana Posła zaproszeniem na spotkanie z prof. Biniendą i Nowaczykiem w Ottawie.
Małgorzata Kossowska
Toronto

Odpowiedź redakcji: Ludzie nie słuchają i nie czytają.


•••


Przedłużenie ręki
Kiedyś była pała lub rura, w tym momencie rząd w walce ze społeczeństwem, opozycją, kibicami, ze wszystkimi mającymi swoje zdanie, wykorzystuje tajne służby, utrzymywane przez podatnika, ale spekulujące poza tym na wielu płaszczyznach... Bumar, państwowy moloch produkujący i sprzedający broń, z dziwnych powodów nie daje sobie rady... (???) toż to światowy ewenement, jeśli się nie potrafi zarobić na handlu bronią, podobnie z LOT-em, w jaki sposób duża firma z Polonią po całym świecie może przynosić straty... Zresztą i te wszystkie firmy piramidy ograbiające Polaków wyglądają jak prowadzone jedną ręką. Amber Gold, w sposób bardzo dziwny i nie do końca zgodny z prawem działała, ale ktoś za tym musiał stać, zaplanował, sfinansował, rozkręcił i roztoczył nad tym parasol ochronny, jeśli nawet Chyży Rój nie mógł się nie zgodzić, ostrzegał synalka, ale o obywateli zadbać nie był w stanie... (???).
Centrum tych wydarzeń jest Gdańsk, właściciel firmy, kilkakrotnie skazany w zawiasach, przy następnych wyrokach nie był uznawany za recydywistę, nawet bankowych długów spłacać nie musiał, a o tym orzeka sąd... Ktoś tego pilnował. Dziwnie się stało, ale wyjaśnienie afery znowu powierzono swoim, czyli prokuraturze gdańskiej, czyli tym samym środowiskom, które popisywały się do tej pory... Oj, wyjaśnią, ale widocznie wielu takie stawianie sprawy jest na rękę, a Polacy wiedzą, że takie sprawy zamiata się pod dywan, jest tam tych śmieci dużo, ale dywany czasami się wymienia. Było od dawna i jest dużo firm działających na zasadzie piramidy, ostatnio dowiadujemy się, że Polska ma "szansę" załapać się do euro, przystąpić do ligi podupadającej Europy, i wygląda to na dużą piramidę, olbrzymią, a wiadomo, że koszty ponosi ostatni, dlatego mamy "szansę" się załapać, ktoś za to rozpasanie zapłacić musi. Nasi cudotwórcy się nie przejmują, liczą na jakieś synekurki... tylko gdzie, jeśli wszystko się zawali, a wystarczy zrobić krok do przodu, jak prorokował Gomułka.
Te same ręce sterują propagandą, dlatego właśnie budujemy Polskę i Polonię w sposób urągający wszelkim zdrowym zasadom, wyniki są takie, a nie inne. Po przyjeździe do Kanady większość, z którymi miałem okazję rozmawiać, była inżynierami, informatykami, co najmniej ludźmi z inicjatywą, tzn. po studiach i z ambicjami, ale po kilku latach większość pracuje na budowach, przy sprzątaniu lub za ladą w sklepie, ot, taki smutny powrót do rzeczywistości, bywają nawet wysyłający do rodziny zdjęcia na tle cudzych budynków, samochodów, pochwalić się trzeba, a rzeczywistość jest słodką, wstydliwą tajemnicą. Wygląda, że wielu wstydzi się tego, co robi, wolą oszukiwać siebie i rodzinę, ale co to komu daje i do czego prowadzi, jakie to proste, wstydzić się swoich osiągnięć, ale nic nie robić w celu poprawienia swojej sytuacji, jakiegoś społecznego awansu, a przecież są wśród nas tacy, którym udało się osiągnąć wiele, tacy co nie dali sobie wmówić głupoty i nieudolności. Przyznać się, że sprząta się cudze mieszkania, nie wypada, co sobie o nas pomyślą, wyjechałem i robię karierę, do tej pory to komuna nie dawała szans... Jak może być inaczej, takie głupie oszukiwanie samego siebie. Polskie media promują taką narzuconą przez propagandę postawę, osoby oglądające TV, czytujące prasę tzw. głównego nurtu, czyli propagandową, karmione są dziwnym bardzo widzeniem świata i życia, dają się przekonać, że wszystko idzie normalnym trybem, jest jak być powinno, te osoby nie są w stanie myśleć po swojemu, wszystko mają podane, przeżute, tylko łykać i wierzyć, doświadczenia przodków są wyśmiewane, a na to miejsce wpiera się nowinki nic z rzeczywistością nie mające wspólnego. Już w tym momencie afera "Amber Gold" nabiera dziwnego wyrazu, są już kozły ofiarne, ale wykorzysta się sytuację, by uderzyć firmę SKOK, bardzo dla bankierów niewygodną. W aferze Olewnika ukręcono sprawie łeb, a właściwie wywieszano bez udziału osób trzecich.
Polityka kieruje się swoimi prawami, które kazały "sojusznikom" zdradzić obrońców Londynu, sprzedać Stalinowi, a sprzedani w połowie XX wieku Palestyńczycy, do tej pory są gnębieni, ale ta makiaweliczna polityka wcale nie musi wyjść Anglikom na zdrowie, większość z nich na razie nie czuje, ale bardzo szybko mogą znaleźć się w sytuacji Palestyńczyków.
Rocznica paktu Ribbentrop-Mołotow przywodzi na myśl obawę, że tym razem i Polska została wmieszana w jakiś tajny układ, który już został podpisany; było ostatnio tych bardzo dziwnych spotkań dużo, a osoby, które nas reprezentują, na pewno na zaufanie nie zasługują, więc powodu, aby czuć się bezpiecznie, nie mamy.
Znalazło się kilka osób, które sprowokowałem do dyskusji i jestem z tego zadowolony... Szkoda, że nie chcą pisać, ale są też dwie panie, którym widocznie nie w smak moje teksty, bo bez konsultacji podjęły identyczną decyzję, zdecydowały się na milczenie, czasami coś warkną, lub nawet palną tekst, ale widocznie spodziewają się, że milczeniem coś wyrażą, widać, że argumentów nie mają, ignorowaniem próbują coś udowodnić... (???), a na pewno są osobami wykształconymi, takimi których postawę krytykuję. Wygląda, że milczenie równa się wstydowi ze swoich osiągnięć, ale po co było się uczyć, jeśli nie potrafi się tego wykorzystać, czytać umieją obie, ale co z tego, jeśli ich na wnioski nie stać. Widać, że się wstydzą, ale widocznie do intelektualnego wysiłku zdolne nie są, a szkoda. Mam sąsiadkę, bardzo dobrą krawcową, która po kilku latach pracy w firmie zdecydowała się na swój biznes. Podziwiam ją za chęć dyskusji na każdy temat, nie zawsze jesteśmy po tej samej stronie, ale ma p. Krysia swoje wyrobione zdanie, mówi i argumentuje, no i nie wstydzi się tego, co robi. A ponieważ uważam, że nasze polskie biznesy godne są popierania, to z całego serca polecam świetną krawcową, p. Krysię (...). Bardzo chętnie zareklamowałbym i te dwie milczące panie, ale wątpię, aby poza piciem kawy, może paleniem papierosów, coś pożytecznego umiały.
No i cud się stał, jedna z milczących pań zagadała, do tego bardzo miło, a ja w tym momencie zupełnie nie wiem, co o tym myśleć... Ostatecznie można się mylić, a milczenie jest złotem. Dlatego właśnie proponuję śledzić politykę i uważnie patrzeć bankierom na ręce.
Janusz Sierzputowski
Cambridge, 29 sierpnia 2012

Odpowiedź redakcji: Pan jest doświadczonym mężczyzną, powinien Pan uważać.

Opublikowano w Poczta Gońca
piątek, 24 sierpień 2012 17:18

Listy z nr. 34

•••


Drabina
Szanowni Państwo!
Czy wiecie, jak w światowym rankingu wypadają nasze wyższe uczelnie? Najlepsze z nich, czyli Uniwersytet Jagielloński i Uniwersytet Warszawski, są bardzo daleko za czołówką i plasują się na miejscach między 300. a 400.! Tak dalekie miejsca nie są już nawet sprecyzowane. O polskich politechnikach nie ma co nawet wspominać, no chyba że przy okazji awarii budowlanych, których na skutek kiepskiej inżynierii siłą rzeczy musi przybywać.
Młodzi, "wykształceni" (kiepsko, co się rozumie samo przez się), z dużych miast nie mają oczywiście o tym pojęcia. Dla leminga, bo o nim mowa, każdy człowiek o odmiennych, a zwłaszcza logicznie zdefiniowanych poglądach to oszołom. Lemingowi trudno natomiast połączyć podobne wiadomości w tym samym serwisie, jeśli podano je osobno... Oto zostaje zalany najdłuższy w Polsce tunel, zbudowany pod niczym, czyli dawną Wisłostradą w Warszawie, ot, żeby dać pewnie komuś zarobić. Po zamknięciu innych dróg stał się rzeczywiście niezbędny, ale zalała go woda i musiał być wyłączony z ruchu. Wiercenie następnego tunelu metra, tym razem pod Wisłą, opóźni się. Nikt też nie wie, dlaczego metro, jak jest w wielu innych miastach świata, nie mogłoby przebyć rzeki mostem. Może byłoby za tanio?
A skąd ta drabina w tytule? Już wyjaśniam. W tym samym serwisie informacyjnym TVP podała o cennej urzędniczej inicjatywie zorganizowania "kursu korzystania z drabiny". Podobno, jak wykazują statystyki, bardzo często dochodzi do wypadków z udziałem tego niezbędnego sprzętu. Rolnik, po pomyślnym ukończeniu kursu, może liczyć na cenny podarunek – drabinę.
Państwa zdaniem, czy to jeszcze śmieszno, czy już straszno?
Pozdrawiam
Małgorzata Todd

Od redakcji: Mimo tych złych uniwersytetów, jest wielu bardzo dobrze wykształconych Polaków.

•••


Polak też potrafi
Szanowna redakcjo "Gońca",
Chciałbym podzielić się z Wami i z czytelnikami z różnych zakątków Kanady miłą dla "oka" wiadomością.
Jest wiele w Kanadzie miejsc, które upamiętniają obecność i mądrość naszego narodu zarówno w poprzednich okresach, jak i obecnie. Do nich dołączyło obecnie centrum rozrywki w Niagara Falls, gdzie dwaj Polacy – nowi emigranci – wybudowali piękny dom, który jest usytuowany "do góry nogami". Dom ten jest pierwszym i jedynym takim w całej Kanadzie. Nie jest to jakaś miniaturka, a pełnowymiarowy, przez cały rok eksponowany dom.


Dojechać do niego jest bardzo łatwo, gdyż już teraz każdy w Niagarze zna jego lokalizację. Jadąc od strony wodospadu w górę ulicy, gdzie umieszczone są główne atrakcje turystyczne, przy małym skrzyżowaniu bez świateł po prawej stronie w odległości około 50 m stoi ten dom.
Ci dwaj panowie to pan Adam – który z zawodu jest budowlańcem i to on prowadził całą budowę domu – oraz pan o sercu artysty, Marek, on to wymyślił i dekorował dom. Sam pomysł podobno wzięli z Polski.
Jako ciekawostkę dodam, że Marek wykonał z klocków Lego obraz " Bitwa pod Grunwaldem" o większych wymiarach niż oryginalne płótno. Dzieło to wystawione było koło zamku krzyżackiego w Malborku. Ciekawostką jest też, że ci dwaj panowie nie znali się w Polsce, a pochodzą z tego samego miasta – Malborka.
Zachęcam do zwiedzania, bo Polak też potrafi! Kontakt: "Upside-down Home" tel. 905-353-9281.
Miłego czasu życzy
Jan z Oakville

Od redakcji: Zwiedzimy!



•••


Afera z Amber Gold to nie incydent
Analizując trudną sytuację Rafinerii Gdańsk z początku lat dziewięćdziesiątych ubiegłego wieku, widzę, że Amber Gold miała przykład i wzór pozostawiony przez spółkę Perfekt Agio, która dzięki umorzeniu sprawy przez prokuratora wojewódzkiego (nazwiska nie pamiętam) uniknęła uregulowania spłaty kilkudziesięciu milionów zł za pobrane paliwa z Rafinerii Gdańsk. Zgodnie z wyrokiem sądu pierwszej instancji, Perfekt Agio miała uregulować zaległą należność niezwłocznie, ale prokurator wojewódzki w procesie odwoławczym sprawę umorzył. Na spotkaniu przedwyborczym w 1993 roku prokurator powiedział: "musiałem umorzyć tę sprawę, ponieważ tej firmy już nie ma".
Prawdopodobnie obecni prokuratorzy zobowiązania Amber Gold potraktują podobnie.
Nie od dziś wiadome jest, że fantazja i naiwność ludzka nie zna granic.
Uczciwi obywatele płacą podatki, z których sowicie wynagradzani są (i mające różne przywileje) sędziowie i prokuratorzy, którzy powinni bronić uczciwych obywateli nie tylko przed zwykłymi bandziorami, ale także różnej maści nieuczciwymi cwaniakami pozbawionymi wszelkich skrupułów moralnych.
Żadne ustawy i przepisy nie zastąpią uczciwego rozumowania. Jak można było dopuścić do tego, aby cwaniaki z Amber Gold ulokowały skradzione podstępem pieniądze (kilkadziesiąt milionów złotych) w nowej spółce przed rozliczeniem się ze starych zobowiązań. Na dodatek puszczają w eter różne fałszywe obietnice w celu pocieszenia naiwnych klientów.
Jest mało prawdopodobne, aby przewidziane procesy sądowe coś zmieniły i przyczyniły się do odzyskania pieniędzy. Prawnicy liczą na dobre zarobki, prowadząc sprawy sądowe.
Z wielkiego szumu medialnego, jaki media wytworzyły wokół Amber Gold, może pozostać tylko materiał dziennikarski bez żadnych konsekwencji prawnych.
Wiele wskazuje na to, że syn Donalda Tuska związał się biznesowo z prezesem firmy Amber Gold nieprzypadkowo i nie ze zwykłej naiwności.
Ciekawi mnie, co zrobią nasi zapracowani prokuratorzy, aby afery z Perfekt Agio i Amber Gold nie powtórzyły się w innych firmach .
Doświadczenie wykazuje, że bezkarność rodzi nowe przestępstwa.
Z poważaniem W. Łęcki
Gdańsk, 16.08.2012

Odpowiedź redakcji: Stuprocentowa racja.


•••


Droga Redakcjo!
Błądząc dzisiaj po Internecie, trafiłam na list Mariana Z., który musiałam przeoczyć (Goniec nr 21/2012), zarzucający mi opisanie rzekomej bzdury o p. Ryszardzie Streichu, a mianowicie iż niemożliwością jest, aby miał 8- i 12-letnie dzieci i za sobą działalność polityczną i więzienie etc. Według obliczeń tegoż czytelnika, pan Ryszard powinien mieć 76 lat... Nie wiem, skąd to "powinien" się wzięło i cała reszta "dociekań" na temat "dochodów" itp. Pan Streich ma 72 lata i o 26 lat młodszą żonę. O jego sprawie był program nie tylko w TV "Trwam" (2012 r.), ale i pisano (2011 r.) w lokalnej prasie: "Bohater bez medalu i emerytury". Autor tego artykułu to redaktor Jarosław Reszka – j.reszkaexpress.bydgoski.pl.
Jak widać, łatwo niektórym zarzucać kłam, bawiąc się w Sherlo-cka, i wbijać kolejny ciernń człowiekowi, który niejedno przecierpiał, a żyje z godnością mimo bardzo ciężkich warunków, a co więcej, nadal będąc wierny ideałom, za które cierpiał – od dzieciństwa rzec można.
W Powstaniu Warszawskim brały udział dzieci, więc udział nastolatka nie jest czymś niemożliwym/odosobnionym (moja polonistka nosiła meldunki w Powstaniu Wielkopolskim, mając wówczas niespełna 10 lat).
Dobrze, że komentarz Gońca do listu Mariana Z. był lakonicznie wyważony i nie obrażał nikogo.


Małgorzata Kossowska
Toronto

Odpowiedź redakcji: Tak staramy się komentować. Dziękujemy za list.

Opublikowano w Poczta Gońca
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.