farolwebad1

A+ A A-

        Nie lubię jeździć pod namiot w Ontario. Mniejsza o to, że odstraszają mnie kempingi z trzycyfrową liczbą miejsc (do tej pory spaliśmy zawsze na backcountry), po prostu boję się niedźwiedzi. Z nostalgią wspominam spanie w namiocie w Polsce lub na Ukrainie, z całym jedzeniem w środku, bez obawy, że w nocy zjawi się gość szukający posiłku. Teraz na mojej liście rzeczy do spakowania w okresie letnim widnieją trzy pozycje typu „coś na…”: coś na komary, coś na słońce i coś na misia.

        Gdy w ostatni weekend czerwca pojechaliśmy do parku prowincyjnego Grundy Lake, od razu zwróciłam uwagę na różową kartkę przyczepioną do parkowej gazetki. Na kartce ma się rozumieć ostrzeżenie o niedźwiedziach i zestaw dobrych rad, jak uchronić się przed wizytą nieproszonego gościa. Oczywiście wszystko, co miało jakikolwiek kontakt z jedzeniem, powinno być dokładnie wyszorowane i zamknięte w samochodzie, ale my przecież jedziemy na kemping typu „canoe-in only”…

Opublikowano w Turystyka
czwartek, 07 lipiec 2016 20:16

Rouge River - oaza w środku miasta

Aglomeracja Toronto to pod wieloma względami fascynujące miasto, między innymi dlatego, że jest „wielowarstwowa”, jedną z tych warstw jest zaś obecność mniej lub bardziej „naturalnej” natury. Kilka rzek płynących do jeziora Ontario przez miasto tworzy naturalne korytarze dla ptactwa i zwierząt.
Od kilku tygodni jestem szczęśliwym posiadaczem dmuchanego kajaka.
Nadmuchanie ręczną pompką zajmuje niewiele ponad 10 minut, wypuszczanie powietrza i pakowanie do torby to nieco dłuższy proces (trzeba wylać wodę), ale i tak razem daje to możliwość szybkiego zwodowania się na dowolnym akwenie. Gdzie więc jechać?
Zaliczyliśmy już Credit River w górę rzeki z Port Credit, Humber River od jeziora do mostu na Bloor i Old Mill. Gdzie jeszcze można płynąć?
Szybkie googlowanie przyniosło niespodziewane odkrycie – Rouge River na granicy Scarborough i Pickering.
Niedługa rzeka nazwana czerwoną ponoć jeszcze przez francuskiego podróżnika Louisa Jollieta w 1673 roku, wypływa z moreny Oak Ridges w Richmond Hill i niedługo potem wpada do jeziora Ontario.

Opublikowano w Turystyka
czwartek, 23 czerwiec 2016 23:42

Spokojne wody Wielkiej Rzeki

        Gdy temperatura za oknem przekracza 30 stopni Celsjusza, człowiek zaczyna szukać kontaktu z wodą. Najlepiej jeszcze, żeby wokół nie było tłoku, żeby nie siedzieć w jednym miejscu i żeby nie było daleko. Z wyżej wymienionych powodów w ostatnią sobotę postanowiliśmy zainaugurować sezon i wybraliśmy się na spływ Grand River. Trasa od Freeport Bridge koło Kitchener do Paris była już opisywana w Gońcu (www.goniec.net, w polu wyszukiwarki wystarczy wpisać „Grand River”), nasza jest jej kontynuacją.

        Dojechaliśmy więc do miejscowości Paris położonej kilkanaście kilometrów na północ od Brantford (godzina jazdy od Toronto). Canoe zamówiliśmy w Grand Experinces (grand-experiences.com). Firma organizuje spływy na różnych odcinkach Grand River, a także innymi ontaryjskimi rzekami. Zdecydowaliśmy się na krótką trasę zwaną Cayuga (10 km) rozpoczynającą się właśnie w Paris i kończącą w Brant Conservation Area pod Brantford. Przewidywany czas spływu to 3 godziny, koszt w przypadku canoe to 37 dol. od osoby wiosłującej i 8 dol. od każdej siedzącej bezczynnie zwanej również pasażerem.

Opublikowano w Turystyka

        W okolicy Toronto nie ma gór, niestety. Są górki, ale na bezrybiu i rak ryba, więc gdy trafiły nam się cztery dni wolne od pracy, postanowiliśmy wybrać się 600 km na północ, gdzie znajduje się taka znana nie z wysokości, ale dziwnego kształtu górka o nazwie Mount Cheminis, licząc przy tym, że może jakimś cudem tym razem Environment Canada uda się prognoza i dwa dni będą bez deszczu. Za bazę wypadową wybraliśmy położony najbliżej góry Park Prowincyjny Esker Lakes.

        Jazda szosą nr 11 to gwarantowane piękne widoki. Postój na kawę robimy w North Bay nad jeziorem Nipissing. Za North Bay wjeżdżamy w delikatne skaliste wzgórza, dookoła jeziora, region Temagami, jedno z najpiękniejszych miejsc Ontario. Mijamy znajome parki prowincyjne, Marten River, Finlayson. Potem droga przecina żyzną dolinę Montreal River, wszędzie pola. I znów zaczynają się wzgórza i skały. Przed Kirkland Lake postanowiliśmy dojechać do celu boczną drogą 624 wzdłuż Parku Prowincyjnego Larder River. Dziko, ale droga w tak strasznych dziurach, że cudem przejechaliśmy. Łączy się z Trans Canada Highway w miejscowości Larder Lake, która nie wyróżnia się niczym specjalnym oprócz pomnika wielkiego pstrąga, zresztą niezbyt urodziwego, niewielkiego muzeum kopalni złota, bo cały region usiany jest kopalniami, i pomnikiem złotej monety i wydobywającego złoto górnika. Nie wiadomo czemu, górnik ma twarz kosmity, może miało to obrazować trud jego pracy.

Opublikowano w Turystyka

Na Island Lake, przepięknym sztucznym jeziorze w Orangeville niedaleko Toronto, lód już puścił, cienka jego warstwa trzyma się jeszcze w zatoczkach. Widzieliśmy gęsi i kilka gatunków kaczek. Vicki Barron Lakeside Trail, szlak wokół jeziora, został ukończony. Ma teraz ponad osiem kilometrów i tworzy pętlę. Nową część szlaku poprowadzono głównie kładkami przez małe zatoczki, co daje niepowtarzalną możliwość obserwowania ptaków. Więcej informacji o tym przepięknym jeziorze w archiwum Gońca.

http://www.goniec.net/goniec/inne-dzialy/turystyka/szlakami-bobra-nie-trzeba-szuka%C4%87-daleko-od-domu-island-lake.html

 

Opublikowano w Turystyka
wtorek, 15 marzec 2016 00:05

Szlakami bobra: Słodkie klonowe żniwa

 

Klon cukrowy to narodowy skarb Kanady. Jego liść zdobi kanadyjską flagę. Syrop, wyrabiany z jego soku, to rozpoznawalny na całym świecie sztandarowy produkt eksportowy Kanady i ważna gałąź gospodarki kraju.
Kiedy w marcu i na początku kwietnia słońce zaczyna mocniej przygrzewać, w klonach cukrowych zaczynają krążyć soki, choć na zewnątrz wydaje się, że jeszcze smacznie śpią zimowym snem. Do zbioru soku najlepszy jest czas, gdy temperatura w dzień wynosi około plus pięciu stopni Celsjusza, a w nocy minus pięć. Jeśli wczesną wiosną zalega głęboka warstwa śniegu, proces krążenia soków w drzewie spowalnia, a jeśli wiosna jest bardzo ciepła, sok nabiera złego smaku i nie nadaje się do produkcji syropu. Żeby go wydobyć z drzewa, w pień na głębokość do 7,5 cm wbija się kranik. Drzewo musi mieć przekrój minimum 25 cm, każde 12,5 cm powyżej tej wielkości umożliwia dodanie kolejnego kranu. Współcześnie kraniki są połączone plastikowymi rurkami, tak że las wygląda jak polowe laboratorium. Każde drzewo daje wiosną 50 litrów soku. Klony rosną powoli, osiągają wielkość wymaganą do produkcji dopiero w wieku 50 lat. Najstarszy klon w Ontario, mający 300 lat, znajduje się w miejscowości Pelham, a jego obwód wynosi 6 metrów.


Kiedy 400 lat temu pierwsi europejscy osadnicy pojawili się we wschodniej Kanadzie, Indianie nauczyli ich wyrobu syropu klonowego. Dla Indian syrop klonowy był często jedynym źródłem energii zapewniającym przeżycie. W tamtych czasach tradycyjny cukier importowany z Europy był bardzo drogi, więc syrop klonowy stał się słodzikiem numer jeden dla osadników. Żeby go przechowywać przez cały rok, z syropu odparowywano prawie całą wodę i formowano go w bloki łatwe do przechowywania.


Indianie uzyskiwali syrop w dwojaki sposób. Wlewali sok do wydrążonych pni, a potem wrzucali do nich gorące kamienie z ogniska, systematycznie odparowując wodę. Drugą metodą było zamrożenie soku i zdjęcie zamarzniętej wody. Europejczycy od razu zaczęli udoskonalać stare metody. Sok gotowali w żelaznych kociołkach, potem wynaleźli specjalne wielkie płaskie patelnie. Pierwszy odparowywacz soku opatentowano w Quebecu w 1889 roku. W XIX wieku masowa produkcja puszek umożliwiła składowanie syropu i sprzedaż na całym świecie. Około roku 1900 tradycyjną patelnię unowocześniono, dodając w środku kanały, i powstała tzw. Flue Pan. W 1959 roku zaczęto stosować plastikowe rurki, choć ta technologia rozpowszechniła się dopiero w latach 70. XX wieku. Po zastosowaniu pomp ssących zbiór soku klonowego nie wymagał już zatrudniania wielu pracowników. Także w latach 70. wynaleziono technologię odwróconej osmozy, która pozwala na oddzielenie większości wody przed gotowaniem, co skróciło czas procesu produkcji o połowę.


Syrop osładzał życie osadnikom, cukierki z niego były jedynymi łakociami ich dzieci, a okres jego produkcji wielkim świętem. I dzisiaj, choć cukier mamy z buraków cukrowych lub cukrowej trzciny, klonowy syrop to przysmak, a czas jego produkcji to wielkie święto. Wszyscy, całymi rodzinami wybierają się do klonowych farm i na syropowe festiwale, gdzie można obejrzeć tradycyjne i nowoczesne metody produkcji, zjeść naleśniki polane klonowym syropem i skosztować klonowych cukierków.


My wybraliśmy się na syropowe szaleństwa do Mountsberg Conservation Area niedaleko Mississaugi, gdzie w marcu i kwietniu otwiera się Maple Town. Mountsberg utworzono na terenie dawnej farmy rodziny Cameronów. Archibald Cameron, głowa rodu, przybył do Kanady z miejscowości Perthshire w Szkocji w 1833 roku i kupił sto akrów ziemi. Jedno z jego bodajże ośmiorga dzieci, syn Duncan, kupił kolejne sto akrów przylegające do ziemi ojca. W 1857 roku zbudował dom z kamienia i stodołę, istniejące do dzisiaj. Jego syn James mieszkał tu do śmierci w 1962 roku. Region Halton zakupił w latach 60. ten teren w celu utworzenia na 200 hektarach zbiornika retencyjnego przez budowę tamy na rzece Bronte Creek. Dzisiaj Mountsberg obejmuje prawie 500 hektarów bagien, łąk i jezioro, przez które niestety prowadzi nasyp i linia kolejowa. Zbudowano tu wieże obserwacyjne, bo błota ściągają mnóstwo ptactwa. Jest kilkanaście kilometrów tras wycieczkowych, w zimie na cross country, przez las i kładek przez bagna.


W Mountsberg Conservation Area znajduje się sanktuarium dla niezdolnych do samodzielnego życia ptasich drapieżników. Można zobaczyć orły, sokoły, jastrzębie i sowy. Te, które uda się wyleczyć, są wypuszczane na wolność. Niezdolne do samodzielnego życia zostają stałymi rezydentami ośrodka. Przy każdej klatce historie tych bidaków, których nieszczęście na ogół zapoczątkował kontakt z cywilizacją lub głupotą albo okrucieństwem człowieka. Na przykład orzeł o imieniu Cornelius wpadł na linię energetyczną, trwale uszkadzając skrzydło. Może latać tylko na krótki dystans. Mieszka w Mountsberg już 22 lata. Sowa o imieniu Jazz urodziła się w niewoli. Człowiek jest wdrukowany w jej świadomość jako własny gatunek. Jazz często występuje na pokazach ptaków w Mountsberg. Octaviusa idioci chcący mieć sowę zabawkę wyjęli z gniazda jako pisklę. Octavius mieszka w Mountsberg od 2008 roku. Sowa Shadow urodziła się w niewoli i trafiła do ośrodka, gdy miała tylko miesiąc. Jest bardzo zżyta z pracownikami i często bierze udział w programach edukacyjnych i pokazach. Sokół Naghanni został skonfiskowany przez policję. Jest tu i Buzz, sęp wychowany przez człowieka. Nie umie nawiązać kontaktów z przedstawicielami swojego gatunku, ale bardzo lubi ludzi. Jest sowa o mieniu Sawyer. Ma uszkodzone oko, co uniemożliwia jej polowanie. Prawdopodobnie wpadła nocą w oświetlone okno lub uderzył ją samochód. Uderzenie przez samochód oślepiło też na jedno oko sokoła Rufusa, a inny sokół został postrzelony przez człowieka. Dla tych ptaków, które nie mogą latać, zbudowano schodki i poprzeczki, tak by mogły wspiąć się w górę i komfortowo zasiąść na drążkach na wysokości. Kilka razy dziennie zaprzyjaźnione ptaki można obejrzeć na specjalnych pokazach.


Oprócz ptaków drapieżnych, w Mountsberg można obejrzeć wystawę w centrum, kozy i owce w zagrodzie, na dzieci czekają słomiane bale do wspinaczki, stary traktor i stodoła do szaleństw, no a w marcu i kwietniu Klonowe Miasteczko. W tę sobotę był tu taki tłum, że na wjazd czekaliśmy w długiej kolejce, kolejka po placki polane syropem w miejscowej jadłodajni też była niemała. Kiedyś porcja to było kilka placków jeden na drugim, polanych syropem, teraz serwuje się jeden, dodatkowe trzeba kupić ekstra. Ale nadal za darmo można spróbować cukierków w kształcie klonowego liścia, zobaczyć na żywo starą technikę ich wytwarzania, posłuchać opowieści, jak kiedyś się produkowało syrop, a jak to wygląda współcześnie, zobrazowanych ekspozycją z płonącym ogniem, kotłami, i nowoczesnymi maszynami. Pogoda z temperaturą prawie 20 stopni plus uniemożliwiła niestety próbowanie zazwyczaj robionych o tej porze roku cukierków lodowych, tzn. syropu wylewanego prosto na śnieg i zamarzniętego. Można za to było kupić klonowy syrop i inne produkty w miejscowym sklepiku i przejechać się wozem zaprzężonym w dwa perszerony. No a przede wszystkim przejść się ścieżką przez las 600 zakubełkowanych teraz cukrowych klonów, oznaczoną znakiem ze stosem omletów polanych syropem. Szlak opatrzono ciekawymi tablicami informacyjnymi.


Mountsberg Conservation Area to dla rodzin z dziećmi fantastyczne miejsce. I zabawa, i lekcja biologii, i lekcja historii, a pasjonaci fotografii mogą wziąć udział w konkursie Selfi Spot, robiąc zdjęcia w oznaczonych miejscach. Mountsberg w marcu to po prostu Kanada w pigułce. Maple Town będzie czynne do 3 kwietnia w godzinach 10.00-16.00, w czasie March Brake, od 14 do 18 marca, codziennie w tych samych godzinach.
Zbiór soku klonowego można oglądać i smakować w wielu miejscach w Ontario. Najbardziej popularne imprezy niedaleko Toronto odbywają się w Crawford Lake Conservation Area i Bronte Creek Provincial Park, ale jest ich w Ontario wiele więcej, najlepiej wygooglowac Maple Syrup w Internecie.
Mountsberg Conservation Area położone jest między Hamilton i Guelph, ok. 50 minut jazdy od Toronto. Dojazd Highway 401 do Guelph Line (exit 312), potem do Campbellville.  Skręcić w prawo w Campbellville Road, potem 5 km i skręcić w Milborough Line (są znaki do parku).  Więcej informacji pod nr 905 854-2276.


Joanna Wasilewska
Andrzej Jasiński


Opublikowano w Turystyka
niedziela, 06 marzec 2016 22:17

Szadź między Orillią a Gravenhurst

Niedziela, 6 marca, 9 rano, gdzieś między Orillią a Gravenhurst w drodze na wycieczke na narty biegowe z Toronto do Algonquin Provincial Park. Zatrzymaliśmy się na poboczu autostrady nr 11, żeby uwiecznić znikające w promieniach słońca dzieło opadającej marznącej mgły. Temperatura ok. minus 3.
Fot. Joanna Wasilewska

Opublikowano w Fotoreportaż

Takiej zimy w południowym Ontario najstarsi górale nie pamiętają. Połowa lutego,

a śniegu ani widu, ani słychu. A jak już się pojawiał, to topiła go natychmiast wiosenna temperatura siegająca 15 stopni plus. Większość tras na biegówki wokół Toronto nieczynna, wokół Toronto, tzn. do 250 km od niego, jedynie Park Prowincyjny Arrowhead ogłaszał, że jakość śniegu jest excellent, co zdaje się nie było prawdą, bo Algonquin, leżące tuż obok, informowało o bardzo złym stanie swoich tras.

Gdy wreszcie w długi weekend przyszła zima, to zafundowała nam temperaturę taką,
że przez dwa dni nie chciało się wychodzić z domu, a co dopiero jechać na narty. W poniedziałek, w Family Day, nie wytrzymaliśmy i pojechaliśmy na biegówki do Wasaga Beach. O 10 rano byliśmy pierwszymi gośćmi, park mieliśmy dla siebie, było cieplej, niż oczekiwaliśmy, wszystko pięknie przykryte świeżym śniegiem. Jechaliśmy dopiero co zrobionym śladem. O 12 w południe zaczęło się ocieplać i pojawiło się więcej ludzi, chociaż nigdy nie ma tu tłumów. Widzieliśmy ślady jeleni, dzięcioła, który korzystał z parkowego karmnika, orła, wymieniliśmy parę uwag z ludźmi na trasie o dziwnej tegorocznej zimie, i z miłą grupą przy ognisku, gdzie można upiec kiełbaskę i gdzie toczy się życie towarzyskie.

Co nowego w parku? Jak wszędzie, wzrosła cena biletów, kosztują teraz 13 dol. dla dorosłych za dzień. Pojawiły się tablice na trasach ze współrzędnymi do GPS. Chyba mało przydatne, wokół parku są osiedla, cywilizacja. Postawiono także nowe piękne słupki z oznaczeniami tras. Hm, no ładnie, i pewnie drogo, stąd i ceny rosną.

Pisaliśmy już o Wasaga Beach, tekst można znaleźć w archiwum Gońca w dziale turystyka. Dla tych, którzy go nie znają, króciutki opis. Prowincyjny Park Wasaga Beach to 800 hektarów wydm, na których utworzono Wasaga Nordic Centre i trasy do nart śladowych – numer dwa na naszej liście najatrakcyjniejszych miejsc na biegówki. W zimie Wasaga Nordic Centre oferuje 30 kilometrów świetnie maszynowo przygotowanych tras, tym przyjemniejszych, że na tych łatwiejszych są zazwyczaj podwójne ślady, można jechać obok siebie, w tym 8 kilometrów tras do kroku łyżwowego. Prowadzą przez bukowe, jodłowe, ale w większości sosnowe lasy, dlatego tak tu pięknie zimą, zielone igły zwykle pokryte są czapami śniegu, tworząc bajkowy krajobraz.

Większość tras jest bardzo łatwa, dla początkujących i dla dzieci, ale polecamy trudniejszy szlak – Monument Hill i High Dune Trail, razem około 12 km. Wspinają się na grzbiety wydm, schodzą w dolinki, można tu szusować długimi zjazdami, a z góry jest przepiękny widok na okolicę, choć nie widać jeziora Huron. Są tu dwa miejsca, oznaczone ostrzeżeniami, gdzie koniecznie trzeba zdjąć narty i zejść na nogach bokiem trasy.

Główna baza mieści się w domku przy parkingu, tam kupuje się bilety, można po przystępnych cenach wypożyczyć narty dla dorosłych i dzieci, są szafki na buty i łazienki, mała jadalnia, gdzie można zjeść własny prowiant lub zakupić kanapki i napoje, a także zaopatrzyć się w smary do nart czy zapomniane rękawiczki. Jak ktoś chce się ogrzać w bardziej nastrojowych okolicznościach, w szopie obok są drewniane stoły i stale palący się ogień w żeliwnym piecu, a także specjalny stojak do smarowania nart.

Wasaga Nordic Centre czynne jest od grudnia do marca w godz. 9.00-17.00. Centrum oferuje niewygórowane ceny za wypożyczenie sprzętu, po informacje i w sprawie warunków na trasie proszę dzwonić bezpośrednio do Wasaga Nordic Centre, tel. 705-429-0943.

Dojazd: ok. dwóch godzin na północ od Toronto, alternatywne trasy Airport Rd. lub Hwy 400. W Wasaga jechać River Rd. West, skręcić w Blueberry Trail na południe, Nordic Ski Centre znajduje się po lewej stronie drogi, wyraźnie oznaczony. Współrzędne do GPS: 44.50697 –80.01489.

Polecamy stronę Ontario Parks zawierającą aktualne raporty o stanie tras narciarskich w parkach prowincyjnych Ontario – www.parkreports.com/skireport/.

Tekst i zdjęcia
Joanna Wasilewska/Andrzej Jasiński
Mississauga

Opublikowano w Turystyka
niedziela, 10 styczeń 2016 10:36

Wycieczka wieczorową porą - Grimsby i Niagara

W sobotę po południu stwierdziliśmy, że nie warto siedzieć w domu, skoro od jutra ma padać. Mój mąż jest szczególnym entuzjastą chodzenia po lesie po ciemku, pojechaliśmy więc do Grimsby na Bruce Trial. Fragment ten opisywałam już wcześniej, latem. (Czytaj tutaj oraz tutaj) Teraz oczywiście na trasie nie spotkaliśmy nikogo. Od dużego parkingu przy Quary Rd przeszliśmy 900-metrową pętlą do trzech punktów widokowych, by popatrzeć na jezioro Ontario i światła otaczających je miast.


Skoro już byliśmy tak blisko, zahaczyliśmy także o Niagara Falls. Dzieciom szczególnie podobały się światła i neony. Mimo późnej pory Ania nie zmrużyła oka. Oprócz spaceru w kierunku wodospadu zafundowaliśmy sobie przejażdżkę diabelskim młynem. 10,99 od osoby dorosłej, 7 dol. dzieci do 12 lat, maluchy do lat 3 nie płacą. Warto - zwłaszcza, że robi się aż pięć okrążeń.
Polecam!
Katarzyna Nowosielska-Augustyniak

Opublikowano w Turystyka

The Ontario government is hosting end-of-life consultations (Link to the consultation website). Consultations can be done by email, by filling out the online survey, or by attending a consultation in person.

EPC has published a three articles on the one-sided pro-euthanasia consultation.
1. Consultation seeks death on demand (even for children).
2. Panel recommends a dangerous approach to assisted dying.
3. Panel report seeks to protect physicians not patients.

Email the consultation your thoughts at: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.
Complete the online survey at: http://www.ipsosresearch.com/endoflifedecisionssurvey/

You must pre-register to attend the consultation in person (Link to registration page).
Consultation dates:
January 6 Sudbury: Quality Inn & Conference Centre - 390 Elgin St S. (5:30 pm French, 7:45 pm English).
January 7 Ottawa: Sheraton Ottawa Hotel - 150 Albert St (5:30 pm French, 7:45 pm English).
January 11 Toronto: Chelsea Hotel - 33 Gerrard St W. (6:00 pm). Register by email.
January 12 Sault Ste Marie: Delta Waterfront Hotel - 208 St Mary's River Dr (6:00 pm).
January 14 Barrie: Holiday Inn Hotel & Conference Centre - 20 Fairview Rd (6:00 pm).
January 18 Kingston: Holiday Inn Waterfront - 2 Princess St (6:00 pm).
January 19 London: Four Points by Sheraton - 1150 Wellington Rd S. (6:00 pm).
January 20 Thunder Bay: Valhalla Inn - 1 Valhalla Inn Rd (6:00 pm).
January 21 Windsor: Holiday Inn & Suites Ambassador Bridge - 1855 Huron Church Rd (6:00 pm).;

Alex Schadenberg
Executive Director
Euthanasia Prevention Coalition
Box 25033 London ON N6C 6A8
1-877-439-3348 or 519-439-3348

Opublikowano w Goniec Poleca
Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.