farolwebad1

A+ A A-

Życie polonijne

piątek, 20 lipiec 2012 06:54

Nasza minisonda z nr 29

Napisał

sonda29-4Ania - W Toronto strzelanina, ofiary, czy Pani uważa, że to jest nadal bezpieczne miasto? - Wie pan co, ja tutaj nie mieszkam, jestem tylko kilka tygodni na wakacjach, tak że trudno mi się wypowiadać. - A czy Pani czuje się tutaj bezpiecznie? - Tak. w tej dzielnicy gdzie mieszkam, czy w mieście, tak. czuję się bezpiecznie. - Nie boi się Pani wyjść nocą z domu? - Ja mieszkam w zupełnie innej miejscowości - w Bolton. - Bywa Pani w Toronto? - Tak, - Uważa Pani, że jest bezpiecznie? - Nigdy się nie czułam zagrożona. Nie czułam jakiejś presji, tak że wydaje mi się, że jest to dobre miasto, bezpieczne.


Irena - Ostatnio mieliśmy strzelaniny w Toronto, czy Pani uważa, że coś się psuje, czy też jest to nadal bezpieczne miasto? - Nie wiem, chyba nie bardzo bezpieczne. - A Pani czuje się zagrożona, gdy Pani gdzieś idzie nocą? - Nie, raczej nie. Mississauga jest raczej spokojna. - A w Toronto? - A w Toronto nie wiem. - A co, Pani zdaniem, powinno się robić, aby poprawić bezpieczeństwo? - Nie wiem, nie zastanawiałam się. To wszystko się dzieje z tamtej strony Toronto. Tam jest dużo czarnych, to co można się spodziewać?


sonda29-3Zofia - Ostatnio kilka dni temu mieliśmy w Toronto strzelaniny, czy Pani zdaniem, coś się psuje, pogarsza się bezpieczeństwo? - O, pan doskonale wie, że się psuje. Co oni mogą zrobić. - No właśnie, co robić? - Kto to wie. - Myśli Pani, żeby kary zaostrzyć? - Wie pan, w wychowaniu karą się nic nie zrobi, to najlepiej jakieś pogadanki urządzać dla tych młodych ludzi, może jakieś - ja wiem - kluby specjalne, trudno powiedzieć. Bo wtedy gdy my potrzebujemy rządu, to go nie ma. I policja, tak samo, jak pan jedzie i przekroczy o 5 km, oni są, ale jak jest bójka czy coś, to nim dojadą... Jak przyjechałam 33 lata temu do Kanady, pojechaliśmy do parku Paderewskiego, wszystkie auta były pootwierane, pieniądze leżały, aparaty. - No jeszcze w latach 70. nikt tutaj samochodu nie zamykał przed domem, kluczyki w stacyjce były. - W 79 nigdy nikt nie zamykał, a niech pan spróbuje teraz. Nie jest źle, bo ja lubię Kanadę, bardzo ją kocham, ale pod tym względem psuje się. Bardzo dużo się zepsuła. - Nie wiadomo, jak to zmienić? - Ach. - Wychowanie? - W szkole, proszę pana, nie uczą, że jeżeli jest starszy człowiek albo matka z dzieckiem, żeby dziecko w tramwaju czy w autobusie miejsca ustąpiło, natomiast uczą, gdzie można skrobankę zrobić; uczą, jak zadzwonić na rodziców. Moja matka nas miała tyle, a jak któreś zasłużyło, to kładła nas i pytała, ile chcesz pasów. Myśmy się bali. A teraz dziecko zadzwoni na policję, policja przyjedzie, nie patrzy już, co dziecko zrobiło... No to co?!


sonda29-2Zdzisława - Strzelają się ludzie w Toronto, ostatnio dwie osoby zginęły, co Pani zdaniem się dzieje, czy Pani nadal czuje się bezpiecznie w tym mieście? - Ja czuję się bezpiecznie. - Tutaj, w Mississaudze? - W Mississaudze tak. - A w Toronto? - W Toronto rzadko przebywam. - Pani zdaniem, co trzeba robić, żeby zaradzić takim rzeczom? - Przede wszystkim całe zło wychodzi z domu, więc wydaje mi się, że najważniejsza jest rodzina. Nie ma wychowania, nie ma wzorców. - A szkoła nie wychowuje? - Szkoła, powiedziałabym, że bardzo pobłażliwie podchodzi do wychowania, po prostu przymykają oczy na pewne sprawy, na które nie powinni przymykać, dlaczego tak jest, nie wiem. Ale wzorce powinny wyjść z domu, od ojca od matki. - Może rodzina jest po prostu słaba? - Może. Rodzina jest zabiegana i nie myśli albo nie przywiązuje wagi do wychowania, nie przewiduje, jakie konsekwencje może to mieć w wychowaniu.


Danuta - Czy Pani czuje się bezpiecznie w Toronto? Mieliśmy ostatnio strzelaniny. - No nie bardzo. - Co się dzieje? - Za mało kar. - Zbyt pobłażliwy system? - Bardzo. - Powinny być ostrzejsze kary? Boi się Pani w jakichś dzielnicach w Toronto? - Raczej nie, ale zawsze jest to "ale"...

 

sonda29-1Agnieszka - Przemoc w Toronto, czy, Pani zdaniem, coś się, psuje w tym mieście? Czy Pani czuje się bezpieczna? - Rzadko pojawiam się na takich imprezach jak rib fest czy tam gdzie jest więcej ludzi... - A tak na ulicy? - Szczerze mówiąc nie zauważyłam jakiejś większej różnicy - Tu w Mississaudze czy w Toronto też? - Naprawdę, bardzo rzadko jeżdżę do Toronto, a tu raczej pojawiam się na imprezach, gdzie mogę przyjść z dziećmi, gdzie czuję się bezpieczna. - A czego, Pani zdaniem, to jest rezultat, że ludzie w biały dzień strzelają się w Eaton's Centre? - Nie wiem, ale wydaje mi się, że te osoby nie są właściwie karane. - Zbyt niskie kary? - Tak, oni się czują bezkarni, bo nawet jeśli pójdą do więzienia, to czują się tam jak w hotelu.

poniedziałek, 16 lipiec 2012 20:59

Informujemy Szanownych Czytelników

Napisane przez

Informujemy Szanownych Czytelników, że są obecnie do nabycia w Calgary dwie książki napisane
przez pana Wiktora Księżopolskiego.

Wiktor Księżopolski, obecnie lat 71, 6 lat w Libii, 30 lat w Kanadzie,
wizytor w 21 krajach, jest autorem wielu ciekawych i dobrze ocenianych artykułów i opowieści
drukowanych w dostępnym obecnie  na Internecie tygodniku "Goniec", którego jest oficjalnym
calgaryjskim współpracownikiem. Wszystkie dotychczasowe publikacje autora są dostępne na stronie
internetowej "PLOTY" (po polsku PŁOTY) redagowanej przez Panią Elle Rysz.

ZERWANY MOST 001Jedną ze wspomnianych książek to "ZERWANY MOST". Zawiera ona obraz zmieniającej się przez
ostatnie 100 lat Polski pokazany poprzez opis ponad 100 letniej historii mojej bardzo patriotycznej
warszawskiej rodziny, jej udział w wydarzeniach WW1, Wojny Bolszewickiej, WW2 i jej tragiczny
finał w konspiracyjnej działalności, pogłębiony po wojnie komunistycznym bezprawiem. Pokazuje
również jak określone niekorzystne uwarunkowania potrafią zniszczyć więzy rodzinne i jej tradycje
powodując rozpadnięcie się rodzinnego "mostu". Całość oparta jest na oryginalnych dokumentach
i zdjęciach rodzinnych umieszczonych w tekście. W zakończeniu książka przedstawia, jakie były
przyczyny niekorzystnej ewolucji dawnej Polski i komu zawdzięczamy jej dzisiejszy obraz. Książka ta
jest jednocześnie źródłem wiedzy o tym jak powstało nazwisko Księżopolski i przypisany do niego
rodowy herb "Jastrzębiec" oraz stanowi autobiografię autora od urodzenia na warszawskiej Pradze w
1941 roku do 1978 roku i wyjazdu do Libii, zakończonego z resztą w 1983 roku emigracją do Kanady.
Książka "ZERWANY MOST" jest obecnie dostępna w Polsce w bibliotece INSTYTUTU PAMIĘCI
NARODOWEJ. Kolejna książka pt. "Kanadyjski Eliksir", będzie kontynuacją dalszych przeżyć autora, tym
razem przez 30 lat w "Kraju Klonowego Liścia". Zapewne ukaże ona jak może potoczyć się los polskiego
emigranta i jego rodziny w emigracyjnych warunkach.

POD NIEBEM ALLACHA 001Druga książka, pod tytułem: "POD NIEBEM ALLACHA" jest pozycją niezwiązaną z Warszawą, bo
przedstawia opowieść o życiu i pracy autora w charakterze najemnika na indywidualnym kontrakcie
w arabskiej firmie w Libii. Jest ona dokumentem jak można przeżyć w trudnym arabskim świecie, jeśli
zaakceptuje sie kulturowo inne środowisko i dokona właściwej do niego adaptacji. Zawarte są w niej
opisy i zdjęcia greckich i rzymskich miast odkopanych z pod 6-cio metrowej warstwy piachu, przykłady
jak wyglądał komunizm po arabsku, jak się mają arabskie i islamskie prawa i obyczaje do europejskich,
jak trudno być ekspertem będąc katolikiem, kto jest ważny i ważniejszy, jak się żyje w wiezieniu,
czym była polityka wewnętrzna Kaddafiego i jaki miała koniec. W sumie jest to atrakcyjny opis przygód
autora poparty kolorowymi zdjęciami, w czasie pięcioletniego pobytu w libijskich pustyniach przed
przyjazdem do Kanady. Dla uatrakcyjnienia opowieści, poza opisem życia w wiezieniu, które autor
zaliczył, czytelnik znajdzie w książce informacje, jak w kraju objętym ścisłą prohibicją można było
produkować doskonalą wódkę, wino i piwo, oraz może zapoznać się z przepisami jak to robić.

KSIĄŻKI BĘDĄ DOSTĘPNE PRZEZ DWIE NIEDZIELE W PRZEDSIONKU SALI PARAFIALMNEJ W PRZERWACH
MIĘDZY WSZYSTKIMI MSZAMI Z WPISEM NA ŻYCZENIE. LICZBA EGZEMPLARZY JEST OGRANICZONA.
Kontakt telefoniczny z autorem pod numerem 403 286-6775 lub za pośrednictwem Internetu pod
adresem: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

niedziela, 15 lipiec 2012 20:18

ROCZNICA KRWAWEJ NIEDZIELI NA WOŁYNIU

Napisane przez

krawaniedziela
W niedzielę, 15 lipca, o godzinie 12:00, w kościele Chrystusa Króla w Toronto, w 69 rocznicę Krwawej Niedzieli odbyła się uroczysta msza święta w intencji Ofiar Wołynia. Na Eucharystię przybyło wielu Polaków z Toronto i okolic. We mszy świętej uczestniczyli Rycerze Kolumba.


Sprawa ludobójstwa na Wołyniu nadal nie jest popularnym tematem i wiele osób nie wie, że w 1944 roku na Wołyniu zostało zamordowanych od 60 do nawet 300 tysięcy Polaków (różne źródła podają różne liczby). Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN) oraz jej zbrojne ramię, Ukraińska Powstańcza Armia (UPA) w bestialski sposób mordowała wszystkich Polaków na swojej drodze, w tym dzieci, kobiety w stanie błogosławionym i ludzi starszych. Zabójstwa odbywały się wszędzie, w kościołach, domach, na ulicach. Bandyci używali do swoich zbrodni siekiery, widły, noże i inne sprzęty. Palono ludzi żywcem i torturowano. Wszystko tylko dlatego, że byli Polakami. Warto mówić więcej na ten temat, warto uczyć o tych strasznych wydarzeniach młodzież i czcić pamięć Ofiar, aby ta pamięć nigdy nie zginęła.
BARBARA RODE

poniedziałek, 16 lipiec 2012 09:59

Spotkanie z ks. Jaworowskim w Guelph

Napisane przez

„WSZYSTKIE AKCENTY POŁÓŻCIE NA WALKĘ I TROSKĘ O RODZINĘ.”- Ojciec Święty Jan Paweł II POLONIA W KANADZIE GOŚCIŁA KSIĘDZA DR. BOGUSŁAWA JAWOROWSKIEGO- MISJONARZA ŚWIĘTEJ RODZINY.

ks

W niedzielę, 8 lipca br., w Kanadzie gościł ksiądz dr Bogusław Jaworowski, misjonarz Świętej Rodziny. Spotkanie z Polonią rozpoczęło się Mszą Świętą w kościele Sacred Heart w Guelph, podczas której Gość wygłosił przejmujące kazanie na temat błogosławieństwa i przekleństwa rodzin. Pomimo iż lipiec jest miesiącem wakacyjnym, kościół był wypełniony po brzegi. Spotkanie zorganizował redaktor naczelny dwumiesięcznika "Michael", Jacek Morawa.
    Po Eucharystii, w sali pod kościołem odbyło się spotkanie z Księdzem Misjonarzem, podczas którego opowiedział on o dzisiejszej sytuacji powolnego rozpadu Kościoła i rodziny, o nowoczesnych metodach wychowywania dzieci, które nie uczą młodych odróżniać dobra od zła, i o wielkiej wartości błogosławieństwa dzieci przez rodziców. Zgromadzeni wierni z zapartym tchem słuchali wzruszających świadectw, które przedstawiał Ksiądz.
    Po spotkaniu wierni mogli zakupić książki i dewocjonalia. Ksiądz Jaworowski udzielał też indywidualnego błogosławieństwa poszczególnym osobom i rodzinom.


    Ksiądz Bogusław jako misjonarz od 20 lat podejmuje tematy troski i walki o rodzinę. Jest to sprawa najwyższej wagi. "W 1982 roku, błogosławiony Jan Paweł II, wówczas urzędujący Papież, skierował do nas takie pismo, abyśmy jako główny podmiot ewangelizacji, my, misjonarze Świętej Rodziny, uczynili rodzinę i walkę o rodzinę, albowiem, mówi, zachowując cały talizmat, wszystkie akcenty połóżcie na walkę i troskę o rodzinę" – zacytował słowa Papieża Misjonarz. Jan Paweł II wiedział wówczas, że co jest i będzie teraz atakowane, to właśnie rodzina. Od tego czasu Misjonarze Świętej Rodziny zajęli się szczególnie rodziną, poprzez organizację rekolekcji, misji parafialnych, tworzenie ośrodków, gdzie przyjmują małżonków, organizują wieczory dla zakochanych i inne akcje wspierające małżeństwa i rodziny. Ksiądz Jaworowski zwrócił uwagę na to, iż nastąpiło ogromne zamieszanie w świecie katolickim, chrześcijańskim z pojęciem, czym jest chrześcijaństwo i wiara w Boga. Ludzie pogubili się w zrozumieniu, czym jest święty, apostolski Kościół i czym jest chrześcijańska, katolicka wiara.


    Misjonarz podkreślał, iż sama wiara w Boga nie jest chrześcijaństwem. "Ludzie uważają, że przekonanie wewnętrzne o tym, że Bóg istnieje, to już jest chrześcijaństwo. Czyli wiara w istnienie Boga, myślą, że sprawia, że są już chrześcijanami" – zauważył Ksiądz Misjonarz. Wiara w Boga nigdy nie sprawiała ludziom problemów w całej historii istnienia świata. Wszystkie kultury i cywilizacje wierzyły w istnienie Boga. Różnie sobie wyobrażały Boga, ale wierzyły w Jego istnienie. Ci ludzie jednak nie byli chrześcijanami. Gdyby taka wiara wystarczyła, to Chrystus nie przychodziłby na świat, nie umierałby na krzyżu.


    Chrześcijanie to nie ludzie, którzy tylko wierzą w istnienie Boga. Chrześcijanie to ci, którzy przyjęli Objawienie Boże. To wiara w Objawienie Boga, wiara w Słowo Boże, wiara w mękę i Zmartwychwstanie Chrystusa stanowi o chrześcijaństwie. Ksiądz Jaworowski dalej głosił: "Uznanie, że Bóg objawił nam swoją wolę, że odpowiedział na wszystkie fundamentalne pytania, jakie ludzkość sobie od wieków zadawała, a więc kim jesteśmy jako rodzaj ludzki, skąd przychodzimy i dokąd zmierzamy, jaka jest nasza ostateczna godność jako ludzi, dlaczego na ziemi jest tyle niesprawiedliwości, cierpienia i bólu, dlaczego jest tyle krzywdy, czy trumna to koniec, ciemność, pustka i nicość, czy coś innego, czy rzeczywistość, która przekracza wymiar przyrodzony, dlaczego w moim sercu odczuwam dwa światy, z jednej strony żyje we mnie zwierzę i domaga się zaspokojenia wszystkich zwierzęcych pragnień (...), a z drugiej mam rozum i wolną wolę, sama świadomość istnienia, serce, które potrafi kochać. To mnie wynosi ponad świat stworzony. Jakże trudno mi należeć do tego drugiego świata. Na to pytanie mamy odpowiedź: że właśnie w dziele Stworzenia zostały w naszym sercu te dwa światy przecięte. Proch ziemi, z którego otrzymaliśmy ciało, i owo nieśmiertelne tchnienie posłane w nozdrza stworzonego świata, ciała człowieka, dzięki któremu staliśmy się istotami żywymi i rozumnymi, podobnymi do Boga i to my decydujemy, do którego świata należymy".
    Powinniśmy zadać sobie pytanie: do którego świata chcemy należeć, czy bardziej w nas żyje zwierzę, czy Anioł, czy utożsamiamy się bardziej ze światem materialnym i staramy się zapewnić sobie i swoim dzieciom wszelkie materialne pragnienia, czy ze światem duchowym, z pragnieniami serca?


    Chrześcijaństwo to odpowiedź człowieka na Objawienie Boże. Bóg stał się człowiekiem dla naszego Odkupienia. Bóg zapłacił cenę za nasze Zbawienie. Chrystus, cierpiąc, umarł na krzyżu dla nas. W dzisiejszych czasach można spotkać wielu ludzi uważających się za chrześcijan, którzy nie przyjmują Objawienia Bożego. Tak jak Aniołowie, którzy wierząc w Boga, odrzucili Słowo Boże, Objawienie Boże, plan Boży. Tak jak Adam i Ewa, którzy znali Boga, nie mieli problemu z wiarą w istnienie Boga, ale odrzucili Słowo Boże, Objawienie Boże. Kiedy aktem serca odrzuca się Słowo Boże i zawierza słowom demona, dokonuje się zdrada. Człowiek odrzuca Objawienie Boże i zawierza demonowi. Ludzie potrafią wierzyć w Boga i chcą wierzyć w Boga, ale często nie potrafią przyjąć Objawienia Bożego i Słowa Bożego. Można być świadkiem wielu cudów i to nie wystarczy. Najważniejsze jest, co jest w sercu. Człowiek sam musi wybrać. Jeżeli w sercu jest bałagan, to nie usłyszy się Boga.


    Ludzie chcą wierzyć, ale po swojemu. Nie mają już czasu dla Boga, nie chcą przed własnym Bogiem klękać. Mają wiele "przeszkód", które uniemożliwiają im znalezienie czasu dla własnego Boga. Taki sposób myślenia zamyka nas na błogosławieństwo Boże. Jeżeli nie ma pragnienia spotkania z Bogiem, jeżeli jest szyderstwo i kpina z Bożego błogosławieństwa, to tego błogosławieństwa nie będzie. Wszystkie te prawdy zostały nam objawione. "Chrześcijanie otrzymali zrozumienie tajemnicy ludzkiego życia głębiej niż inni. To my zrozumieliśmy, że wszystko oparte jest o miłość Boga do człowieka. (...) dlatego chrześcijanie od początku zrozumieli, że stworzeni zostali na obraz i podobieństwo Boże jako mężczyzna i niewiasta, uposażeni w fenomenalny dar, święty dar przekazywania życia" – przypominał Misjonarz. Tylko człowiek ten dar otrzymał, który jest związany tylko z życiem tu na ziemi. Bóg zaprosił człowieka do dzieła stworzenia świata i stworzył ludzi jako Rodzinę. W języku polskim jest to wyraźnie uwypuklone, gdyż słowo "rodzina" pochodzi od słowa "rodzić".
    Ksiądz Jaworowski przypomniał, że kobieta została stworzona z boku Adama, czyli z miejsca, gdzie znajduje się serce. Kobieta stworzona jest do miłości, do dawania życia. Imię "Ewa" oznacza: "matkę życia", "noszącą życie w sobie", "świątynię życia", "dającą życie". Jeżeli niewiasta godnie nosi życie i daje życie, to Aniołowie przed nią klękają, gdyż sami życia przekazać nie mogą. Jedno z najważniejszych przykazań, czwarte przykazanie z Dekalogu mówi o czci, jaką musimy darzyć naszych rodziców. Gdyż to oni przekazali życie, otworzyli się przed Bogiem na dar życia i wprowadzili człowieka na ten świat. Z rodzicami związane jest błogosławieństwo, to oni mają władzę. Błogosławieństwo rodziców jest niezwykle ważne, o czym dzisiejszy świat zapomniał. Często rodzice nie potrafią już pobłogosławić własnych dzieci. A to jest właśnie chrześcijaństwo. Misjonarz poruszył również temat oddawania czci Bogu. Wskazywał na to, iż w obecnych czasach coraz mniej ludzi jest prawdziwymi chrześcijanami. Coraz rzadziej można spotkać ludzi, którzy publicznie uklękną przed Bogiem. A jeżeli nie potrafimy klęknąć nawet przed własnym Bogiem, to będziemy klękać przed byle czym.
    Ksiądz Jaworowski wspominał także o swoich doświadczeniach życiowych. Mimo iż chodził regularnie do kościoła i obserwował własnych rodziców, ojca, który klękał do modlitwy, nie był prawdziwym chrześcijaninem. Trudnił się handlem, zarabiał duże pieniądze, myślał o sprawach doczesnych. Kiedy Bóg darował mu życie, kiedy widział swoje życie przed śmiercią, nawrócił się. Zrozumiał co jest najważniejsze w życiu. Przyjął też dar kapłaństwa.


    Pierwsze świadectwo to sytuacja, w której dziecko idące z babcią zbierać kasztany w czasie, gdy w kościele w tym czasie celebrowana była niedzielna Eucharystia, umiera tragiczną śmiercią w jednym z polskich miasteczek. Ludzie wstrząśnięci są ogromną tragedią. Całe miasto przychodzi na pogrzeb do kościoła. Przychodzą również ci, którzy nigdy tam nie bywają i pod wpływem kazania nawracają się. Kiedy pytamy się Boga "dlaczego?", nie rozumiemy, że dzieją się wielkie rzeczy, że może wielu w tym czasie nawraca się na wiarę i doczeka Zbawienia. To wszystko jest działaniem Ducha Świętego.


    Wszystko co otrzymujemy, otrzymujemy od Boga, od rodziców. Oni stają się dobroczyńcami. To można zrozumieć tylko w świetle wiary, kiedy rozumiemy, że Bóg tak kocha, że w każdy sposób odpowie łaską życia. Nie powinniśmy mierzyć naszych cierpień i problemów czasem ziemskim, porównywać się do innych, którzy mają lepiej od nas, łatwiej. Ksiądz Misjonarz odpowiada na takie pytania: "Pan Bóg nigdy nie będzie człowieka wynagradzał za to, co człowiek osiągnął w życiu (...) tylko za trud, który w to włożyłeś, za Twoją pracę Cię wynagrodzi". Życie to największy dar Boga dla człowieka. Raz poczęty człowiek nigdy już nie umrze.
    Rodzina to największa wartość. Dar życia to największy dar, największe upokorzenie dla diabła, który życia nie może przekazać. Dlatego diabeł rozpoczął tak wielką walkę z rodziną. W dzisiejszych czasach ludzie zaczęli głosować nad Prawem Bożym, nad prawem do życia, do małżeństwa, do rodzicielstwa, do rodziny. Odpowiedzialność spada na całe narody, które budują cywilizacje śmierci i ściągają na siebie przekleństwo. "Po stronie śmierci jest zawsze przekleństwo, po stronie życia jest zawsze błogosławieństwo" – powiedział Misjonarz. Ludzie w wielu miejscach świata w dzisiejszych czasach mają wszystko, opływają w dobrobyt, w wolności, w technologie, a cierpienia coraz więcej. Rzeczy materialne nigdy nie będą w stanie zaspokoić potrzeb ludzkich. Gubią się już wszyscy, nawet wybrani. Gubią się rodzice, dzieci, a nawet kapłani i biskupi, bo nie rozumieją, czym jest chrześcijaństwo. Tylko wybierając Prawo Boże możemy otworzyć się na błogosławieństwo. Tylko słuchanie Słowa Bożego, może przynieść błogosławieństwo.
    Ksiądz Jaworowski podkreślał znaczenie Modlitwy Pańskiej, w której modląc się, wymawiamy słowa: "przebacz nam nasze winy jako i my przebaczamy naszym winowajcom". Jeżeli my nie przebaczymy innym, Bóg nie jest w stanie przebaczyć nam, zamykamy się na Pana Boga. Druga istotna sprawa to uznanie grzechu i winy. Tylko wtedy kiedy uznamy, że coś, co robimy, jest grzechem, Bóg może nam wybaczyć. Jeżeli nie uznamy naszej winy, nie możemy uzyskać przebaczenia, wykluczamy się z miłosierdzia Bożego. Musimy gorąco pragnąć błogosławieństwa Bożego i otworzyć się na nie.
    Błogosławieństwo matki i ojca jest niezwykle istotne. Nie wolno go lekceważyć. Ksiądz Jaworowski przytoczył przykład syna pierworodnego, który oddał swoje błogosławieństwo rodzicielskie młodszemu bratu za talerz soczewicy. Natychmiast błogosławieństwo odsunęło się od pierworodnego. Jeżeli nie doceniasz, nie znasz wagi błogosławieństwa rodzicielskiego, lekceważysz je, nie będziesz go posiadać.


    Ksiądz Bogusław rozważał także modlitwę i nasze prośby kierowane do Pana Boga. Podkreślał, że należy modlić się o szczęście wieczne dla nas i dla naszych dzieci, a nie o osiągnięcie przez nas czy przez nie konkretnych wymiernych celów, jakie sobie założyliśmy na tym świecie. Musimy zaufać Bogu i wiedzieć, że chce dla nas jak najlepiej. I prosić Go o prowadzenie nas najlepszą dla nas drogą. Tu Misjonarz przytoczył przykłady rodziców proszących o modlitwy w intencjach ich dzieci, które chcą coś osiągnąć, na przykład zaliczyć egzamin czy uzyskać aplikację adwokacką. Ale czy zastanawiamy się nad tym, że po osiągnięciu tego celu nasze dziecko może stać się złym człowiekiem, może obrać niewłaściwą drogę, czy gdybyśmy wiedzieli o tym, co się wydarzy, nadal chcielibyśmy, aby za wszelką cenę ten egzamin zdało? Módlmy się zatem do Boga o Jego Miłosierdzie, o prowadzenie nas, o wsparcie i zaufajmy Bogu, uwierzmy, że wybierze dla nas to, co jest dla nas właśnie najlepsze. Nie próbujmy narzucać Mu swojej woli i swoich planów. Wierzmy, że nas kocha. I sami kochajmy.


    Niezwykle istotne jest być w zgodzie z rodzicami. Uzyskać ich przebaczenie i ich błogosławieństwo. Kiedy już nie ma przy nas nikogo, oni zawsze są. Misjonarz opowiedział zebranym świadectwo nawrócenia pewnego księdza. Jako młodzieniec był krnąbrny i niewdzięczny. Kłócił się z rodzicami. Wbrew woli ojca pojechał pracować na budowę, gdzie spadł z rusztowania i otarł się po raz pierwszy o śmierć. Nie nawrócił się. Potem poszedł do wojska, gdzie doświadczył "fali", co przypłacił pobytem w szpitalu, gdzie był już w stanie krytycznym. Rodzice klęczeli obok łóżka i modlili się. Kiedy Bóg po raz drugi podarował mu życie, dużo zrozumiał, ale nadal się nie nawrócił. Zrozumiał jednak, że musi przeprosić rodziców i pojechał do domu, ale nie przeprosił ani nie podziękował. Kiedy wreszcie postanowił, na polecenie spowiednika, pojednać się z rodzicami i pojechał do domu, ojciec jego już nie żył. Nie zdążył. Po tym nawrócił się na żywą wiarę. Spłynęło na niego błogosławieństwo. Jednak po raz kolejny walczył o życie. Po wypadku na boisku pękła śledziona, wdała się sepsa i szanse na przeżycie były bardzo nikłe. Kiedy na moment odzyskał przytomność, począł się gorliwie modlić. Przy łóżku modliła się matka. Wrócił do świata żywych. Wspólna modlitwa całej rodziny to klucz do przetrwania rodziny i do jej rozwoju i życia w miłości przez całe życie. "20 lat szukam takiego domu i takiego małżeństwa, które klękało razem do modlitwy z dziećmi i się rozpadło. 20 lat szukam" – wyznał ksiądz Jaworowski. I dodał: "Modlitwa jednych otwiera i przebacza grzechy drugich". Modlitwa jest podstawą wiary. Jest niezbędna do trwania w wierze.


    "Wiary nie da się wytłumaczyć słowami. Wiara to doświadczenie obecności Boga. Człowiek niewierzący nie zrozumie człowieka wierzącego, dopóki sam nie zacznie kochać" – ks. dr B. Jaworowski.

KSIĘDZA MISJONARZA WYSŁUCHAŁA BARBARA RODE

wtorek, 17 lipiec 2012 16:04

Polacy w Serbii

Napisane przez

2. Stowarzyszenie Przyjaźni Serbsko-Polskiej  YU-Polonia  1Pierwsze ślady polskie w Serbii prowadzą do tzw. Pierwszego Powstania Serbskiego, które miało miejsce w latach 1804-1813. Brali w nim udział polscy oficerowie. W drugiej połowie XIX wieku, zaraz po upadku Powstania Styczniowego, przybyło do Serbii szereg polskich lekarzy, którzy osiedliwszy się tam, odegrali poważną rolę w rozwoju kultury medycznej tego młodego państwa.
    Później, w okresie międzywojennym, działała tam Liga Jugosławia-Polska, która miała na celu organizowanie kontaktów gospodarczych i kulturalnych z Polską. Nie była to organizacja polonijna, ale z okazji polskich świąt państwowych i kościelnych w pomieszczeniach Ligi spotykali się również nieliczni miejscowi Polacy. Liga udzieliła ogromnej pomocy polskiemu wojsku i cywilom, którzy przez Jugosławię przedostawali się na Zachód.
    Po II wojnie światowej zamieszkało w Serbii szereg Polek, które poznały swoich mężów Serbów na pracach przymusowych lub obozach w Niemczech. Zdecydowana jednak większość dzisiejszej Polonii to Polki, które w latach sześćdziesiątych-osiemdziesiątych wyszły za mąż w ówczesnej Jugosławii. W okresie wojny towarzyszącej rozpadowi byłej Jugosławii, w latach 1991-1995, sankcji gospodarczych i bombardowań Serbii w roku 1999 wiele rodzin polonijnych wyjechało i osiedliło się w Polsce lub na zachodzie Europy. Obecnie, według naszych danych, liczba obywateli polskich zamieszkujących Serbię wynosi około tysiąca osób. Są to osoby urodzone w Polsce oraz ich potomstwo z małżeństw mieszanych. Stara natomiast emigracja zarobkowa, z połowy XIX wieku, pochodzenia wiślańskiego, przetrwała jedynie w Wojwodinie – we wsi Ostojiciewo, gmina Czurug.
    W Serbii istnieją dziś i działają dwie organizacje polonijne: Centrum Edukacyjno-Kulturalno-Oświatowe "Centrum Poloniusz-Pegaz" oraz Stowarzyszenie Przyjaźni Serbsko-Polskiej "YU-Polonia".
    Pierwsze z nich, czyli Centrum Edukacyjno-Kulturalno-Oświatowe "Centrum Poloniusz-Pegaz", posiada swoją siedzibę w stolicy kraju, Belgradzie, przy ul. Kneza Miloša 25. "Centrum Poloniusz-Pegaz" powstało we wrześniu 2000 roku i wyrosło w wyniku naturalnego rozwoju i rozszerzenia działalności Szkoły Polonijnej w Belgradzie. Szkoła Polonijna jest obecnie najważniejszym z filarów działalności tej organizacji. Jej celem jest budowanie sieci współpracowników propagujących proeuropejskie treści, odczuwających potrzebę budowania silnego i wiarygodnego społeczeństwa obywatelskiego wolnego od ksenofobii i kompleksów, kierującego się zasadą tolerancji i poszanowania godności ludzkiej oraz chęcią zdobywania nowej wiedzy i doświadczeń. Misję swoją "Centrum Poloniusz-Pegaz" realizuje poprzez upowszechnianie wiedzy dotyczącej podstaw funkcjonowania społeczeństwa obywatelskiego opierającego się  na zasadzie samorządności, tolerancji i odpowiedzialności społecznej oraz wymiana doświadczeń i wzmacnianie wzajemnych więzi naukowych, oświatowych, kulturalnych i międzyludzkich.
    Centrum wydaje kwartalnik "Bałkańska Mozaika" dofinansowywany ze środków Senatu RP dzięki pomocy Fundacji "Pomoc Polakom na Wschodzie". Pierwszy jego numer ukazał się w roku 2008. Pismo jest  projektem Centrum, czasopismem informującym o Bałkanach, tamtejszych zwyczajach, uwarunkowaniach społeczno-politycznych i kulturalnych, które wplata w to wszystko Polonia bałkańska.
    Druga organizacja polonijna w Belgradzie to Stowarzyszenie Przyjaźni Serbsko-Polskiej "YU-Polonia" (serbskie: Udruženje srpsko-poljskog prijateljstva "YU-Polonia"). Stowarzyszenie działa przy ambasadzie RP, gdzie odbywają się spotkania członków w każdą drugą sobotę miesiąca (z wyjątkiem miesięcy wakacyjnych).
    Stowarzyszenie Przyjaźni Serbsko-Polskiej "YU-Polonia" zaczęło się organizować w latach 1988/89 dzięki inicjatywie miejscowych Polaków i wsparciu wydziału konsularnego ambasady RP. Rozpoczęły się wówczas regularne spotkania i działać zaczęła szkółka dla dzieci polonijnych. Tzw. środowisko polonijne rozwinęło m.in. działalność kulturalną, pedagogiczną, towarzyską i wzajemnej pomocy. W roku 1999 rozpoczęto wydawanie własnego czasopisma "Słowo YU Polonii". Stowarzyszenie została zarejestrowana jako pozarządowa organizacja pod nazwą "Stowarzyszenie Przyjaźni Serbsko-Polskiej YU-Polonia" w marcu 2003 roku. Od roku 2008 w ramach Stowarzyszenia działa grupa młodzieżowa "YU-Polonia Junior". Polonia w Serbii jest członkiem Europejskiej Unii Wspólnot Polonijnych.
    Stowarzyszenie wydaje kwartalnik "Słowo YU Polonii". Pierwszy jego numer ukazał się w lipcu 1999 roku, dzięki pomocy serbskich sponsorów. Od numeru 2. finansowanie publikacji przejęła Fundacja Pomoc Polakom na Wschodzie. Pismo porusza sprawy związane z życiem Polonii w Serbii, w regionie i w świecie. Pisze też o losach Polaków w Serbii i na Bałkanach i prezentuje polsko-serbskie kontakty kulturalne w aspekcie współczesnym i historycznym. Promuje też Polskę w Serbii i Serbię w Polsce, informując ponadto swoich czytelników o miejscach polskiej pamięci narodowej w Serbii. Prezentuje wreszcie kulinaria polskie i serbskie. Teksty w "Słowo YU Polonii" są publikowane po polsku i po serbsku.


Plany na przyszłość
   DSC 4626

    Jako długoletni, od ponad 20 lat, członek zarządu Polsko-Kanadyjskiego Towarzystwa Muzycznego – Salonu Poezji, Muzyki i Teatru, piastujący funkcję sekretarza, czuję się w obowiązku poinformować czytelników, jakie plany ma zarząd Teatru, dyrektor artystyczny w osobie Pani Marii Nowotarskiej oraz zespół wykonawców.
    W powodzi wielu imprez kulturalnych w Toronto zarówno tych sprowadzanych z Polski, jak też tych, tworzonych przez artystów tu żyjących oraz animatorów różnych inicjatyw, Salon pragnie zachować swoje oblicze zarówno poprzez widowiska teatralno-muzyczne oparte na nazwiskach wielkich twórców z udziałem wieloosobowego zespołu, jak też poprzez sztuki pisane przez Kazimierza Brauna dla Marii Nowotarskiej i Agaty Pilitowskiej o wielkich Polkach emigrantkach, które utrzymują się w stałym repertuarze naszego Teatru. Każda premiera Salonu łączy się z ogromnym nakładem pracy całego zarządu, jak również twórców. Warto przypomnieć, że w 2011 roku odbyło się zresztą powtórne (gdyż sukces był duży) widowisko muzyczne z udziałem wieloosobowego zespołu "Od Niemena do Cohena", a w czerwcu nasz zespół przygotował letnią serenadę "Cygańska noc".
    Obecnie Maria Nowotarska pracuje nad scenariuszem nowego przedstawienia "Zimowa tatrzańska ballada". Premiera wprawdzie zgodnie z tytułem będzie  miała miejsce w zimie, ale już od połowy lipca artyści rozpoczną pracę. Dobrym zwyczajem profesjonalnego teatru jest długi okres przygotowawczy (dwa i pół miesiąca, 4-godzinne codzienne próby).  Z uwagi na fakt, że tu, w Toronto, nikt z artystów nie jest na stałej gaży, twórcy, chcąc się utrzymać, muszą zarabiać poza teatrem. Stąd nieustannie brakuje artystów na próbach, a rezultat pracy musi być profesjonalny, więc i cykl przygotowań siłą rzeczy musi być długi.
    Idea "Zimowej tatrzańskiej ballady", jak zwierzyła się reżyser Maria Nowotarska, będzie przybliżenie niezwykłej działalności literackiej, muzycznej, poetyckiej i malarskiej ludzi sztuki związanych z tym pięknym zakątkiem Tatr zarówno w XIX, jak i XX wieku. Należeli do nich: Stanisław Witkiewicz, Jan Kasprowicz, Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Mieczysław Karłowicz, Karol Szymanowski, a także artyści ludowi malujący na szkle, obok nich wielcy polscy pejzażyści i znakomity ludowy poeta Stanisław Nędza-Kubiniec.
    Przedstawienie to będzie połączeniem tradycji ludowych i intelektualnych tej przepięknej krainy tatrzańskiej, do której przyjeżdżało wielu turystów, a czas spędzony bliżej natury i blisko sztuki wzbogacał i promieniował na cały kraj.
    W przedstawieniu nie zabraknie też powojennego nurtu po 45 roku, gdzie pod Tatry przybywali wczasowicze, i gdzie rodziły się wczasowe przeboje (Jesteśmy na wczasach…). Pod koniec życia do Zakopanego na stałe wprowadził się mistrz humoru Jan Sztaudynger, a częstym gościem była także miłośniczka tatrzańskiej turystyki i narciarstwa Stefania Grodzieńska. Legendarna pieśń – "Czy pamiętasz tę noc w Zakopanem…" towarzysząca zakochanym parom będzie nieustannie powracała  w czasie tego wieczoru. Oprawę muzyczną przygotowuje Wojciech Bochenek, a gościem specjalnym będzie wspaniały aktor teatralny (przez długie lata pracował z Marią Nowotarską w Teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie), a obecnie gwiazda filmu polskiego – Marian Dziędziel.


Krzysztof Rumian
Sekretarz Zarządu
Salonu Poezji, Muzyki i Teatru
im. J. Pilitowskiego

piątek, 13 lipiec 2012 21:32

ZHP Kanada - służba harcerska, służba Polonii

Napisane przez

 Ponad sto lat temu generał Robert Baden-Powell wśród młodych żołnierzy w Indiach zaczął stosować elementy skautingu (wywiady, życie obozowe, podchody, tropienie) jako środki oddziaływania wychowawczego. Wydał książkę "Aid to Scouting", mając na celu wychowanie młodzieży na wartościowych obywateli Anglii. Książka błyskawicznie rozpowszechniła się wśród młodzieży szkolnej. W sierpniu 1907 r. zorganizował pierwszy obóz dla 20 młodych uczestników, gdzie wypróbował i opisał swoje pomysły wychowawcze i w 1908 r. opublikował książkę "Scouting for Boys".
    Idea skautingu Baden-Powella szybko spopularyzowała się w Wielkiej Brytanii i Europie. W Polsce w 1909 r. Andrzej Małkowski przetłumaczył "Scouting for Boys" i zorganizował pierwsze jednostki we Lwowie.


    Wydarzenia historyczne i religijne w kraju oraz obchody kulturalne i tradycje narodowe wzbogaciły organizację i stworzyły wyłącznie polski ruch harcerski. Małkowski widział harcerstwo jako ruch wychowawczo-społeczny i razem z żoną Olgą Drahonowską-Małkowską rozpracowali "Skauting jako system wychowania młodzieży", który do dnia dzisiejszego jest stosowany.
    Podczas drugiej wojny światowej harcerstwo szybko się rozwijało. Młodzież była zapalona i zaangażowana w akcje niepodległościowe. Niektórzy wybijali się jako liderzy i zajmowali coraz bardziej odpowiedzialne funkcje w organizacji.
    Po drugiej wojnie światowej młodzi instruktorzy i instruktorki znaleźli się rozproszeni po całym świecie. Po tych przeżyciach byli w stanie zachować najsilniejsze wartości wychowawcze.


Natychmiast stworzyli harcerstwo w krajach, w których się znaleźli, i kontynuowali pracę wychowawczą z młodzieżą polonijną na obczyźnie.
    W Kanadzie ZHP kwitło, i rozpoczęło się stałe kształcenie następnych pokoleń na drużynowych i instruktorów. Wyłonił się zespół doświadczonych ludzi, przygotowanych do pracy w społeczeństwie polonijnym i kanadyjskim. Pierwszy kurs drużynowych odbył się na Kanadyjskich Kaszubach w 1956 r. i od tego czasu kursy odbywają się regularnie dla harcerzy i harcerek co dwa lata. Rozpracowany system wychowawczy kontynuuje kształcenie następnych pokoleń polonijnych na szczeblach instruktorskich od przewodników do podharcmistrzów i harcmistrzów, na lojalnych obywateli, silnych liderów, oddanych swojemu pochodzeniu.


    W ostatnich pięciu dekadach kursy odbyły się w ośrodkach harcerskich na Kaszubach, w Quebecu i Albercie, w Winnipegu w Manitobie, także w Banff w Górach Skalistych, Kootenay Plains w Albercie, w Whistler przy Vancouverze, w Nowej Szkocji oraz w ośrodkach skautingu kanadyjskiego przy Kingston, Port Colborne i Acton w Ontario. Programy kursu są prowadzone przez instruktorów wykształconych w swojej specjalizacji i z dużym doświadczeniem. Z inicjatywy typu "Inter-Provincial Connections" (od czasów byłego premiera Kanady Pierre'a Trudeau), zorganizowano wielkie wyprawy w ramach kształcenia, jak wędrówki z Toronto do Banff i do Vancouveru (gdzie zadaniem było zatrzymanie się w większych ośrodkach polonijnych i nawiązanie kontaktu z Polonią i ośrodkami kanadyjskimi) oraz krajoznawcza wyprawa do Nowej Szkocji.


    Podczas roku harcerskiego odprawy kształceniowe dla funkcyjnych oraz kursy zastępowych przy jednostkach są organizowane przez hufce i chorągwie. Odbywają się także specjalne kursy przygotowawcze na większe wydarzenia, jak światowe zloty.
    Nasz udział we wszystkich akcjach harcerskich polega na pracy bezinteresownej. Instruktorzy i instruktorki wprowadzają swoje doświadczenie w życie polonijne w licznych organizacjach polonijnych, jak: w  Zarządzie Głównym Kongresu Polonii Kanadyjskiej (dotychczas siedmiu prezesów), w zarządach okręgowych KPK, organizacjach parafialnych i społecznych (Credit Union, SPK, Fundusz Millenium), w Legionach, w szkołach polskich, Polonii Świata itd. W środowisku instruktorskim znajdują się lekarze, architekci, naukowcy, adwokaci, artyści, przemysłowcy, nauczyciele, akademicy itp.
    Ostatni kurs drużynowych dla harcerzy i harcerek w Kanadzie odbył się w ośrodku skautowym przy Port Colborne w Ontario. A w tym roku, od 30 czerwca do 7 lipca, stanica Bucze na Ontaryjskich Kaszubach przyjęła ponad 60 młodzieży na kursy drużynowych i przewodniczek. Podczas tego tygodnia harcerki spotkały się z szesnastoma instruktorkami, które poprzez wykłady, zajęcia, gry i dyskusje przekazywały swoją harcerską wiedzę.


    Kursantki powróciły do prawdziwego systemu zastępowego, takiego jaki wprowadził gen. R. Baden-Powell ponad 100 lat temu. Musztra, śpiew, pląsy i harce przeplatały dyskusje na takie tematy, jak: etapy rozwoju młodzieży, metoda harcerska, jak pisać programy, biwaki, obrzędy, religijność, tożsamość i funkcje w drużynie. Wiele zajęć było tak przygotowanych, aby wyrobić i pobudzić w młodzieży pewność siebie, odwagę, pracowitość, samodzielność oraz cechy lidera. Harcerki miały też pokaz sztucznych ogni z okazji Dnia Kanady. A w czwartek wybrały się na spływ pontonami do Madawaska Kanu Centre. Każda uczestniczka (czy to harcerka, czy instruktorka) wyjechały z kursu natchnione do wrześniowej pracy w harcerskich szeregach.         Zainteresowanie i zaangażowanie młodzieży harcerskiej w kontynuowanie tej niezmiernie ważnej pracy dla polonijnego społeczeństwa jest godne podziwu.
    Barbara Woźniak
harcmistrzyni

sobota, 14 lipiec 2012 18:42

Duch PRL-u w konsulacie RP

Napisane przez

 konsulatStosunek Polonii do polskiego konsulatu jest odzwierciedleniem stosunku władz polskich do Polonii.  Za PRL-u nie tylko wstyd, ale i strach było się tam pokazać, bo pracowali tu przeważnie esbecy. Jednak zwykłemu Polakowi najbardziej chyba dali się we znaki dość wredni urzędnicy, którzy robili, co mogli, by mu ojczyznę obrzydzić. Kiedy żelazna kurtyna opadła i esbecy powrócili do kraju, gdzie zostali generałami, to w konsulacie nawet wypadało się pokazać, bo w jego ogrodach śpiewano serenady, a ostatnio nawet zaczęto tam puszczać wianki.
    Wydawać by się mogło, że wraz z esbecją zniknęła stamtąd też PRL-owska biurokracja. Jednak przypadek naszej czytelniczki pozwala podejrzewać, że duch PRL-u ciągle jeszcze w tej willi nad jeziorem straszy. Przyjechała ona do Kanady na pobyt stały w 1992 roku. Po dziesięciu latach upłynęła data ważności jej polskiego paszportu. Jako że jest to właściwie tylko dokument podróżny, a ona sama nie wyjeżdżała zbyt często, nawet nie zwróciła na to uwagi. Kiedy jednak zaplanowała sobie w tym roku urlop w Polsce, pomimo posiadania paszportu kanadyjskiego, udała się też jako obywatelka Polski do konsulatu w Toronto, by go uaktualnić.
    Niestety, w piwnicznej izbie budynku przy 2603 Lakeshore Blvd. odmówiono jej przyjęcia wniosku, bo był on za długo nieważny. Jak długo trwa ważność nieważnego paszportu, nikt nie potrafił określić, ale poinformowano ją za to o konieczności przeprowadzenia procedury mającej udowodnić, że w ogóle  jest ona jeszcze polską obywatelką.
    W dokumentach, jakie otrzymała, konsulat RP powołuje się na art. 17.4  ustawy PRL z 1962 roku o treści: "posiadanie i utratę obywatelstwa polskiego stwierdza wojewoda" – nic więcej. Raczej oczywiste jest, że może tu chodzić o sytuacje, gdzie mogą być jakieś wątpliwości. Lecz czy w przypadku osoby posiadającej wydany w 1992 roku paszport, ważny dowód osobisty i tzw. PESEL, a nawet naliczony w ZUS kapitał początkowy mogą one zaistnieć? Dalej jest jeszcze śmieszniej, bo podany jest wykaz dokumentów koniecznych, zdaniem konsulatu, do tego, by wojewoda mógł to obywatelstwo potwierdzić. Jest tego dość sporo: kwestionariusz osobowy, oświadczenie o nieubieganiu się o zamianę obywatelstwa(?), szczegółowy życiorys z historią emigracji własnej i rodziny oraz informacje o związkach z Polską. Potrzebny jest też akt urodzenia, akt stanu cywilnego oraz dokument stwierdzający datę nabycia obywatelstwa obcego. Jakby coś takiego otrzymała Doda, to nie bacząc na recydywę, powiedziałaby na pewno, że tylko ktoś "napruty winem i palący jakieś zioła" mógłby coś takiego wymyślić. Ale jest jeszcze w zestawie tym coś, na co samo wino i zioła nie wystarczą. Bo trzeba podpisać oświadczenie o takiej treści: "Obywatelstwo kanadyjskie otrzymałem/-am w dniu… Oświadczam, że przez władze kanadyjskie uważany/-a jestem za obywatela/-kę Kanady". Tylko kto ma tak uważać? Premier, gubernator czy może posterunek 13.?
    Jest tam jednak też druk, w którym pod groźbą odpowiedzialności karnej mamy stwierdzić w obecności konsula, że nie występowaliśmy o zwolnienie z obywatelstwa polskiego. Dla kogoś, kto zna polską konstytucję, powinien on być jedynym wymaganym w takiej sprawie, bo jej artykuł 34.2 brzmi tak: "Obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że się sam go zrzeknie". Czy możliwe, aby konsulem generalnym w Toronto był człowiek nie znający Konstytucji Rzeczypospolitej? A jeśli zna, ale pozwala, aby podlegli mu urzędnicy wbrew niej postępowali, to może powinien się tym zająć nawet Trybunał Konstytucyjny.
    Przypadków zrzeczenia się polskiego obywatelstwa jest stosunkowo niewiele, a decyzję w tej sprawie musi wydać sam Prezydent RP. Sprawdzenie, czy ktoś nie figuruje na takiej liście, to dla konsulatu sprawa paru minut. Dlaczego zmusza się więc obywateli polskich do składania, delikatnie mówiąc, dość idiotycznych dokumentów. Odpowiedź jest tu chyba dość prosta, bo jak zwykle, gdy nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o pieniądze. Wyrobienie paszportu w Polsce kosztuje 140 zł, w Kanadzie też 140, ale dolarów. Można zrozumieć, że ta trzykrotna różnica jest właśnie po to, by pokryć jakieś dodatkowe czynności, które muszą tu być wykonane. Jednak dla sprytnych urzędników to za mało. Za samo przyjęcie takiego wniosku żądają 112 dol. Potem za "sprawdzenie" każdego załącznika opłata wynosi 41 dol. Gdy do tego dojdą koszty tłumaczeń, to całkowity koszt udowodnienia czegoś oczywistego może wynieść nawet około 700 dol. Czy urząd reprezentujący państwo polskie może w ten sposób nie tylko łupić, ale też właściwie poniżać polskich obywateli? Podobno jedną z przyczyn skrócenia terminu ważności nieważnego paszportu jest to, że "informatyzacja" dotarła do konsulatu stosunkowo późno, więc dość prostymi przecież dla konsulatu czynnościami obciążono petenta, dla którego nie są one wcale takie proste. Opłata w Urzędzie Wojewódzkim za poświadczenie obywatelstwa wynosi 58 zł, czyli jakieś 20 dol., i wcale nie jest tam wymagany taki zestaw dokumentów jak ten opracowany przez konsulat. Z resztą jakby się zgłosił tam w tej sprawie ktoś posiadający dokumenty takie, jakie posiada nasza czytelniczka, to z pewnością zobaczyłby, jak urzędnik puka się w czoło.
    Może to dobry czas na poinformowanie o tym Polonii, bo akurat następuje wymiana konsula generalnego. Czy ten nowy zrobi wreszcie coś, by polska willa nad jeziorem Ontario nie kojarzyła się nam z PRL-em, czy też, jak poprzednicy, posłucha serenad, puści wianki, a potem powita następnego.
Za: prawda.ca

piątek, 13 lipiec 2012 17:37

Magiczny wieczór

Napisane przez

magicznywieczor
 W sobotę, 9 czerwca, miałam przyjemność uczestniczyć w koncercie "Magiczny wieczór" z cyklu "Janusz Bosak przedstawia".                                                                                                                    
    Zgodnie z oczekiwaniami publiczności koncert rozpoczął się od muzyki F. Chopina w wykonaniu: Janusza Borowca (wiolonczela) i Janusza Bosaka (fortepian). Refleksyjny mazurek z op. 67 nr 4 i walc z op. 34 nr 2 zostały wykonane z uczuciem i wielkim smakiem. Instrumenty brzmiały głęboko, spójnie, niebanalnie. Następnie Kinga Mitrowska ukazała kunszt połączenia barwy głosu i interpretacji pełnych ekspresji, rozpoczynając swój występ: Les Berceaux op. 23 nr1  G. Faure. Następnie wysłuchaliśmy: P. Czajkowskiego At the Ball oraz dwie Barkarolle op. 37 nr 6 na wiolonczelę i fortepian oraz Barkarollę J. Offenbacha na sopran, wiolonczelę i fortepian.
    Pierwsza część koncertu zakończyła się pogodnym rozkołysaniem, wprawiając słuchaczy w doskonały nastrój. Podczas przerwy z poczęstunkiem goście licznie dzielili się między sobą  muzycznymi przeżyciami.
    Drugą część koncertu rozpoczął Kieran Donworth – student Kingi Mitrowskiej. Mimo 17 wiosen okazał się temperamentnym i dojrzałym barytonem, wykonując:  Serenadę W.A. Mozarta z opery "Don Giovanni" i Se vuol ballare signor contino z opery "Le Nozzedi Figaro". Przy fortepianie dopełniał go Janusz Bosak. A. Dvorak – aria  Mesićku  z opery "Rusałka" i G. Puccini – O Mio Babbino Caro z opery Gianni Schicchi w wykonaniu Kingi Mitrowskiej i Janusza Bosaka rozgrzały publiczność, pobudzając apetyt na coś więcej.
    C. Saint-Saens i Swan w wykonaniu Janusza Borowca i Janusza Bosaka oczarował wszystkich brzmieniem i niesamowitym spokojem. U Janusza Bosaka nie widać było ruchów palców na klawiaturze, a Janusz Borowiec ukazał nam frazą obraz prawdziwego łabędzia… To było piękne i wzruszające.
    Na zakończenie usłyszeliśmy: G. Pucciniego – Qando men vo soletta z opery "La Boheme" i L.R. Leoncavallo  Mattinate, w wykonaniu Kingi Mitrowskiej, Janusza Borowca i Janusza Bosaka.  To był godny koniec wspaniałego koncertu. Oklaskom nie było końca. Artyści bisowali.
    Cały koncert był prowadzony przez elokwentnego Michała Kozłowskiego. Krótkie wypowiedzi  na temat utworów zabierały publiczność w lata, które dla przeciętnego słuchacza są mało znane.
    W tym momencie nasuwa się pytanie: jakaż to magia zawarta jest w tych koncertach? Odpowiedź jest prosta. Przede wszystkim Janusz Bosak prezentuje perły muzyki klasycznej oraz bardzo ciekawych artystów, wprowadzając nowe talenty. Sam objawia się jako pełen skromności wspaniały wirtuoz, który potrafi czarująco zharmonizować się z innymi wykonawcami. Janusz Bosak, przywożąc do Kanady solidne wykształcenie i doświadczenie z Polski, nie tylko zaistniał sam i z innymi na scenie, ale także przygotował do dalszych studiów pokolenia muzyków.
    Czekając na kolejny "Magiczny wieczór", życzę powodzenia, jednocześnie gratuluję w imieniu własnym, i sądzę, że nie tylko własnym, znakomitego koncertu. Oby takich koncertów więcej. Brawo!!!
V.  Potocka

piątek, 13 lipiec 2012 11:42

Nasza minisonda z nr. 28

Napisał

sonda28-4Jerzy - Piękna pogoda, mamy wakacje, i dlatego chciałem Pana zapytać o plany urlopowe, jedzie Pan gdzieś na wakacje? - Pojedziemy do Polski. - Zazwyczaj Pan tam jeździ? - Nie, no trzy lata temu byłem. - Co Pana ciągnie? - Rodzinę mam jeszcze, od czasu do czasu trzeba ich odwiedzić, no i nacieszyć pięknymi widokami Polski. - Na długo Pan jedzie? - Miesiąc. - No to pięknie! - Rodzinę mam we Wrocławiu, a tak to Lubuskie, tam są jeziora, tak że może pójdziemy do Czechosłowacji, do Pragi. - A tutaj wakacje gdzie Pan spędza? - Tutaj nad jeziora jeżdżę cieplutkie, nad Simcoe - czysta woda, cieplutko, i tam gdzie są atrakcyjne miejscowości to się odwiedza tak, aby w domu latem nie siedzieć.


sonda28-3Iwona Rębacz z Astry - Pani po wakacjach, przed - jak to jest? - Po wakacjach. - A gdzie  zazwyczaj pani jeździ? - Nie jeżdżę nigdzie, tylko wyskoczyłam na trzy dni, mieliśmy wesele w Nowym Jorku. - A tak Pani w ogóle nie ma wakacji? - W ogóle 12 lat nie byłam nigdzie, nie mam czasu, ja jestem w real estate i mam Astrę, jestem 24/7. Tak pracujemy. -Czyli jak Pani może się wyrwać to gdziekolwiek? - Jak mogę.


sonda28-2Edward - Dzisiaj pogoda ładna, wakacje, jakie Pan ma plany na wakacje? - Do Polski lecę 20. - Zazwyczaj tak stara się Pan jeździć? - Jeżdżę, w Brazylii byłem dwa razy - Tak coś zobaczyć? - Mam rodzinę w  Brazylii. - A na wakacje dokąd? - A ja wiem, a to Floryda, a to to, i tak nie ma czasu. Stary już jestem.

 

sonda28-1Janina - Po wakacjach Pani już jest, na wakacjach, Pani dopiero pojedzie, jak to jest? Gdzie Pani zazwyczaj jeździ? - Przeważnie jeździmy na Kubę. - Latem? - Różnie, przeważnie w styczniu, w lutym. Teraz myśleliśmy, bo mamy gości z Polski, ale czekamy na lepsze ceny. - A tutaj po Kanadzie Pani jeździ? - Jeździłam, zwiedziłam - całe Vancouver, Calgary - Saskatchewan. - Jak taka pogoda jest, gdzieś za miasto Pani jeździ? - Mało, mam mało czasu; zajmuję się bardziej rodziną i taką starszą panią.

Nasze teksty

Turystyka

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

O nartach na zmrożonym śniegu nazyw…

O nartach na zmrożonym śniegu nazywanym ‘lodem’

        Klub narciarski POLMEDEN przy Oddziale Toronto Stowarzyszenia Inżynierów Polskich w Kanadzie wybrał się 6 styczn... Czytaj więcej

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwo…

Moja przygoda z nurkowaniem - Podwodne światy Maćka Czaplińskiego

Moja przygoda z nurkowaniem (scuba diving) zaczęła się, niestety, dość późno. Praktycznie dopiero tutaj, w Kanadzie. W Polsce miałem kilku p... Czytaj więcej

Przez prerie i góry Kanady

Przez prerie i góry Kanady

Dzień 1         Jednak zdecydowaliśmy się wyruszyć po raz kolejny w Rocky Mountains i to naszym sta... Czytaj więcej

Tak wyglądała Mississauga w 1969 ro…

Tak wyglądała Mississauga w 1969 roku

W 1969 roku miasto Mississauga ma 100 większych zakładów i wiele mniejszych... Film został wyprodukowany aby zachęcić inwestorów z Nowego Jo... Czytaj więcej

Blisko domu: Uroczysko

Blisko domu: Uroczysko

        Rattray Marsh Conservation Area – nieopodal Jack Darling Memorial Park nad jeziorem Ontario w Mississaudze rozpo... Czytaj więcej

Warto jechać do Gruzji

Warto jechać do Gruzji

Milion białych różMilion, million białych róż,Z okna swego rankiem widzisz Ty…         Taki jest refren ... Czytaj więcej

Prawo imigracyjne

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

Kwalifikacja telefoniczna

Kwalifikacja telefoniczna

        Od pewnego czasu urząd imigracyjny dzwoni do osób ubiegających się o pobyt stały, i zwłaszcza tyc... Czytaj więcej

Czy musimy zawrzeć związek małżeńsk…

Czy musimy zawrzeć związek małżeński?

Kanadyjskie prawo imigracyjne zezwala, by nie tylko małżeństwa, ale także osoby w relacji konkubinatu składały wnioski  sponsorskie czy... Czytaj więcej

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Czy można przedłużyć wizę IEC?

Wiele osób pyta jak przedłużyć wizę pracy w programie International Experience Canada? Wizy pracy w tym właśnie programie nie możemy przedł... Czytaj więcej

Prawo w Kanadzie

  • 1
  • 2
  • 3
Prev Next

W jaki sposób może być odwołany tes…

W jaki sposób może być odwołany testament?

        Wydawało by się, iż odwołanie testamentu jest czynnością prostą.  Jednak również ta czynność... Czytaj więcej

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY…

CO TO JEST TESTAMENT „HOLOGRAFICZNY” (HOLOGRAPHIC WILL)?

        Testament tzw. „holograficzny” to testament napisany własnoręcznie przez spadkodawcę.  Wedłu... Czytaj więcej

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TE…

MAŁŻEŃSKIE UMOWY O NIEZMIENIANIU TESTAMENTÓW

        Bardzo często małżonkowie sporządzają testamenty razem (tzw. mutual wills) i czynią to tak, iż ni... Czytaj więcej

Wszelkie prawa zastrzeżone @Goniec Inc.
Design © Newspaper Website Design Triton Pro. All rights reserved.